Józefa Turnogradzka
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Józefa Turnogradzka |
Pochodzenie | Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891) |
Wydawca | G. Gebethner i Spółka, Br. Rymowicz |
Data wyd. | 1893 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Kraków – Petersburg |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała część II Cały zbiór |
Indeks stron |
Jednocześnie, gdy u nas plejada entuzjastek szlachetnym świeciła blaskiem, na południu Słowiańszczyzny, w ojczyźnie Wodnika i Blajwajsa, zajaśniał niezwykły talent kobiecy. Pojawienie się wyjątkowej, w różne kierunki rostrzelonej twórczości ducha zelektryzowało Słoweńców. Wspomniany wyżej prowodyr ówczesnego narodowego ruchu, Blajwajs, redaktor słoweńskiej „Pszczoły“, Janeźic, poezji i polityce oddany Wawrzyniec Toman, słowem: cała garstka ówczesnych patrjotów zwróciła uwagę na utwory podpisane nazwiskiem Józefy Turnogradzkiej. Ruch wywołany działalnością Blajwajsa znalazł odbicie w sercu szlachetnie myślącej Słowenki. Patrjotyczna pobudka, porywająca swoją nutą młodzież, i ją zachęciła do pracy. Turnogradzka, właściwie Józefa Urbanczycówna, pierwszym utworem zdobyła sobie uznanie[1]. Talent niezwykły obok bogactwa i świeżości fantazji ujawniał głęboką znajomość serc i charakterów ludzkich. Nikt początkowo w zajmujących ogół powieściach i poezjach nie domyślał się wieku osiemnastoletniej autorki. Ten wonny, południowy kwiat, wyhodowany pieszczotą rozumnej i kochającej matki, wykołysany słowiańską pieśnią i legiendą, przyszedł na świat w roku 1833, w miasteczku Turno w górnej Krainie. Od nazwy rodzinnego miasta przyjęła Urbanczycówna pseudonim, pod którym znaną była wyłącznie. Zdumiewające zdolności dziecka skłoniły rodziców do oddania jej na wyższą pensję. Lecz schematyczny plan nauk nie był dostatecznym dla umysłu, który z dziwną subtelnością odczuwał piękność w klasykach starożytności, lub poił się świeżą poezją Słowian. Turnogradzka rozwiązywała najtrudniejsze zadania matematyczne, z całem zamiłowaniem studjowała nauki przyrodzone, języki słowiańskie, a przytem słynęła jako biegła pianistka i kompozytorka pieśni. Z wiedzą, nabytą w krótkiej, gorączkowej pracy, z wrodzonym darem poezji, łączyła wszystkie cnoty i powaby niewieście. Piękna, wyniosłej postaci, jak pisali o niej współcześni, wdziękiem i dobrocią ujmowała wszystkich. W osiemnastym roku życia wyszła za mąż, za poetę i patrjotę słoweńskiego, Wawrzyńca Tomana. Najczystsza, najszlachetniejsza miłość połączyła dwa, w jednym kierunku i dla wspólnych celów bijące serca. Gdy mąż, oddany polityce, kruszył kopję w obronie praw i swobód Słoweńców, żona pieśnią lub powieścią entuzjazmowała czytelników. Analiza serca ludzkiego, dzisiaj specjalność powieści, już przed czterdziestu laty zajmowała umysł słoweńskiej pisarki. Jakby w przeczuciu rychłej śmierci, Turnogradzka tworzyła gorączkowo, z jednej pracy przerzucała się w drugą. Stąd wiele powieści i poezji zostawiła w rękopisach, podobnie jak i tragedję oraz operę, z której pełne oryginalności melodje wysoko stawiali znawcy. Wszystko, cokolwiek wyszło zpod jej pióra, było niezwykłe, oryginalne, jak niezwykłą była cała jej organizacja, której pojawienie się jest jedną więcej psychiczną zagadką. Talent Turnogradzkiej porównać można ze zmarłą niedawno Julją Hasdeu, tylko, że echo piszącej po francusku Rumunki krytyka francuska rozniosła daleko.
Pisząca dla swoich Słowenka, wśród swoich znaną i cenioną była. Gdy śmierć w 21 roku życia wyrwała ją z objęć ukochanych, szczery żal odbił się w sercach i piśmiennictwie Słoweńców. Szkoda tylko, że na dorobku będące społeczeństwo nie miało dość zasobów i czasu zająć się jej literacką spuścizną. Mąż poetki, Wawrzyniec Toman, nosił się z tą myślą, lecz i on zawcześnie opuścił na wieki kraj i ziomków swoich. Józefa Turnogradzka jak meteor zabłysła w blizkości Sawą oblanych stóp Triglawu, i jak meteor zgasła w Gracu.