Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852)/Okres V/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Karwowski
Tytuł Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852)
Część Okres V
Rozdział Bitwa pod Książem
Wydawca Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów
Data wyd. 1918
Druk Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Bitwa pod Książem.

Wbrew woli naczelnego prezesa Beurmanna generał Colomb wysłał podkomendnym swoim rozkaz uderzenia na polskie obozy.
Zdarzyło się, że dnia 26 kwietnia po południu Floryan Dąbrowski' aresztował w Książu kowala Weissa, dwóch braci Kłutowskich i mechanika Wiesnera, jako podejrzanych o szpiegostwo. Gdy się o tem dowiedział pułkownik Brandt, zażądał 27 kwietnia przez komisarza śremskiego Raczyńskiego, w którego domu stali kwaterą oficerowie pruscy, natychmiastowego uwolnienia owych ludzi, gdyż w przeciwnym razie gwałtem ich odbije. Dąbrowski odpowiedział, że ich nie uwolni, chyba, że sąd wojenny uzna ich niewinnymi, jeśli zaś uzna winnymi, obejdzie się z nimi jak z zdrajcami, a gwałt odeprze gwałtem.[1]
Następnie zawezwał Brandt Dąbrowskiego do poddania się, na co nie odebrał odpowiedzi.[2]
Około 9 rano w sobotę, dnia 29 kwietnia ukazało się wojsko pruskie pod Książem. Liczyło 4000 ludzi i to 3725 piechoty, 606 jazdy i 7 armat. Obóz zaś w Książu liczył 1110 ludzi.[3]
Dąbrowski ustawił swych ułanów w liczbie 120 pod Józefem Czapskim na wzgórzu z boku miasta, zasłaniając drogę do Nowegomiasta, skąd liczył na przybycie posiłków.
Najprzód starli się polscy ułani z pruskimi, ale przemagająca o wiele siła nieprzyjacielska przełamała polską linią i odcięła pierwszy pluton, który w rozsypce uszedł do Nowegomiasta. Tymczasem strzelcy polscy, ustawieni z tyłu jazdy polskiej, dali ognia do nieprzyjaciela i rozproszyli nieprzyjacielskich ułanów. Reszta pozostałych polskich ułanów sformowała się nanowo i uderzyła na drugi szyk bojowy nieprzyjacielski, atoli uległa piętnaście razy przemagającej sile czarnych huzarów i, rozbita powtórnie, cofnęła się do miasta.[4]
Około 11-tej doniósł major v. Voigts-Rhetz Brandtowi o wyniku walki, poczem piechota pruska ze wszech stron ścisnęła miasto, jazda zaś poszła pilnować lasu boguszyńskiego.
Artylerya pruska rozpoczęła ogień na barykady, a gdy się z nich strzelcy polscy cofnęli, ruszyła piechota pruska naprzód, ale, skoro dotarła do pierwszych domów, nagle strzelcy polscy powrócili do barykad i celnymi strzałami zmusili Prusaków do odwrotu. Dwa razy Brandt wysyłał landwerę do ataku, ale zaraz po pierwszych strzałach pierzchała w nieładzie. Byli to ci sami ludzie, którzy generała Willisena obrzucili błotem i wyzywali tchórzem.[5] Musiał więc Brandt wysunąć liniowe wojsko.
Polacy stawiali zacięty opór. Każda barykada, prawie każdy dom musiał być szturmem brany; żaden Polak nie poddawał się. Z największym wysiłkiem posuwali się Prusacy naprzód. Gdy wreszcie zdobyli dwie największe barykady i dostali się do rynku, Dąbrowski, już potrzykroć ranny, podzielił swoich na oddziały, by odeprzeć nieprzyjaciela. Sam na czele jednego oddziału rzucił się na Prusaków. Wtem trzema kulami przeszyty upadł. Drugi oddział, złożony z kilkudziesięciu kosynierów, wparł wprawdzie Prusaków w ulicę ku południowi, ale został odcięty. Wtedy pozostały jeden tylko z wyższych oficerów, Leon Smitkowski, kapitulował. Wtem, gdy Polacy wyczerpani, już broń rzucać zaczęli, padły z pewnego domu dwa strzały. To wprawiło w wściekłość żołnierzy pruskich i w jednym kwadransie pod ich ciosami więcej zginęło ludzi, niż w całej bitwie. Sam Brandt przyznaje,[6] że wojsko pruskie, a zwłaszcza landwerzyści dobijali rannych i pastwili się nad jeńcami, i sam widział, jak jeden z landwerzystów podpalił dom, skutkiem czego dwie trzecie miasta zgorzały, pomiędzy innemi także lazaret, w którym 40 rannych Polaków straciło życie.[7] Ks. Koszutskiego, który z krzyżem w ręku nadbiegł, powalono kolbami o ziemię i byłby poległ, gdyby go nie był oficer pruski ocalił.
Pomiędzy innymi polegli major Dzierżanowski, pomocnik Seweryn Jacewicz, Wawrzyn Łagodzki, młody Lubowiecki, brat pani hr. Kwileckiej Waleryanowej.[7] Dwaj Mizerscy zostali ranni, młodszy Antoni umarł wkrótce potem z ran w Śremie.[7]
W kilka dni później umarł także z ran w Śremie Floryan Dąbrowski, a gdy go chowano, szło przed trumną 12 dziewcząt w bieli, z gałązkami wawrzynu w ręku na znak, że był to bohater bez zmazy.[8]
Innych rannych Polaków, pomiędzy nimi tak ciężko, że mieli 16—24 ran, przywieziono do Śremu, gdzie się nimi zajęły z największem poświęceniem panna Emilia Sczaniecka, Marya Bolewska, panna Łakińska, Sabina Mlicka, Ludwika Wierzbińska, pani Konarska, Wanda Glogerówna, pani Ruszczyńska i inne, opatrywali zaś lekarze Cunow i Brawacki.[9]
Prusacy stracili w owym dniu w rannych i zabitych podobno 158 ludzi, Polacy połowę swoich. Jeńcy popędzeni zostali przez dzikich landwerzystów jak bydło najprzód do Śremu, potem do Poznania, przyczem niejeden jeniec padł ofiarą ich okrucieństwa, zwłaszcza po nieudanej próbie odbicia Polaków przez kosynierów w lasach kurnickich.
Garczyński z własnej winy przybył z odległego o 2 mile Nowegomiasta na pomoc Dąbrowskiemu pod las boguszyński za późno, bo bitwa była już rozstrzygnięta. Wzywał go wprawdzie szef sztabu Kosiński, aby uderzył na Prusaków, ale napróżno. Po salwie kartaczowej Prusaków cofnął się pospiesznie do Nowegomiasta.
Julian Mittelstaedt, obywatel z Kujaw, na huk armat pobiegł z 400 kosynierami z Solca nad Wartą pod Książ, ale, pędząc na oślep, wpadł w zasadzkę. Otoczony przez jazdę i artyleryą, musiał poddać się. Kosynierów rozbrojono i puszczono na wolność po złożeniu przyrzeczenia, że nie będą się bili dalej przeciwko Prusakom. Mimo to Mittelstaedt, czego mu się nie chwali, walczył później przeciwko Prusakom pod Miłosławiem i Sokołowem, gdzie się wedle raportów pruskich bardzo odznaczył.
Po zdobyciu Książa Brandt[10] odpoczywał sobie zamiast, jak miał rozkaz, uderzyć natychmiast na Nowemiasto, co umożebniło połączenie się Garczyńskiego i Białoskórskiego z Mierosławskim.




  1. Sąd wojenny uwolnił ich z braku dowodów winy.
  2. Mierosławski w swem „Powstaniu Poznańskiem” (Paryż 1860) zapewnia, że rozkaz jego bronienia Książa brzmiał warunkowo (str. 235): „Dopóki przeprawy Wartejskie, a zatem związek i dosiebność czterech gron naszych nie będą ubezpieczone”. Prawdopodobnie jednak Dąbrowski miał rozkaz bronienia Książa do upadłego.
  3. Wedle obliczenia Schmidta, 361.
  4. Gazeta Polska, nr. 50, opis przez naocznego świadka skreślony
  5. Schmidt, 366.
  6. Brandt III, 138. Schmidt, 312.
  7. 7,0 7,1 7,2 Gazeta Polska, nr. 50, nr. 38, 39. Ułan Franciszek Smólski, syn Napoleońskiego żołnierza Kaspra, utraciwszy konia, walczył z kosą w ręku, a odniósłszy dwie rany, zaczołgał się do poblizkich krzaków osiny, a stamtąd nazajutrz do Chytrowa, gdzie starannie pielęgnowany, odzyskał zdrowie. Praca R. I, str. 288.
  8. W następnym roku polscy obywatele ziemscy postawili mu pomnik na cmentarzu katolickim w Śremie, gdzie był pochowany. Składał się z dwóch wielkich, w Goli pod Jaraczewem obrobionych kamieni; jeden miał 9½, drugi 9 stóp wysokości, spoczywają zaś na 3 stopnie wysokiej, murowanej podstawie, tak że cała wysokość wynosiła stóp 21. Sprowadzenie kamienie z Goli trwało tydzień i sprawiało wiele trudu, bo większy kamień ważył 180 centnarów; ciągnęło go 27 koni; mniejszy 9 koni. Gazeta W. Księstwa Poznańskiego w niemieckim wydaniu. R. 1849, nr. 227.
  9. Ib. nr. 76.
  10. Brandt wyniesiony do stanu szlacheckiego i mianowany generałem, umarł w Berlinie 1868 r.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Karwowski.