Jezuici w Polsce (Załęski)/Tom I/050

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Podtytuł Walka z różnowierstwem 1555—1608
Wydawca Drukarnia Ludowa
Data wyd. 1900
Druk Drukarnia Ludowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały Tom I
Indeks stron


§. 49. Knowania heretyków. — Chwiejność króla. 1579

W całej Szwecyi, z wyjątkiem Ostrogocyi, srożyło się w 1579 r. powietrze morowe, które w samym Sztokholmie w październiku i listopadzie 12.000 osób zabiło[1]. Wobec tylu śmierci wielu przyzywało pomocy katolickich księży, nawrócenia były liczne Mała kapliczka Ojców nie mogła pomieścić wiernych. Possevino po udzieleniu komunii, kazał podawać w osobnem naczyniu odrobinę wina z wodą, jako preserwatywę przed zarazą. Król uchwycił się tego i żądał, aby to czynił legat i inni księża z kielicha, w którym mszę św. odprawiają. Oparł się temu Possevino. Więc król zawezwał O. Nicolai, domagając się od niego przysięgi, że idąc w myśl króla, mszę św. będzie odprawiał w języku szwedzkim, komunię św. rozdawał pod dwiema postaciami, jedno i drugie pochwalał i polecał z ambony, w nagrodę za to przyrzekł mu wrócić rektorstwo akademii. Na to Nicolai: „Nie lża mi tego bez pozwolenia legata“. Więc przyzwą Possevina, który pozwolenia wręcz.odmówił i skarcił króla, że do tak podstępnych środków i udawań użyć chce katolickich kapłanów. Na to król cierpko: „Widać odrazu, żeście Jezuici, niczego nie można się od was doprosić, ale i wy nic u mnie nie wskóracie“ i kazał zamknąć płaconą wszystkim ryczałtem skromną pensyę.
Teraz zrozumiał legat, że sprawa powrotu Szwecyi do katolicyzmu zachwiana, pragnął więc przynajmniej wytargować tolerancyę religijną dla katolików, przekonany, że skoro ta daną będzie, to setki i tysiące Szwedów, którzy teraz z obawy przed prześladowaniem z uczuciami swemi katolickiemi się kryją, otwarcie do Kościoła św. przystąpią. Z żądaniem tem wystąpił 5 paźdz. w rozmowie z Pontusem de la Gardie i dwoma sekretarzami, a teraz wręczył królowi przez sekretarza Heinrichssohna obszerny w tej sprawie memoryał. Przypomniał w nim, jak szczerze, bezinteresownie a z jakiem poświęceniem i wśród ilu niebezpieczeństw na dwa zawody podjął się legacyi do Szwecyi, jak dobre imię króla przed papieżem i chrześcijańskimi pany rozsławiał, jak sprawę wiary katolickiej wt Szwecyi, od której i przyszłe małżeństwo królewicza z austryaczką i przyjaźń z cesarstwem zależy, całą energią popierał. Przypomniał mu dzień 16 maja 1577 r., jego wyznanie wiary i spowiedź św. i obietnicę uroczystą, że w kwestyach wiary nic nie przedsięweźmie bez zezwolenia papieża. Wiedzą o tem katolickie dwory i kuria rzymska, w jakiemże świetle król stanie przed nimi, cofając się w pół drogi? Niechże przynajmniej katolikom w Szwecyi da to, co dają Tatarzy i Turcy, aby mieli kościoły, i wolno było każdemu wyznawać katolicyzm. Przestrzegał go przed machinacyami heretyków, zmierzają do tego, aby odsunąwszy od boku króla najwierniejszych doradców i legata, sami nim i królestwem rządzili. Niech król nie zważa na ich pogróżki niech się ogłosi jawnie, jak już jest w skrytości katolikiem, a tysiące jego poddanych, którzy tak samo jak król w duszy już są katolikami, stanie po jego stronie i w jego obronie krew przeleje.
Co do O. Nicolai, któremu król kazał opuścić Szwecyą, król sam świadkiem jego pracy i prześladowań, i jego poświęceń zawsze a zwłaszcza teraz wśród grasującej zarazy, i jego zapłaty. Ledwo na nędzne utrzymanie życia mu starczyło, więc nie o dochody, ani prywatę, ale o dusze ludzkie i dobro Kościoła ma sprawę.
Jeżeli Stolica św. żądanych dyspens odmawia, to każdy rozsądny uznać musi słuszność tej odmowy, a już to rzeczą syna jest słuchać rozkazów swej matki. Niech tylko król pozwoli rozszerzać dzieła Ojców Kościoła i katechizmy katolickie, da wolny wstęp i bieg nie intruzom, ale przysłanym od papieża kapłanom, nie tamuje swobodnego ruchu ku katolicyzmowi, jaki wśród mas ludu nurtuje, a bez żadnych wstrząśnień samo z siebie dokona się dzieło nawrócenia Szwecyi.
„Przeczytawszy memoryał, król czuł się jakoby rozrywany na poły, dręczony sumieniem i obawą skompromitowania się wobec katolickich książąt, to znów trapiony trwogą przed pogróżkami i postrachami heretyków“[2].
Dla Jezuitów jednak okazał się łaskawszym, kazał wypłacać zwykłą pensyą. Morowe powietrze zawiało ich małe kolegium. Padł jego ofiarą teolog kleryk, blizki święceń, Gabryel Pauloni i dwaj braciszkowie Szwedzi. O. Nicolai pochował ich katolickim pogrzebem. Sam O. Possevino, który nie lenił się do posługi zadżumionym, nabawił się zakaźnej niemocy; uratował go przysłany od króla lekarz przyboczny puszczeniem krwi na kilka zawodów. Zapadł na zdrowiu O. Good. Więc król rozkazał, aby wszyscy Ojcowie i alumni katolickiego seminarium, uchodząc przed zarazą, schronili się na lesistej wysepce Torvesund pod Stokholmem. Tam oni oddawali się naukom, bogomyślności i nawracaniu nielicznych mieszkańców wysepki, do których Possevino miewał kazania przez tłumacza.
Dwór królewski ustępując przed zarazą, przeniósł się do Westeraes. Towarzyszyli królowej nieodstępni kapelani Warszewicki i Wysocki, pora i miejsce po temu, aby odprawić jubileusz za Szwecyą przez Grzegorza XIII, dopiero co ogłoszony. Więc w grudniu 1579 o północy odprawił mszę św. O. Wysocki, wysłuchał spowiedzi królewicza; przed samą komunią św. kazał mu złożyć formalne ślubowanie, jako wiary katolickiej aż do śmierci dochowa, komunii św. z rąk heretyckich nie przyjmie, ani pod dwiema postaciami. To utwierdzenie królewicza w wierze było tem potrzebniejsze, że król Jan, dla przypodobania się snać partyi luterskiej, brał go z sobą na kazania, na co królowa, chcąc ujść nieporozumień z gwałtownym mężem, pozwalała[3]. Łajał ją za to O. Wysocki, iż cały dzień nieboga płakała. Więc ją pocieszał O. Warszewicki i pouczył, w jaki sposób tę drażliwą sprawę przedłożyć ma królowi, a synowi niech poleci, aby grzecznie, ale stanowczo pójścia do zboru odmówił.
Zygmuntowi duszno było w tej opresyi od ojca miał ochotę uciec do cioci Anny. Nie było to podobna i Jezuici nie mogli tego doradzać, owszem zachęcali do cierpliwości i męstwa[4].
Nie długo czekać, a król (30 listop.) wezwie królewicza z sobą na kazanie. Królewicz mu spokojnie, ale stanowczo odpowie, że nie uczyni tego. Więc król wpadł w furyą i ośm srogich policzków wyciął synowi. Scenę zrobił królowej, odgrażał się na Jezuitów, że ich do więzienia wtrąci, że wypędzi, bo zgodę domową mu psują, syna buntują, od zborów ludzi odwodzą. Oni zaś przez sekretarza Heinrichssohna oświadczyli gromadnie, że niczego nie pragną bardziej, jak więzienia i cierpienia dla katolickiej wiary; cieszą się zgodą i jednością domową, ani jej waśnić nie myślą, królewicza wychowują w uległości synowskiej, ale gdzie o rzeczy wiary i sumienia idzie, należy więcej słuchać Boga, jak ojca. Król ciężko grzeszy, zmuszając syna na luterskie kazania, i odpowiedzialność za jego duszę bierze przed Bogiem straszną. Na to oni obojętnem okiem patrzeć nie mogą, ani będą[5].
Przyzwał tedy król O. Warszewickiego i w ogólnych słowach polecił mu i Ojcom, aby ludzi od luterskich zborów nie odwodzili. Warszewicki wręcz odmówił; przypomniał królowi obowiązek króla chrześcijańskiego prowadzenia ludu swego do prawdziwego kościoła, a więc nie do heretyckich bożnic. Otwartością swą podbił króla, iż już kwestyi o słuchaniu luterskich kazań z synem nie wszczynał[6]. Skłaniał się znów ku Rzymowi, przyrzekał, że nigdy lutrem ani kalwinem nie zostanie, a Stolicy św. żadnej zniewagi wyrządzić nie dozwoli, ale fatalna przysięga, że nie zmieni w niczem urzędowej religii bez dyspensy na komunię sub utraque, psuła wszystko.
O. Possevino ze swymi przebywał przez zimę na onej ustronnej wysepce Torvesund, dokąd i królowa na święta Bożego narodzenia z swym dworem zjechała. Zachęcał O. Warszewickiego do przekładu na łacińskie Żywotów Świętych i dedykowania królowi, gdy w pierwszych dniach lutego 1580 otrzymuje wezwanie królewskie na sejm walny do Wadsteny na 19 lutego zwołany, który zapowiadał się burzliwie. Senat bowiem za namową kcia Karola wręczył królowi memoryał, stawiający go w formalny stan oskarżenia, że znienawidzony papizm wprowadza do Szwecyi, że syna następcę tronu w papizmie wychowuje, że zaprzątnięty zanadto religijnemi kwestyami, zaniedbuje spraw publicznych, i wzywał go do utrzymania augsburskiej konfesyi w państwie i na dworze swoim, do powściągnięcia korsarstwa, do budowania twierdz i fortec, a nie kościołów, do większej ostrożności z katolickimi książęty, zwłaszcza z królem polskim Batorym, a do ścisłej przyjaźni z protestanckimi pany[7]. Wystraszony król zakazał O. Nicolai, w Sztokholmie obsługującego tych, których dżuma nie zabiła, wszelkich kazań i funkcyj kapłańskich, ośmielił się nawet upomnieć Possevina, aby był ostrożniejszy w słowie i czynach, ale uparty jak był, stał odważnie w obronie swej nowej liturgii, której zresztą sejm nie atakował wcale, chociaż do jej obalenia dążył.
Podczas sejmu d. 26 lut. 1580 król zaprosił Possevina uroczyście, bo przez kanclerza, vice-kanclerza państwa i hr. Brahego na rozmowę do siebie. Pierw oni rozbierali te same kwestye z Possevinem, o których król z nim miał mówić i słyszeli jego odpowiedź. Królowi chodziło o to, aby dowieść sejmowi, że układy jego z Rzymem nie wiodą do papizmu, ale do czystego katolicyzmu. Zrozumiał to Possevino i otwarcie powiedział królowi, że nie to jest katolickie, co on za takie uważa i dlatego jego katolicyzm to nowa sekta. Oburzyła króla ta otwartość, groził rozpędzeniem Jezuitów, „podeptaniem klechów“, ukaraniem samego Possevina, jeżeli dłużej przeszkadzać będą jego katolicyzmowi. On wszystko wierzy po katolicku, ale nie wszystko wyznawać może publicznie. Twierdził, że nie chce być ani lutrem ani kalwinem, ale, że bez dyspensy na wyż wspomniane postulata nic dla katolicyzmu nie zrobi, a jednak z papieżem nie chce nic mieć do czynienia. To znów domagał się księży katolickich, ale którzyby przez jakiś czas pastorów luterskich rolę na siebie przyjęli i jako tacy występowali.
Possevino zbijał, tłumaczył, przekonywał króla, — nadaremnie. Ale kiedy ja tak chcę — rzekł król. — Ale Bóg nie chce — odparł Possevino. — Nie podlegam ani cesarzowi, ani papieżowi. — Prawda po nad króle i mocarze świata, kto się wywyższa, bywa poniżony. — Papież nie ma nic do mnie. — A więc ani Chrystus, i zapytał kto dał sakrę, moc i władzę biskupom i księżom szwedzkim? Ja, królowie są w swych państwach „głową kościoła!“.
Król stanął jawnie na gruncie protestanckim, więc jako protestanta prosił Possevino o tolerancyą religijną dla katolików, taką, jaką Turcy i Tatarzy im dają, i o kościół kat. w Stolicy. Na to mu król: „Niech pierw papież odda kościół jaki protestantom w Rzymie“. Dowcipnie znalazł się Possevino: „Owszem papież odda im wszystkie, które pierwej oni zbudowali a katolicy im odebrali[8]. W końcu żądał król, aby Possevino pozwolił dzieciom jego przyjąć komunią wielkanocną pod dwiema postaciami. Possevino na to: nie w mojej to mocy, napiszę do Rzymu.
Wolniejsze chwile obracał Possevino na utwierdzenie w duchu zakonnym 18 Brygitek w Wadstenie, którym król zwrócił część dóbr, pozwolił otworzyć nowicyat, naprawił klasztor, ozdobił kościół relikwiarzami z srebra i złota, okazywał czci i życzliwości wiele. Grzegorz XIII też ofiarował 200 dukatów i z nader pochlebnym listem różne religijne przesłał upominki.
W poście wielkim 12 marca 1580 przeniósł się król z dworem do zamku w Linkoeping, aby swobodniej oddać się ostatecznemu wykończeniu swej liturgii. W dwa dni potem przyjechał za nim Posseyino — potrzebował go król do zawarcia przymierza z Batorym przeciw Moskwie, — urządził w swem mieszkaniu tak jak w Wadstenie kaplicę; dwaj księża Miloniusz i Warszewicki towarzyszyli mu i pomagali w kazaniach i duchownej usłudze, Katolików bowiem cyfra dochodziła do 80 oprócz królowej, jej dzieci i dworzan; znalazło się między nimi kilku senatorów i sekretarzy królewskich, przedniej szych panów szwedzkich[9].
Gniewało to luterskiego biskupa Marcina Olofa, stronnika kcia Karola, wroga liturgii, którą sam przed 3 laty zaprzysiągł. Więc w kazaniach wyzywał papieża antychrystem, rzymski Kościół nierządnicą, poniewierał osobą Possevina i katolickiej księży, a dwie swe córki nasyłał do mieszkania legata na pogadanki czy romanse ze służbą, w rzeczy samej na zwiady. Napróżno Possevino przedstawiał mu listownie niestosowność tych wizyt i takowe zabraniał, więc poskarżył się o to przed królem. Ten zgromił ostro biskupa, zagroził złożeniem z urzędu. On zaś w odwecie poruszył kler swój do opozycyi przeciw liturgii, i doprowadził do tego, że samowolnie wbrew woli króla zebrany synod dyecezyalny w Nykoepingu znienawidzoną liturgię raz na zawsze potępił i odrzucił.
Rozgniewany tem król zwołał do swej rezydencyi w Linkoepingu 80 proboszczów na synod i w sam dzień Bożego Ciała napiętnowawszy jak należało niegodziwe postępowanie ich biskupa Marcina Olofa, jako krzywoprzysiężcy i podżegacza, złożył go z biskupstwa, nadał je Piotrowi Michelsson, odebrawszy pierw od niego i całego synodu przysięgę, iż liturgii jego wiernie trzymać się będą[10]. Nazajutrz 3 lipca, zatwierdził synod wszystkie punkta kościelno-dogmatyczne liturgii i wysłuchawszy z uległością napomnienia królewskiego, aby nikt nie ważył się przeciw Kościołowi katolickiemu, papieżowi i jego księżom publicznie słowem lub piórem występować, rozszedł się do domów.
Tego samego dnia przyzwawszy król Possevina do siebie, opowiedział z tryumfem zwycięstwo swoje, dodał wszelako, że bez onych dyspens z Rzymu i bez księży katolickich, którzyby z początku przynajmniej pastorów udawali, katolicyzmu w Szwecyi przywrócić nie potrafi. Rozesłał niebawem po prowincyach komisarzy, którzyby wykonania uchwał linkoepińskiego synodu dopilnowali, przeniósł się z swym dworem do letniego zamku Stegeborgu, gdzie już królowa z swym dworem rezydowała, i zaprosił tam Possevina, który zniechęcony słabym rozwojem katolicyzmu, uporem i małodusznością Jana, do odjazdu się gotował.
Po uroczystem posłuchaniu pożegnalnem, król żegnał go jeszcze w przybocznym gabinecie, ponowił znane swoje postulata, bez których nawrócenie Szwecyi niemożliwe, i swoje obietnice, „iż na zawsze pozostanie przyjacielem Stolicy św.“, pozwolił mu zabrać z sobą 17 szwedzkich młodzieńców, którzyby w kolegiach papieskich w Ołomuńcu i Brunsberdze studya ukończywszy, do Szwecyi jako księża wrócić mogli, rozprawiał jeszcze o dwojakim rodzaju księży i biskupów: prawdziwych, których Szwecyą już prawie nie ma i fałszywych, „którzy otrzymawszy z naszej kancelaryi państwowej kartkę (nominacyę), odrazu swoje biskupie urzędowanie obejmują, nie są więc biskupami prawdziwymi i też prawdziwych księży święcić nie mogą“. Kładł mu na serce polecenia swe polityczne do cesarza, do króla Hiszpanii, do zwycięzkiego króla Batorego, który przymierze przeciw Moskwie zawrzeć pragnął i do papieża o oddanie kościoła św. Brygity w Rzymie, w końcu odprawił go z słowami: „Wiedz, że gdy po dziesięciu latach tu powrócisz, zastaniesz nas zawsze stałym w tej wierze, w katolickiej wierze“, rozumiał zaś swoją a nie rzymską katolicką wiarę[11]. W kilka dni potem król odjechał do Sztokholmu.
Kotłowało i tam od religijnych namiętności i nienawiści. Mieszczanie, przeważnie Niemcy, Lutrzy i Kalwini, połączyli się i wspólnie odprawili komunią wielkanocną, aby zaznaczyć swój wstręt do „papieskiej“ liturgii. Skrupiło się jednak na Jezuitach, jako tych, którzy króla do papizmu pchają. W nocy 20 czy 21 maja 1580 gmin uliczny napadł na dom misyjny Jezuitów, godził na życie O. Nicolai; nie znalazłszy go, podpalił dom, iż część jego spłonęła, pobił kantora kościelnego. Magistrat, zamiast ukarać nocnych napastników, zakazał O. Nicolai miewania kazań. Król powróciwszy do stolicy, kazał sprawców tej burdy dochodzić i karać, ale wyrok magistracki przeciw O. Nicolai zatwierdził, „nie żeby się przypodobać pastorom, ale że O. Nicolai życzenia królewskie przekroczył“[12].
Possevino z woli króla pozostał w Stegeborgu, czekał snać, aż listy i instrukcye dla niego w kancelaryi królewskiej wygotowane zostaną. Czasu tego użył na nawiązanie bliższych stosunków z przedniejszymi katolikami: Güldestjerną, Gera, Bielkiem, Brahem i Braskem, zachęcając ich, aby byli królowi podporą i radą w wikłającej się coraz bardziej sprawie nawrócenia Szwecyi. Rozmową i listami wysilał się na to, aby tych mężów przekonać, zachęcić i popchnąć do energiczniejszej akcyi[13]. Oni zostali jak byli katolikami, niektórzy z nich za swą wiarę i wierność tronowi złożyli głowy pod topór katowski, ale króla Jana do stanowczego czynu pchnąć nie zdołali.
Napróżno też Possevino w długim memoriale do króla 4 sierp. 1580 z Stegeborgu datowanym, streścił wszystkie swe dawniejsze wywody, przestrogi, przepowiednie, perswazye, nawoływania, aby go do szczerej, otwartej a śmiałej akcyi, do katolicyzmu nakłonić. Król uparty, związany przysięgą, poza swą liturgię i swe postulata dyspens dalej nie patrzał, nie widział i nie rozumiał, że w trudnych, ważnych sprawach półśrodki zabijają.





  1. Dalin. IV, 100.
  2. Sacchini IV, 221, 222. Theiner I, 587. Memoriał ten, lubo nie wspomina o tem wyraźnie, podany był w imieniu wszystkich Jezuitów w Szwecyi. Mieszkali oni razem w jednym domu zakonnym, obok pięknie przyozdobionego kosztem króla kościółka i nie przyjmując jałmużn, żyli wspólnie z rocznej pensyi królewskiej ryczałtem na wszystkich płaconej.
  3. O. Warszewicki ukarał królewicza w fen sposób, że po mszy św. odprawionej, gdy się Zygmunt do pacałowania pateny zapędził, umknął mu jej, o czem dowiedziawszy się Grzegorz XIII, lubo ten proceder rozolutniejszym osądził, przecież go pochwalił, ile potrzebny na ten czas do ohydzenia młodemu panięciu podobnych aktów, z których szwankowałby w nim mogła z mlekiem wlana prawowierna wiara katolicka. Tak Niesiecki X, 460. Koneczny twierdzi, że chciał go tak ukarać, ale Possevino ujął się za bezwinnym chłopczyną, i zapytał w Rzymie, jak w tym trudnym zaiście wypadku postąpić? (Nunz. di Germ. t 92, 278).
  4. Nunz. di Germ. t. 92, 329.
  5. Sacchini IV, 222.
  6. Theiner. Urkunden CXXXVII.
  7. Messenius VII, 58. Dalin IV. 97. Theiner 607. Nunc. di Germ. t. 92, k. 310—13, 317.
  8. Archiv. Wat. Nunc. di Germ. tom 72, 305, 330. Theiner I, 611—625.
  9. Theiner I, 656, wymienia znaczniejszych: kanclerz wielki Hogenskjoeld Bielke, marszałek wielki i radca Gustaw Banner, marszałek królewicza, Eryk lir. Brahe, sekretarze królewscy: Mikołaj Braske, Jan Evici, Eryk Mathaei, Olof Swerkerssohn, Peter Erasmi.
  10. Dalin IV, 90. Theiner I, 656—58. Nunz. di Germ. t. 92, k. 320.
  11. Nunz. di Germ. t. 92, str. 394 i następ.
  12. Nunz. di Germ. t. 92, k. 320. Theiner I, 564 565, 567.
  13. Theiner Urkunden CXV, CXLVIII, CXLIX. Messenius VII, 60.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.