Błądząc, wiejskich się dzieci pyta we łzach cała, O kwiat, który widziała przed laty w Germanii... Nikły, wiotki, wykwitły nad brzegiem otchłani — O zapachu, jak spowiedź miłości nieśmiała.
Od powrotu z tej drogi czar na biedną działa: Ciągła żałość wspomnienia duszę jej tumani. Snadź zaklętą, śmiertelną jakąś moc miał dla niej Ów kwiat, który w Germanii przed laty widziała.
Mówi, że czuła niebios promieniste dziwy, Całując jego drobne roztulone płatki... Że w woni żył duch jakiś czysty i szczęśliwy.
Różni dla niej po górach za tym kwiatem gonią, Ale Germania wielka, a ten kwiat jest rzadki... A ona mrze powoli — z tęsknoty za wonią.