Marcin Podrzutek (tłum. Porajski)/Tom III/PM część I/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Eugène Sue
Tytuł Marcin Podrzutek
Podtytuł czyli Pamiętniki pokojowca
Wydawca S. H. Merzbach
Data wyd. 1846
Druk Drukarnia S Strąbskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Seweryn Porajski
Tytuł orygin. Martin l'enfant trouvé ou Les mémoires d'un valet de chambre
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom III
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


10.
Honorowa nagroda drugiego rzędu.

Człowiek-ryba usłyszawszy zapewne że zamknięto bramę od dziedzińca, zapytał z wnętrza swojéj skrzyni:
— Czy mogę wyjść teraz?
— Czekaj — powiedział la Levrasse; — ten łotr co cię przywiózł jest tak ciekawy, gotów wyleść na wóz i patrzéć przez bramę, albo przytknąć oko do zamka. Matko Major wejdź-no na górę i spojrzyj czy już odjechał.
Żeński Alcyd usłuchał, znikł we drzwiach szpichlerza i wnet znowu pokazał się na jego poddaszu, a wiodąc okiem za oddalającym się wozem, rzekł:
— Nie masz się czego obawiać... ojciec Lefèvre już daleko... zawraca właśnie na rogu uliczki...
— No, Leonidas... możesz wyjść na powietrze, rzekł la Levrasse do człowieka-ryby otwierając skrzynię.
W téj chwili, serce moje uderzyło trwogą i ciekawością, miałem zobaczyć nakoniec tę tajemniczą istotę.
Podniosła się pokrywa skrzyni.
Malutki człowieczek wylazł z niéj powoli, z trudnością, jakby mu długie otrętwienie pokurczyło członki. Naprzód uderzyło mię to, że jego długa suknia bez rękawów, a raczéj worek otaczający całą jego osobę, był zupełnie suchy, kiedy przeciwnie, spodziewałem się że woda niby jaka rzeka spływać z niego będzie, bom widział że la Levrasse wlał parę wiader wody w lejek łączący się ze skrzynką.
Leonidas Rekin (było to jego prawdziwe, z przeznaczenia wynikłe nazwisko) zdawał się miéć około lat dwudziestu pięciu; jego nieregularne i komiczne rysy, wiernie oddane, miały podobieństwo do szkicu niewprawną ręką nakreślonego; prawe oko, skutkiem wrodzonego kalectwa ciągle górną powieką przykryte, daleko wyżéj umieszczone było jak oko lewe mocno otwarte; koniec długiego nosa zamiast prostopadle wznosić się nad swą osadą, znacznie wdzierał się na lewy policzek, co nadawało śmieszny wyraz ustom, jakkolwiek prawie na swojém miejscu będącym i szeroko zarysowanym, z pod których nagle uciekała broda. Szeroką czaszkę Leonidasa pokrywał rzadki, płowy i bez połysku włos; kilka małych kępek brody tego samego odcienia, od niewielu dni dopiero porosłéj, przebijały się przez bladawą skórę okropnie od ospy pokaleczoną.
Tę twarz, nadzwyczaj śmieszną, brzydką, cechowała taka dobroduszność i tchórzostwo, że zamiast śmiać się na widok nowego towarzysza naszego, owszem patrzyłem nań z pewném zajęciem.
Ego et animal sum et homo; non tamen duos esse noś dices[1]. (Jam człowiek i zarazem zwierzę, a jednak rzec nie można żem jest obojgiem).
Taką to łacińską cytacją powitał nas człowiek-ryba, Leonidas Rekin, wychodząc z mniemanéj sadzawki swojéj.
Nie potrzebuję wspominać że w owéj epoce życia, nie rozumiałem słów Leonidasa; słyszałem jedynie niepojęte jakieś dźwięki; lecz późniéj, w ciągu pełnego przygód powołania, spotykając tu i owdzie Leonidasa Rekina, tak często przypominałem mu nasze piérwsze widzenie się u la Levrassa, iż nareszcie dowiedziałem się co znaczyła ta cytacya z Seneki, ulubionego autora człowieka-ryby, który bardziéj niż ktokolwiek praktykować musiał stoicką filozofię swojego mistrza.
W papierach moich znajduję urywek listu który Leonidas Rekin pisał do mnie w piętnaście lat późniéj. Mimo nizkiego stanowiska jakie podówczas zajmowałem, miałem nadzieję że zapewnię mojemu dawnemu towarzyszowi szczęśliwszy i przyzwoitszy stopień na świecie.
W liście tym który miał być udzielony trzeeiéj osobie, Leonidas z największą szczerością dotykał przyczyn jakie go zmusiły do odgrywania roli człowieka-ryby.
Oto jest ten urywek; z niego poznamy i może pokochamy tę nową osobę, którą nieraz napotkamy w ciągu niniejszego opowiadania.







  1. Listy Seneki, CXIII. Czy zwierzęta są cnotliwe? O niedorzeczności tych kwestyj.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Eugène Sue i tłumacza: Seweryn Porajski.