Za chruścianym stanęła witakiem, A boginiak już czyhał za krzakiem, — Pogiął kibić, zagarnął twarz białą I mięśniami pościskał jej ciało! A ty śpiewaj, śpiewulo, — A ty zgaduj, zgadulo! I mięśniami pościskał jej ciało.
Tchem się swoim do tchu jej przedostał, Dreszczem nagłym dreszczowi jej sprostał, Sponiewierał wargami w ustroniu, Obezdolił pieszczotą na błoniu! A ty śpiewaj, śpiewulo, — A ty zgaduj, zgadulo! Obezdolił pieszczotą na błoniu.
I wykochał jej nogi i ręce, I wykochał oddechy dziewczęce, I z chichotem odrzucił na siano Tę dziewczynę, przez niego ospaną! A ty śpiewaj, śpiewulo, — A ty zgaduj, zgadulo! — Tę dziewczynę, przez niego ospaną.
— „Dokąd pójdę — na które cmentarze? „Jak się Bogu na oczy pokażę? „Ni mi klęknąć na grzeszne kolano, „Ni przeżegnać się dłonią zbrukaną! A ty śpiewaj, śpiewulo, — A ty zgaduj, zgadulo! „Ni przeżegnać się dłonią zbrukaną.”
Wspominając jego wargi ssące, Mak czerwony zerwała na łące. Pełna lęku i wstydu i zmazy Przeżegnała się makiem trzy razy! A ty śpiewaj, śpiewulo, — A ty zgaduj, zgadulo! Przeżegnała się makiem trzy razy.
Rozewrzyjcie na nieba rozstaju Wszystkie wrota do mego wyraju, Bo ja w niebie dziewczynę mieć muszę Tę, co makiem przeżegnała duszę! A ty śpiewaj, śpiewulo, A ty zgaduj, zgadulo! Tę, co makiem przeżegnała duszę.