Przejdź do zawartości

Mróz nędzarzy (Tuwim, 1919)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Autor Julian Tuwim
Tytuł Mróz nędzarzy
Pochodzenie Pro Arte: pismo młodzieży akademickiej
R. 5, 1919 nr 4
Redaktor Władysław Zawistowski
Wydawca Władysław Zawistowski
Data wyd. 1919
Druk Tłocznia L. Bogusławskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Mróz nędzarzy

Mróz siarczysty się wkręca w przetarte odzieże,
W palta, wiatrem podszyte, w rozdziawione dziury,
Wtulamy zmarzłe uszy w przykrótkie kołnierze,
Wciskając się zawzięcie w nieprzytulne mury.

I cóż wam przyniesiemy, wy, wonne i ciepłe,
Kapryśne, wypieszczone urodą kochanki?
Szorstkie, zgrabiałe dłonie? Twarze sine, skrzepłe?
Lub zmarznięte, stwardniałe na mrozie gałganki?

Może skaczące wargi i nosy czerwone?
Może skostniałe ciała, szybko dygocące?
Lub oczy osłupiałe, oczy załzawione,
Słonemi kropelkami nieznośnie kapiące?

Szklany wiatr kraje twarze, sypie kłaki śnieżne,
Smaga świstem i bólem, jak ostre miotełki,
I szczypią, szczypią mrozu paznokcie drapieżne,
Kłują, kłują złośliwe palące igiełki.


Chuchaj i dmuchaj w palce! Miętoś wargi białe!
Och, trzęsiemy się, jęcząc w kamiennej agonji,
Biją o ziemię, skaczą już nogi ścierpniałe,
I do tańca, do tańca skowyt w zębach dzwoni.

Zaczyna się pod murem taniec wybijany,
Podskoki niecierpliwe, pląsy histeryczne,
Na zziębłem ciele martwe trzęsą się gałgany,
Wyprawiając na wietrze harce ekstatyczne.

Ramionami bijemy na krzyż zamaszyście,
I tarczą coraz szybciej opętane nogi,
Mróz trzaskający strzela ogniście, siarczyście,
Aż w ciepło się roztapia, w błędny zachwyt błogi.

I miękną za plecyma oszronione ściany,
Wgarniają nas, jak ciepłe, pożądliwe ciało,
Łaskocą atłasowo, jak skóra kochanek,
Rozkoszą pieszczotliwą, nagle rozszalałą.

I tarzamy się w puchach rozgrzanej pościeli,
W drgawkach tańca słodkiego płoniemy nagością,
Zanurzamy się w mlecznej gorącej kąpieli
Oplotem ciał kipiących, tętniących miłością.

W rozprute purpurowe żyły szał nam wlewa
Gęstą słodycz likierów, roztopione złoto,
W dyszących żarem lasach wszczepiamy się w drzewa,
Gdzie gorące mięsiste kaktusy się plotą.

Pławimy się w lubieżnych upalnych Saharach,
Grzebiemy się w wnętrznościach pokrwawionej lwicy,
Smażymy się, jak skwarki, w słonecznych pożarach
I tłuszczem rozżarzonym ściekamy z ulicy!

I niema nas! Pozostał tylko taniec wściekły!
Zmiótł nas wicher upalny w rozkoszy i skwarze!
— Patrzcie — na białym murze został ślad zapiekły:

Krwią w ścianę się wtańczyli na mrozie nędzarze!

Juljan Tuwim.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Julian Tuwim.