O znakach lekkich

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jędrzej Kitowicz
Tytuł O znakach lekkich
Pochodzenie Opis obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III
Wydawca Edward Raczyński
Data wyd. 1840
Druk Drukarnia Walentego Stefańskiego
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
§.5.

O znakach lekkich.

Lekkiemi znakami czyli chorągwiami, nazywali jazdę polskiego authoramentu, nie używającą żadnéj zbroi, ani pancerza. Składała się ta jazda, tak jak husarska i pancerna, z towarzystwa i pocztowych. Broń towarzysza była szabla i pistolety i dzida, z małą kitajkową chorągiewką.
Ubiór: kontusz, żupan, pas, a na tym, szarawary, na głowie czapka z barankiem siwym albo czarnym. Broń pocztowego: karabin, pistolety i szabla. Ubiór: katanka do kolan krótka, żupan, pas, szarawary, na głowie czapka z baranem czarnym dwa razy tak wysokim, jak u towarzysza; oprócz którego odzienia przestronym krojem robionego; od słoty i zimna, pocztowy miał płaszcz, towarzysz zaś jeden płaszcz, drugi oponczę, inny burkę, jak się któremu podobało, i na co którego stać można było; długi albowiem czas i lekkich znaków towarzystwo nie używało mundurów, wyjąwszy pocztowych, których już zaznałem w mundurach. Prędzéj atoli daleko lekkie towarzystwo wzięli mundury, niżeli husarscy i pancerni. Kolor mundurów lekkich znaków był niemal jeden w koronie i w Litwie. Żupan siarkowy, kontusz albo katanka błękitne z wyłogami żupanowemi.
Różniły się chorągwie jasnością lub ciemnością większą lub mniéjszą, jedne od drugich pomienionych kolorów. A nawet pod jedną chorągwią bywała pstrokacizna, albowiem iż takowe kolory z natury swojéj prędko pełzną, przytym nie będąc mundury z jednego postawu krajane, ale każdy towarzysz sprawując sobie i pocztowemu swemu mundur, podług upodobania i potrzeby; tyle się różnił jeden od drugiego, ile na jednym nowszy, na drugim wytartszy znajdował się mundur.
Pod te znaki nie dobierano na towarzystwo koniecznie saméj szlachty; wolno tu było być towarzyszem, i nie szlachcicem, i Tatarowi; dla tego też wielu tu bardzo służyło Tatarów. Nie mało jednak znajdowało się szlachty chudych pachołków, których fortuna pod znakami husarskiemi i pancernemi umieścić nie raczyła, a którzy mając gust, być żołnierzami, nie lubili jednak zostawać pod rygorem cudzoziemskiego authoramentu, w regimentach zachowanym. Nie zważano także na urodę, mógł pod temi znakami służyć i stać w szyku garbaty i jednooki.
Płaca roczna na towarzysza i szeregowego, tudzież dwa konie, była sześć set złotych, z których musiał wszelkie potrzeby swoje i szeregowego opatrywać. Była to płaca dosyć szczupła, w głębokim atoli pokoju; ile przy leżach nieodmiennych w pastwiska i żywność obfitujących, dosyć wystarczająca, byle się towarzysz skromnie obchodził i nie doznał upadku w koniach, mógł się dobrze utrzymać, osobliwie który umiał handlować końmi, albo był zręczny do myślistwa. Takowy szczując i strzelając lisy, okrył niemi grzbiet, albo skórki przedając żydom, nazbierał na suknią, zające zaś, sarny, kuropatwy i inną rozmaitą zwierzynę stołową, jednę do swojéj kuchni adresując, drugą sąsiadom, szlachcie podarunkiem rozsyłając, wypasał konie wet za wet darowanym owsem i sianem.
Dwie atoli wady były w tym regulamencie, które wielu z towarzystwa tego ciemiężyły. Pierwsza, iż płacą odbierali razem rocznią i że każdy towarzysz wszystkich swoich potrzeb był opatrzycielem. Namiestnik tu nie miał żadnéj opieki, o stole towarzyskim i pocztach, tak jak i chorągwiach poważnych, przeto który towarzysz był pijaczek, albo kostera, albo się nie umiał rządzić, prędko roczną płacę stracił; zkąd potym nie stać go było na potrzeby przystojne, tak dla siebie jak dla szeregowego; u takowego też pospolicie koń gałgan albo pożyczony od kogo, na odbycie powinności przypadłéj; pistoleciska złe, na szabli pół pochwy, kulbaka skrzypiąca, mundur podarty, zgoła cała figura jeźdźca i konia odartusa jakiego borowego, nie żołnierza reprezentująca.

Druga wada że pod tymi znakami towarzystwo nie należało do likwidacyj, ani exekucyi płacy chorągwianéj; często więc żołd nie regularnie dochodził. W tych lekkich znakach byli rotmistrze i inni officerowie i Tatarowie.

Lekkie chorągwie dzieliły się istotnie na pułki, mając rzeczywistych pułkowników, a temi pułkownikami w koronie, bywali sami szlachta, w Litwie Tatarowie i szlachta.
Kiedy na jaką wyprawę ściągano w obóz lekkie pułki, w ten czas pułkownik kommenderował chorągwiami do swego pułku należącemi; kiedy zaś pojedyńczo chorągwi używano, ordynanse szły prosto do rotmistrza, nie zatrudniając pułkownika.
Te zaś wyprawy, do których używano całych pułków, dwa razy się, ile pamiętani, pod panowaniem Augusta III. zdarzyły. Raz kiedy Jozef Potocki hetman w. koronny z nieukontentowaniem do Sasa, chciał przeciw niemu podnieść rokosz i na ten koniec ściągnął wszystkie regimenta i chorągwie Polskie lekkie i ciężkie, który rokosz za staraniem księcia Jana Lipskiego biskupa krakowskiego i kardynała został odwrócony; drugi raz kiedy Jan Klemens Branicki, po Potockim hetman w. koronny zajechał księciu Januszowi Sanguszkowi, marszałkowi nadwornemu litewskiemu, ordynacyą dubieńską i ostrowską, utrzymując ją od podziału na familie, przez wspomnionego księcia Sanguszka w grodzie sandomirskim uczynionego.
Oprócz tych dwóch razów, ruszały się czasem wojska Polskie i regimenta, niektóre na koło rycerskie, które hetmani pokazując staranność swoję czasami naznaczali. Tam ściągnione chorągwie i regimenta popisowały się z dzieł rycerskich, w owym czasie tryb wojskowy i powinną umiejętność zawierających, o których więcéj uczynię wiadomości czytelnikowi, tam, gdzie będę pisał o hetmanach. Tu zaś ciągnę rzecz daléj o lekkich znakach.
Na hajdamaków najwięcéj zażywano lekkich chorągwi, ale z trudna kiedy ruszano całe chorągwie, tylko od téj i owéj, po trosze na przemianę. Bywało jednak, że i całe chorągwie ruszano, gdy rotmistrz ochoczy do wojny, sam się o to starał; albo kiedy nagła jaka potrzeba niedozwalała zbierać od chorągiew, daleko od siebie stojących potrzebnego podjazdu, naprzykład kiedy kazano łapać jakiego infamisa, mocno na gardło osądzonego, który z desperacką rezolucyą, miał się do obrony, albo jaki zbójca zebrawszy partyą, najeżdżał na dwory, albo cygani w licznéj kwocie obrąbali się gdzie w lesie, wychodząc z takiego legowiska na plądrowanie pobliższych wiosek, młynów i pobliższych kościołów. W takich, i tym podobnych przypadkach, dawano ordynanse całkowitym chorągwiom pobliższym.
Prócz tych expedycyjéj wojennych nie bez szwanku żołnierstwa czasem i znacznego podejmowanych, chorągwie lekkie zażywane bywały do konwoju hetmanów, kiedy się na sejm do Warszawy z Grodna z ogromnym dworem prowadzili, albo w innéj jakiéj okoliczności do króla przyjeżdżali; w takim razie jedna chorągiew, porządniejsza, konwojowała hetmańską karetę, samego hetmana wiozącą, z towarzystwem z znaczkami czyli dzidami przed karetą paradującem. Druga i trzecia chorągiew, mniéj porządne, rozerwane były do innych wozów, karet, kolasek i bryk hetmańskich konwojowania.
Lekkich także chorągwi powinnością było biegać z listami hetmańskiemi i regimentarskiemi, dla któréj szczególnie potrzeby zawsze przy hetmanie znajdowała się jedna chorągiew lekka, a przy regimentarzu kommenderowanych po kilku od każdéj chorągwi jego regimentarstwa. Zażywano także lekkich chorągwi czasem i do wjazdów publicznych, pogrzebów wielkich panów, żeby z rozmaitego gatunku żołnierstwa większa się okazałość aktu publicznego wydawała.
Na koniec rozstawiano chorągwie lekkie po kresach, gdy hetman lub regimentarz interesowany do trybunału, chciał prędko wiedzieć, jak się udała jego reassumcya. — Zgoła nietylko do wojskowych powinności, ale też do wszelkich innych usług hetmańskich służyć musiały lekkie chorągwie; te nazywano pospolicie przednią strażą.
Póki nienastały mundury w chorągwiach usarskich i pancernych, żaden rotmistrz lekkiéj chorągwi niestarał się bydź za towarzysza pod znakiem poważnym. Lecz gdy, jako się wyżéj rzekło, poważne znaki przyjęły mundury; wszyscy rotmistrze lekkich znaków (wyjąwszy Tatarów), ubiegali się o regestr pod znakami usarskiemi lub pancernemi, a to dla tego, że jako rotmistrz mając przy szabli port’epée, to jest namiecznik a wdziawszy na się mundur pancerny lub usarski, udawał człowieka poważniejszego, niż był w saméj rzeczy; i gdzie nie był znany, uchodził za officera znaku wysokiego. Toż samo czynili porucznicy i chorążowie przedniéj straży, acz nie wszyscy. Wielu bowiem z nich obligowanemi będąc do ustawicznego znajdowania się przy chorągwiach przedniéj straży, nie mieli sposobności zażycia munduru innego znaku, którym tylko się wtenczas krasić mogli, gdy byli extra służby; przeto którzy swoim chorągwiom ustawicznie służyli, o taką ozdobę, któréj zażyć nie mogli, nie starali się.
Musztry takiéj zażywały chorągwie lekkie, albo przedniéj straży, jakiéj zażywały chorągwie usarskie i pancerne: sami szeregowi należeli do téj musztry, towarzystwo nienależeli. Musztry konnéj nieznano w chorągwiach lekkich, a nawet wszelkich innych autoramentu polskiego; maszerować parami, i stanąć w szeregu pod linią podług regestru, nie podług wzrostu, to była cała musztra konna. Piesza zaś składała się z niektórych hantgryffów, jak wziąść karabin przedsię, na ramie, do nogi i tym podobnych; ale to wszystko szło rozwiąźle, nie ostro i nie razem; w czym się najbardziéj ćwiczyli szeregowi to w tém, aby ognia dawali razem, jak gdyby orzech zgryzł i wiele razy trafiło się polskim chorągwiom, dawać ognia po koléi z żołnierzami autoramentu cudzoziemskiego, jak to na komissyach Radomskich, na kołach rycerskich, na wjazdach i pogrzebach wielkich panów; zawsze się lepiéj popisali Polscy, niż cudzoziemscy, ale też zato w nabijaniu broni nie byli tak sprawni, jak żołnierze regimentowi. Po jednym wystrzeleniu trzeba było kilka minut czasu, nim się do wydania drugi raz ognia przygotowali, któréj zwłoki były przyczyną stęple drewniane u karabinów, długi czas pod panowaniem Augusta III., tak w chorągwiach polskich, jak u regimentu używane. Żelazne stęple w wojsku polskiém, generalnie i karabiny w każdym regimencie jednostajne nastały, dopiero około roku 1759, kiedy Moskale wojujący z królem pruskim Fryderykiem II., wielką moc broni tak Prusakom w różnych bitwach zabranéj, jak téż swojéj własnéj, po zginionych swoich soldatach w Polsce zostawili. Nie mało także dostało się Polakom broni takich od dezerterów, a że u téj broni były stęple żelazne, więc ztąd regimenta i chorągwie polskie wzięły okazyą i sposobność do stemplów żelaznych. U pistoletów jednak niemieli Polacy stemplów żelaznych, tylko drewniane i to tylko dla proporcyi; do nabijania zaś mieli stęple dłuższe od pistoletów, pobojczykami zwane, do ładownicy na taśmie jedwabnej, albo rzymieniu przywiązane, czasem wiszące, czasem zaś za pas z tyłu zatknięte. Takie pobojczyki bywały u niektórych żelazne, u niektórych trzcinowe, w miarę kalibru pistoletowego grube. Towarzyszowie majętniejsi wszystkich polskich chorągwi, lekkich i poważnych, pobojczyki swoje oprawiali skowkami srebrnemi, i gałkami takiemi, z drugiego końca ładownicy wiszącego z kołkiem takimże. Nie mniej także sadzili się na ładownice sute, które były dwoiste: blachmalowa, ta była z czarnéj lub czerwonéj skóry, po wierzchu srebrem lub złotem w kwiaty haftowanéj, na boku od pola blachą srebrną szmelcowaną obita; a czasem w téj blasze były sadzone kamienie turecką modą, czerwone, zielone i błękitne. U takiej ładownicy, wisiała taśma na dwa palce szeroka, szmuklerską robotą, srebrem lub złotem przerabiana jedwabna. Druga była z łosiej skóry, mająca czasem całkowitą srebrną blachę, jasno polerowaną, w różne figury przyozdobioną; czasem zamiast blachy szła obwódka srebrna, w środku krzyż kawalerski z herbem towarzysza; zamiast taśmy był pasek z takiejże łosiéj skóry, jak ładownica, na którego przodzie była przybita gwiazda srebrna czyli róża, mająca w sobie werblik i kółko, od którego kółka wisiały dwie przetyczki jak iglice na łańcuszku, spodem różyczki na odległość dłoni, była druga sztuka gładka albo fugowana w miarę paska szeroka, na poł ćwierci długa, w załomki zakończona, dwie rurki okrągłe przez blachę wzdłuż idące mająca, w które rurki wtykano iglice. Te iglice czyli przetyczki nie służyły do przetykania zapałów, ponieważ były przygrubsze, ale tylko do ozdoby ładownicy; w tyle ten pasek zapinał się na sprzączkę szeroką i grubą, jednym fasonem z przednią sztuką wyrobioną; u końca paska wychodzącego z pod przączki był wypustek suty, w kształcie w przód opisanym sztukom równy, wszystkie zaś sztuczki były z srebra.
Ładownice takowe srebrne czy blachmalowe, najwięcej były używane w czasie bezpiecznym, i już to był towarzysz, albo zbyt ostrej surowości żołnierskiej obserwant, albo w takim stopniu skąpy, albo zbytnie ubogi, który niemiał ładownicy sutéj, albo przynajmniéj jako tako w srebro oprawnéj.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jędrzej Kitowicz.