Hrabina Charny (1928)/Tom IV/Rozdział XXVII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Dumas (ojciec)
Tytuł Hrabina Charny
Podtytuł Powieść
Wydawca Bibljoteka Rodzinna
Data wyd. 1928-1929
Druk Wł. Łazarski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. La Comtesse de Charny
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom IV
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZDZIAŁ XXVII.
JESZCZE NOC Z 9-GO NA 10-TY SIERPNIA.

Pétion wezwany przez króla przewidywał, że nie wydostanie się tak łatwo z pałacu. Zbliżył się do człowieka o twarzy z wyrazem ostrym i natury jeszcze ostrzejszej, do człowieka z dużą blizną na czole.
— Panie Billot, rzekł do niego, jaką wiadomość oznajmiałeś mi przed chwilą ze Zgromadzenia?
— Że będzie przez noc całą obradowało.
— Dobrze; a co mówiłeś o moście Pont-Neuf?
— Że widziałem tam gwardję narodową, rozstawioną z rozkazu pana Mandat‘a.
— A czy nie mówiłeś także, że pod arkadą Ś-go Jana, przy wyjściu z ulicy Ś-go Antoniego, znaczne też zebrano siły?
— Tak, panie, również z rozkazu pana Mandat’a.
— A więc posłuchajże panie Billot...
— Słucham.
— Oto rozkaz do panów Manuel’a i Dantona, aby zabrali gwardję narodową z pod arkady Ś-go Jana i rozbroili most Pont-Neuf; trzeba, aby ten rozkaz koniecznie był wykonanym.
— Odniosę go sam Dantonowi.
— Dobrze, wszak mieszkasz przy ulicy Ś-go Honoryusza?
— Tak, panie.
— Po oddaniu rozkazu Dantonowi, idź do domu i spocznij trochę; potem około drugiej wstań i przechadzaj się po drugiej stronie muru tarasowego Umiarkowanych. Jeżeli spostrzeżesz lub usłyszysz kamienie rzucane z ogrodu Tuilleries, będzie to znakiem, że jestem więźniem i że mi grozi niebezpieczeństwo.
— Rozumiem.
— Pójdziesz w takim razie do Zgromadzenia i powiesz kolegom swoim, aby mnie uwolnili. Czy rozumiesz, panie Billot? Powierzam ci moje życie!
— Ręczę za nie, odparł Billot, bądź pan zupełnie spokojny.
Pétion odszedł istotnie spokojny, bo ufał bezwzględnie doświadczonemu patriotyzmowi Billota, a ten tem śmielej ręczył za wszystko, że miał przy sobie Pitoux.
Billot więc, zgodnie z umową, przechadzał się koło tarasu Umiarkowanych.
Zaledwie przyszedł, upadł kamień jeden, następnie drugi, a potem trzeci. Billot domyślił się, że obawy Pétiona były uzasadnione, że jest więźniem w Tuileries.
Udał się więc natychmiast na Zgromadzenie, a to, jak widzieliśmy, wezwało zaraz Pétiona.
Pétion uwolniony, przeszedł przez salę Zgromadzenia i powrócił pieszo do ratusza. Na podwórzu Tuileries reprezentował go tylko powóz pozostawiony.
Billot również powrócił i zastał Pitoux kończącego wieczerzę.
— Co nowego, panie Billot?... zapytał ten ostatni.
— Nic — odpowiedział Billot — chyba to, że już dnieje i że niebo okrutnie czerwone.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Aleksander Dumas (ojciec) i tłumacza: anonimowy.