Dzieła Cyprjana Norwida/Wstęp/III

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Tadeusz Pini
Tytuł Wstęp
Pochodzenie Dzieła Cyprjana Norwida
Wydawca Spółka Wydawnicza „Parnas Polski“
Data wyd. 1934
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały wstęp
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


III

Wydanie niniejsze powstało wyłącznie z obowiązku dostarczenia prenumeratorom «Bibljoteki Poetów Polskich» tych dzieł wybitnych, tak głośnych i poszukiwanych, a nie znajdujących się w handlu księgarskim. «Pisma zebrane» C. Norwida, w opracowaniu Z. Przesmyckiego (Miriama), które rozpoczęto uroczyście przed 24-a laty i których dalsze woluminy już wówczas były «na ukończeniu» lub «w druku», urwały się po trzech pierwszych tomach (z ośmiu zapowiedzianych) i już nie odżyły; zgromadzone przez wytwornego wydawcę rękopisy zaczęły wreszcie w dwadzieścia lat po zapowiedzi ukazywać się w czasopismach lub osobnych wydawnictwach, a długi szereg innych miłośników autora «Kleopatry» wydobywał z zapomnianych dzienników coraz to nowe jego artykuły, listy i poezje. Rosła też literatura krytyczna; jedna po drugiej ukazywały się przygodne uwagi lub naukowe prace poświęcone dziełom lub życiu Norwida — a tymczasem tylko znikoma cząstka społeczeństwa znała i mogła znać utwory poety, który stał się jedną z największych sensacyj literackich Polski. W tych warunkach było zaprawdę obowiązkiem redaktora skromnego, ale jedynego obecnie wydawnictwa poetów polskich jaknajprędzej ogłosić zbiór pism Cyprjana Norwida, bez względu na to, czy już ukazał się w druku ostatni, zazdrośnie strzeżony jego autograf i czy nawet będzie można zebrać bez reszty ogłoszony już materjał. Dalsze oczekiwanie jakiegoś nadzwyczajnego, przewyższającego wszelkie marzenia wydania, a zadawalanie się malutkim wyborem poezyj tego najgłośniejszego dziś, bo tajemniczego, nieznanego autora byłoby już zaprawdę świadectwem naszego dziwnego niedołęstwa.
Pomimo skromności przedsięwzięcia nie było jednak zadanie podpisanego wydawcy godnem zazdrości. Największą trudność przedstawiało, rzecz jasna, zebranie materjału, rozrzuconego po najrozmaitszych czasopismach, często prawie niedostępnych efemerydach prowincjonalnych, w wyjątkowych tylko bibljotekach się znajdujących. Bywało, że, kiedy nareszcie znaleziono pożądany rocznik czasopisma, brakło w nim właśnie szukanego wiersza czy artykułu, wyciętego — na chwałę naszej kultury — przez jakiegoś wielbiciela Norwida. O nadaniu zebranemu materjałowi cech wydawnictwa naukowego trudno było myśleć, a nawet ścisłość chronologiczna nie była do utrzymania. Zenon Przesmycki, który ogłosił ogromną większość wierszy Norwida, opuszczał stale wszelkie daty i przypiski, jakie kładł pod nimi poeta; w «Pismach zebranych» można je było odszukać w «Przypisach wydawcy», w innych wydawnictwach («Poezje wybrane», «Inedita») znikły one bez śladu i tylko w spisie rzeczy umieszczono przy tytułach domyślne lub autentyczne daty napisania utworu. Chociaż więc inni wydawcy prawie zawsze niezwykle troskliwie podawali cały potrzebny aparat naukowy, wspomniane luki były z powodu swej wielkości nie do powetowania.

C. Norwid: Chrystus i Barabasz.

Przedewszystkiem jednak trzeba było oczyścić pisma poety z przeróżnych dziwactw pisowni i interpunkcji, usunąć najrozmaitsze stopnie wielkości pisma, któremi w prostocie ducha podpierał Norwid jasność swych utworów, i zastosować jednolitą, logiczną interpunkcję, wykreślając dziesiątki tysięcy wykrzykników i znaków zapytania, które znakomicie przyczyniały się do zaciemnienia treści. Objaśnienia zastosowano do zwykłej zasady, że podlega im każdy nie spolszczony zupełnie wyraz obcy, bez względu na mniejsze lub większe rozpowszechnienie; tam, gdzie znaczenie słowa nie jest czytelnikowi obce, może przyda się mu przypomnienie jego pochodzenia, tak, jak przy nazwiskach znanych poetów daty ich urodzenia i śmierci, które tak łatwo wypadają z pamięci. Zresztą — wydanie to jest popularnem, a więc przeznaczonem dla wszystkich.
Że znajdą się w nim braki, że pokażą się jakieś błędy, o tem nie wątpię ani chwili; czyż jest wydawnictwo, któreby ich nie miało, zwłaszcza, gdy się go dokonywa w podobnych warunkach? Przypuszczam jednak, że, znajdując je i wytykając, nikt nie zaprzeczy temu wydaniu zasługi uprzystępnienia całemu społeczeństwu prawie niedostępnych dotychczas dzieł norwidowych, zwłaszcza, że nieprawdopodobnie niska cena wyklucza podejrzenia o spekulację.
Artykuły dziennikarskie, memorjały, notatki i listy nie weszły w skład tego i tak bardzo już przeładowanego tomu; możliwe, że zczasem ukaże się drugi tom «Dzieł», zawierający całą tę resztę. Narazie chodziło o udostępnienie i jak największe rozpowszechnienie dzieł poetyckich — i dlatego, zamiast tworzenia dwu tomów, bądź co bądź wymagających podwójnego wydatku, zdecydowano się raczej na nienormalnie wielki tom jeden, dostępny dla wszystkich.
Aby jaknajdokładniej przedstawić działalność poety w dziale drobnych wierszy, dołączyłem do nich te wszystkie utworki wierszowane, które wchodzą w skład nowel lub dramatów, a stanowią odrębne całości, pozwalające domyślać się, że weszły tam drogą uboczną, a nie z nakazu planu kompozycyjnego. Jeżeli to był utwór niedługi, powtórzono go w miejscu, skąd pochodzi, jeżeli dłuższy, zaznaczano, gdzie go czytelnik może odnaleźć. Ilustracje, zdobiące ten tom, a mające dać pojęcie o Norwidzie jako o rysowniku i malarzu, w przeważnej części pochodzą z bogatych dodatków «Pism zebranych», po części zaś ze zbiorów muzealnych Bibljoteki Ordynacji Krasińskich w Warszawie, Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie i Bibljoteki Poturzyckiej we Lwowie. Dyrekcjom tych instytucyj za umożliwienie tego składam wyrazy serdecznej wdzięczności.

Tadeusz Pini.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Tadeusz Pini.