Księga duchów/Przedmowa tłumacza

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor anonimowy
Tytuł Przedmowa tłumacza
Pochodzenie Księga duchów
Wydawca Franciszek Głodziński
Data wyd. 1870
Druk I. Związkowa Drukarnia
Miejsce wyd. Lwów
Tłumacz anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Przedmowa tłumacza.


Czujemy wszyscy, że czegoś braknie naszej cywilizacji pomimo ogromnego postępu, uczynionego ostatniemi czasy na polu wiedzy i wynalazków materjalnych, zapewniających nam nasycenie ciekawości i dobrobyt. Nie ma w niej bodźca dość silnego, aby podtrzymywać w czerstwości i weselu ducha w trudnych chwilach życia. Ciężka i gruba atmosfera materjalizmu pospołu z utylitaryzmem, przykuwając ducha naszego do życia zmysłowego, narusza harmonję i z nią razem spokój w umysłach tak społeczeństw jak i jednostek spółcześnych. Stało się to wszystko, dla tego że z życia naszego towarzyskiego uleciał pierwiastek szlachetnej i podniosłej moralności, ratujący ludzkość od zwątpienia ostatecznego, od zniechęcenia do życia przez jego czczość, jałowość i nudy, nawet wśród największego zbytku i przepychu materjalnego, — pierwiastek jedyny zdolny do ożywienia wszystkich tak bogatych jak biednych, ten sam bez którego genjusz poetycki nie wleje wyższego życia w epopeję, a zwany powszechnie cudownością czyli właściwie przyrodzony pierwiastek boski, bez którego nie podobna pojąć wielkiego celu życia.
Umysły wyższe uczuwały dawno ten brak, ale nie podobna było nakłonić do wiary w cudowność ogółu inteligentnego, prawdziwego regulatora harmonji społecznej, ażeby przejął się ta prawdą jak ją dotychczas w formie religijnej podawano, t.j. bez odkrywania tajemniczego źródła jako jednego z praw natury, poddającego prawu loiki świeckiej i krytyki umiejętnej. Cudowność bez tych ostatnich przeradza się w zabobonność i stała się prawdziwą plagą postępu w ludzkości, której nie zdołały zniszczyć stosy inkwizycji, ani świecka umiejętność, co napiętnował wzgardą i lekceważeniem obiedwie. Nareszcie udało się łodziom świeckim rozwiązać to wielkie zagadnienie wszechświatowej doniosłości. Wiek nasz mogący słusznie nazywać się wielkim, gdyż obok swych cudownych odkryć w dziedzinie umysłowej i materjalnej, zrobił i owo największe odkrycie pierwiastu boskiego czyli cudowności, ujętych w karby pozytywne, odrzucające wszelką wątpliwość, co do nieśmiertelności duszy i bytu poza ziemskiego — a przez to niebo samo raczyło ukoronować cywilizację XIX stulecia.
Tem ogromnem odkryciem jest bezsprzecznie duchownictwo czyli t. z. spirytyzm, którego treść cała zawartą została w niniejszej Księdze Duchów, świeżo przetłumaczonej na polskie z 22 wydania francuskiego, którą ułożył podług udzielań czyli komunikacji duchowniczych i dopiskami własnemi uzupełnił sławny Allan Kardec. W tem dziele znajdzie umysł niespaczony uderzające prawdy, zgodne z loiką i postępami wiedzy nowożytnej, o najważniejszych zagadnieniach życia ludzkiego tak na tym jak i na tamtym świecie, mianowicie: o przyczynach pierwotnych stworzenia, o świecie duchowniczym czyli świecie Duchów, o prawach moralnych tudzież o nadziejach i pociechach wynikających dla ludzkości z tej nauki. Ludzie wiary nic w duchownictwie nie znajdą, coby się nauce Chrystusa sprzeciwiało, owszem, jest ono jej uzupełnieniem i objaśnieniem. Wykład tego wszystkiego jest tak prosty i jasny jak prawdy ewangieliczne, iż staje się przystępnym dla umysłów najmniej oświeconych. Te niezaprzeczone zalety pociągnęły za sobą cały szereg osób najwykształceńszych, których nie tyle przekonały cuda materjalne duchownicze tak zagęszczone w ostatnich czasach, ile sam systemat filozoficzny zawarty w tem dziele. Najwyższe powagi naukowe, literackie, artystyczne, mężowie stanu oraz moraliści, jak: W. Crookes, Serj. Cox, Wallace, K. Flammarion, Wiktoryn Sardou, Ch. Lemon, bar. du Potet, Godin, A. Babin, prof. Zollner, Wegner i mnóstwo innych przejęło się zasadami założyciela duchownictwa, Allan Kardec’a, i pociągnęło za sobą bardzo wiele najwykształceńszych umysłów z najwyższych warstw społeczeńskich. Nowe to wierzenie, zaszczepione od razu w warstwach oświeconych jako idące z góry, zrobiło w przeciągu dwudziestu kilku lat olbrzymie postępy, i dzisiaj wyznawcy jego w samej Europie liczą się na miljony. Wytworzył się ogromny ruch umysłowy, zcentralizowany w kilku ciałach naukowych, mających siedliska w kilku stolicach europejskich a w liczbie ich w Paryżu i Londynie, gdzie przy pomocy wiarogodnych pośredników czyli medjów robią się głębokie studja psychologiczne i psycho-fizyczne, a obok tego rozwinęła się potężna gałęź literatury wyłącznie poświęcona tym przedmiotom: dylletantyzm i szarlataństwo zastąpiły prawdziwa nauka i czyste zamiłowanie przedmiotu. Cały ten ruch umysłowy odbywa się jawnie, a opowiadaniem o nim i kotrolą jego zajmuje się 37 pism periodycznych, wychodzących we wszystkich ucywilizowanych językach europejskich, wyjąwszy jednego naszego. Wielki wiek nasz dorósł widocznie do swego zadania, i dla tego tak skwapliwie jął się do rozrabiania wielkiego wynalazku duchownictwa, aby dać nowego potężnego bodźca postępowi w cywilizacji nowożytnej.
Przedstawiając cały ten obraz ruchu duchowniczego w świecie, mieliśmy na celu nie tylko Księgę Duchów, lecz obudzenie ciekawości ludzi dobrej woli wśród naszej publiczności, i zachęcenie ich, aby starań swych zechcieli dołożyć, by i nasze usiłowania narodowe na tem polu zespoliły się w jeden spólny cel z powszechnem dążeniem ucywilizowanego świata. Zabobonne i zepsute umysły zapewne mogą powstawać na to jak w swoim czasie, zespoliwszy się z ciemnotą potępiały wielkie wynalazki Kopernika, Franklina, Fultona i niemal wszystkich największych odkryć w ludzkości, które najdzielniej przyczyniły się do postępu. Zwalczyć je nie trudno będzie argumentami poczerpniętemi z Księgi Duchów, a raz rozpoczęty ruch na tem polu, dałby nam możność wejścia w czucie z ruchem europejskim za pomocą dalszych tłumaczeń znakomitszych dzieł tak Allan Kardec’a jak i innych celniejszych autorów duchowniczych.
Prócz jawnych przeciwników mamy wśród naszej publiczności daleko niebezpieczniejszych, nieprzyjaciół tajnych, którzy posługując się udaną dobrodusznością, powiadają — na co to wszystko? — Ażeby dać odpowiedź wyczerpującą, nie tylko mocą argumentów na wstępie przytoczonych, ale i znanemi powagami w naszym narodzie, cytujemy poniżej list naszego nieśmiertelnego Zygmunta Krasińskiego, z Monachium d. 17 grudnia 1841 (patrz Przegląd Polski 1877 r. VII zesz. str. 104 i dalsze), w którym w proroczem jasnowidzeniem i z niezrównaną prawdą maluje jaskrawemi barwami świat duchów i przepowiada konieczne przyjście na świat nauki duchowniczej. Oto są pomienione wyjątki dosłowne z listu. — Wyjątek pożytku z duchownictwa:
„Twoje uwagi względem świata umarłych są mojem zdaniem słuszne, ale tylko z praktycznego stanowiska uważane, z praktycznego dzisiejszego: to jest, gdyby objawienie takie przyniosło tylko nam jako anegdotę wiadomość o tym kraju duchów, a zarazem nie podniosło wyżej i święciej całej pozostałej sfery życia, wiedzy, sumienia naszego, — co być nie może. A jeśli się przekonamy, że o tyle tylko świat duchów jest i być może, o ile był świat ludzi? że w najściślejszej sprzężni pozostaje rozwijanie się dalsze ludzkości na planecie tym, z życiem dalszem umarłych? A jeżeli to, co nam dotąd wyglądało na rozdział, na otchłań, zbliży się do nas, stanie się spółkowaniem życia nie już ze śmiercią, ale z dalszem przeciągnionem życiem? jeżeli jedno pokaże się niezbędnym drugiego warunkiem? Jeśli odsłoni się kurtyna nad grobami i zwinąwszy się pokaże, że wszystko jednym światem coraz tylko wyżej się rozwijającym, i że cel naszej indywidualnej nieśmiertelności zlany w jedno z celem, który tu ród cały ludzki powinien osiągnąć i ku któremu zmierza? Gdyby tym celem było naprzykład zupełne ujarzmienie natury alboliteż zupełne pojednanie się z nią, podniesienie jej wyżej, i gdyby tylko przez takie wyaniołowanie natury można było świat w niebo zamienić, i do Boga wrócić, i w Bogu być? Gdyby my żyjący wciąż mimowiedzy nie tylko dla nas samych pracowali, ale jeszcze dla wszystkich umarłych? Gdyby praca taka, historja cała rodów wszystkich czy człowieczych, czy anielskich, czy jak chcesz, po wszystkich planetach, słońcach, mlecznych drogach, była tylko przerabianiem wszechświata na niebo przyszłe dla umarłych? Gdyby tylko przez pracę i trud taki mógł wszechświat kiedyś znów się uczuć w Bogu? Gdyby to było ciągłem odkupywaniem materji przez poświęcenie się duchów, naszych i innych? — Czyż myślisz, że wtedy samobójstwo zapukałoby do serca ludzi, których głowa pojęłaby taki cel, taką konieczność? Owszem, miasto śmierci miałbyś ogromny wybuch życia wszędzie. Życie pojąwszy swój olbrzymi cel, w skrzydłaby porosło; wszystkie dotychczasowe nasze przesądy, błahe trwogi, zabobony, niewiary, przepadłyby jak sen: przytomność Boga w wszechświecie dotkliwszą“ — (dotykalniejszą?) „by się nam stała: miłość ku niemu w płomień by się zamieniła. Śmierć, poznana jako konieczność żywota, przestałaby straszną być, a jednak ni żal ni boleść ni cała jej tkliwa melancholia by nie znikła.“
Wyjątek przepowiadający konieczne przyjście na świat duchownictwa, które rzeczywiście dopiero od r. 1853 zostało w system umiejętny ujętem.
„Czy tak czy owak, drogi mój, odgadnąć przed staniem się czegoś nie sposób: „to tylko dano odgadnąć, że się coś zbliża i stanie, bo Ojca naszego niebieskiego ratunek, pomoc, słowo do nas, stało się nieodzownym warunkiem dalszego bytu naszego. Nasza cywilizacja przepadła, nasza epoka skazana, jeźli to, o czem mówię, się nie objawi! A gdy się objawi, pokaże się być prostotą prostoty anielsko-prostą i naturalną rzeczą, którą zrozumiemy zaraz, która przylgnie do nas jakby rzecz dawno już znana, tylko zapomniana, która wraca do pamięci.“
Tak jest, genjusz Krasińskiego orlim wzrokiem przewidział, że duchownictwo — ta „rzecz dawno już znana, tylko zapomniana pokaże się być prostotą prostoty," która pomimo to, albo właśnie dla tego sprowadzi na ziemię „wyaniołowanie“ t. j. harmonję społeczną doskonałą, przez zetknięcie postępu bezpośrednie ze źródłem wszechwiedzy, wiary i miłości czyli światem duchowym, cudownym, w którym są złożone najwyższe nasze nadzieje.













Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: anonimowy.