Nasze sny/Lunatyzm

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Antoni Wotowski
Tytuł Nasze sny
Wydawca nakładem autora
Data wyd. post 1938
Druk Drukarnia „Współpraca“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


DODATEK

Klasyczni autorzy zaliczają zwykle do liczby snów: somnambulizm, letarg i ekstazę. Nie są to właściwie sny w ścisłym tego słowa znaczeniu, a stany chorobliwe. Przytoczę je jednak, gdyż znakomicie potwierdzają, szczególniej letarg, wysuniętą przeze mnie poprzednio hipotezę.

LUNATYZM

Somnambulizm naturalny — nie należy go mieszać ze sztucznym, powstającym na skutek hipnozy — polega na tym, iż choć ktoś jest uśpiony, ciało jego wykonywa szereg czynności; wydawałoby się duch (ciało astralne, przyp. mój.) nim kieruje. Stan taki nazywają inaczej lunatyzmem, gdyż według naiwnych wierzeń ma powstawać pod wpływem księżycowych promieni. Powiadam, wierzeń naiwnych — bowiem nie ustalono jeszcze ściśle przyczyny powstawania napadów „lunatyzmu“ i uczeni cytują przykłady ludzi, którzy stale chodzili we śnie, kiedy zapomnieli sobie ostrzyc włosy.
Objawy, jakie obserwujemy przy podobnych okolicznościach są niezwykle interesujące. Lunatycy wstają z pościeli i chodzą czasami z otwartymi oczami, nie widząc jednak nikogo, nie mającego związku z ich marzeniami. Innym razem oczy mają zamknięte, a zgrabnie wymijają przeszkody, znajdujące się na ich drodze oraz odnajdują rzeczy, złączone z ich snami. Zdarza się, że lunatyka nie może obudzić żaden krzyk, a budzi go ciche wołanie po imieniu.
Lunatyk z niezwykłą zręcznością włazi na wysokie drzewa, drapie się na mury, wspina się na dach, zatraca jakby ciężar swego ciała. Również wykonywuje we śnie pracę umiejętniej, aniżeli na jawie.
Pewien uczeń, którego wymienia Clauder, często wstawał we śnie i w tym stanie wykańczał swe łacińskie zadania. Bohn wymienia słuchacza medycyny, który śpiąc uczył się. Pewien młody ksiądz wstawał we śnie i z zamkniętymi oczami pisał kazania, a gdy mu zabierano papier, szedł do półki i wynajdywał sobie inny.
Prof. Soave znał 22-letniego pomocnika aptekarskiego, który we śnie spełniał swoje czynności, zapalał ogień, przygotowywał lekarstwa. Gdy mu podsuwano fałszywe recepty ze złymi proporcjami, odrzucał je i nie chciał ich robić.
Najciekawszy jednak wypadek opowiada Allemanus o pewnym lunatyku, który ze szpadą u boku przepłynął Sekwanę, zamordował swego wroga, jak to sobie na jawie postanowił, potem znowu przepłynął rzekę i powrócił do łóżka. Podobne zdarzenie miało miejsce również w Anglii.
Jeśli zacytowałem te niezwykle ciekawe wypadki, z których ułożyć by można gruby tom, to tylko aby udowodnić, że czasami duch do tego stopnia opanowywuje ciało, że przezwycięża przyrodzone prawa optyczne i ciążenia.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Antoni Wotowski.