Kamienica w Długim Rynku/LII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Kamienica w Długim Rynku
Wydawca Michał Glücksberg
Data wyd. 1868
Druk J. Unger
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Fiszer który padł ofiarą przerafinowanych planów p. Wudtke, gniéwał się na niego i na siebie że posłuchał, dodatkowo na pannę Klarę że go nie chciała, na Jakuba że go porzucił — gniéwał się na cały świat... Obu im nie powiodło się wcale, miłość własna była obrażona.
Pomiędzy ludźmi grosza i dorobku, — upaść w walce z silniejszym to jest zamożniejszym, być pobitym gdy przeciwnik potężny — rzeczą wydaje się naturalną, — ale zostać zwyciężonym przez ubogiego — oburza i niecierpliwi — Jakub był tylko płatnym pomocnikiem w biurze, figurą podrzędną... Fiszer czuł się do żywego obrażonym.
W Wudtkem nadwerężona powaga ojcowska bolała także; człowiek gwałtowny czuł mocno że syna przekonać i pokonać nie mógł, — gniéwał się na niego, ale stokroć więcéj na całą rodzinę Paparonów.
Zeszli się z Fiszerem na giełdzie, obydwa w złych bardzo humorach, a odbywszy prędko interesa, dali sobie znak i wyszli na Długi Rynek.
— Jużciż tak te rzeczy zostać nie mogą, rzekł Wudtke... trzeba cóś obmyśléć — będziemy pośmiewiskiem ludzi.
— Ja? spytał Fiszer — ja?
— Pozwól że cała historya śmieszna...
— Smutna... Dałem się poprowadzić...
— Mnie... Co pleciesz... zrobiłeś cóś chciał.
— Bądź co bądź, rzekł Fiszer, ratować się trzeba.
— Z Paparonami raz skończyć...
— No — jak! jak! skończyć! zapewne! dajże środek...
— Ogłosili willę na sprzedaż? pilnować się aby poszła jak najniższą ceną... Mam wiadomość że i dom sprzedawać będą, dopilnujemy się. Nikt go kupić nie może tylko miejscowy, mamy wpływy, użyć ich należy... Następnie życie im uczynić tak nieznośném, aby się ztąd wynieśli...
Fiszer ramionami ruszył. — Frazesy! projekta, ale wykonania środków nie widzę.
— Będziemy ich szukali — rzekł Wudtke — i znajdziemy. To pewna że ja się pomszczę... i swego nie daruję...
Słuchał tego kupiec, ale ramionami ruszył tylko i splunął; Wudtke stracił wiele w jego opinii. Rozeszli się niezadowoleni z siebie. Dodać należy iż Jakuba w biurze nie łatwo było zastąpić, a Fiszer go żałował, ale powrócić doń, prosić go, miłość własna nie dozwalała.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.