Krzywa wierzba przy płocie, krzywy płot na rozstaju,
Mokra zieleń w sitowiu, w sinym gaju — bugaju,
A przy łące jałowce, białe owce na łące,
Jarzębiny, jedliny, niebo ziemią pachnące.
W koleinach drożyna, wronie gniazda na drzewie,
Pośród świerków ćwierkanie, modrodrzewie — modrzewie...
Wiatrak łapie obłoki, które na nim siedziały,
I ucieka, odziany w łachy pól — samodziały.
Zieloniutkie, czerwienne, łubinowe i bławe,
Chabrowane kąkolem, pawiem okiem i stawem,
Pola — polska, złocone topolowym półcieniem,
Wykwiecone kwietniami, jesienione złocieniem!