Encyklopedia staropolska/Karty

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Zygmunt Gloger
Tytuł Encyklopedia staropolska (tom III)
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii


Karty do gry wynalezione zostały w średnich wiekach na zachodzie Europy. Już w r. 1321 biskup wircburski zakazał swoim księżom grywać w karty, z czego wnosić należy, że karciarstwo upowszechniło się w Niemczech już w XIV wieku. W wieku następnym zawitało z Niemiec do miast polskich, których ludność w znacznej części niemiecka pozostawała w ciągłych stosunkach z Zachodem. W miastach też, gdzie Niemcy osiadali – pisze K. Estreicher – gnieździła się najpierwej zaraza gry karcianej. To też mieszczanin w księdze miniatur Bema z r. 1505 (przechowywanej w bibljotece Jagiellońskiej) trzyma karty w ręku. Gdy r. 1501 królewicz Zygmunt I jechał ze Śląska do Krakowa (pisze o tej podróży ze współczesnych dokumentów prof. Pawiński), wieczorem królewicz szuka rozrywki w kartach. Do gry zasiadają Krzysztof Szydłowiecki i brat jego Mikołaj, od niedawna przyjęty w poczet dworzan, grają i inni, którym Zygmunt wina podawać każe. („Młode lata Zygmunta Starego,“ str. 103). Kapituła poznańska w tymże czasie wystąpić musiała przeciwko kilku kanonikom, oddającym się grze namiętnej w karty. Niższe duchowieństwo kart wówczas jeszcze nie używało. Wzmianki o szulerce niektórych dworzan znajdujemy w cennej rozprawie prof. Kazim. Morawskiego: „Z dworu Zygmunta Starego.“ Jakoż Łukasz Górnicki w swoim „Dworzaninie“ doradza, „azaby się nie mogła znaleźć jaka insza krotochwila, nie ta ustawiczna karty.“ W aktach miejskich Krakowa z XVI w. częste znajdują się wzmianki o kartownikach zwanych Carthoriusami lub Cartiferami, dostępującymi praw miejskich. W r. 1526 wspominany jest „Benedictus Karthownik.“ W r. 1558 po raz pierwszy pojawiają się kartownicy, jako osobni kramarze, sprzedający karty na Smatruzie (t. j. górnem piętrze), gdzie były rozmaitego rodzaju kramy. Tomasz Ujazdowski opisał w „Monitorze warszawskim“ z r. 1827 karty, które znalazł w arkuszach jeszcze nie rozciętych, użytych do okładek 29-ciu rozmaitych dzieł z końca XVI stulecia. Rysunek tych 16-tu kart powtarzamy z dzieła Łuk. Gołębiowskiego „Gry i zabawy.“ Karty te miały po 4 tuzy, króle, wyżniki, niżniki, dwójki, trójki, czwórki i piątki. Tuzy odmalowano na banderach, zwężających się w taśmę z kutasem na końcu. Królowie konno, trzej z berłami w ręku. Wyżniki i niżniki to ich rycerze i giermki, jeden gra na flecie, drugi bije w potężny bęben, trzeci wspiera się na halabardzie, inny trzyma miecz a inny papugę.
Karty polskie z wieku XVI-go.
Oblicza niektórych, sumiaste wąsy i włos nad czołem równo obcięty sarmackie, ale stroje cudzoziemskie z XVI wieku. Gra rozpowszechniła się w Polsce w owych czasach, choć nie wzmogła tak, jak zagranicą, gdzie aż procesami zapobiegano szulerce (K. Estreicher). Karty były rzeczą rzadką i zbytkowną, bo każdą kartę, po odbiciu rysunku, malowano od ręki. Pisarze nasi o wiele częściej wspominają o kosterach, czyli graczach w kości, pijanicach i biesiadnikach, niż o karciarzach. Utworzył się też w dawnych wiekach wyraz kosterstwo, a nie karciarstwo. Słuszną też robi uwagę K. Estreicher, pisząc o kartach (Encyk. powsz. r. 1863, tom XIV, str. 290), że nie musiały być one w narodzie upowszechnione, skoro Wacł. Maciejowski w dziele „Polska i Ruś pod względem obyczajów i zwyczajów do połowy XVII w.“ nic o nich nie wspomina, Kaz. Wł. Wójcicki również. Rastawiecki, zbierając wszystko do „Słownika malarzów“, nie znalazł żadnego śladu o krajowych iluminatorach kart. Życie bowiem łowieckie i sejmikowe, życie gwarliwej pogadanki było przeciwnem monotonności próżniaczej zabaw karcianych. Karty nie musiały być bardzo poszukiwane w narodzie, skoro zdarzało się, że całe arkusze nierozciętych używano za makulaturę do okładek książkowych. Były stare przysłowia: 1) Z głupim w karty, z mądrym w żarty (Rysiński), 2) Kto grywa w karty, ma grzbiet i łeb obdarty (Żeglicki), 3) I świnia burmistrza ograła, kiedy dobre karty miała, 4) Karta wygrana, pokusa szatana, 5) Kto trzyma w ręku kartę, ma kazanie nic nie warte, 6) W kartach niema brata. Karty upowszechniły się, jak zwykle wszystko prawie w obyczaju społecznym, za przykładem, idącym z góry. Widzieliśmy w r. 1501, jak były niewinną rozrywką w podróży królewicza Zygmunta I. Gdy tenże został później królem, grywał z senatorami tylko dla zabawy „flusa.“ Synowie senatorscy uczyli się karciarstwa i zagranicą i w miastach, co szlachtę starej daty gorszyło. Więc Jan Kochanowski w „Pieśni 1-ej“ woła: „Nie umie syn szlachecki na konia wsiąść; lepiej kufla świadomy, kart pisanych (malowanych), kostek prawem zakazanych.“ Kitowicz poświadcza, że „przed Augustem III, rzadko w którem mieście naszem kart można było dostać, gra niewielu była znajoma, zaczęła się jednak upowszechniać najprzód w stolicy od r. 1740, wkrótce i po całym kraju. Zarzucono szachy, warcaby, wzięto się do kart i fabrykant ich do Warszawy sprowadzony został.“ To rozpowszechnienie się gry kartowej pod koniec doby saskiej potwierdza i Ignacy Krasicki, pisząc w „Panu Podstolim“: „Gra stała się teraz powszechną zabawą posiedzeń.“ — „Stare nasze polskie gry wychodzą z mody. Walety, damy, wypędziły niżników i wyżników.“ „Z tem wszystkiem mnie to bolesno, iż się i w małych rzeczach od toru ojców naszych oddalamy. Tak dobra „chapanka,“ jak trysseta, a nasz miły „kupiec w dowcipnie kombinowanych rachunkach swoich mnie zawsze bawi.“ Łukasz Gołębiowski mniema, że początkowo było tylko kart polskich po 4 w każdej maści, tak jak matedor u Francuzów. Wkrótce musiały nastać kralki. Nie obronisz królem (kralką, powiada w „Sylorecie“ Potocki), jeśli kto pierwej założy „kinalem“ — wszakże to ściągać się może do króla tylko. Później było zawsze kart polskich 36 (po 9) we czterech kolorach, t. j. buńkowym czyli dzwonkowym, czerwiennym, winnym i żołędnym. Kolej ich taka od najwyższych do najniższych: tuz, król, kralka czyli dziesiątka, wyżnik, niżnik, dziewiątka, ósemka, siódemka, szóstka. Tuz w kartach naszych był przed tem o 2 okach, karta święcąca we grze i cała maść jej kozerą. Gdy zaczęły wchodzić w użycie nazwy kart cudzoziemskie, zaczęto zwać tuza asem, krzyżkę — dziesiątką, wino — pikiem, dzwonek — karo, żołądź — treflą i czerwień — kierem. Gołębiowski rozróżnia karty polskie i francuskie, gry polskie i francuskie. Według niego gry polskie dla zabawy są: Kupiec, Kasztelan, Wózek, Skrzetułka, Matus primus (studencka, w którą i dyrektorowie grali z uczniami na łapy), Wózek, Bież czyli Bicz, Nosek, Rus, Drużbart, Zegarek, Król, Ramsz, Panfil. Gry hazardowne: Chapanka czyli Chap lub Kontra, Tryszak czyli Straszak albo Fluss, Marjasz zwykły i szlifowany, Pikieta czyli Rumel i Ćwik. Chapankę i Kupca zalicza Kitowicz do gier zmudnych, rozwagi potrzebujących. Gołębiowski już tylko z tradycyi dowiedział się, że najstarsze karty w Chapance: ósemka winna nazywała się „dolą“, ósemka czy szóstka dzwonkowa „gółką“, po nich szóstka winna „pancerolą“, wyżnik żołędny „panfilem“, niżnik czerwienny „kinalem“, dziewiątka dzwonkowa „mogączką“ i dziewiątka czerwienna „ryndzią.“ Grano w 4 osoby w 36 kart; kto miał trzy lewy, nie przegrywał, kto więcej, o tyle wygrywał. Krasicki o tej grze pisze:

Kiedy trwała chapanka między kartowniki,
Bił kinal z pancerolą tuze i niżniki.
Skończyła się chapanka, zaczęto grę inną,
Aż owo pancerola szóstką tylko winną.

Równie dawnym a może dawniejszym od chapanki był tryszak zwany straszakiem i flussem, że fluss gra w nim wielką rolę. „Król Zygmunt I, grając we flussa z dwoma senatorami, gdy mu przyszli dwa króle, choć trzeciego w garści nie ma, każe na trynkę, jakoby miał trzy króle, siebie w to licząc,“ wziął grę. (Jan Kochanowski, Potocki). Pikieta czyli Rumel-pikieta przetrwała także kilka wieków. Ślad jej upowszechnienia w XVII wieku pozostał w ówczesnym poemacie satyrycznym: „Pikieta niestatecznej fortuny kosztowna gra,“ w którym dowcipny wierszopis odmalował stosunki polityczne Polski i klęski z czasów Jana Kazimierza. Wiersz ten zaczyna się:

Gramy pikietę. Fortuno, przybywaj,
A twych zwyczajnych fortelów dobywaj.
Jeśli w której porze twoje żartkie koło,
W tej się nadzwyczaj obraca wesoło.
Gramy pikietę, schodźcie się, graczowie,
Króle, książęta, możni monarchowie.
................
Pierwszy gra polski król, lecz mniej szczęśliwy,
Wygra li, mówią, będą wielkie dziwy,
Czemu, bo lubo gra z Szwedem i Chmielem,
Nie chce grać nader szczery pan cherchelem.

Zatem grają: król, Szwed, Duńczyk, Angielczyk, cesarz, Francuz, Tatarzyn, Moskwicin, królowa polska, Olendrowie, Brandeburczyk, książę Adolphus, generał Duklas, Witemberg, graf Magnus. Autor wyrzuca magnatom, że z ich winy kraj zgnębiony przez Szweda:

Źliście synowie ojczyznę przegrali,
Bo zbyt szalenie i łakomo grali,
Gdy odrzuciwszy, głupi, króla swego,
Niżnika sobie wzięli żołędnego.
Stąd ciężkie jarzmo pyszne karki dręczy,
Stąd w niewolniczych pętach wolność jęczy,
I to, co niegdyś nam gorzkiego było,
Już się w najsłodszy kanar obróciło.
Zwożą stacyje, oraz szlachta z chłopy,
Oraz duchowni, w też z szwedzkiemi tropy
Straszne trybuta i daniny dają,
A na tak ciężką niewolę wzdychają,
Aczci i wzdychać jawnie się nie godzi,
Bo i to znaczno, co teraz zaszkodzi:
Jawne sarkanie nazywa buntami,
I okrutnemi tłumi kajdanami.

Tak przeszedłszy klęski krajowe i wyparcie Szwedów z Polski, zakończa grę wróżbą następującą:

Cóżkolwiek będzie, już to widzą fata,
A takieć piszą, Karolu, effata,
Że któryś do nas przyflisował nawie,
W wielmożnej da Bóg utoniesz Szreniawie.
Wolność od dawnej swywoli rozjęta,
Skuteczne prawa, sprawiedliwość święta,
Ostrożny pokój, wojna nie zuchwała:
Ten ta pikieta koniec będzie miała.
Fiat, Fiat, Fiat.

Z tegoż czasu pochodzi rozmowa polityczna monarchów, narodów, miast i różnych osób historycznych, napisana p. t. „Pikieta wojenna“, z niemieckiego na polskie przetłómaczona r. 1665. Jedna i druga znajduje się w rękopisach Bibljoteki głównej w Warszawie.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Zygmunt Gloger.