List (Norwid)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Cyprian Kamil Norwid
Tytuł List
Pochodzenie Dzieła Cyprjana Norwida
Redaktor Tadeusz Pini
Wydawca Spółka Wydawnicza „Parnas Polski”
Data wyd. 1934
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
LIST.

To mówi anioł, który prosi za nią
I wie, co płynie, pierwej, niźli spłynie:

— O, niechaj wklęśnie pokory otchłanią
Jako wybrane ziemia ta naczynie!...

To mówi anioł w zarannej godzinie,
Niźli się niebios obsuną zasłony,
Jakoby namiot wgórze rozpuszczony.

O, niech i serca wielkie się położą,
Jak drobnych pereł ziarna w oceanie,
O, niech i myśli wielkie się nie trwożą,
Czy jeszcze laurów im zielonych stanie!
O, niechże pogan nie wyzwą poganie!

Widziałem — mówi — płacz wielkoludowy,
Jako na niebo chmurą ciągnął długą
I jak w otwarty bok wszedł Chrystusowy,
Niby że w kościół — i jak stroną drugą
Prześwieca... Psalmów, hymnów sploty całe
Wszystka niebieska czeladź rozpościera,
I wszystek obłok runo składa białe,
I jedna drugiej coś podaje sfera,
Przedziwny łańcuch czyniąc, albo drogę,

Albo drabiny światłej stopniowanie,
Albo zastępów szlak w przepaści błogie,
Gdzie nieskończone słychać: «Niech się stanie!...»

Potem widziałem ziemi spodziewanie —
Ale niewiele kwiatów tam rzucono;
I rzadkie palmy na drodze krzyżowéj,
I rzadko ludu z głową pochyloną,
I rzadziej z myślą pochyloną głowy...

O, nie tak, nie tak dni oczekiwania
Po smutnym świecie wiwnnyby rozwiośnić!
I nie tak wolność a bratnie kochania,
I nie tak równość — innych musisz dośnić...

Ale się połóż w ciszy i spopieléj,
Jeżelić przyszłe drogiem zmartwychwstanie,
Bo nie zaniecha On, skoro wyceli,
I będzie łaskaw mimo urąganie,
I czasu swego da — ani go wstrzyma
Najdumniejszego chorągiew olbrzyma.

Tylko osądzi w łasce taką rzeczą,
Która robakom wątku ujmie nagle —
Bo, albo sławy sobie wręcz zaprzecza,
I każdy równą wydmie pychą żagle,
I obrzydliwem będzie wieniec piętnem,
I przepaliwszy się, wynamiejętniem...

Albo z kamyka kędyś podle drogi,
Albo z ostatniej wezwie moc marności,
I wzuje sandał — i przed ziemskie bogi
O całą przestrzeń posunie litości,
I każe nosić chorągiew przymierza
Ani z mądrości ni z głupstwa nadętym,
Ni z dóbr, ni z nędzy, ni z siły pacierza,
Ani z niczego... który niepojętym
Jest i pokuszeń nie zna ani granic,
I wszystko za nic ma, a nie ma za nic.
Marzec 1849.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Cyprian Kamil Norwid.