Wieczny Budowniku świata,
Dzień i noc sprawia twa władza,
Czasy czasami przeplata,
Nudę przemianą osładza. Już kur — zegar, gdy ściemnieje,
Czas wędrowcom w noc wygrywa
Zwiastun dnia pobudkę pieje,
Grzywiaste słońce wyzywa. Na ten śpiew jutrzenka wstaje,
Brzaskiem ciemność rozpromienia;
Strwożone złoczyńców zgraje
Rzucają drogę skażenia. Żeglarz na siłach odżywa,
Ciszą się morskie odmęty;
Przy tym śpiewie winę zmywa
Kościoła opocznik święty.[1] Wstańmy! nadeszła godzina,
Już leżących kur wiadomi,
Ospałych kur napomina,
Przeczących potrzykroć gromi. Kuropiew tchnie ufność w serce,
Łagodzi chorym cierpienia;
Rozbraja krwawe morderce,
Grzesznym skruchę rozpłomienia. Wejrz na upadłych, o Panie!
Poprawa nasza w Twem oku;
Gdy popatrzysz, każdy wstanie,
Zmywszy winę w łez potoku. Zmysłom świeć, jak świecisz w niebie,
Zbudź duszę ze snu zaguby;
Pierwszy głos wznosim do Ciebie,
Przyjm nasze modły i śluby.