Ekonomik (Ksenofont, 1857)/Rozdział V

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ksenofont
Tytuł Ekonomik
Data wyd. 1857
Druk N. Kamieński i Spółka
Miejsce wyd. Poznań
Tłumacz Antoni Bronikowski
Tytuł orygin. Οίκονομικός
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

ROZDZIAŁ V.

To ja zaś Kritobulu, na ten cel ci opowiadam, rzekł Sokrates, że owi bardzo szczęśliwi powstrzymać się od rolnictwa nie są w stanie. Zdaje się bowiem zajmowanie się niem być zarazem przyjemnością, przymnażaniem majątku i wyćwiczaniem ciał do podoływania temu, co mężowi wolnemu przystoi. Najprzód bowiem to z czego żyją ludzie przynosi ziemia w niej pracującym, a przy tem w dodatku, skąd roskoszy doznają; dalej czego na ozdobę ołtarzy, posągów i własną potrzebują, i to z najsłodszemi zapachami i widokami im dostarcza; nadto wiele przysmaków już to rodzi, już utrzymuje; gdyż i sztuka pasterska łączy się z rolnictwem, ażeby mieli ludzie czem przypodobać się bogom przez ofiary, i takoż na swoje potrzeby. Lecz dostarczając dóbr nieskończonych nie pozwala brać ich przy miękości, ale przyzwyczaja wytrzymywać mrozy, zimy i skwary lata. Przy tem własnemi rękoma pracujących ćwicząc siły im przyczynia, trzymających zaś dozór w gospodach umężnia, o świcie wywołując ich z łoża i do mocnego biegania zmuszając. Tak zaś na folwarku, jak w mieście zawsze o rychle najważniejsze spełniają się sprawy. Nadto jeżeli kto na koniu chce bronić miasta, najzdolniejszem jest rolnictwo do wyżywienia mu tego konia, jeżeli pieszo, mocnym czyni ciało jego; pobudza też jakoś ziemia do lubowania w myślistwie przezto, iż łatwego dostarcza wyżywienia dla psiarni i wraz zwierzynę utrzymuje. Konie zaś i psy doznawając korzyści ze wsi nawzajem jej się odpłacają: koń, iż wcześnie zanosi dozorcę na miejsce pracy, a późno od niej powracać zdarza sposobność; psy, iż odganiają dzikie zwierze od uszkodzenia owoców i owiec wraz bezpieczeństwo zapewniają w odosobnieniu. Zagrzewa też ziemia rolników do bronienia kraju z bronią w ręku przezto, iż swoje płody wystawia na otwarty przystęp nieprzyjacielowi. W bieganiu zaś, ciskaniu i skakaniu, któraż czyni ludzi sztuka zręcznieszymi nad rolnictwo? któraż sztuka więcej się swym pracownikom wywdzięcza? któraż uprzejmiej swego opiekuna przyjmuje, wystawiając przychodzącemu do brania czego zapragnie? któraż gościnnych sprzymierzeńców hojniej podejmuje? gdzież większa łatwość zimę przepędzać przy obfitym ogniu i ciepłych kąpielach, jak na wsi? gdzież przyjemniej używać lata wśród wód, lekkich powiewów i cienia, jak wśród niej? Któraż godniejsze składa bogom pierwociny i obfitsze wyprawia święta? Któraż milszą dla służebników, słodszą dla żony, więcej upragnioną dla dziatwy, pożądańszą przyjaciołom? Dziwnem wydałoby mi się zaprawdę, gdyby człowiek wolny, albo majątek przyjemniejszy nad ten posiadał, albo słodsze i korzystniejsze dla życia wynalazł zatrudnienie. Ale ziemia nadto zdolnych pojmować, i sprawiedliwości chętnie poucza, gdy najlepiej ją pielęgnujących największemi nagradza dobrami. Kiedy zaś niekiedy przez natłok wojsk pozbawieni zostaną prac swych wyćwiczeni w rólnictwie i dzielnie i po męzku wykształceni, toć tacy dobrze opatrzeni na duszy i ciele, byle Bóstwo nie przeszkodziło, mogą pójśdź do dziedzin wrogów i wziąść sobie żywność. Często owszem wśród wojny, bezpieczniejsza jest z bronią w ręku szukać żywności, jak z narzędziami rólniczemi. Uczy też rólnictwo, jak sobie nawzajem dopomagać. Przeciwko nieprzyjaciołom bowiem z ludźmi iść trzeba, a praca w ziemi także z ludźmi się odprawia. Kto więc chce dobrym być rólnikiem, powinien robotników swych uczynić ochoczymi i skłonnymi do posłuszeństwa; prowadzący na nieprzyjaciół to samo wymyślać musi obdarzając wypełniających, co dobrzy wypełniać powinni, a karząc upornych. I zachęcać często trzeba gospodarzowi robotników niemniej, jak wodzowi żołnierzy; i korzystnych przyrzeczeń niemniej potrzebują niewolnicy jak wolni, nawet więcej, aby pozostać chcieli na miejscu. Pięknie powiedział i ów, co wyrzekł, iż rólnictwo wszystkich innych sztuk matką i piastuną. Gdy bowiem kwitnie rólnictwo, wzrastają i wszystkie inne rzemiosła, gdy zaś ziemia przymuszoną jest leżeć odłogiem, gasną zgoła i inne sztuki tak na lądzie jak na morzu.
Usłyszawszy to Kritobulos, odezwał się: O tem zdajesz mi się dobrze mówić, Sokratesie; lecz pozostaje jeszcze dodać, iż bardzo wiele nie podobna naprzód przewidzieć w gospodarstwie. I grady bowiem i śrony i susze i ulewy straszliwe i rosy i inne przygody częstokroć niweczą prace dobrze przemyślane i wykonane; i owce czasem dobrze chodowane nagła zaraza najokrutniej wybiła. Słysząc to, rzekł Sokrates: Ależ ja sądziłem, Kritobulu, iż wiesz, że bogowie nie mniej władzcami są spraw rolniczych, jak spraw wojennych. Wszakże widzisz, jakto ludzie na wojnie przed rozpoczęciem działań nieprzyjacielskich zjednywają sobie bogów, jako ich zapytują przez ofiary i ptaki, co mają czynić, a czego niechać; w sprawach zaś rolniczych mniemasz, iż mniej potrzeba łagodzić sobie bogi? wiedzże więc o tem, dodał, iż roztropni dla wodnitych i suchych owoców, dla wołów, dla koni, dla owiec, i zgoła dla wszelkiego dobytku opieki bogów przyzywają.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Ksenofont i tłumacza: Antoni Bronikowski.