Historya (Krasicki, 1830)/Xięga II/VIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Historya (Krasicki, 1830)
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


VIII. Zawołany do rządcy miasta, dowiedziałem się od niego, że cesarz chce, abym mu się prezentował w tym stroju, w którym do państw jego przyszedłem. Uczyniłem zadość rozkazowi, i tegoż samego dnia jechawszy na pałac, byłem stawiony przed cesarzem, który pilnie odzież moję uważając kroju nie zganił, ale materya, że była z wełny zdała mu się zbyt podła. Jakoż nie można było równać fabryk naszych z tamtejszemi osobliwie, co do gatunków i delikatności roboty. Pytał mnie się, czy mam ochotę w Chinach bawić? oświadczyłem wolą moję. A gdy powróciłem do Tchi-fou, ten mi powiedział, iż jestem zapisany w liczbę tych, którzy od dworu mają pożywienie; stancyą i pewną kwotę pieniędzy corocznie sobie miałem wyznaczoną.
Osiadłem więc w Nan-king, a wołany niekiedy do zamku, bawiłem cesarza i dwór cały powieścią zwyczajów europejskich; miałem jednak ostróżność tak o wszystkiem mówić, żeby w porównaniu zawsze przy Chińczykach została preferencya. Miłość własna tak ten naród zaślepiła, iż mieniąc się być najcelniejszą świata częścią, a czyniąc go czworograniastym, centrum zabierają dla siebie, resztę narodów mieszczą po kątach.
Wolny od zabaw, zacząłem opisywać to wszystko, com tam widział, i czegom się mógł nauczyć z ich xiążek i rozmów. Nazwisko Tsin albo Chin, któreśmy im nadali, nie jest im właściwe, poszło zapewne stąd iż pod panowaniem Dynastyi Tsin zaczęli być znajomemi europejskim narodom. Sąsiedzi ich Mongołowie od najdawniejszych czasów zwali to państwo swoim językiem Kataj; Tatarzy, dawniej Hunni Scytowie, mianowali Nikankoru, sami zaś zowią się Tszong-hue, i to jest właściwe tej wielkiej monarchji nazwisko.
Późniejszemi czasy najpierwszy z Europeanów Marcus Paulus Wenecyanin dostawszy się tam, a mieszkając w Pekinie, znalazł mój manuskrypt szacownie konserwowany w bibliotece cesarskiej. Że był pisany po łacinie, trybunał nauk wezwał go, i gdy poznali, że język, którym była xięga pisana, rozumiał, kazali mu przetłumaczyć xięgę po chińsku, dla czego wyznaczali mu mistrzów, żeby się Chińskiego języka uczył. Dość wiele czasu na to łożył, i tyle dokazał, iż mógł być od nich zrozumianym; z tego więc, co im lubo niedoskonale namieniał, domyślając się reszty, własnym językiem xięgi mojej uczynili przetłumaczenie.
Tych wszystkich okoliczności dowiedziałem się od samegoż Marka Pawła, gdym go za jego z Chin powrotem w Europie widział.
Chronologia ich bajeczniejsza jeszcze, niż innych narodów, które mniemając, że na starożytności sława państwa zawisła, ile możności, oddalają pierwiastki swoje. Późniejsze dzieje rzetelne, ile że jest umyślnie na to wysadzone zgromadzenie uczonych, a bezwzględnych Mandarynów, którzy kronikę państwa piszą.
Nauki zastałem kwitnące, nie w takim jednak stopniu, jak u Rzymian i Greków. Kunszta niektóre nieznajome jeszcze naówczas w Europie, dziwiły mnie; w tych jednak, które miały europejskie narody, po większej części celowały Chińczyków. Naród ten ma sposobność do wynalezienia, ale gdy do pewnego kresu, tak w kunsztach, jako jako i naukach przyjdzie, dalej nie postępuje. Co się tycze obyczajności, xięgi ich i ustawy są przedziwne. Konfu-tze, albo jak go pospolicie zowiemy Konfucyusz ich prawodawca, zostawił im takowe przepisy, które najwyborniejszym naszym wyrównywają. W kilka miesięcy po mojem przybyciu byłem świadkiem obrządku tego, gdy cesarz, jako najpierwszy rolnik, własnemi rękami znaczną część roli umyślnie na to odłożonej orze. Wyjechał z wielką wspaniałością, i oddawszy pokłon Tien, tak zowią najwyższą Istność, stanął u pługa, i orał. Inne sztuki pola orały po nim osoby jego familji, i najprzedniejsi Mandarynowie. Tak przykładny obrządek wycisnął łzy z oczu moich. Życzyłbym z serca, żeby monarchowie nasi naśladowali w tej mierze Chińskich, i jak najczęściej przypominali sobie, iż są cząstką zgromadzenia : iż im żywić, cieszyć, uszczęśliwiać, nie gnębić i gubić poddanych należy.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.