Encyklopedia staropolska/Ziemianie

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Zygmunt Gloger
Tytuł Encyklopedia staropolska (tom IV)
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii


Ziemianie. Dziejopis Jul. Bartoszewicz przypuszcza, że wyraz ziemianie oznaczał w Polsce piastowskiej wszystkich mieszkańców wiejskich, bez względu na stany. Odpowiadał mu stary łaciński termin terrigena, jako przeciwstawienie do alienigena. Terrigena jest to obywatel na ziemi narodowej zrodzony, alienigena — obcy przychodzień. W późniejszych czasach ziemianin oznaczał wyłącznie szlachcica. „Szlachta — pisze Lengnich w swojem Prawie Pospolitem — po wsiach swych i dobrach mieszkają, skąd też ziemianami, jako na ziemiach swych urodzeni, a dobra ich ziemskiemi dobrami się zowią. Toż samo powiada Skrzetuski: „Stan rycerski, t. j. szlachta w senacie nieumieszczona, nazywają się inaczej ziemianami a posłowie ich ziemskimi”. Skrzetuski objaśnia jeszcze, że nietylko dla tego zowie się szlachta ziemianami, że mieszkając po dobrach ziemskich, uprawy ziemi pilnuje, ale i stąd, „że dawniej Polska dzieliła się na ziemie”. Więc „każdej ziemi szlachtę zwano ziemianami, przydając nazwisko prowincyi, np. ziemianie krakowscy, sandomierscy i t. d. Odpowiednio do formy wyrazu „ziemianie” oznaczali również tylko szlachtę: Krakowianie, Sandomierzanie, Podlasianie, Kujawianie i t. d. Chłopi zaś czyli lud zwał się: Krakowiaki lub Krakowiacy, Sandomierzaki, Podlasiaki, Kujawiacy i t. d. Jan Kochanowski pisze:

Skoro jemu nie rzeczesz: Miłościwy panie!
To już pewna przymówka, że głupi ziemianie.

Ziemianin, ziemianka, jest to zawsze szlachcic, szlachcianka. Stare przysłowie mówi: „Co sobie ziemianin nagotuje, to mu senator zje”. To się znaczy, że i zasobny szlachcic, gdy zostanie senatorem, ma potem pustki w szkatule. A stąd i przysłowie: „Co po tytule, kiedy pustki w szkatule”. Opaliński tę samą myśl wyraził: „Co sobie Spytek nagotował, to zjadł pan krakowski”. I Jan z Czarnolesia dla tejże przyczyny nie przyjął kasztelanii połanieckiej. Toż samo przeciwstawienie znajdujemy w Postylli Grzegorza z Żarnowca: „Dziś jedna nad drugą upstrzeńszy ubiór mieć miłuje, ziemianka chce zrównać z kasztelanką, kasztelanka z wojewodzianką, wojewodzianka z królową”. To też Zbylitowski powiada:

Jam rozumiał, że to sama królowa,
Bo ziemianka tak strojnych pachołków nie chowa.

Wacław Potocki w swoim herbarzu wierszowanym mówi:

Z ziemianów się żołnierze rodzą; wojna stanie,
Z żołnierzów zaś do roli wracają ziemianie.

Jeżewski w „Ekonomii” pisze: „Mieszczanin, co sobie ziemię kupi, za ziemianina waży”. W tłómaczeniach statutu Wiślickiego Świętosława z Wojcieszyna mamy wyrażenia: „Przyjęcie statutu od ziemian”. W statucie Ziemowita III mazowieckiego: „wina, gdy ziemianin zabije kmiecia”. W oryginale łacińskim ziemianin jest miles, wyraz, który zawsze znaczył szlachcica. Kto zaś są wogóle ci ziemianie, objaśnia nam przywilej z r. 1401 unii Litwy z Koroną, pierwszy akt dobrowolny państw całych, za Władysława Jagiełły; są to: praelati, principes, barones, nobiles, terrigenae terrarum Lithuaniae et Russiae (Vol. leg. I, f. 61). W Litwie nie było jeszcze wówczas szlachty w pojęciu polskiem, więc któż są ci terrigenae? Najwyższa, najdostojniejsza reprezentacja ziemi: praelati, principes et barones. Litwa koniecznie musiała naśladować kogoś, bo sama z czasów pogaństwa nic swego nie miała. Więc najprzód podbiwszy Ruś, wzięła język słowiański ziem podbitych za język swego prawodawstwa, bo łaciny nie umiała a swego języka nie uznała za wyrobiony i narodowy. Ziemianie byli już w Polsce stanem rozwiniętym społecznie i historycznie, więc Litwa, mimo swej niezawisłości narodowej i prawodawczej, przyjęła Polskę jako wzór do naśladowania i w ciągu wieku XV i XVI, parta koniecznością postępu cywilizacyi jako siłą wyższą, bez żadnego nacisku ze strony Polski wyrobiła u siebie stan ziemiański, nie różniący się prawie niczem od polskiego. Cała zaś tajemnica tej wszechmocy wpływu polskiego polegała na tem, że nie był siłą narzucony, ale przyciągał do siebie urokiem braterstwa, swobód i wyższością kultury obyczaju.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Zygmunt Gloger.