Jednooki/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Anonimowy
Tytuł Jednooki
Wydawca Wydawnictwo „Republika”, Sp. z o.o.
Data wyd. 17.08.1939
Druk drukarnia własna, Łódź
Miejsce wyd. Łódź
Tłumacz Anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Kwiat Prerii przybywa na pomoc

Buffalo Bill był cierpliwy jak Indianin. Ody sytuacja tego wymagała, potrafił całymi godzinami trwać bez ruchu na swym stanowisku, nie tracąc ani na chwilę zimnej krwi, ani gotowości bojowej.
I teraz, gdy wszyscy z niecierpliwością oczekiwali dnia, Cody zachowywał zupełny spokój. Żołnierze znajdowali się na samym dnie kanionu i nie mogli zauważyć, że niebo się rozjaśnia, ale Buffalo Bill pierwszy spostrzegł, że dzień jest już bliski.
Podpełznął ostrożnie do zakrętu, zbliżył się do strumyka i począł pilnie obserwować jego powierzchnię, chcąc dostrzec odbicia postaci Indian. Chciał zbadać zamiary i poruszenia Sjuksów.
Gdy znajdował się na zakręcie, spostrzegł z radością, że ze swego stanowiska może obserwować dokładnie prawe skrzydło nieprzyjaciela, bez patrzenia w wodę. Wkrótce zauważył, ze sprytny wódz Sjuksów wpadł na zupełnie nowy pomysł.
Na skale, otaczającej jakby galerią zakręt kanionu, rosło po stronie Indian drzewo, którego gałęzie zwieszały się nad kotlinką, gdzie kryli się biali. Buffalo Bill ujrzał po chwili młodego wojownika, który wspinał się na drzewo i zamierzał przedostać się niespostrzeżenie nad białych, aby ich znienacka zaatakować z góry.
Cody dał znak swym towarzyszom, aby zachowali spokój i począł obserwować poruszenia wojownika. Było jeszcze dość ciemno i Cody nie mógł dobrze wymierzyć z karabinu, czekał więc spokojnie na rozwój wypadków.
Gdy Indianin znajdował się nad galeryjką skalną po stronie białych, Buffalo Bill strzelił naoślep. Wojownik wrzasnął przeraźliwie ze strachu, skoczył na drzewo i począł szybko się cofać. Buffafo Bill znów dał ognia i tym razem kula zraniła lekko Indianina, który zeskoczył z drzewa, wyjąc z bólu.
Sjuksowie byli zaskoczeni, gdyż nie przypuszczali ani na chwilę, że Buffalo Bill może ze swego stanowiska widzieć drzewo. Jednooki szalał z wściekłości i kazał zasypać strzałami skały, za którymi krył się wywiadowca. Oczywiście, że kule Indian nie mogły wyrządzić Codyemu żadnej szkody.
Jednooki wydał wtedy rozkaz przypuszczenia natychmiastowego ataku na pozycję bladych twarzy. Buffalo Bill usłyszał jego rozkaz, wydany w narzeczu Sjuksów, i roześmiał się głośno i pogardliwie.
— Nie ośmielicie się nas zaatakować! — zawołał.
Wywiadowcy i żołnierze zgromadzili się z bronią gotową do strzału, aby odeprzeć atak Indian, gdy nagle od strony wejścia do wąwozu rozległy się przeraźliwe okrzyki wojenne.
— To nasi przyjaciele! — zawołał Buffalo Bill. — To wojownicy z plemienia Plamistego Jaguara!... Dziesięciu żołnierzy uda się natychmiast im na spotkanie i pomoże im! Gdy skończycie z tamtym oddziałem Sjuksów, wrócicie do nas!..
Jednooki, który zrozumiał, że wszystkie jego plany zostały pokrzyżowane, wydał okrzyk wściekłości.
— Zwyciężymy blade twarze! — zawołał. — Naprzód, wojownicy!
Kilkunastu Sjuksów rzuciło się do ataku, ale biali przyjęli ich tak gorąco, że Indianie wycofali się w. popłochu.
— Może spróbujesz jeszcze raz?... — zawołał drwiąco Buffalo Bill
— Jednooki sam poprowadzi swych wojowników! — zawołał wódz.
— Czekamy na was! — zaśmiał się Buffalo Bill.
Tymczasem z gardzieli kanionu dobiegały odgłosy walki. Okrzyki wojenne Pawneesów brzmiały coraz donośniej i Cody zrozumiał, że Sjuksowie zostali rozbici. Przewidywania wywiadowcy okazały się słuszne. Po chwili zjawił się w kanionie młody wódz Pawneesów Czerwona Strzała, a za nim galopowali jego wojownicy. Obok wodza jechała Kwiat Prerii.
Cody był niemało zdumiony, że Sjuksowie nie otwierali ognia nawet wtedy, gdy wojownicy z plemienia Pawnee znajdowali się na otwartej przestrzeni. Świadczyło to o tym, że wojownicy Jednookiego wycofali się ze swego stanowiska.
Buffalo Bill wyszedł na spotkanie swych czerwonoskórych przyjaciół i powitał ich serdecznie.
— Dlaczego Kwiat Prerii nie została w namiocie swego ojca? — zapytał tonem wyrzutu.
— Przybyłam, aby uratować Buffalo Billa i jego przyjaciół — rzekła poważnie dziewczyna.
— Skąd Kwiat Prerii wiedziała, że znajdujemy się w niebezpieczeństwie?
— Miałam przeczucie...
— Czy Plamisty Jaguar pozwolił swej córce wyruszyć na wyprawę?
— Chciał sam wyruszyć, ale przekonałam go, że Czerwona Strzała i ja wystarczymy w zupełności. Przybyłam z dwudziestoma wojownikami. Czerwona Strzała jest wielkim wojownikiem i rozumnym wodzem.
— Dziękujemy wam — rzekł Buffalo Bill. — Te raz, gdy mamy przewagę nad Sjuksami, możemy ich ścigać i zupełnie rozbić.
— Ruszajmy szybko! — zawołał niecierpliwie Dziki Bill Hickock. — Zmarzłem tej nocy na kość i przydałoby mi się nieco ruchu.
— Jedziemy natychmiast! — zawoła! Cody. — Naprzód!
— Niech Buffalo Bill posłucha rady czerwonoskórego wojownika — rzekł nagle Czerwona Strzała
— Czerwona Strzała jest mężny w boju i rozumny w radzie — odparł Buffalo Bill. — Chętnie słucham jego słów.
— Czerwona Strzała zna dobrze okolicę — rzekł Indianin. — Przejeżdżał on tędy wiele razy. Wojownik z plemienia Pawnee wie, że znajduje się tu jeszcze jedno przejście między skałami. Jeśli biały wódz chce, maże dostać się na tyły Sjuksów i zaskoczyć ich.
— To dobra myśl — rzekł Buffalo Bill.
— Czerwona Strzała pójdzie — rzekła Kwiat Prerii, — ale córka wodza zostanie tu z Buffalo Billem
— W jaki sposób dowiem się, że znajdziecie się po tamtej stronie? — zapytał Cody.
— Damy sygnał wystrzałem z karabinu — odparł Czerwona Strzała.
— Doskonale. Będziemy tu czekali spokojnie na sygnał.
Wojownicy pod wodzą Czerwonej Strzały szybko opuścili kanion. W niespełna godzinę później z przeciwnej strony rozległ się strzał karabinowy.
— To sygnał! — zawołał Buffalo Bill. — Naprzód, chłopcy!
— Jesteśmy gotowi! — zawołał Nick Wharton. Niech moja czerwonoskóra siostra pozostanie w tylnej straży... — rzekł Cody.
— Nie! Miejsce córki wodza jest zawsze — w pierwszym szeregu!
Mały oddział ruszył naprzód z bronią gotowy do strzału. Buffalo Bill dzierżył w jednej ręce rewolwer, a w drugiej długi nóż myśliwski na wypadek gdyby doszło do walki wręcz.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: anonimowy.