Rozbłysło nagle w przestrzeni, I na błękicie
Światło się stapia i mieni
W tysiąc barw, blasków, odcieni, O świcie.
W drzew wierzchy drżące O ranku
Strzeliło słońce.
Zielone wina oploty W cienistym ganku,
Na skroń mi trzęsą pył złoty
I sączą słodycz pieszczoty, O ranku.
Padły już rosy O zmierzchu
Na wonne wrzosy,
Legł cień na krętej ścieżynie; Tylko u wierzchu
Drzew światło błądzi i ginie
W liści szemrzącej gęstwinie, O zmierzchu.
Błysły gwiazd oczy O zmroku,
W niebios przezroczy.
Zgasł dzień w błękitnej głębinie. Tylko w mem oku
Blask się ulotny przewinie,
I łza cichutko popłynie O zmroku...