Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852)/Kultura Wielkopolska 1830 — 1846/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Karwowski
Tytuł Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852)
Część Kultura Wielkopolska 1830—1846
Rozdział Wydział dobroczynny
Wydawca Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów
Data wyd. 1918
Druk Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Kultura Wielkopolska 1830—1846
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Wydział dobroczynny.

Tego wydziału sekretarzem był przez lat kilka Stanisław Chłapowski z Czerwonejwsi. Wydział ten wspierał uczącą się młodzież z funduszu balowego zaoszczędzonego i to 4 akademików i 8 gimnazyastów. Z papierów, pozostałych po owym zacnym mężu, dowiadujemy się np., że dnia 27 kwietnia 1838 roku dostał Janiszewski, podówczas uczeń prymy w gimnazyum leszczyńskiem, a późniejszy biskup i jeden z najznakomitszych mówców, 20 talarów, Respondek, także prymaner, a późniejszy wyborny kaznodzieja i poseł, 10 talarów, dnia 27 września 1838 roku 'Janiszewski 10 talarów, Respondek 10 talarów, Lewandowski, prymaner 5 talarów, Dabiński, sekundaner, 5 talarów.
Wydział dobroczynny Kasyna założył w r. 1845 pierwszą w W. Księstwie Poznańskiem ochronkę dla małych dzieci.
Do Kasyna należało z czasem 500 obywateli, a nawet pewna liczba osób poza W. Księstwem Poznańskiem, jak Kalkstein z Pluskowęsk, Mrongowius z Gdańska, nauczyciel Lompa z Górnego Śląska.
Miejscem zjazdów był Gostyń.
Była tam oberża na Targowisku, wówczas jedyna porządna, własność kapitana wojsk polskich Kuleszy,[1] gdzie była salka i większy pokój, a obok dwa mniejsze.[2] Tu więc zbierano się, tu można było swobodnie wymieniać zdania, tu przy kieliszku rozprawiać o wzajemnych i kraju potrzebach.
Reduty t. j. bale gromadziły licznie panie i młodzież, zapoznawały nawzajem, a przytem teatry amatorskie w braku stałego teatru polskiego, przypominały żywem słowem odrębność narodową. Bawiono się ochoczo, ochota rozszerzała ściany, wymagania, wówczas jeszcze nie wybredne, czyniły znośnymi noclegi w domach miejskich obywateli, częstokroć wśród przepalonych pieców; okolica zapełniała się zjeżdżającem zewsząd obywatelstwem.
„Dzieckiem wówczas wprawdzie będąc — pisze Stanisław Sczaniecki — przypominam sobie taką redutę w sali Kuleszy. Muzyka, egzekwowana przez kapelę niejakiego Koperskiego, kapelmistrza XX. Filipinów w Gostyniu, a zarazem dzierżawcy Dolnej Karczmy u stóp Góry świętej, żwawo wygrywała mazury i inne tańce. Młodzież, zachęcana przez starszych, wybijała w mazurze hołubce po polonezie, którym w owych czasach bal każdy u nas otwierano, a w którym, prowadzonym przez najpoważniejszego wiekiem lub urzędem mężczyznę, wszyscy i wszystkie damy brały udział. Dla dam obok salki urządzony był pokój z wygodnemi siedzeniami, od sali drzwi, do sieni otwarte, dawały komunikacyę z przeciwległym większym i drugim mniejszym pokojem, gdzie starszyzna przy kieliszku poważnemi rozmowami obok dozwolonych przy ochocie żarcików się zajmowała. Mój Boże! Ile ja to osób pamiętam, wówczas tańczących, młodych, a dziś w grobie! I matka moja, która już zresztą tańczyć nie lubiła, brała udział! Pani Ludwika Albinowa Węsierska, młoda i dość przystojna, choć trochę przytłusta, nader żywa, dowcipna i nie mająca, jak to mówią, kołka w gębie osoba stoi mi żywo w pamięci; panna Józefa Raszewska, późniejsza Artakserksesowa Rekowska, wychowana pułkownikostwa Sczanieckich, pułkownikowej siostrzenica, osoba wysoko wykształcona i nader miła, nie byłą w tańcu ostatnią, panna Natalia Kościelska, sławna w swoim czasie piękność, figurą istnej Wenery zwracała na siebie oczy.”
Oprócz wymienionych powyżej osób należeli do Kasyna gostyńskiego: A. Białkowski, Wojciech Morawski, Chełkowski, A. Żychliński, Mieczkowski, T. Skórzewski, Miłkowski, M. Skórzewski, Seweryn Skórzewski, Bornemann, Bronikowski, A. Trąmpczyński, E. Zakrzewski, Wojciech Lipski, referendarz Józef Morawski, Edmund Bojanowski z Graboszewa pod Gostyniem, ludowiec w najszlachetniejszem tego słowa znaczeniu, Stanisław Błociszewski, Leon Śmitkowski, P. Koszutski, generał Ambroży Skarżyński, Aleksander Brodowski, Anastazy Radoński, Gorzeński, M. Węsierski, W. Bojanowski, Antoni Koliński i wielu innych, których własnoręcznych podpisów w aktach Kasyna odczytać niepodobna.
Z czasem, gdy oberża Kuleszy stała się za szczupłą, zbudowano osobny dom kasynowy na akcye.
Na wzór gostyńskiego powstały Kasyna w Poznaniu, Gnieźnie, Bydgoszczy, Szamotułach i Raszkowie i to nie tylko w celu wspólnej zabawy, ale zarazem skupienia usiłowań obywatelskich w kierunku narodowo-społecznym.
Kasyna bywały rodzajem areopagu, przed który przychodziły sprawy różnej doniosłości i ubijały się na drodze polubownej.
Polityczne wstrząśnienia 1846 roku wstrząsnęły też Kasynami polskiemi. Rząd pozamykał je.
Z powyższego przedstawienia okazuje się, że początek wszystkich naszych znaczniejszych instytucyi odnieść należy do Kasyna gostyńskiego. Słusznie więc mógł powiedzieć dr. Franciszek Chłapowski na posiedzeniu wydziału przyrodniczego Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Poznaniu 1906 roku „To, co zdziałało w swoim czasie Kasyno gostyńskie, podnosząc poziom moralny i intelektualny wielkopolskiego ziemiaństwa i mieszczaństwa, a zwłaszcza to, co jest dziełem zabiegów wydziału przemysłowego w nim, należeć będzie zawsze do najpiękniejszych kart w dziejach porozbiorowych polskich”.




  1. Wdowa po kapitanie Kuleszy, Franciszka z Łopińskich, umarłą 1887 r.
  2. Szczegóły, wyjęte z papierów, pozostałych po Stanisławie Szczanieckim, które są własnością p. Michała Sczanieckiego z Nawry.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Karwowski.