Listy o Ogrodach/List X

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Listy o Ogrodach
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron



LIST X.

W porównaniu z Grecką i Rzymską Architekturą, w rozmiarach dokładną, w ozdobach skromną, była dzika jej nastepczyna, Gotów i Lombardów tworzydło, z pierwszego wejrzenia śmiałością dziwiące, ale w ozdobach przesadzone niezgrabnie. Toż się wydarzyło pierwiastkowym ogrodom, względem późniejszych. Kunszt, zabierając miejsce przyrodzenia, przyćmił, i jeżeli nie zupełnie starł, skaził jego wdzięki.
Największą przyczyną skażenia gustu w ogrodach była źle tłumaczona wspaniałość. Nie zasadzali jej założyciele tak, jak się należało, w ukształceniu przyrodzenia; ale mniemając to być rzeczą zwyczajną chcieli bardziej zadziwiać, niż nadawać rzeczom wdzięki. Stąd największą, bo przyrodzoną okrasę każdego drzewa przeistaczali w kunsztowne, a dziwaczne widoki. Bukszpan sztucznie zasadzony z pomocą piasku, cegły, węgli i tłuczonych skorupek, wydawał na wzór adamaszku kwiaty i floresy. Niekiedy ziemne bywały wśród ogrodu zegarów naśladowania.

A czas z kosą na łące, wśród kompasu z gliny,
Nie wiedział, czy siec trawę, czy znaczyć godziny.

Do tego nawet stopnia doskonałości przychodziły kwatery, iż się w domu bez Paprockiego, Okolskiego i Niesieckiego, obejść było można.

Widział z okna Jegomość klejnot rodowity,
Koroną uwieńczony, laurami okryty :
Na tarczy, którą ledwo mógł znieść olbrzym srogi,
Właściwy domu zaszczyt, dwa ogromne rogi.

Na wstępie straż : posągi z deszczek jaskrawo, a więc dokładnie, sztucznie, dowcipnie, a wspaniale malowane wydawały się :

Stał i w prawą i w lewą rycerz wąsem hardy,
Bo sążniste trzymając w rękach halabardy,
Każdy z nich na przychodnie, gdy oczy wytrzyszcza,
Zastępowały miejsce ogrodów bożyszcza.

Nie dość było kunsztownej sztuce, Hollenderskich zwłaszcza i Niemieckich ogrodników, czynić z drzew słupy, obeliski i piramidy, ledwo pojętem wysileniem przeistaczali je w posągi.

Grał na cytrze Apollo z jodły złotowłosy,
Ceres z szyszek borowych piastowała kłosy.
Błyszczał Neptun trójzębny od bzowego lustru,
Jowisz w zapale rzucał pioruny z ligustru,
Mars z figi, rozjuszony zabójczem rzemiosłem,
Bachus na tyce chmielu z Sylenem i osłem,
Wenus wdzięczna jałowcem z uśmiechu i giestu,
Gracye porzeczkowe, Kupido z agrestu.

Zgoła, cokolwiek w historyi, mitologji, architekturze, malowidle, heraldyce, znaleźć się tylko mogło, wszystko to ogołocone z ozdób przyrodzonych drzewa znosić musiały, a ten był najlepszy w kunszcie swoim ogrodnik, który je najwymyślniej strzydz, krzywić, zniżać, rozciągać, strugać, rozpościerać, naciągać umiał.
Dość kształtnych na pierwsze wejrzenie postrzyżyn nie uszli najznamienitsi z początku Włoch i Francyi ogrodnicy : następcy złe zwiększyli, złe i co do gustu, i co do szkody, gdyż takowym musem niszczały drzewa.
Przysposobili ogrodnicy stolarzów do społeczeństwa czynności, i stąd poszły owe kraciane ozdoby :

A gardząc przyrodzenia okazałym płodem,
Bez drzew, roślin i kwiatu ogród był ogrodem.

Na wzór Egipskiego i owego w Krecie, miały i mają jeszcze gdzieniegdzie ogrody labirynta, w nich :

Coś niby błędny szuka, a gdy nie znajduje,
Zziajany, próżną pracę że podjął, żałuje.

Bywały i zdradzieckie samołówki na mostach, jako tego sprobował Nuncyusz w Jaworowie : co opisując Załuski, zdaje mu się niegrzeczność przypisywać, iż się gniewał o to, że z mostu zleciał i w wodzie się zanurzył.
Angielczykom należy się chwała z zagubionych przysad w ogrodnictwie; pierwsi oni w Europie oswobodzili z kunsztu przyrodzenie; ich ogrody są wykształceniem tego, co wdzięczne położenie użycza. Starowni o drzew piękność, z największą usilnością pielęgnują je bez żadnego silenia. Zieloność, gęstość i równość murawy, zastępuje u nich śmiechu niegdyś godne przyozdobienia skorup, cegły, węgli i piasku. Nowość ta zrazu miała przeciwników, a potem naśladowców aż nadto. Nie może się zupełnie nazwać nowością, gdyż wzór wzięli z Chin Angielczycy. Jakoż ten kształt zasadzania ogrodów, Angielsko-Chińskim pospolicie nazywają.
Rzadko naśladowanie bywa dobre, i jeżeli Angielczycy poprawili niektóre Chińczyków wady, po większej części gdzieindziej zasadzone teraźniejsze ogrody, albo niedostatkiem, albo przesadzeniem grzeszą.
Dwadzieścia morgów zawierał w sobie ów ogród Chiński. który zasadzca jego opisał; mniemane nasze, podobne do dekoracyj stołowych, częstokroć dla szczupłości swojej, ledwo się ogrodami nazywać mogą. Są w Chińskich wielorakie odmiany i po większej części ten jest ich cel, iżby wszystkie postaci przyrodzenia zgromadzić mogły. Jeżeli ten zamiar ozdoby zagęstwia, lubo w wielkiej miejsca obszerności; cóż dopiero w teraźniejszych Angielszczyznach, gdzie w szczupłym wydziale umieścić wszystko pragniemy?

Więc nowem wysileniem i kształtu i gustu,
Koło chaty ciosowej, piramida z chróstu :
Wyspy kilkołokciowe zakręty przeplata
Coś nakształt rzeczki, którą stróż codzień zamiata.
Ta mając w spadkach gruzem najeżone łoże, Chciałaby mruczeć, ale bez wody nie może.

I ja też pisać; luboby może jeszcze było o czem : ztem wszystkiem wolę, iż się uskarżysz na lenistwo, niżbyś się miał nudzić zbyt rozwlekłem opisaniem.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.