Maskowanie reflektorów (Szenwald, 1946)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Lucjan Szenwald
Tytuł Maskowanie reflektorów
Pochodzenie Utwory poetyckie
Wydawca Spółdzielnia Wydawnicza „Książka”
Data wyd. 1946
Druk Zakłady Graficzne „Książka”
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Maskowanie reflektorów


Sosno zielona, w igły odziana,
Łzami żywicy rzewnie spłakana!
Twój pień podcinam siekierą jasną,
Strącone szyszki padając gasną.

Olcho, kapiąca od światłocieni!
Odzieram z ciebie szatę zieleni.
Wilkiem grasuję w twej bujnej krasie,
Lecą gałęzie i gniazda ptasie.

Po to, o sosno, ciebie zrąbałem.
Aby otoczyć zielonym wałem
Nasze pojazdy, lśniące jak ogień,
Z pancernymi czołem, z promiennym rogiem.

Na to ja, olcho, ciebie pustoszę,
Aby zarzucić liściaste klosze
Na skórę powiek, na lekki statyw.
Na lakier luster i reostatów.

Gdy z nor smrodliwych na żer wypłyną
Ptaki, tuczone ludzką padliną,
Gdy cień zakrąży na podobłoczu
I łyskać będą lunety oczu —

A niech łyskają, niech łypią krwawe!
Pod gęstwą liści, igieł kurzawą,

O pień oparte, zrośnięte z ziemią,
Maszyny, ludzie, cichutko drzemią,

Zmęczeni bojem, zmierzchowi wierni,
Nie słyszą grzmotu smukłych bateryj,
Którymi dymi góra daleka,
Więc jawa im się w sen przyobleka,

I widzą pogoń złotych wybuchów,
I gonią wicher ostrych okruchów...
Szakalu niebios, w ucieczce skorej
Padaj na ziemię, padaj — i zgorej!

A kiedy góra w mrok się zanurzy,
I będzie wieczór i posmak burzy,
Sosno i olcho, spod twoich liści
Wyjdziemy, od snów dziennych świetliści,

I wytoczymy lustrzane smoki
Na step szeroki, w okop głęboki,
Lędziemy blaskiem bruździć obłoki
I pętać wroga nadchmume kroki...

To miecz świetlisty nad znojnym światem!
To bój promienia z nocnym piratem!
Tak gwiazda chmurę czarną roztrąca,
Tak noc uchodzi przed ogniem słońca.

Armia Czerwona, lipiec 1941 r.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Lucjan Szenwald.