O Hanusinych oczach

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Feliks Gwiżdż
Tytuł O Hanusinych oczach
Pochodzenie Fale
Wydawca Księgarnia Polska B. Połonieckiego; E. Wende i Sp.
Data wyd. 1907
Druk Drukarnia Powszechna
Miejsce wyd. Lwów, Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
O Hanusinych oczach.

Patrzała hań! kanysi w pola,
Na złote łany zbóż,
Na wąskie miedze i ugory,
Na kopce dzikich róż.

Patrzała na grające lasy,
Na srebrne wstęgi rzek —
Wtedy to rodził się w jej oczach
Na wszystkie smutki lek.

Wtedy to stałem w kwietnych polach...
Wtedy patrzałem w nią....
I zadumanych łąk pytałem,
O czem też szczęsne śnią?

O czem też śnią jej całunkami
Pieszczone w złoty dzień
Te ciche łąki, łany, bory,
Jej cudnych pełne śnień.

A kwietne łąki, lasy, lany
Szeptem śpiewały mi,
O czem śni każdy kwiatek w polu,
O czem Pan Jezus nawet śni:

— Że Hanusine oczy ładne,
Że Hanusine oczy — cud,
Że w Hanusinych oczach słońce
I tęcze świętych złud.


Śpiewały mi słoneczne struny,
Srebrne błyskania wód,
Że Hanusine oczy jasne,
Jak słońca letni wschód...

Więc utonąłem w słońca wschodzie,
W blaskach płomiennych łun —
Zawładło nami Miłowanie,
Królestwo złotych run...

To było dawno... w dzień słoneczny...
To było dawno... dawno już...
Hanuś patrzała wtedy w pola
Na kopce dzikich róż...





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Feliks Gwiżdż.