Encyklopedja Kościelna/Bużeński Stanisław

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Encyklopedja Kościelna (tom III)
Redaktor Michał Nowodworski
Data wyd. 1874
Druk Czerwiński i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
Bużeński Stanisław, ksiądz, pochodził z familji szlacheckiej, herbu Poraj, której gniazdem rodzinném było miasteczko Burzenin nad rzeką Wartą, w Sieradzkiém. Według Niesieckiego (Herb. II str. 373 wyd. lipsk.) rodzicami jego byli Wojciech i Krystyna z Suchorzewskich, podstolanka kaliska, którzy syna swojego przeznaczyli do stanu duchownego i w tym celu wysłali na nauki wyższe do akademji krakowskiej, gdzie, według Janockiego (Excerpt. pol. literat. I str. 68), stopień doktora prawa otrzymał. Po wyjściu z wszechnicy, wszedł do kancelarji królewskiej, pracując najprzód pod Tomaszem Ujejskim, podkanclerzym koronnym, a następnie pod Andrzejem Olszowskim. Z otrzymaniem kanonji warszawskiej i gnieźnieńskiej nominowany był jednocześnie rejentem kancelarji mniejszej koronnej, i już na tym urzędzie wpłynął silnie na Stefana Wydżgę, biskupa warmińskiego, że, zamiast za cudzoziemcem przy obiorze króla, głosował za Michałem Wiszniowieckim (A. C. Załuski, Epistolae histor. fam. I str. 680), który z wdzięczności za to dał mu, za zgodą biskupa Małachowskiego, kanonję krakowską, z przywiązanemi do niej dobrami Biskupice. B. idąc za protektorem swoim Olszowskim, popierał także i obiór Jana III, za którego rządów, do posiadanych już kanonji, otrzymał jeszcze i warmińską. Lecz jak niegdyś Damalewiczowi ze zgonem Łubieńskiego, tak i Bużeńskiemu ze śmiercią Olszowskiego zagasła gwiazda pomyślności: Bużeński albowiem spotwarzony został przed Janem III o nadużycia i sprzedajność, jakie miał popełnić w charakterze komisarza do lustracji dóbr stołowych, należących do ekonomji mohilewskiej. Król uwierzywszy potwarzy, obchodził się z B. surowo i ciągłemi a pełnemi gorzkiej ironji przymówkami dokuczał rejentowi, który to niesprawiedliwe z sobą postępowanie cierpliwie znosił. Wreszcie, gdy Jan III po Stanisławie Święcickim oddał referendarję koronną Chryzostomowi Gnińskiemu, nie zaś rejentowi, który ze stopnia swojego miał zupełne prawo, wtedy B. widząc już stateczne prześladowanie siebie, urząd dworski złożył i na zawsze przeniósł się do Warmji pod rządy Michała Radziejowskiego, mianowanego świeżo kardynałem. Radziejowski nie mogąc sam jechać do Rzymu, aby za tę godność podziękować Innocentemu XI, wyprawił w swojém imieniu r. 1687 Bużeńskiego, za co po powrocie nadał mu prelaturę dziekanji warmińskiej. Następca kardynała Jan Zbąski, biskup warmiński, podobném zaufaniem i względami zaszczycał B. Przybrał go do pomocy w zarządzie i mianował jeneralnym oficjałem, wkrótce przecież, na skutek nieporozumień tego biskupa z kapitułą, B. jako stojący po stronie biskupa, ściągnął na siebie gniew i nieprzyjaźń kanoników. Znękany niesprawiedliwością ludzką, która, powodując zmartwienie, była główną przyczyną jego choroby, zamierzał już przyjąć sufraganję, ofiarowaną mu przez Jana Małachowskiego, biskupa krakowskiego, ale um. 5 Kwietnia 1692 r. Przed zgonem swoim część znakomitej bibljoteki swojej i rękopismów przeznaczył dla akademji krakowskiej, a część dla kolegjum jezuickiego w Brunsbergu; różne pisma urzędowe i zbiór listów zostały w archiwum kapituły warmińskiej. Zwłoki B. złożono w katedrze warmińskiej, gdzie sobie jeszcze za życia wystawił nagrobek, na którym wypowiedział żal swój i zawód w tych słowach: „Obłudne nadzieje dworu w tym grobie pochował.“ Krasicki (Dopełn. do dzieł, I 246) podał następujący napis, umieszczony na nagrobku tego męża: „Stanislaus Bużeński Dec. Varm. Can. Gnesn. Venceslai Comitis de Leśno Archiepiscopi Gnesn. literarum scriptor. Andrae Olszowski Episcopi Culmensis regni Procancelarii regens cancellariae, spes aulae fallaces, in hoc tumulo sepelivit, quem vivens atque valens fieri curavit. Obiit 5 Aprilis Anno 1692.“ Bużeński był autorem dzieł rozmaitych, napisanych po łacinie; część jego rękopismów dostała się do bibljoteki Załuskich, a między temi (jak wymienia Janocki) były: Żywoty arcyb. gniezn., pisma prawne, oratorskie, poetyczne i historyczne. Oprócz żywotów, innych rękopismów Bużeńskiego Mikołaj Malinowski w cesarskiej publ. bibljotece w Petersburgu znaleść nie mógł (Żyw. arcyb. gniezn. Wilno 1860, I. XXIV). Za życia swego wydał B., o ile wiemy, dwa tylko dzieła: Vita Servi Dei B. Raphaelis Proszoviani ordinis minorum S. Francisci regularis observantiae Vartae quiescentis, in ecclesia ejusdem ordinis, miraculis et prodigiis clari, Posnaniae 1686, in typogr. Adm. Rndi D. Alberti Laktański; in 4 p. 143. Ten żywot Bł. Rafała z Proszowic przypisał B. Bonawenturze Madalińskiemu, biskupowi włocławsko-pomorskiemu; pod rzeczą ofiarowania biskupowi podpisał się tylko głoskami: S (tanislaus) B (użeński) D (ecanus) V (armiensis) C (anonicus) G (nesnensis). Jocher (Obraz bibljogr.) wzmiankując o tém dziele, nie wymienia autora. Drugą książką wydaną przez B. było dzieło ks. Stanisława Roszki p. t.: Vita Stanislai Hosii etc. (Olivae 1690). Powtórny ten przedruk dedykował B. Janowi Zbąskiemu, biskupowi warmińskiemu. Najznakomitszą przecież pracą B. jest dzieło stanowiące niegdyś własność ks. Aloizego Osińskiego, infułata ołyckiego, a po nim historyka Mikołaja Malinowskiego, noszące w rękopiśmie tytuł: Monumentum Acta et res gestas archiepiscoporum gnesnensium primatumque Regni et M. D. Lit. etc. Te dzieje arcybiskupów gnieznieńskich wydane zostały w przekładzie polskim p. t.: Żywoty arcybiskupów gnieznieńskich prymasów korony Polskiej i w. ks. Litewskiego, od Wilibalda do Andrzeja Olszowskiego włącznie etc., przekład Michała Bohusza Szyszki. Wstęp i wiadomość o założeniu arcybiskupstwa, tudzież o 11 późniejszych prymasach, do zgonu księcia Michała Poniatowskiego, dodał Mikołaj Malinowski (Wilno 1860 r. dr. Józ. Zawadzkiego, tomów 5). Nadto, w tomie 1ym tego przekładu znajduje się wiadomość o rękopiśmie i jego autorze, skreślone przez Malinowskiego. Tłumaczenie wspomniane ma wielkie wady, wynikłe z braku znajomości historji, tłumacza M. Szyszki; Malinowski usiłował w przedmowie do I tomu poprostować ważniejsze usterki. Bużeński z Damalewiczem współcześni sobie, jako historycy kościelni polscy zeszli się na jednem polu; traf nawet zrządził, iż Bużeński wykonywał na Damalewiczu wyrok jego depozycji z przełożeństwa (ob. Damalewicz). Praca Damalewicza wyszła za jego życia, dzieło zaś B. zostawało w rękopiśmie do r. 1755, w którym to czasie Wawrzyniec Mizler de Kolof dał jego skrót w języku niemieckim w bibljotece warszawskiej, a wydrukował całe po łacinie w Aktach literackich. B. dzieła swojego nie dokończył, bo przeżył jeszcze dwóch arcybiskupów gniezn., których historji nie skreślił. Dziejopis ten należał niezaprzeczenie do znakomitych uczonych swojego czasu. Załuski chwalił sposób jego pisania, nazywając takowy styl „limatissimus.“ Zbiory koncyljów i dziejopisowie kościelni i krajowi, nadto współcześni historycy, jak Gabrjel Bucelin, Alfons Ciaconius, Ludw. z Perudży, Bartłomiej Kekermann, Kazimirz Oudin, Strada i inni, dokładnie znani byli B. — W układzie swego dzieła radził się on także różnych kronikarzy w rękopismach będących, a dziś już nieznanych i zaginionych, jak Grotkowskiego, katalogu arcybiskupów Tomickiego, inwentarzy i sumarjuszów koronnych i t. p. B. pracy swojej nadał zakres rozleglejszy niż Damalewicz i dokładniej, niż ten ostatni, wiek XVI i XVII opisał. Błąd jednakże wielki popełnił B. w tém, że się z błędnego stanowiska zapatrywał na zadanie dziejopisarza, bo cenił wyżej prace historyków i kronikarzy już wydanych, aniżeli bogate a nietknięte zasoby, spoczywające po archiwach, w aktach, dyplomatach, przywilejach i t. p. źródłach. Ten mylny pogląd na sztukę pisania historji wyraził on we wstępie do życia arcybiskupa Janika, gdzie powiedział: „Przebaczą mi szanowne cienie Stefana Damalewicza, męża niepospolitej biegłości w naukach duchownych i świeckich, który przed czterdziestu laty żywoty arcyb. gniezn. opisał, że uchylam się od porządku przez niego przyjętego, a idę własną drogą. Wyżej cenię prawdę historyczną, oraz świadectwa Jana Długosza, Macieja Miechowity, Marcina Kromera, Jana Herburta, niźli jakoweś przywileje w cieniach klasztornych ukryte, które raczej zaciemniają, niźli wyjaśniają starożytność polską. Większej u mnie wagi zdanie Klemensa Janickiego (?!), Jana Grotkowskiego, Bartłomieja Paprockiego, oraz katalog arcybiskupów dawném pismem skreślony, który mam pod ręką, niż owe pisma, do jakich odwołuje się Damalewicz.“ Gdyby B. nie był zapatrywał się tak błędnie, oddałby był dziejom wielką przysługę, raz, że miał już drogę ubitą przez Damalewicza, powtóre, że był bliższym źródeł do napisania żywotów arcybiskupów i że wreszcie łatwiej mu było porównywać i prostować gotową już pracę Damalewicza, z przywilejami, aktami i dziejopisami. Talent B. i zmysł historyczny były w wyższym stopniu niż u jego poprzednika, ale Damalewicz oddał dziejom ojczystym znakomitą przysługę, bo ocalił wiele przywilejów i dokumentów, na zawsze już zatraconych dla naszej historji. Bartoszewicz uznając tę zasługę D., gani zapatrywanie się B. (Hist. lit. polsk. str. 397 i n.). Zdaniem Malinowskiego, B. napisał: Żywoty arcybiskupów już po usunięciu się z dworu Jana III, mniej więcej po roku 1680, bo rozmaite wzmianki osób przez B., ze wskazaniem pewnych dat, domysł ten uzasadniać się zdają.Ad. Ch.