Dziewiczy wieczór (Zapolska, 1903)/Scena I

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Gabriela Zapolska
Tytuł Dziewiczy wieczór
Podtytuł akwarela sceniczna w jednym akcie
Część Scena I
Pochodzenie Teatr Gabryeli Zapolskiej
Wydawca Redakcya Przeglądu Tygodniowego
Data wyd. 1903
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cała sztuka
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


SCENA I.

Scena przedstawia pokoik panieński Tosi, jasny i czysty. Na lewo łóżko białe, zasłane koronkową kapą, nad niem białe firanki; łóżko zastawione do połowy białym parawanikiem, w pokoju porozstawiane białe meble, małe białe bióreczko, na niem fotografia mężczyzny bardzo przystojnego. Nad łóżkiem Niepokalane Poczęcie Murilla, na lewo od widzów tualetka podszyta gipiurą, lustro, małe, przyrządy tualetowe, na pierwszym planie dwa foteliki i stolik. Po prawej, plan trzeci, ukośno, pianino jasne udrapowane jasną tkaniną. Na niem palma i jakaś biała grupa — na stolikach duże kosze z samych białych kwiatów i paproci, ozdobione gołębiami i kokardami z białego tarlatanu — świece w kandelabrach srebrnych błękitne. Dwie lampy białe z mlecznemi kloszami, zapalone. Na środku pokoju manekin, na nim wspaniała ślubna suknia z trenem, wieniec i welon. Wogóle wrażenie bieli, jasności, wesela. Przy podniesieniu zasłony scena pusta zupełnie. Po chwili wybiega Mysia.

(Mysia, malutka dziewczynka, ubrana w białe pończoszki, pantofelki białe, spódniczkę haftowaną, staniczek perkalowy wycięty, włosy w papilotach — wbiega i chwilę stoi przed ślubną suknią w ekstazie, potem obchodzi ją dokoła wolno — wreszcie chwyta za wstążkę i całuje).

Mysia. Oh! ty śliczna sukienko! ty cacana sukienko! ty bardzo śliczna sukienko! ty taka śliczna jak jaka księżna w bajce — trzeba ci się ukłonić sukienko (dyga). Dobry dzień księżnej pani! Jak się ma księżna pani.

Ziunia (dziewczynka lat 10-iu ubrana także w pończoszki białe i pantofelki, w spódniczce, w staniczku, z włosami rozpuszczonemi).

Mysia. Chodźno, Ziuniu, patrz jaka sukienka.

Ziunia. Nie ruszaj, nie dotykaj rękami, to na jutro dla Tosi... idźże się ubierać...

Mysia. Kiedy mamcia czesze Tosię. Ja tu jeszcze zostanę, popatrzę na sukienkę.

Ziunia. Loki mi się nie trzymają, takie mam szkaradne włosy i zapomnieli mnie uszyć tiurniurkę do spodnicy... (szuka) niema tu gdzie gazety!

Mysia. Będziesz czytała?

Ziunia. Głupia jesteś, tiurniurkę sobie zrobię — nie cierpię jak tak z tyłu wpada... niema gazety! Idź, Mysia, do pokoju babci i złap tam jaką gazetę!

Mysia. Babcia będzie się gniewać.

Ziunia. To się powie, że kot albo sługa. Idź, idź... dam ci za to konfitur... (Mysia wychodzi na lewo. Ziunia stojąc przed suknią). Śliczna suknia... To rozumiem... Tren na dwa łokcie... W takiem ubraniu, to kobieta może się podobać i ładnie wygląda, ale jak ją tak ubiorą jak mnie, to cóż dziwnego, że się nikt na mnie nie patrzy. Ach! tak chciałabym pójść za mąż, żeby mieć taką suknię...


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Gabriela Zapolska.