Z miłej zgody przyszły kłótnie Wśród płochej swawoli.
Człek żądlastem słówkiem utnie, A tu serce boli.
Szkoda ranić złemi żarty, Ale trudna rada:
Trzeba dowieść, żem uparty, Gniewać się wypada.
U niej także gniew na twarzy, Wie, co mię obchodzi,
I z kim innym niby gwarzy, A w serce mi godzi.
Albo milcząc, myśli w gniewie Bóg święty wie o czem.
Wszyscy patrzą, a nikt nie wie, Że my wojnę toczym.
Ale trudnoż walki znosić, Więc mi rękę poda:
— „Dość tych wojen! dosyć, dosyć! Już na zawsze zgoda.“
I tak wdzięcznie główkę skłania, Rumieni oblicze,
Że dla szczęścia pojednania, Znów kłócić się życzę...