Jezuici w Polsce (1908)/Rozdział 28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Wydawca W. L. Anczyc i Sp.
Data wyd. 1908
Druk W. L. Anczyc i Sp.
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


§. 28. Akademia odrzuca układy o unię szkolną. — Spór przenosi do Rzymu, na sejmiki i sejmy. 1623—1625.

Równocześnie z tą polemiką, delegaci akademiccy podali na sejmie 1623 r. dwie, podobne treścią supliki do króla, aby nie pozwolił na studium domesticum, ani na unię szkolną, ani na nowe szkoły w Krakowie. Król zażądał od O. Szembeka, prokuratora Jezuitów na sejmie, planu unii szkolnej, a pochwaliwszy go, odesłał wraz z suplikami i swym listem do biskupa Szyszkowskiego, aby jako kanclerz akademii, oznajmił jej, że jego królewską wolą jest, aby unia szkolna doszła do skutku. Akademicy nie chcieli i słyszeć o tem. Owszem gdy rektor Łęczycki otworzył nareszcie w wrześniu 1723 r. domesticum studium theologicum, w maju 1624 r. philosophicum zaprotestowała akademia przeciw samej nazwie »rektor kolegium«, i przeciw studyum, acz domowemu tylko. Mistrzowie zobowiązali się ponownie, że żaden na unię szkół nie zezwoli, do roty przysięgi uczniów włożono, że do żadnych innych szkół w Krakowie uczęszczać nie będą, ale na rozkaz biskupa wyrzucono klauzulę. Napróżno nuncyusz Lancelloti, wezwany przez króla, próbował kilkakrotnie skleić unię szkolną.
Neyman widząc, że po stronie Jezuitów stoją: król, nuncyusz, biskup kanclerz akademii, że im więc nie podoła w Warszawie, powziął plan śmiały. Oto spór przeniósł do Rzymu, a swoim polecił obrabiać w kraju sejmiki i sejmy, aby szlachta sprawę akademii przyjęła jako własną, narodową, i w obronie wolności szlacheckiej występując, wywarła nacisk na papieża i jego sędziów. Więc z początkiem 1625 r. oświadczył nuncjuszowi i królowi, że sprawę szkół, na prośbę akademii, Ojciec św. Urban VIII do Rzymu odwołał, aby tam na zwykłej drodze rozstrzygniętą została. Tą zwykłą drogą była Rota romana, najwyższy trybunał papieski, i już w kwietniu t. r. otrzymał rektor Łęczycki pozew od Roty. Podążył więc 27 t. m. do Rzymu, pierw jednak studium domesticum zamieniając na publicum, otworzył w kolegium św. Piotra, na podstawie przywileju królewskiego z 3 maja 1622 r., publiczne wykłady teologii, filozofii i humaniorów.
Formalna burza zerwała się przeciw niemu. Protest akademii 22 kwietnia, na który odpowiedział O. Łęczycki reprotestem; listy z pogróżkami księcia Zbarazkiego do biskupa Szyszkowskiego; gniew tegoż, że bez jego wiedzy otwarto publiczne szkoły, a co najboleśniejsze było dla O. Łęczyckiego, że wielu Jezuitów krok ten zganiło, jako niewczesne wyzwanie akademii do gwałtowniejszej walki.
Zaraz ona wybuchła. Z podmuchu zdaje się Neymana, młodzież akademicka z plebejuszów przeważnie złożona, do bitek ulicznych z żydami i innowiercami zaprawiona, turbas ciere consueta, uchwaliła przeszkodzić de facto otwarciu szkół jezuickich, napadami na kolegium, napaściami i biciem jezuickich uczniów, idących ulicą grodzką i wracających ze szkoły, a niektórzy mistrze akademii pomagali im tej brzydkiej roboty. Rozpoczęto ją na primum dico w dzień pierwszej lekcyi, bo już 7 kwietnia biskup Szyszkowski w liście do Neymana gani »wielką i niesłychaną przez waszych studentów i mistrzów insolentiam«. Napaści, bicia i rany powtarzały się przez całe tygodnie, pomimo, że wice rektor Szembek polecił dwom księżom odprowadzać uczniów.
Rektor Neyman nazwał to pueriles concertationes chłopięce walki, i ani myślał uskromić zuchwalców, więc król polecił staroście krakowskiemu Gabryelowi Tarnowskiemu, użyć przeciw nim milicyi zamkowej. Młodzież dalejże sejmikować na łące św. Sebastyana, wiązać się w konfederacyę. Stanęła uchwala: szkoły jezuickie wszelkimi sposobami lub tumultami rozganiać, uczniów ich napadać, mniejszych batami, większych grubymi kijami okładając«.
Dzień 13 czerwca przeznaczony na walną rozprawę. Jezuici zatrzymali uczniów na mszy św., więc akademicy pod komendą Bartłomieja Przepiórki rzucili się na kolegium i dalejże tłuc okna i drzwi wybijać. Milicya zamkowa przeprowadziła uczniów ze szkoły, ale napastowana przez akademików, gdy i sam jej rotmistrz raniony w ramię, dała ognia, raniła kilku, wódz Przepiórka zabity. Okrzyknięto go męczennikiem wolności akademickiej przeciw mężobójcom Jezuitom, zrobiono szlachcicem Ptaszkowskim i wyprawiono pod osłoną nadwornej milicyi wojewody ruskiego Stanisława Lubomirskiego pogrzeb, z kolegium jurystów przez rynek do kościoła św. Anny, gdzie obok grobu bł. Jana Kantego, zwłoki złożono. W pogrzebie wzięli udział mistrze akademii, zakony, kler świecki, połowa miasta. Po mszy rekwialnej, karmelita bosy wystąpił z mową żałobną, a nawymyślawszy Jezuitom, pocieszał akademię, że wnet zjawi się Dawid, który pobije Goliatów. Dziękował mu i zebranym student akademii Nowicki, uczeń niedawno wileński, który wpadłszy w ferwor, lżył Jezuitów.
I cała ta swywola uszła bezkarnie, chociaż biskup surowo skarcił 16 czerwca rektora Neymana, a król kazał sądem mieszanym (trwał ten sąd 10—13 lipca) ścigać i karać winnych. Do sądu zgłosili się pierwsi Jezuici, żądając śledztwa i wyroku, bo one konfederaty akademickie z łąki św. Sebastyana, udały ich przed ludem, i podczas pogrzebu 5 razy heroldowi obwołać kazały, że Jezuici zmówiwszy się z urzędem zamkowym, przekupili i spoili żołnierzy i strzelać im kazali do bezbronnych. Niewinności Jezuitów broniła już pierwej kapituła krakowska w liście 1 października 1625 do Urbana VIII. Uczynił to samo starosta krakowski Tarnowski 5 grudnia t. r. i sam król Zygmunt 27 marca 1626 r. mając już protokół judicii compositi w ręku. On też uniwersałem 3 kwietnia 1626 r. obwieścił całej Polsce niewinność Jezuitów a napiętnował swywolę studentów akademii. Uniwersał przeszedł bez śladu.
Młodzież swywoliła jeszcze zuchwałej, bo na jej skargę, skazał trybunał lubelski burgrabiego Różankę i rotmistrza milicyi Waczewskiego na wieżę za naruszenie wolności akademickiej. Zgniewało to starostę Tarnowskiego, więc już żadnej tamy nie kładł burdom i napaściom młodzieży na żydów, na dyssydentów jak Lubieniecki, ba nawet na dworzan i sługi Zbarazkiego i Lubomirskiego, fautorów akademii. Wprawdzie patrole milicyi zamkowej ukazywały się na ulicy grodzkiej, mimo to bywało, że Jezuici zmuszeni byli do późna w noc swych uczniów przechować w kolegium, aby ich od bicia i ran uchronić. Trwały te nieznośne napaści aż do 1634 r., a nawet po zamknięciu szkół jezuickich, akademicy wyrządzali Jezuitom różne psoty. Doszło do tego, że starosta i król pisali 1628 r. do Urbana VIII, aby cenzurami kościelnemi poskromił swywolę akademicką. Dwa razy jednak uskromiono ją na czas jakiś. Raz 1628 r., gdy nowy starosta Tomasz Zamojski, nie oglądając się na wolności akademickie, wzmocniwszy milicyę, rozkazał akademików jak zwykłych tumultuantów imać i więzić na zamku. Drugi raz 1632 r., gdy podczas bezkrólewia przed ich swywolą nikt nie był bezpieczny, wojewoda Stanisław Lubomirski wypuścił na nich nadwornych kozaków, kazał imać, kijami okładać, odsyłać do Wiśnicza do robót fortecznych. To skutkowało.
Równocześnie prawie z rozruchem z powodu Przepiórki, w lecie 1625 r., wydał przeciw Jezuitom uczony mistrz akademii, matematyk, astronom i lekarz, Jan Brosciusz (Brożek z Kurzelowa) głośny pamflet »Gratis plebański«. Sposobność podał mu list O. Łęczyckiego 2 listopada 1624 r. do Hieronima Przyłęckiego, stolnika krakowskiego pisany w tym celu, aby mając mir u szlachty usposobił ją życzliwiej dla unii szkolnej i Jezuitów. »Gratis« miał sparaliżować agitacyę stolnika a był, jak się zdaje, wspólną Neymana, kilku akademików i Brożka pracą, wydaną bezimiennie w drukarni dyssydenta Piotrkowczyka. W listopadzie t. r. puścił Brożek drugi krótki paszkwil: »Proroctwa św. Hildegardy«, które zdaniem jego tak »odmalowało Jezuitów, że jaje do jaja nie jest podobniejsze«. Na skargę Jezuitów starosta Tarnowski kazał zrobić rewizyę w drukarni, owe paszkwile zabrać i spalić przez kata na rynku, Piotrkowczyka u pręgierza wychłostać i wyświecić z miasta, na Brożka zaś domagał się sądu od rektora Neymana, który oświadczył krótko, że to co w »Gratisie« przeciw Jezuitom powiedziane, to on i akademicy aprobują.
»Gratis« Brożka, nie bez humoru i dowcipu napisany, czytała szlachta łakomie i uprzedzała się coraz więcej do Jezuitów. O. Bembus napisał naprędce »Krótką sprawę o nowem kolegium OO. Jezuitów, dla niewiadomych wydaną«, zanim O. Szembek (Pięknorzecki) nie ogłosił w Krakowie 1626 r. gruntownej refutacyi p. t. »Gratis plebański, gratis wyćwiczony«, który akademicy przez najętego podkacika na rynku krakowskim publicznie spalili. Nie lepsze powodzenie miały inne apologie szkół krakowskich, jak O. Bembusa »Obrona kolegium krakowskiego Patrum S. J. Stanom koronnym na sejm 1627 r. podana«. Odpowiedział zaraz Neyman Zniesieniem obrony Collegium S. J. w Krakowie«, które synod piotrkowski 1628 r. położył na indeks i kazał niszczyć.
Rzecz jasna, że oddawszy spór z Jezuitami do Rzymu, alma mater czekać była powinna wyroku, a tymczasem zaniechać wszelkich starań, zabiegów, intryg w rzpltej. Powtarzali jej to kilkakrotnie, biskup Szyszkowski, nuncyusz Lancelloti, sam król wreszcie.
Rozumieli to Neyman i mistrze akad., pomimo to spór szkolny wywlekli na sejmiki i sejmy 1626, 1627, 1629 r. i na synod 1628 r. Delegaci ich, Brożek i Piotrowski, podali supliki do sejmu i do króla, obchodzili senatorów i posłów, błagali o ratunek izbę poselską, przedstawiając wszędzie akademię jako ubogą, pokrzywdzoną staruszkę, która przecie własnością i ozdobą jest rzpltej, pod jej patronatem zostaje, a jej wolności pokrzywdzone, krzywdą są wolności szlacheckiej. I tą sofistyką dokazali, że szlachta istotnie uwierzyła, iż patronat akademii nie papieżowi i królowi, którzy ją erygowali i nadali, ale rzpltej przynależy; że przywileje akademii cząstką są szlacheckich wolności, że więc sprawa akademii tocząca się w Rzymie, jej jest sprawą, a Jezuici zaprzeczając akademii prawa exclusionis, godzą w wolność szlachecką. Uwierzyła jeszcze szlachta, a nietylko ona, ale i senatorowie, jak książę Jerzy Zbarazki, że »Jezuici Krakowa pragną, aby już wszystką Polskę pod ferulam suam podrzucili, ażeby to w rękach ich było i od nich samych czekać mieli homines et faciem Rei publicae futurae, żeby od nich samych obyczaje, od nich affectio subditorum et principum, od nich wszystkie stołki (godności, urzęda), od nich nakoniec wszystka rzplta a nie od kogo innego dependencyę miała«. Zbałamucone tymi wywodami, zastraszone prepotencyą jezuicką sejmiki i sejmy, zanosiły do grodów protesty przeciw szkołom krakowskim, do Rzymu zaś supliki za monopolem nauczania akademii. Izba poselska żądała od króla cofnięcia pozwolenia na szkoły jezuickie, zatwierdzenia ponownego przywilejów akademii, a gdy odmówił, protestowała. Napróżno biskup krakowski, nuncyusz, król, który na sejmie 1626 r. wyznaczył komisyę ugodową 4 biskupów, zapraszali akademików do unii szkolnej. Neyman oświadczył, że akademia oczekuje cierpliwie dekretu Stolicy św. — Niedługo czekała.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.