Ośmnasty Brumaire’a Ludwika Bonaparte/VII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Karl Marx
Tytuł Pisma pomniejsze
Wydawca Librairie Keva (s. 1),
Librairie Ghio (s. 2-3)
Data wyd. 1886-1889
Miejsce wyd. Paryż
Tłumacz Anonimowy (s. 1, 2),
Leon Winiarski (s. 3)
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst „Ośmnastego Brumaire’a“
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst „Pism pomniejszych“
Indeks stron
VII.

Socyjalistyczna respublika, była proroctwem, wygłoszonem w poranek rewolucyi. Zduszono ją, utopiono w krwi paryskiego proletaryjatu podczas dni czerwcowych 1848 r.; w następnych aktach dramatu odgrywa ona rolę widma, na które klasy rządzące wskazują palcem.
Demokratyczna respublika ogłasza się publicznie. Robi ona fiasco 13 czerwca 1849 r., drobno-mieszczanie nie dotrzymują placu, demokraci w ucieczce nie zapominają o reklamach.
Parlamentarna respublika burżuazyjna opanowuje całą scenę, rządzi, parlamentuje, używa jak chce i może żywota, ale 2-go grudnia 1851 zostaje pogrzebaną wśród okrzyku trwogi ze strony złączonych rojalistów: „Niech żyje respublika!“
Francuska burżuazyja nie mogła znieść rządów pracującego pro- proletaryjatu, wyniosła natomiast do władzy szumowiny proletaryjatu (Lumpenprolataryjat), na czele którego stał szef towarzystwa 10-go grudnia. Burżuazyja utrzymywała Francyję w niemej trwodze, ukazując na zbliżający się terror czerwonej anarchii; Bonaparte chwilę tę przyspieszył, rozkazując rozentuzyjazmowanej wódką armii porządku strzelać do znakomitych obywateli na bulwarach Montmartre i Italiens. Burżuazyja apoteozowała szablę; dziś też rządzi nią szabla. Zniszczyła ona prasę rewolucyjną; dziś nie ma też za to własnej prasy. Zgromadzenia ludowe na jej rozkaz zostały oddane pod nadzór policyi; teraz salony jej stoją pod nadzorem. Rozwiązała ona demokratyczne gwardyje narodowe; za to pozbyła się dzisiaj własnej gwardyi. Ogłosiła stan oblężenia; dziś stan oblężenia wisi nad jej głową. Skasowała sądy, tworząc natomiast komisyje militarne; sądy jej teraz zastąpiono przez militarne komisyje. Szkoły ludowe oddała w ręce popów, teraz popi kierują własną jej oświatą. Wysyłała bez wyroku skazanych, dziś spotkał ją ten sam los. Za pomocą władzy państwowej gnębiła wszelki żywszy ruch społeczny, teraz wszelki ruch w jej obozie zgnębi państwowa władza. Mając na widoku worki złota, buntowała się przeciw własnym politykom i literatom; dziś politycy i literaci usunięci wprawdzie, ale worki burżuazyi będą splądrowane, gęba zakneblowana, a pióro złamane. Nawoływała ona nięzmordowanie rewolucyją, jak św. Arsenius chrześcijan: „Fuge, Tace, Quiesce! Uciekaj, milcz, spoczywaj!“ — dziś Bonaparte woła do niej: „Fuge, Tace, Quiesce! Uciekaj, milcz, spoczywaj!“
Burżuazyja francuska rozwiązała dawno dylemat Napoleona: Dans cinquante ans l’Europe sera républicaine ou cosaque[1], a rozwiązała go w sensie: république cosaque. Arcydzieło respubliki burżuazyjnej nie zostało wcale w skutek złych czarów Circe wykoszlawione. Respublika owa nie straciła nic oprócz pozoru szacowności. Dzisiejsza Francyja zawartą już była całkowicie w parlamentarnej respublice. Wystarczało tylko pchnąć pęcherz bagnetem, ażeby wyszło z niego potworne plugastwo.
Nasuwa się teraz pytanie: dlaczego proletaryjat paryski nie powstał po zamachu 2-go grudnia?..
Oto dlatego, że upadek burżuazyi był ledwie zadekretowany, dekretu nie wykonano jeszcze. Wszelkie poważne powstanie proletaryjatu ożywiłoby ją na nowo i pogodziło z armiją. Robotnicy mogli spodziewać się powtórzenia porażki czerwcowej.
4-go grudnia burżuazyja i episierzy podburzali robotników do walki. Wieczorem tego dnia kilka legijonów gwardyi narodowej przyrzekło zjawić się zbrojnie na placu boju. Burżua i episierzy oburzali się na Bonapartego za wydanie dekretu 2 grudnia, w którem jest mowa o zniesieniu tajnego a zaprowadzeniu jawnego głosowania za pomocą podpisów. Opór, okazany 4 grudnia, zatrwożył Bonapartego. W nocy na rozkaz jego poprzylepiano na rogach ulic plakaty, ogłaszające powrót do tajnego głosowania. Zdaniem burżua i episierów cel został osiągnięty. Na drugi dzień tylko burżua i episierzy nie stawili się na placu. Bonaparte kazał uwięzić w nocy z 1-go na 2-gi grudnia przewódców paryskiego proletaryjatu, naczelników, dowodzących budowa barykad. Proletaryjat, ujrzawszy się nagle bez wodzów, a nie chcąc — z powodu wspomnień z czerwca 1848, 1849 i maja 1850 roku — walczyć z Montagne pod jednym sztandarem, pozostawił swej awangardzie, tajnym stowarzyszeniom, ratowanie powstańczego honoru, który burżuazyja bez oporu rzuciła żołdakom pod nogi, narażając się na szyderstwo Bonapartego, który później kazał rozbroić gwardyję narodową pod pretekstem, że broń jej posłużyć może anarchistom przeciwko burżuazyi!
C’est le triomphe complet et définitif du socialisme![2] Tymi słowami scharakteryzował Guizot 2-gi grudnia. Upadek respubliki parlamentarnej zawierał w sobie zarodki tryumfalnej rewolucyi proletaryjatu w przyszłości — tymczasem zaś upadek ten oznaczał nic innego, jak zwycięstwo Bonapartego nad parlamentem, zwycięstwo władzy wykonawczej nad prawodawczą, władzy bez frazesów nad władzą z szumnymi frazesami. W parlamencie powszechna wola narodu przeobrażała się w prawo. W gruncie rzeczy było to prawo klasy rządzącej, uchwalone przez nią i dla niej, tj. na jej korzyść. Wobec władzy wykonawczej naród rezygnuje z własnej woli i poddaje się rozkazom władzy obcej — autorytetowi. Władza wykonawcza w porównaniu z prawodawczą jest wyrazem heteronomii narodu w przeciwstawieniu do jego samorządu. Francyja po 2 grudnia pozbyła się wprawdzie despotycznych rządów pojedynczej klasy, atoli zapanował nad nią despotyzm, autorytet jednostki, pozbawionej autorytetu. Walka rozstrzygnęła się w ten sposób, że wszystkie klasy z równą bezsilnością — upadły niemo na kolana przed kolbami karabinów.
Ale rewolucyja jest zawsze gruntowna. Teraz odbywa ona podroż po czyścu. Systematycznie wedle określonej metody załatwia swe sprawy. Do 2-go grudnia 1851 ułatwiła się ona z jedna częścią swych prac przygotowawczych — mianowicie ze zrzuceniem władzy parlamentarnej. Teraz przyszła kolej na władzę wykonawczą. Rewolucyja obnaża ją z obsłon, charakter jej, znaczenie sprowadza do właściwego wyrazu, wyodrębnia, ażeby ją tylko mieć na oku i w ten sposób jednoczy przeciwko niej wszystkie siły. Aż gdy wreszcie i ta część przygotowań dokonana zostanie — Europa podniesie okrzyk radośny: „Dzielnie ryłeś, stary krecie!“
Owa wykonawcza władza z olbrzymią biurokratyczną i militarną organizacyją, ze sztuczną, skomplikowaną maszyneryją państwową, na usługi której stoi półmilijonowa armija urzędników obok równie licznej armii wojska, ten pasożyt potworny, który owinął się około społecznego organizmu Francyi, zatykając szczelnie wszystkie pory — powstał za czasów absolutnej monarchii w okresie upadku feodalizmu, którego koniec przyspieszył. Zwierzchnicze przywileje właścicieli dóbr ziemskich i miast zmieniły się z biegiem czasu w atrybuty państwowej władzy, dostojnicy feodalni przedzierzgnęli się w płatnych urzędników, a cała pstra karta, na której świeciły różnobarwne średniowieczne kompetencyje, władze, prawa, zmieniła się w systematyczny plan państwowego zarządu z fabrycznym podziałem pracy i centralizacyją. Pierwsza francuska rewolucyja, która miała za zadanie znieść wszelkie miejscowe, terytoryjalne, miejskie i prowincyjonalne niezależne rządy, ażeby w ten sposób stworzyć obywatelską jedność w narodzie, rewolucyja owa — powtarzamy — musiała rozwijać dalej nietylko centralizacyją, zainaugurowaną przez absolutną monarchiję, lecz zarazem i zakres, atrybucyje i środki pomocnicze władzy rządzącej. Napoleon udoskonalił maszyneryję państwową. Legitymistyczna i lipcowa monarchija nie wprowadziły do niej nic, oprócz większego podziału pracy, wzrastającego równomiernie wraz z podziałem pracy w łonie społeczeństwa, który stwarzał nowe interesy i dostarczał nowego materyjału zarządowi państwa. Wszelki wspólny interes stawał się interesem powszechnym i odtąd już wchodził w obręb władzy państwowej. Interes powszechny przeciwstawiano wspólnemu, społecznemu. Samodzielne rozporządzanie się społeczeństwa zanikało na korzyść władzy państwa. Począwszy od mostów, budynków szkolnych, majątków gminnych, a skończywszy na kolejach żelaznych, dobrach narodowych i uniwersytecie — wszystko oddane zostało w rozporządzenie państwa.
Parlamentarna respublika widziała się zmuszoną w walce przeciwko rewolucyi wzmocnić centralizacyję władzy zapomocą środków represyjnych. Wszystkie przewroty zamiast niszczyć i osłabiać, udoskonalały tylko maszynę państwową. Partyje, dobijające się naprzemiany władzy, uważały opanowanie olbrzymiego gmachu państwowego za główny łup zwycięzcy.
Za czasów monarchii absolutnej, podczas pierwszej rewolucyi, pod rządami Napoleona, biurokracyja torowała tylko drogę klasowym rządom burżuazyi. Za restauracyi, pod rządami Ludwika Filipa, w całym ciągu trwania parlamentarnej respubliki, mimo dążeń do utrwalenia własnej władzy, biurokracyja była narzędziem w rękach panującej klasy.
Dopiero za drugiego Bonapartego państwo emancypuje się zupełnie — zdobywa niebywałą dotychczas samodzielność. Państwowa maszyna wyodrębniła się i wzmocniła tak stanowczo, że dzisiaj kierować nią może szef towarzystwa 10-go grudnia, przybyły z obcych stron awanturnik, goniący za szczęściem, wyniesiony w górę dłońmi pijanych, przekupionych wódką i kiełbasami żołdaków, którym odtąd musi stale rzucać te specyjały, ażeby w ten sposób zapewnić sobie ich wierność. I okoliczność ta jest powodem zwątpienia, ona to zrodziła uczucie najokropniejszego upokorzenia i poniżenia, uczucie, które dzisiaj pierś Francyi ściska i oddech tamuje. Francyja odczuwa dobrze, że cześć swą zatraciła. Z tem wszystkiem jednak władza państwowa nie zawisła w powietrzu. Bonaparte reprezentuje jednę klasę, najliczniejszą we Francyi: drobne chłopstwo.
Jak Burboni są dynastyją wielkiej własności, Orleani zaś pieniędzy, tak Bonaparci są dynastyją chłopów, to znaczy masy ludowej we Francyi. Nie poddający się uchwałom parlamentu burżuazyjnego, ale rozpędzający ów parlament, Bonaparte jest wybrańcem chłopów. Przez 3 lata udawało się miastom właściwą myśl wyboru 10 grudnia sfałszować i okpiwać chłopów. Wybór 10 grudnia 1848 roku wystąpił w całej pełni dopiero w coup d’ état 2-go grudnia 1851. Drobni chłopi tworzą olbrzymią masę, której członkowie w je­dnakich żyją warunkach. Stosunki wzajemne mało są rozwinięte. Sposób produkcyi chłopskiej zamiast ułatwiać komunikacyję oddzie­la tylko jednych od drugich. Przyczyną odosobnienia jest również niski stan francuskiej komunikacyi i nędza chłopska. Parcela na której wieśniak pracuje, nie pozwala na podział pracy, zastosowanie nauki agronomii. Wobec tego nie można myśleć o rozwoju różno­rodnych elementów, różnicy w zdolnościach, o rozkwicie społecznych stosunków. Każda rodzina chłopska wystarcza niemal sama sobie, produkuje bezpośrednio przeważną część środków spożywczych zdo­bywając w ten sposób środki do życia raczej za pomocą wzajemnej wymiany sił z przyrodą, aniżeli za pomocą stosunków społecznych. Parcela, chłop i rodzina; tuż obok druga parcela, drugi chłop i dru­ga rodzina. Oto trzy elementy. — Kopa takich parcel stanowi wieś, kopa wsi — departament. Tak więc wielka masa narodu fran­cuskiego składa się z sumy jednorodnych części, tak jednorodnych jak kartofle w worku. Jeżeli miliony rodzin, żyjące w pewnych określonych warunkach ekonomicznych, odróżniają się sposobem ży­cia, wykształceniem, interesami od innych klas, jeżeli stają wobec nich wrogo, wówczas tworzą one klasę społeczna. Skoro zaś między członkami istnieją tylko lokalne związki, a tożsamość interesów nie wytwarza wspólności, związku ogólniejszego, narodowego, poli­tycznej organizacyi, wówczas członkowie ci, jak np. drobni chłopi nie tworzą wcale odrębnej klasy, nie są zdolni wystąpić we własnem imieniu w izbie lub konwencie. Sami przedstawicielami swych interesów być nie mogą, musi je zatem reprezentować ktoś inny. Przedstawiciel musi zarazem być ich panem, posiadającym autorytet musi mieć władzę nieograniczoną, za pomocą której mógłby ochra­niać ich i bronić przed innemi klasami. Polityczny wpływ drobne­go chłopstwa znajduje swój pełny wyraz wówczas, gdy społeczeń­stwo podporządkowane zostanie władzy wykonawczej. Tradycyja historyczna zrodziła w chłopach francuskich przesadną wiarę, wedle której człowiek, zwany Napoleonem, zajmie się ich losem, podniesie dobrobyt. I znalazło się indywiduum, które mianowało się Napoleo­nem. Łatwo mu było zwać się w ten sposób, kodeks Napoleona bowiem zastrzega: La recherche de la paternité est interdite.[3] Po dwudziestoletniej włóczędze, po fantastyczych awanturach, przyszła wreszcie chwila, w której legenda poczyna się sprawdzać, człowiek, któremu na imię Napoleon, zostaje cesarzem Francuzów. Idée fixe[4] siostrzeńca urzeczywistniła się dzięki istnieniu wśród najliczniejszej klasy we Francji tejże samej idei. Mogą mi jednak zarzucić: a powstania chłopskie, których widowiskiem była połowa Francyi, a łowy z naganką, urządzane przeciw chłopom, a masowe areszty i transportacyje chłopów?.. Od Ludwika XIV nie było we Francyi podobnego prześladowania chłopów „za demagogiczne agitacyje i czyny.“ Należy jednak zrozumieć, że dynastyja Bonapartych nie re­prezentuje wcale rewolucyjnego - lecz konserwatywnego chłopa, nie popiera interesów tej części ludu wiejskiego, która patrzy dalej, aniżeli sięgają granice parceli, ale, i owszem, popiera tych, którzy pragnęliby umocnić, ustalić owe parcele; nie przedstawia ona tych z ludu wiejskiego, którzy występują energicznie, ażeby złączywszy się z miastami, podążyć do obalenia starych porządków, ale, przeciciwnie, opiera się na żywiołach ciemnych, zasklepionych w starym porządku, przytrzymujących się z tępym uporem parceli, słowem na tych żywiołach, które w widmie cesarstwa widzą swój ratunek. Dynastyja ta nie jest przedstawicielką oświaty, lecz zabobonów chłopskich; nie jest ona wyrazem trzeźwego sądu, lecz przesądów; nie wskazuje na przyszłość, lecz szuka oparcia w przeszłości; dynastyja ta to nie nowoczesne Sewenny, lecz zmartwychwstała Vendea. Dzięki trzyletnim, twardym rządom parlamentarnej respubliki część chłopów pozbyła się iluzyi napoleońskiej i została — jakkolwiek powierzchownie tylko — zrewolucyjonizowaną. Ilekroć jednak chłopi poczęli iść naprzód, zawsze zostawali odparci przez burżuazyję Za czasów respubliki parlamentarnej, w łonie chłopskiej klasy poczęły ścierać się nowe prądy z tradycyją. Starcia te były powodem ustawicznych walk między nauczycielami a klechami. Burżuazyja zmusiła nauczycieli do milczenia. Chłopi po raz pierwszy usiłowali stanąć samodzielnie wobec władz rządowych, merowie gminni poczęli przeciwdziałać wpływowi prefektów. Burżuazyja usunęła merów. Nakoniec porwali się chłopi za czasów respubliki bo buntu przeciw własnemu zwyrodniałemu płodowi, przeciwko armii. Burżuazyja ukarała ich, ogłaszając w miejscowościach zbuntowanych stan oblężenia i oddając ich w ręce wojennej egzekucyi. I dzisiaj ta sama burżuazyja śmie głos podnosić, śmie wyrzucać głupotę, tępość masom, tym vile multitude[5], które wobec Bonapartego zdradziła. Ona to, — a nie kto inny, ugruntowała wśród chłopów imperyjalizm; ona podtrzymywała stare porządki, które zasilały tę religiję chłopską. Bezwątpienia, burżuazyja bać się musi głupoty mas, póki takowe są konsorwatywne równie dobrze jak i rozsądku tychże mas, skoro przejęte zostaną myślą rewolucyjną.
W powstaniach, które wybuchły po coup d’etat część chłopów francuskich protestowała z bronią w ręku przeciw własnemu votum z dnia 10 grudnia 1848 roku. Ale buntownicy zapisali byli swą duszę piekłu, historyja złapała ich za słowo, przypomniała 10 grudnia. Większość ich nie mogła się ocknąć z osłupienia, do tego stopnia, że w najbardziej czerwonych departamentach chłopi głosowali za Bonapartem. Zdaniem ich zgromadzenie narodowe przeszkadzało mu w planach zbawiennych. Dziś zerwał on tylko więzy, nałożone przez miasta woli ludu wiejskiego. Tu i owdzie myślano nawet o Konwencie, który mógłby obok Napoleona istnieć.
Wielka rewolucyja zmieniła poddanych chłopów w wolnych właścicieli ziemskich. Napoleon ustalił i uregulował warunki, które pozwalały im spokojnie eksploatować nadaną im na własność ziemię i zaspakajać w ten sposób żądze, jakie własność indywidualna świeżo w nich wzbudziła. Dziś atoli parcela, podział ziemi, przedstawiający się w tej formie, którą ustalił Napoleon, prowadzą chłopa do zguby. Dzięki materyjalnym warunkom francuski chłop feodalny zmienił się w chłopa parcelowego; też same warunki wyniosły Napoleona na tron francuski. Dosyć było dwóch generacyj, ażeby nastąpiło to, co było nieuniknionem: wzrastające stale pogarszanie się uprawy roli i obdłużenie rolnika. „Napoleońska” forma własności, która z początkiem XIX w. była warunkiem oswobodzenia i i zbogacenia się ludności wiejskiej, w ciągu stulecia stała się przyczyną jej niewoli i biedy. Stosunki te, których całość nosiła miano idée napoleonniene[6], drugi Bonaparte starał się i nadal utrzymać. Jeżeli podziela on z chłopami iluzyję, że przyczyna ruiny chłopstwa leży w samej własności rozparcelowanej, ale na zewnątrz takowej, to nie wątpimy, ze eksperymenty jego rozwieją się rozbiją, niby bańki mydlane o warunki zbiorowej produkcyi.
Ekonomiczny rozwój własności parcelowej zmienił do gruntu stosunek chłopów do reszty klas społeczeństwa. Za czasów Napoleona parcelacyja ziemi uzupełniała tylko wolną konkurencyję i rozwijający się przemysł miejski. Klasa chłopska była najwidoczniejszym symbolem protestu przeciwko zwalonej przez rewolucyję arystokracyi ziemskiej. Korzenie, jakie rozparcelowana własność ziemska zapuściła w grunt francuski, odbierały feodalizmowi wszelkie soki pożywne. Pale graniczne pojedynczych parceli były naturalną palisadą obronną burżuazyi przeciw wszelkim napadom dawnych jej zwierzchników. Ale w ciągu XIX stulecia miejsce feodała zajął lichwiarz miejski; zamiast powinności feodalnych wystąpiły teraz obowiązki hypoteczne, a zamiast arystokratycznej posiadłości ziemskiej — burżuazyjny kapitał. Parcela chłopska jest już tylko pretekstem który kapitaliście pozwala ciągnąć z roli zyski, czynsze, rentę. Procenty od długu hypotecznego włościańskiego równają się rocznym czynszom państwowego długu Wielkiej Brytanii. Własność parcelowa, na której cięży brzemię kapitału, zmieniła masy francuskiego społeczeństwa w troglodytów[7]. Szesnaście milionów chłopów(wliczając w to kobiety i dzieci) mieszkają w norach, z których większa część posiada jeden tylko otwór, inne zaś maja po dwa, a najwyżej trzy okna[8]. Okna dla domu są tem samem, co zmysły dla głowy. Burżuazyjny porządek, który na początku stulecia polecił był państwu odgrywać rolę szyldwacha, stojącego na granicy parcel, i laurami tryumfalnymi gnoił ziemie rozdrobnioną, dziś zmienił się w wampira, który wysysa krew i szpik chłopski i wrzuca parcelę do alchemistycznego tygla kapitału. Code Napoléon jest dziś niczem innem, jak tylko kodeksem egzekucji, subhastacyi[9] i licytacyi przymusowej. Obok czterech milijonów (wraz z dziećmi) oficyjalnych żebraków, włóczęgów, zbrodniarzy, prostytutek, które Francyja dziś liczy, widzimy pięć milijonów ludzi, którzy stoją nad materyjalną przepaścią i albo mieszkają na wsi albo też przenoszą się wraz ze swymi łachmanami i dziećmi ze wsi do miast i naodwrót. Interesy chłopów nie są więc zgodne, jak ongi za Napoleona, ale stają w sprzeczności z interesami burżuazyi, z kapitałem. Nędzarze wiejscy widzą swych sprzymierzeńców i przewódców w proletaryjacie miejskim, którego zadaniem jest obalenie porządku burżuazyjnego. Ale silny i nieograniczony rządjest to druga z rzędu idée napoléonienne, którą drugi Napoleon zamierza urzeczywistnić — powołany jest do obrony tego materyjalnego porządku, jak o tem świadczą proklamacyje Bonapartego, wydane przeciw zbuntowanym chłopom.
Obok hypoteki, nałożonej przez kapitał, ciążą na parceli podatki. Podatki są źródłem życia biurokracyi, armii, klechów, dworu, słowem całego aparatu władzy wykonawczej. Silny rząd znaczy to samo, co wysokie podatki. Własność parcelowa z natury swojej najlepiej się nadaje do utworzenia podstawy dla wszechpotężnej, niezliczonej biurokracyi. Dzięki jej na całym obszarze rozmaite stosunki i ludzie podchodzą pod jeden i ten sam strychulec. Wzgląd ten pozwala oczywiście rządowi scentralizowanemu oddziaływać jednostajnie we wszystkich kierunkach, na wszystkich punktach tej jednolitej masy i niszczy zarazem wszelkie arystokratyczne stopnie, przejścia, pośredniczące między ludem a władzą państwową. Władza ta może bezpośrednio wdawać się w sprawy ludu za pomocą swych organów podwładnych. Wreszcie stan taki wytwarza stale nadmiar pozbawionej zajęcia ludności, która, nie mogąc znaleźć pomieszczenia ani na wsi, ani w mieście, sięga po niższe urzędy państwowe i prowokuje niejako tworzenie nowych posad. Napoleon, zdobywszy bagnetami nowe rynki zbytu, splądrowawszy kontynent, zwrócił ludności z procentem pobrane od niej podatki. Wówczas były one kolcem, raniącym przemysł chłopski, dziś obrabowują go z ostatnich środków pomocniczych, niwecząc do reszty władzę oporu, stawianego nędzy. Liczna biurokracyja, ugalonowana i dobrze karmiona — oto znowu idée napoléonienne, którą drugi Bonaparte najłatwiej mógł zrealizować. Był on zmuszony obok rzeczywiście istniejących klas społecznych wytworzyć sztucznie nową kastę, dla której utrzymanie rządów jego było kwestyją życia. Jedną z pierwszych jego operacyj finansowych było podwyższenie pensyj urzędników do wysokości, jaką miały dawniej, i utworzenie nowych synekur.
Idée napoléonienne jest również panowanie klechów. Przedstawia się ono jako jeden ze środków, którymi rozporządza władza wykonawcza. Jeżeli jednak dawniej chłop na świeżo proklamowanej parceli, będącej w zgodzie ze społeczeństwem, w zależności od sił przyrody, poddanej autorytetowi, ochraniającemu ją z góry, był religijnym, to dzisiaj, obdłużony, w niezgodzie ze społeczeństwem i władzą, musi być z natury rzeczy niereligijnym. Niebo było wcale pięknym dodatkiem do świeżo nabytego wąskiego szmatu ziemi, zwłaszcza że spuszczało deszcze lub słońca promienie, ale skoro stało się ono wynagrodzeniem wzamian za zlicytowaną parcelę, wówczas musiało się zmienić w przedmiot napaści i łajań. Klecha występuje wówczas wobec ludu jako poświęcony wyżeł ziemskiej, doczesnej policyi. Ideał ten należał również do rzędu idées napoléoniennes. Wyprawa na Rzym odbędzie się kiedyś, nie we Włoszech jednak, lecz w samej Francyi, ale w znaczeniu wprost odmiennem od tego, jakie nadaje jej pan de Montalembert.
Nakoniec kulminacyjnym punktem idées napoléoniennes jest przewaga armii Armia była point d’honneur[10], parcelowych chłopów zmieniała ich w bohaterów, broniła nowych posiadłości od zewnętrznych wrogów, uświetniała świeżo przez chłopów zdobytą narodowość, patryjotyzm, którym się przejęli, plądrowała świat, rewolucyjonizując wszystko po drodze. Uniform był ich własnym kostyjumem państwowym, wojna stała się poezyją; zaokrąglana i powiększana w fantazyi parcela była ich ojczyzną, patryjotyzm zaś został utożsamiony z idealną formą zmysłu posiadania ziemi. Atoli dzisiaj wrogami, przeciwko którym chłop francuski bronić ma swej własności, nie są kozacy, ale huzary i egzekutorowie podatków. Parcela nie znajduje się obecnie w tak zwanej ojczyźnie, lecz w banku hypotecznym, zapisana w księgach. I armia nie jest już dzisiaj kwiatem młodzieży wiejskiej, — jest ona bagiennym wykwitem chłopskiego lumpen-proletaryjatu. Składa się z zastępów, obowiązujących się za stosowną zapłatę pełnić służbę na wzór Bonapartego, który jest również tylko Remplaçant[11] Napoleona I-go. Dokazuje ona czynów bohaterskich w polowaniach na chłopów, w spełnianiu służby żandarmskiej; lecz gdy wewnętrzne sprzeczności państwowego systemu zmuszą szefa 10-grudnia do przekroczenia granic Francyi na czele armii, wówczas za czyny rozbójnicze nie będzia zbierała laurów, ale policzy otrzymane cięgi.
Jak widzimy, wszystkie idées napoléoniennesideałami nierozwiniętymi młodziutkiej parceli. Absurdem byłoby zastosowywać je do parceli przeżytej. Są one jedynie halucynacyją w przedśmiertnej walce, są słowami mającemi znaczenie bezmyślnych frazesów, duchami, rozwiewającymi się jak senne widziadła Ale parodyja imperyjalizmu była koniecznie potrzebna do oswobodzenia mas ludu francuskiego z pod nacisku tradycyi i wykazania jasno przeciwieństwa, jakie zachodzi między władzą państwową a społeczeństwem. Ze zwiększającem się stale rozprzężeniem stosunków parcelowej własności, musi i oparty na niej gmach państwowy runąć. Państwowa centralizacyja, której potrzebuje nowoczesne społeczeństwo, powstać może tylko na gruzach militarno-biurokratycznej maszyny rządowej, którą zbudowano ongi przeciw feodalizmowi.
Stosunki chłopskie odkryły nam tajemnicę powszechnych wyborów 20 i 21 grudnia, które zaprowadziły drugiego Bonapartego na górę Synai nie po to, ażeby ztamtąd otrzymał przykazania i prawa, ale żeby je nadawał. Burżuazyi nie pozostawało teraz nic innego jak głosować za Bonapartem. Gdy purytanie na soborze w Konstancyi narzekali na występne życie papieży i wykazywali konieczność reformy obyczajów, zwrócił się do nich kardynał Pierre d’Ailly z grzmiącą odpowiedzią:
— Chyba sam dyjabeł mógłby uratować kościół katolicki, a wy żałośnie domagacie się pomocy anioła!..
Podobnie zawołała francuska burżuazyja po dokonanem coup d’etat:
— Jeden tylko szef 10-go grudnia moża uratować burzuazyjne społeczeństwo! Tylko kradzież uratuje własność, krzywoprzysięstwo — religiję, bękąrctwo — rodzinę, a nieporządek — porządek!..
Bonaparte, jako usamodzielniona potęga władzy wykonawczej, czuje się w obowiązku utrwalić „burżuazyjny porządek.“ Ponieważ jednak siła tego burżuazyjnego porządku spoczywa w klasie średniej, więc występuje jako reprezentant klasy średniej i ogłasza w tym duchu dekrety. Jednocześnie jednak doszedł on do znaczenia jedynie za pomocą zgniecenia klasy średniej; uciska ją więc i nadal i wówczas uważa się za przeciwnika politycznej i literackiej potęgi tej klasy. Biorąc w opiekę ekonomiczne jej interesy budzi tem samem napowrót do życia polityczną jej potęgę. Przyczyna trwa więc i oddziaływa ustawicznie. Bonaparte usuwa tylko usilnie jej skutki. Nie można się przytem obejść bez pomięszania przyczyny i skutku, ponieważ w oddziaływaniu wzajemnem zatracają one swoje cechy. Nowe dekrety zacierają liniję graniczną między jedną a drugim. Bonaparte uważa się równocześnie za przedstawiciela chłopów, broniącego ludowych interesów przeciw zachciankom burżuazyi, pragnącego niższe klasy uszczęśliwić. A zatem nowe dekrety! Ale przedewszystkiem Bonaparte, jako szef towarzystwa 10 go grudnia, uważa się za reprezentanta szubrawców, do których sam należy wraz ze swem entourage[12], rządem, armiją. Szubrawcom zaś chodzi przedewszystkiem o używanie żywota, o wyławianie ze skarbu państwa losów kalifornijskich. To też Bonaparte okazuje się, jako szef 10-go grudnia w dekretach, bez dekretów i wbrew dekretom. Kolizyje, w jakie człowiek ten popadł, tłomaczą nam sprzeczności, cechujące rządy jego, owo niejasne macanie dokoła siebie, ową taktykę chwiejną w zyskiwaniu sobie lub upokarzaniu jednej to znowu drugiej klasy, taktykę, której ostatecznym rezultatem jest oburzanie przeciwko sobie wszystkich, nakoniec ową niepewność w praktyce, tworzącej wysoce komiczny kontrast z rozkazującym, kategorycznym stylem aktów urzędowych, skopiowanym niewolniczo z dekretów wujaszka.
Przemysl i handel, innemi słowy interes klasy średniej, powinny pod silnym rządem zakwitnąć w pełni. Udziela się więc niezliczoną ilość koncesyj na budowy kolei. Szubrawcy bonapartystyczni potrzebują pieniędzy. Więc dalejże do giełdowego szwindlu z koncesyjami kolejowemi! Na budowę kolei niema kapitału. Nic to, obowiązuje się bank do wypłacania zaliczek. Lecz eksploatując bank, potrzeba go koniecznie faworyzować. Niewątpliwie, zwalnia się tedy bank od obowiązku składania co tygodnia publicznych sprawozdań. Nie dosyć na tem, lud musi mieć zajęcie. Zarządza się rozpocząć budowy państwowe. Lecz budowy te zwiększą tylko podatki, przez lud opłacane. A zatem obniżenie podatku za pomocą opodatkowania rentierów i konwersyi 5% renty na 4½ procentową. Ależ i stan średni musi również być czemś ujęty. Słusznie, a więc podwoje nie podatku od wina, w ten sposób, ażeby lud, który en détail[13] kupuje, płacił podwójnie, a zmniejszenie opłaty o połowę dla stanu średniego, który en gros[14] pije. Rozwiązanie rzeczywiście istniejących stowarzyszeń robotniczych, ale zarazem gorąca obietnica cudów asocyjacyj podobnych w przyszłości. Chłopom pomóc trzeba. I owszem, — zakłada się banki hypoteczne, które przyśpieszają obdłużenie drobnych właścicieli i koncentracyję własności. Lecz znowu wzgląd inny domaga się swych praw, oto banki hypoteczne powinny wydobyć jak najwięcej pieniędzy ze skonfiskowanych dóbr dynastyi orleańskiej. Żaden kapitalista nie chce się zgodzić na ten warunek, którego nie zamieszczono w dekrecie, a bank hypoteczny jest niczem innem, jak tylko dekretem i t. d. i t. d.
Bonaparte pragnąłby, ażeby go uważano za patryjarchalnego dobrodzieja wszystkich klas. Ale dobrodziejstwo jego polega na tem, że co dał jednemu, to drugiemu odebrać musiał. Jak za czasów Frondy mówiono o księciu de Guise, że jest najbardziej obligeant[15], z wszystkich francuzów, ponieważ na każdem z jego dóbr ciężą obligacyje dzierżawców, podobnie i dziś można byłoby zastosować te słowa do Bonapartego, który chciałby mieć w swem ręku obligacyje całej własności francuskiej. Pragnąłby okraść całą Francyję, ażeby móc jej potem robić podarunki, albo raczej ażeby Francyję za pomocą własnych jej pieniędzy przekupić, gdyż, jako szef towarzystwa 10-go grudnia, umie on tylko stronników kupować. Instytucyjami kupna stały się odtąd wszystkie instytucyje państwowe: senat, rada państwa, ciało prawodawcze, legija honorowa, medale żołnierskie, pralnie, budowy państwowe, koleje, état major[16] gwardyi narodowej (bez szeregowców), skonfiskowane dobra domu Orleanów. Przedmiotem kupna staje się każde stanowisko w armii, w maszynie państwowej. Najważniejszymi atoli w tym procesie zabierania i obdarowywania są procenty, które podczas zamiany przypadają na korzyść herszta i członków towarzystwa 10-go grudnia. Dowcipne wyrażenie się hrabiny L., metresy pana de Morny, o konfiskacie dóbr orleańskich: C’est le premier vol de l’aigle[17], zastosować można do każdego lotu tego orła, który jest raczej krukiem. Bonaparte i zwolennicy jego nawołują się codziennie, jak ów trapista, który powtarzał zawsze skąpcowi, wyliczającemu swe skarby, z których lata całe będzie mógł czerpać: Tu fai conto sopra i beni, bisogna prima far il conto sopra gli anni[18]. Ażeby się w latach nie przerachować, liczą na minuty. Na dworze, w ministeryjach, u steru administracyi i armii widzimy zgraję drabów, o których, co najlepsze, powiedzieć można, że niewiadomo, zkąd się wzięli. Każdy z niech jest hałaśliwym, szumnym, skłonnym do plądrowania Bohèmien[19], który z podobnie śmieszną miną włazi w galonowany surdut, jak owi wielcy dostojnicy Soulouque’a[20]. Wówczas dopiero będzie się miało należyte wyobrażenie o wyższych warstwach towarzystwa 10-go grudnia, skoro się zważy, że Véron = Crevel[21] jest ich kaznodzieją moralnym, Granier de Cassagnac ich myślicielem. Guizot za czasów swego ministeryjum polecił był Granierowi pisywać w pokątnym dzienniku artykuły przeciwko dynastycznej opozycyi. Minister zwykł był zawsze mawiać o swym pokątnym gazeciarzu: C’est le roi des drôles — „Jest to król błaznów.” Niesprawiedliwem byłoby porównywać dwór i rodzinę Ludwika Bonaparte z regencyją lub dworem Ludwika XV, „Francyja bowiem niejednokrotnie była pod rządami metres, ale nigdy jeszcze nie rządzili nią hommes entretenus[22].
Pchany naprzód najsprzeczniejszemu żądaniami, które były wytworem własnego jego położenia, będąc przytem zmuszony, jak kuglarz zadziwiać ustawicznie publiczność nowymi zwrotami i zwracać oczy wszystkich na siebie, jako na „zastępcę” Napoleona, innemi słowy: co dnia wykonywać coup d’etat w miniaturze, — Bonaparte wprowadza zamięszanie do gospodarki burżuazyjnej, zmusza jednych do cierpliwego znoszenia losu, z innych zaś, mimo własnej wiedzy, robi rewolucyjonistów, — stwarza, w imię pokoju, anarchiję, a ścierając z maszyny państwowej wszelkie pozory świętości, profanuje ją, ośmiesza i wstręt do niej wzbudza. Kult świętego surduta obchodzony w Trewirze, święci on w Paryżu, jako kult cesarskiego płaszcza napoleonidów. Skoro jednak płaszcz cesarski spadnie wreszcie na plecy Ludwika Bonaparte, spiżowy posąg Napoleona runie z wysokości kolumny Vendôme’skiej.









  1. „W przeciągu lat 50 Europa będzie republikańską albo kozacką“ — słowa Napoleona I.
  2. Jest to zupełny i stanowczy tryumf socyjalizmu!
  3. Poszukiwanie ojcowstwa jest wzbronione
  4. Przypis własny Wikiźródeł fr. natrętna myśl; cel do osiągnięcia
  5. Przypis własny Wikiźródeł fr. podłym tłumom
  6. Idea, myśl napoleońska.
  7. Mieszkańcy jaskiń.
  8. Podatek od domu pobierano za czasów Napoleona wedle ilości okien. Ztąd też chłopi starali się zaopatrywać chaty w jak najmniejszą ilość okien. (Przyp. tłom.)
  9. Przypis własny Wikiźródeł wywłaszczenie na mocy wyroku sądowego
  10. Punktem honoru.
  11. Remplaçant=zastępca. Kto nie chciał sam służyć w wojsku, musiał dać zastępcę, któremu płacił za wyręczenie w służbie. Pr. tł.
  12. Otoczenie.
  13. Przypis własny Wikiźródeł fr. w detalu
  14. Przypis własny Wikiźródeł fr. hurtem
  15. Grzeczny, uprzejmy.
  16. Przypis własny Wikiźródeł fr. dowództwo
  17. „Jest to pierwszy lot orła“ (albo też „pierwsza kradzież orła“), vol bowiem znaczy lot lub kradzież.
  18. Wprzód zanim policzysz skarby, powinieneś lata twe policzyć.
  19. Bohèm, Bohèmien = cygan, włóczęga, nicpoń, cynik, szubrawiec, który prowadzi życie włóczęgi, zagląda do szynków, domów publicznych, etc. (Przyp. tł.)
  20. Przypis własny Wikiźródeł Prezydent Haiti w latach 1847–1849, a następnie cesarz Haiti w latach 1849–1859
  21. Balzac w Cousine Bette przedstawia Crevel’a, do scharakteryzowania którego posłużył mu jako wzór dr Véron, właściciel Constitutionel, najnędzniejszy paryski filister.
  22. Słowa pani Girardin. Hommes entretenus = męzczyzni, będący na utrzymaniu, a zatem metresy płci męskiej.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Karl Marx i tłumacza: anonimowy.