Jezuici w Polsce (1908)/Rozdział 36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Wydawca W. L. Anczyc i Sp.
Data wyd. 1908
Druk W. L. Anczyc i Sp.
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


§. 36. Nowicyat Jana Kazimierza w Rzymie — Gniew króla. 1643—44.

Do Rzymu przybył królewicz 2 października. Nazajutrz doniósł królowi o swem wstąpieniu do Jezuitów. Król »żalem zdjęty« odpowiadając 4 listopada, nazwał tę wiadomość »niespodziewaną«; bolał, »że drzewo królewskiej naszej rodziny pozbawione zostaje najprzedniejszej swej gałęzi... Gdybyś mnie pierwej o tem uwiadomił, przedłożyłbym ci niektóre punkta do rozważania... Spodziewam się, że zechcesz korzystać z dyspenzy papieskiej (od ślubu wstąpienia do zakonu)... oczekiwać więc będę postanowień Twoich«.
W tym sensie pisała królowa Cecylia. Okazało się, że król nietylko pozwolenia nie dał, ale nawet nie wiedział o zamiarze królewicza i słusznie był nań rozżalony, ale przeciw Jezuitom, którzy go bez królewskiego pozwolenia śmieli przyjąć, zawrzał gniewem. Na razie postanowił przeszkodzić stanowczym krokom brata, rzecz odwlec o dwa lata.
Odbyć się miał w listopadzie synod prowincyalny w Warszawie, ostatni w Polsce. Przed onym synodem wytacza król żałobę na Jezuitów i szuka ratunku przez biskupa Gębickiego, którego upoważnia do tego listem kredencyonalnym z 4 października. Żali się w nim na królewicza, ale »daleko więcej uskarżamy się na OO. Jezuitów podstępy i chytrość, którzy... przemówili go sobie«. Prosi więc, aby biskupi synodalnie przez kardynała Sabellego, protektora Polski, wstawili się do papieża, ażeby królewiczowi przed upływem dwóchlecia nowicyatu, żadnych dyspens co do święceń i profesyi nie dawał i dać nie pozwolił, »ale niech się rzecz toczy sposobem zwyczajnym, a tam obaczymy próbę i jeśli consilium hoc ex Deo, czyli to Jezuitów«. Jakoż 12 biskupów na synodzie zebranych, wystosowało według woli króla 13 listopada list do kardynała Sabellego. Żalą się zwłaszcza na jenerała Jezuitów, że tak się pospieszył z przyjęciem królewicza, jakby człowieka prywatnego, niepomny na dobrodziejstwa, jakie Wazowie i Habsburgowie zakonowi świadczyli.
Gdy to się dzieje w Warszawie, Urban VIII wyprawił do króla 8 października brewe gratulacyjne, pełne ascetycznych uniesień i pochwał dla królewicza. Zirytowany tem pismem król, odpowiedział 1 grudnia dość cierpko: »Świat cały chrześcijański i sama Świątobliwość Wasza zaboleć powinna, gdy z oczu i rąk porwaną zostaje krew królów i książąt... Spodziewałem się, że Św. Wasza najwyższą powagą zechce roztrząsnąć to, co brat mój nieopatrznie rozpoczął. Zawiodłem się atoli. Nie chcę dłużej pisać, abym się W. Ś. nie stał przykrym«.
Papież otrzymawszy prośbę biskupów i list królewski, cofnął czemprędzej daną już dyspensę święceń extra tempora, unieważnił dyspensę co do profesyi udzieloną od jenerała, królewiczowi polecił odprawić wpierw dwuletni nowicyat i uwiadomił o tem króla brevem 12 grudnia 1643 r.
Łatwo pojąć zakłopotanie jenerała i Jezuitów, ale w najfałszywszem położeniu znalazł się nowicyusz Jan Kazimierz, bo nietylko przykrości jenerała i zakonu zwaliły się na niego, on za nie odpowiadał, ale prawość jego charakteru w wątpliwem wystąpiła świetle i to go truło najbardziej. Więc w długim, łacińskim liście 2 stycznia 1644 r., roztrząsa sumienie królewskie i przypominając każde niemal słowo, każdy szczegół rozmowy, dowodzi, że przez O. Leyera i osobiście prosił kilkakrotnie i otrzymał pozwolenie króla na »zmianę stanu« i wstąpienie do Jezuitów. Upewnia go o swej stałości w powołaniu i załącza listy od cesarza, królowej francuskiej Anny, palatyna Renu i jego żony a swej siostry Anny Katarzyny, winszujące mu tego kroku i życzące wytrwania.
Król, który z dworem bawił w Wilnie, przypisał autorstwo tego listu Jezuitom i w gniewie swym wydalił ich z dworu, gdzie mieli rezydencyę. Pstrokońskiemu i Wituskiemu kazał się sekularyzować i tylko królowej pozwolił zatrzymać swego spowiednika O. Schoenhofa. Gdy 29 lutego 1644 r. wizytator Banfi przez Albrechta Radziwiłła prosił o posłuchanie, król odmówił, gdy ten ponowił prośbę, król nazwał to bezczelnością i 2 marca wyprawił do wizytatora i wileńskich Jezuitów marszałka nadw. Tyszkiewicza, aby im oznajmił gniew królewski i wolę, iżby żaden z nich nie postał u dworu, chyba zawołany.
Do królewicza odpisał król przez sekretarza Fantoniego (już 2 lutego) zbijając punkt po punkcie jego twierdzenia, własnoręcznie zaś dodał: »Proszę ciebie na Boga, abyś się nie kwapił (z święceniami i profesyą) i owszem uważył, co za krzywdę w tem czynisz rodzicowi swojemu, który nas na podporę domu swego wychował, a nie dla tych szalbierzów, którzy wszystkiem światem a pono i niebem łudzą. Żal nie dopuści więcej pisać«.
Gniew królewski nie trwał długo. Po śmierci królowej Cecylii król w liście 1 kwietnia i przez ajenta swego w Wenecyi Buchalina, namawiał królewicza do wystąpienia. Ale gdy ten okazał się stałym, użyczył mu król włoskim listem z Warszawy 16 lipca 1644 r. tyle upragnionego pozwolenia, uwiadomił o tem jenerała, a Jezuitów przyjął napowrót do łaski, powierzając »anielskie dziecię« Zygmusia wychowaniu O. Schoenhofa.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.