Przejdź do zawartości

Gwiazda Sewilska (Lope de Vega, tłum. Święcicki, 1896)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Lope de Vega
Tytuł Gwiazda Sewilska
Pochodzenie Obraz literatury powszechnej
Redaktor Piotr Chmielowski,
Edward Grabowski
Wydawca Teodor Paprocki i S-ka
Data wyd. 1896
Druk Drukarnia Związkowa w Krakowie
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Julian Święcicki
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom II
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Gwiazda Sewilska.
Król Sanczo Dzielny, zwiedzając Sewillę, której mieszkańcy podejmują go bardzo uroczyście, spostrzega na jednym balkonie dziewicę rzadkiej urody. Od jednego ze swych dworzan, Ariasa, dowiaduje się, że jest to Estella (po hiszpańsku znaczy gwiazda), siostra Busta Tabery, regidora, członka milicyi miejskiej. Ażeby zbliżyć się do Estelli, Sanczo przywołuje jej brata i opiekuna i na pierwszem posłuchaniu zaczyna mu okazywać niezwykłe łaski monarsze.

Król.  Szlachetny jesteś, Tabero!...
Busto.  Być takim — Busto gorliwie
Próbuje nie dziś dopiero
Na szczupłej zajęć swych niwie.
Król.  Rozszerzyć mógłbym ją przecie...
Busto.  Za Boga i ludzi sprawą
Wszechwładnym król jest na świecie;
Lecz właśnie to samo prawo
Poddanym surowo broni

Doświadczać łask swego pana.
Taberze chciwość nieznana,
Ma dosyć z monarszej dłoni....
Król  (na stronie do Ariasa).
Czy słyszysz?
Arias  (jak wyżej).To dziwak młody!
Król.  W poważnej przybywasz dobie.
Dzielności zacnej dowody
Król łaską swoją zaszczyca:
Dziś wodza zwierzchniego w tobie
Bezbronna ujrzy granica!...
Busto.  Ja, królu?... Ależ jakiemi
Zasłynął czyny Tabera?...
Król.  Król godnych zawsze wybiera.
Potrafisz bronić tej ziemi
Sumienniej w pokoju porze,
Niż ludzie, którzy swą chwałą
W tych prośbach walczą tak śmiało.
Przeczytaj!... na twym wyborze
Polegnę.
Busto.  (przeczytawszy prośbę Don Gonzala
Ulloa). Jeśli rodzica
Waleczność Gonzal dziedziczy,
Potrzebaż lepszej zdobyczy?...
Król.  A druga też cię zachwyca?
Busto.  (czyta). Fernando Perez Medina
Przy ojcu jeszcze twym, władco,
Dwadzieścia lat był żołnierzem
I pragnie znów służyć tobie
Kamieniem swojem i szpadą,
Czy w kraju, czy za granicą.
Przez dziesięć lat adalida[1]
Spełniając rycerską służbę
Na harcach wciąż pod Grenadą,
Trzy lata w niej przebył jeńcem.
W poczuciu zasług tych.... przytem
Na mieczu swym polegając,
Śmie prosić króla o godność
Dowódcy wojsk w Archidonie.
Król.  Cóż powiesz?...
Busto.  A to jedynie,
Że prośba taka z mej strony,
Nie wsparta na żadnym czynie,
Za wybryk głowy szalonéj
Uchodzić mogłaby śmiało.
Dziadowie moi na wojnie
Toczyli krwi swej niemało,
Lecz w zamian byli też hojnie
Za dzielność swą nagradzani.
Więc niema żadnej przyczyny
Mnie darzyć za ojców czyny.
Bo sprawiedliwość człowiecza,
Gdy świat ma polegać na niéj,
Niech wszystkim jednaką będzie;
Swe imię mając na względzie,
Niech prawdę nam zabezpiecza.
Więc w imię łaski tej nieba,
Na jednym włosku wiszącej,
Jednemu z nich oddać trzeba
Na kresach miecz wakujący.
Tę godność dając mi, panie,
Pokrzywdziłbyś zasług prawo.
Czyż Busto marną choć sławą
Uświetnił twe panowanie?
Jak żołnierz walczył na wojnie,
A dziś ma urząd w Sewilli!...
O! pan mój się nie pomyli,
Oddając, jak król, dostojnie,
Archidon w ręce Mediny,
Starszego wiekiem i czynem.
Gonzalo również się przyda
Na miejscu znów adalida,
Dla zuchów takich... jedynem...
Król.  Tak będzie!...
Busto.  Głos mój niedługi,
Bo jeszcze śmiem błagać o to,
Byś z godną króla szczodrotą
Nagradzał podług zasługi!...
Król.  Dość!... mądre rady twej słowo
Na duszę wstydem mi padło!
Busto.  W to prawdy mojej zwierciadło
Spójrz, królu.
Król.  Sercem i głową
Już względy zdobyłeś moje.

Chcę, żebyś jeszcze w tej dobie
W pałacu zajął pokoje.
Żonatyś?
Busto.  Nie. Mam przy sobie
Swą siostrę, której wesela
Wprzód pragnę, nim się ożenię.
Król.  Chcę spełnić twoje marzenie.
Jej imię?
Busto.  Dońa Estella.
Król.  Tak bardzo promieniejące,
Że dla niej pragnąłbym szczerze
Na męża wynaleść słońce!...
Busto.  Człowieka niech król wybierze,
Boć siostra ziemską jest gwiazdą.
Król.  Wybrawszy godnego męża,
Chcę mile stworzyć jej gniazdo.
Busto.  Tą łaską król mnie zwycięża.
Król.  Sprawiwszy sam jej wesele
I posag dam przyzwoity.
Busto.  Żądając mojej wizyty,
Monarcha jakie miał cele?...
Król.  A!... Sprawom sewilskim gwoli...
Lecz najprzód poznać się chciałem
Z przekonań twych ideałem...
Do rzeczy przyjdziem powoli,
Już znając się trochę dłużéj...
Boć czas nam pokoju służy!
Od dzisiaj Busto Tabera
W pałacu niech się rozgości
W rycerza dworu godności
I świty mej oficera.
Niech nogi twe ucałuję...
W ramiona pójdź, regidorze!
Busto.  Zadałbym gwałt swej pokorze.
(Na stronie).
Szczególną obawę czuję:
Król ściska, przyjmuje rady...
Na ważne śle stanowisko...
Honorze, tu piorun blizko!...

W podejrzeniu swojem Busto się utwierdza, gdy wkrótce po tej rozmowie, król zjawia się przed jego domem i chce wejść do niego.

Busto.  (wychodząc).
Co widzę, król pan w mej chacie?...
Ten zaszczyt....
Król.  Zwiedzam z zapałem,
Co tylko godnego macie...
Przechodząc tu... usłyszałem,
Że dom ten Tabery Busta.
Fantazya przyszła mi szczera
Zobaczyć, co też zawiera?
Busto.  Chatynka zwyczajna... pusta...
Król.  Więc pokaż siedzibę własną.
Busto.  W podobnym mojemu stanie
Wystarczy takie mieszkanie,
Królowi będzie w niem ciasno!..
Wizyty królewskiej echa
Zasmucą Sewillan srodze...
Król.  Lecz ja do ciebie przychodzę...
Busto.  Ten zaszczyt mi się uśmiecha...
Przypuśćmy, że tak jest... ale
Czyż mogę wasal... poddany...
Ów honor, tak niesłychany,
Od władcy przyjąć zuchwale?...
Czczę godnie króla zamiary,
Lecz skoro przybyć chce do mnie,
Jam winien śmiało.... a skromnie....
Odmówić takiej ofiary,
Nie mogąć działać inaczéj!...
Dość łaski pan mi okaże,
Jeżeli pozwolić raczy
Bym złożył hołd... w Alkazarze!...
Bo zaszczyt bywa zniewagą,
Gdy rodzi podejrzeń żmiję!...
Król.  Podejrzeń?... jakieżto?... czyje?...
Busto.  Więc prawdę wyznać mam nagą?...
Tłum wnet roztrąbi łaskawie,
Żeś siostrę odwiedził moję.
Podejrzeli takich się boję,
Bo one szkodzą jej sławie.
A honor to jak zwierciadło,
Co jednem tchnieniem się kala!...
Król.  Przeleci podejrzeń fala!
A skoro tak już wypadło,
Że z tobą pomówić mogę,
To wejdźmy!...
Busto.  Nieład w mym domu.

Nie radzę wchodzić nikomu,
Pomówim lepiej przez drogę!
Król  (na stronie do Ariasa). Nie łatwo!
Don Arias  (jak wyżej). To bagatela!
Niech idzie ten brat kochany,
Ja spełnię sam twoje plany
Król  (j. w.) Mów cicho! On w słuch się wciela!...
Don Arias  (j. w.) Schwycimy go w złota kleszcze
Król  (głośno). Nie myślę łamać twej woli....

Król odjeżdża z niczem, ale usłużny Don Arias przekupuje Matyldę, niewolnicę Estelli, i ta zobowiązuje się wpuścić króla do mieszkania pod nieobecność Busta, który zwykł wracać do domu bardzo późno. Tym razem jednak Busto wraca nadspodziewanie wcześnie i zastaje króla zakradającego się do jego domu. Ponieważ król jest przebrany, może tedy Busto, nie wykraczając przeciw lojalności, udać, że go nie poznaje i dać mu szorstką odprawę. Przekonawszy się następnie, że Estella nie miała żadnego udziału w tej intrydze, karze śmiercią niewierną służebnicę i postanawia wydać niezwłocznie siostrę za Sancza Ortiza, swego przyjaciela, który ją kocha i jest nawzajem od niej kochany, i uciec z Sewilli przed gniewem królewskim. Tymczasem król, uniesiony żądzą zemsty, za radą Ariasa, postanawia zgładzić tajemnie Busta. Jako pewnego wykonawcę tych zamiarów wskazują mu Sancza Ortiza. Król każe go przywołać na rozmowę.

Król.  Masz łaski moje, Roelu,
Żeś umiał zasłużyć na nie,
Zaświadczy to posłuchanie!
A teraz idźmy do celu...
Chcę z tobą przymierza...
Sanczo.  Ze mną?...
Król.  Tak... krótko, bo czas ucieka.
Wymagam śmierci człowieka,
A śmierć ta ma być tajemną!...
Tę misyę poruczam tobie.
Sanczo.  Czy winien?
Król.  Pytasz?...
Sanczo.  I po co
Śmierć jego okrywać nocą?...
Sędziowie mogą w tej dobie
Publiczną wykonać karę!...
Król sądów swych nie ukrywa,
Bo łatwo myśl podejrzliwa
W zabitym... uczci ofiarę!...
Jeżeli tego człowieka
Występek jest lekki, mały,
To przebacz królu wspaniały!..
Król.  Król zemsty od ciebie czeka,
Nie wrogów swoich obrony.
Tajemnic — królowie strzegą,
Gdy cześć ich wymaga tego!...
Jak sądzić król jest zmuszony,
Gdy winą — tronu zniewaga?...
Sanczo.  O! tacy stosu już godni!...
Król.  Więc człek ów winien tej zbrodni!...
Sanczo.  O śmierć dlań — Ortiz cię błaga
Chociażby moim był bratem,
Przebiję pierś mu bez drżenia!...
Król.  Daj rękę w znak przyrzeczenia!...
Sanczo.  (podając rękę).
Wraz z sercem, wiarą bogatem!..
Król.  Spotkawszy go na ustroni,
Zabijesz!
Sanczo.  Więc król zamierza
Namówić swego żołnierza
Do zdrady?... Gdy on bez broni,
Ja mam go napaść nikczemnie?..
Zawiele żądasz odemnie!...
Niech widzą ziomków mych twarze,
Jak rycerz — wyzwę rycerza!..
Bez walki kto w pierś uderza,
Swej hańby nigdy nie zmaże.
Król.  Ten papier z królewskiej dłoni
Od kary ciebie zasłoni.
(Podając mu papier).
Przeczytaj!
Sanczo.  (czyta). „Don Sanczo Ortiz!
„Polecam ci w mem imieniu
„I za mnie zabić człowieka,
„W papierze tym wskazanego,
„A wszelką odpowiedzialność
„Od ciebie odwrócę Ja — król.“
Król nie zna jeszcze Roeli,
Gdy chce mu dać te puklerze;
On wziąć ich się nie ośmieli,
Ufając królowi szczerze.
Za kartę pergaminową

Wystarczy królewskie słowo,
Bo ono, wyznam otwarcie,
Mniej znaczy na takiej karcie!..
(Drze papier).
Twój wyrok już jak spełniony;
Lecz niech mi będzie zapłatą
Najmilsza dłoń narzeczonéj.
Król.  Ochotnie zgadzam się na to.
Sancz.  Niech Arab, ten wróg nasz stary,
U nóg twych tarza się w pyle;
Na jego niechaj mogile
Królewskie błyszczą sztandary!
Król.  Nagrody król twój nie zwleka
I Ortiz wnet ją odbierze!...
W tym drugim znajdziesz papierze
(daje mu papier)
Nazwisko tego człowieka,
Któremu dłoń twa śmierć zada.
Że jego silne jest ramię,
Powszechny głos opowiada;
Lecz twego, wiem, że nie złamie!..
Sancz.  Ufnością król mię zaszczyca...
Król.  Pamiętaj, że między nami
Pozostać ma tajemnica!
(Wychodzi).

Na kartce, wręczonej przez króla, Sanczo z przerażeniem wyczytuje nazwisko swojego przyszłego szwagra... Złorzeczy fatalnemu położeniu, w jakie zabrnął, przez chwilę waha się, jak postąpić, wreszcie poczucie lojalności i honoru bierze górę nad względami przyjaźni i miłości: Sanczo postanawia dotrzymać danej królowi obietnicy. I rzeczywiście zaraz potem spotkawszy Busta na ulicy, wszczyna z nim pojedynek i kładzie go trupem. Ale zabójstwo to nie pozostaje w ukryciu. Sanczo schwytany na gorącym uczynku i osadzony w więzieniu, nie chce wyjawić, co go do morderstwa skłoniło. Tymczasem Estella gotuje się do ślubu.

Estella.  (przy tualecie do służącej Teodory),
Ogarnij mnie teraz całą!
Czy dobrze?... czasu tak mało!..
Zwierciadła!..
Teodora.  Spójrz pani w siebie,
W głąb duszy zapuść wzrok śmiały!
Gdzie znaleść takie kryształy,
By w nich się wiernie odbiła
Estelli piękność wspaniała!
Estella.   Drżę silnie, a twarz mi pała!...
Teod.  To wstydu i trwogi siła.
Ku licom krew się wytęża,
Gdy szczęściem drga twoje łono.
Estella.  Zda mi się, że widzę męża,
Jak z twarzą rozpromienioną,
Śród pieszczot lubych tysiąca
Na wieki dłoń mi oddaje,
A fala słów jego drżąca
Brzmieć w sercu mi nie przestaje!..
Ta radość bezmierna, szczera,
Nie znosząc już tajemnicy,
Z mych oczu gwałtem przeziera!
Szczęśliwam!..
Teod.  Zgiełk na ulicy!..
O Boże!.. zwierciadło spada!..
Przez zazdrość!.. patrz, co się stało!
Estella.  Rozbite?..
Teod.  Tak!..
Estella.  Przeczuwało,
Że wkrótce będę już rada
Wzrok topić w innym krysztale,
W źrenicach mojego pana!...

Wtem wchodzą dwaj alkadowie (sędziowie), Don Pedro i Don Farfan, a za nimi ludzie wnoszą zwłoki Busta.

Estella.  Co, widzę?!.. Pierś mi zamiera!..
Pedro.  Dni człeka w zgryzocie płyną,
Bo życie — płaczu doliną...
Nie żyje Busto Tabera!..
Estella.  O losie ty niezbłagany!
Pedro.  Śród strasznej losu odmiany
Niech moje krzepi cię słowo,
Że zbójca Ortiz schwytany
Za czyn swój zapłaci głową!..
Estella.  Zbrodniarzu!... precz stąd, na Boga!..
W twej mowie straszny jad piekła.
Więc brata mego krew droga

Za sprawą Sancza pociekła?
Więc takie słowa złowieszcze
Wygłaszać można bezkarnie,
I takie znosząc męczarnie
Wraz z niemi można żyć jeszcze?!..
Ja żyję po takim zgonie?
O, chyba pierś mam z kamienia!...
Kto rozpacz moją ocenia,
Niech nóż utopi w mem łonie!

Zrozpaczona błaga króla, aby winowajcę oddal na zemstę w jej ręce. Król, powolny jej prośbie, daje jej swój pierścień na znak, że może Sancza zabrać z więzienia. Estella zawoalowana wyprowadza więźnia w pole.

Estella  Idź wolny w świata przestrzenie,
Niech Bóg twą duszę ukoi,
Pamiętaj, że łasce mojéj
Zawdzięczasz oswobodzenie!
Idź z Bogiem! Wolnyś! Spiesz prędzej!...
Powolność zgubi cię taka!...
Służący da ci rumaka,
Na drogę dość ma pieniędzy...
Sancz.  Do stóp twych gnę się seńoro...
Estella  Jedź!...
Sancz.  Zbawcy nie znam nazwiska...
Estella  Kobieta sercem ci blizka,
Uciekaj!...
Sancz.  Błagam z pokorą,
Oswobódź twarz swą z ukrycia;
Natychmiast udam się w drogę.
Estella  W tej chwili, wierz mi, nie mogę!...
Sancz.  Chcę spłacić dług mego życia,
Chcę wiedzieć, jakiej istocie
Mam wdzięcznym być nieskończenie,
Bym kiedyś po mym powrocie
Wypłacił to ocalenie...
Estella  Pochodzę z wyższego świata
I kocham ciebie nad siły;
A w tobie mam, o mój miły,
Kochanka razem i kata!...
Idź... błagam!...
Sancz.  Prośba nie wzruszy,
Napróżno wracasz znów do niéj!..
Estella  (odsłaniając się).
Patrz!... skoro to cię nakłoni!..
Sancz.  O przebóg!... gwiazda mej duszy!..
Estella  Tak!... gwiazda!... blasku jej siła
Z ratunkiem śpieszy w potrzebie!
Głos zemsty miłość stłumiła!..
Kochając, pragnę dla ciebie
Być zawsze gwiazdą zbawienia!..
Uciekaj!...
Sancz.  Więc swego wroga
Ta gwiazda szlachetna, droga,
Jasnością swą opromienia?
Jej łaski wyjaw przyczynę?
Mordercę własnego brata
Ocalić pragniesz dla świata?..
On zginął — i ja niech zginę!..
Estella  Silniejsze uczucie moje,
Więc ono ciebie ocali!...
Sancz.  Wolności chcesz mi podwoje
Otworzyć, gdy pierś mą pali
Pragnienie śmierci. Ty, luba,
Czem jesteś — mówią twe czyny;
Więc kolej na mnie...
Estella  Jedyny!
Zmarłego wskrzesi-ż twa zguba?...
Sancz.  Lecz ciebie pomści!
Estella  A za co?
Sancz.  Za zdradę moją.
Estella  Tyranie!...
Sancz.  To będzie krzywd ukaranie.
Niewdzięczni dobro złem płacą!
Sancz.  Tyś gwiazdką na mojem niebie!...
Estella  Dowiedziesz?
Sancz.  Śmiercią!..
Estella  Stój!... słowo!...
Sancz.  Dość!
Estella  Idziesz?
Sancz.  Mord spłacić głową!
Bo żyjąc, znieważam ciebie.

Estella.  Żyj wolny!...
Sancz.  To być nie może!..
Estella.  Obwinia cię kto?..
Sancz.  Twa wzgarda.
Estella.  Ja kocham!
Sancz.  Moja pierś harda!...
Estella.  Tak!... myślisz więc...
Sancz.  O honorze!...
Estella.   Szaleńcze! idź i umieraj!..
Ja śmierci twej nie przeżyję!...
(J. A. Święcicki).

Sanczo wraca do więzienia, choć wie, że śmierć poniesie, jeżeli król nie zechce wyjawić tajemnicy. Król ze swej strony radby go ocalić, ale zwleka z wyznaniem prawdy, bo spodziewa się go uratować, nie skompromitowawszy się. Ma on mianowicie nadzieję, że wpłynie na sędziów, aby ci nie skazali Sancza na karę śmierci, tylko na wygnanie, a on go wtedy z mocy wej władzy wynagrodzi dowództwem w Archidonie. Ale sędziowie, przejęci godnością swego urzędu, okazują się nieugięci i skazują mordercę na karę śmierci. Teraz dopiero król wyjawia tajemnicę i Sanczo odzyskuje wolność. Na wstawienie się monarchy Estella przebacza narzeczonemu zabójstwo brata, ale kochankowie uznając niemożność zawarcia ślubów małżeńskich, żegnają się i rozchodzą się na zawsze.




  1. Wodza.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Lope de Vega i tłumacza: Julian Święcicki.