Dyskusja indeksu:PL Gromiwoja komedya Arystofanesa.djvu

Treść strony nie jest dostępna w innych językach.
Dodaj temat
Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Najnowszy komentarz napisał 4 miesiące temu Nawider w wątku ocr

ocr[edytuj]

ARYSTOFANES

GROMI WOJA

V’J'7'.'7TpaT7j

PRZETŁÓMACZYŁ, WSTĘPEM I OBJAŚNIENIAMI OPATRZYŁ

EDMUND ŻEGOTA CIĘGLEWICZ

I

OROMIWOJA

O T E K

<b\itao

ARYSTOFANES

GROMIWOJA

Aw.ljTpaTTj

KOMEDYA

PRZETŁÓMACZYŁ, WSTĘPEM 1 OBJAŚNIENIAMI OPATRZYŁ

EDMUND ŻEGOTA CIĘGLEWICZ

KRAKÓW Q. GEBETHNER I SP. 1910

0lymaiW

Biblioteka Narodowa

Warszawa

30001005063641

KRAKÓW. — DRUK W. L. ANCZYCA I SPÓŁKI.

I.

TaX' rj'jy\ ITeXów6vw)ęoę, ’i(ovia.

»Niema zapewne w dziejach starożytnego świata epoki drugiej, oświeconej taką pełnią historycznego światła, jak schyłek piątego stulecia przed Chrystusem w dziejach Grecyi, epoka bratobójczych zapasów między Atenami a Spartą.

Z jednej strony mamy tu posąg ze śpiżu ulany, w który wielki historyk Tucydydes włożył wszystkie swoje miłości i wszystkie boleści a przedewszystkiem nadzwyczajną miłość dla prawdy; z drugiej strony okalają ten posąg piękne, zwinne, uśmiechnięte postacie Arystofane-sowskiej muzy, wplatające w poważne i zimne na pozór linie Tucydydesowskiej historyi komentarz pełen powszedniości, życia i śmiechu. Uwijają się po wielkim torsie dzieła wiekopomnego, jak owe dzieci, igrające na słynnej postaci Nilu wwatykań-skiem muzeum: a jeżeli prawda przez usta dzieci najczęściej się objawia, to tym dzieciom swywolnym Arystofanesa w zupełności zasługę tę przyznamy i wdzięczni za nią będziemy«.

V

To trafne porównanie, jakiem Kazimierz Morawski scharakteryzował wielką poezyę Arysto-fanesa, podnosi nie tylko piękno, lecz podkreśla wymownie niezmierną jej wartość historyczną.

Tragiczna kultura Hellady piątego wieku wyłoniła nad sobą słońce, któremu światło dał Tu kidydes, a ciepło Arystofanes: dopiero te dwa czynniki, razem działające, tworzą vim vitalem, siłę życiodajną, która zdolna jest wydać roślinę zdrową i piękną, a imię jej jest prawda dziejowa, czyli historya w pojęciu najbardziej nowożytnem.

Jak z olbrzymiego reflektoru, rzuca z histo-ryi swej Tukidydes snopy światła na ówczesnych wielkich ludzi i wielkie wypadki dziejowe, ale dopiero Muza Arystofanesa oblewa tych ludzi rumieńcem krwi i barwy, ukazując nam ówczesnego Ateńczyka, jakby w kinematografie.

Wprowadza nas do domu i do świątyni, na agorę i na Pnyks, ukazuje zajęcia, troski, radości i obyczaj grecki: widzimy najdokładniej wszystkie warstwy i stany: rycerza, arystokratę, ka piana, kupca, uczonego, poetę, żołnierza, majtka, rzemieślnika, chłopa, niewolnika i dzikiego barbarzyńcę; wchodzimy w zażyłość familijną, poznając kobietę ateńską, jej zajęcia, obowiązki wady i rozmaite grzeszki: jej aspiracye sufra-żystki i dążenia emancypacyjne; idziemy wraz z ateńskimi chłopcami do szkoły śpiewu, muzyki i gimnastyki, poznajemy ich wychowanie, zabawy, przymioty i zdrożności. Bierzemy żywy udział w obrzędach religijnych, w klubach,

w literackich prądach i starciach, w zagadnie niach i kwestyach naukowych, społecznych i politycznych. Poznajemy gwarne życie ulicy, rynku, targu; przesuwają się przed nami dygnitarze, sędziowie, pieniacze, skąpcy, viveury, gogi, pie-czeniarze, hetery, sportsmeni, wróże, lichwiarze, celnicy, woźni, przekupki, policyanci, niemowlęta, nawet psy ateńskie *), wreszcie typy niemal wszystkich szczepów helleńskich wraz z ich odrębną gwarą; słowem historya helleńska wtedy dopiero przed oczyma naszemi wstaje i żyje, kiedy zacznie w niej krążyć ciepła, czerwona, serdeczna krew poezyi Arystofanesa.

II.

Wieść o klęsce sycylijskiej uderzyła w Ateny, jak piorun: nie było domu, nie było rodziny, nie było człowieka, któryby nie opłakiwał najdroższych. Jęk, płacz i bezbrzeżna rozpacz przysiadły »wieńcem fijołków zdobne, przesławne Ateny*; tak w ciągu dwu pokoleń odwróciła się szala losu i powtórzyła się na opak scena z Persów Ajschylosa:

Gdzie spojrzeć, wszędzie drobne ręce Zasłony z głowy drą;

Łona goreją w ciągłej męce I wzrok zachodzi łzą!

  • ) Osy, w. 892—994: pies Kidatenej i Labes ze szczeniętami przed sądem.

VII

Persa żona nieszczęśliwa!

Serce tęskny żal przeszywa Za tym, z którym żyła krótko.

Za sypialnią ich milutką,

Pełną młodych uciech woni,

Za któremi dziś jej cicha Boleść wzdycha I łzy roni!

Tylko tym razem nieszczęście nie spadło na perskie niewiasty, lecz na matki ateńskie, żony i dzieci tego miasta, które utraciły ojców, mę żów, synów.

Ach, okręty ich zabrały,

Na okrętach zastęp cały:

Idą na śmierć...

Idą męże, ziemi naszej kwiat,

Idą w Hadesowy świat!

Tak zawodzi w Atenach już nie chór starców perskich i nie Kserkses na teatrze, ale cały naród ateński na jawie rzeczywistej i ponurej, jak śmierć!

Ares, Ares, Jonów bóg,

Statki nasze na proch stłukł!

On wykosił lud nasz dzielny Na równinie tej śmiertelnej! *)

Zaczął się dla Aten istny sąd ostateczny. Miasto ogołocone z obrońców, opuszczają i zdradzają sprzymierzeńcy na wyścigi; śmiertelny

  • ) Persowie Ajschylosa, tłóm. K. Raszewski.

VIII

wróg, Sparta, stoi przed bramami; jeszcze na wiosnę tego fatalnego roku (413) zajął król Agis, jak wspomniano, Dekeleję, idąc za radą mściwego Alkibiadesa, a był to punkt strategicznie ważny, trzy mile od Aten leżący, — i zamienił to miasteczko na silną fortecę, osadziwszy się w niem na stałe; stamtąd rozpuszczał zagony po całej Attyce. Przerażone chłopstwo zbiegło do miasta, nie próbując nawet zasiać roli, inwentarz zmarniał, niewolnicy zbiegali całemi hordami do Sparty. Tukidydes szacuje liczbę zbiegłych na 20.000, w tem większość zdolnych rzemieślników, stąd upadek rzemiosł, przemysłu i handlu, tych źródeł dobrobytu attyckiego. Skarb państwa poniósł nieobliczalne straty, gdyż stanęły kopalnie srebra w Laurion dla braku robotnika; sprzymierzeńcy nie płacili daniny tak, że z olbrzymich zapasów złota pozostało w kasie związkowej na Akropoli zaledwie 1000 talentów (5 milionów koron) żelaznego, nienaruszalnego, funduszu.

Klęska sycylijska pociągnęła nadto inne i to dotkliwe straty: najbogatsza wyspa związku, Chios, zbuntowała się i przyjęła za radą Alkibiadesa flotę spartańską, tak samo potężny Milet i Efez, stolice Jonii i Eolii azyatyckiej, wreszcie wyspy Lesbos i zasobny Rodos — przyjęły persko-spar-tańskie załogi. Ironia dziejowa: Tyssafernes, satrapa perski, i król Agis, potomek Heraklidy Leonidasa, biją razem Ateńczyków i to za radą Ateńczyka Alkibiadesa; wkrótce oba naczelne

IX

szczepy helleńskie łasić się zaczną przed bar-barem i na wyścigi skamlać o perskie złoto na bratobójczą wojnę!

Lecz duch tragiczny tkwił jeszcze w ludzie ateńskim. Nie upadli Ateńczycy pod nawałem tylu nieszczęść: z podziwienia godną energią jęli się obrony. Pomimo, że warstaty okrętowe opustoszały, pomimo, że brakło żołnierza, brakło pieniędzy, brakło niemal rąk, duch ofiarny sprawił, że rychło wystawili nową flotę i w kilku utarczkach odniósłszy przewagę, obronili przed peloponeską flotą wyspę Samos.

Ponieważ zwykłe ustawy w tej groźnej chwili nie wystarczały, przeto wybrano dziesięciu nad zwyczajnych urzędników, »probuloi«, których nazywam senatorami i oddano im władzę w ręce.

Oni mieli teraz rozstrzygać samoistnie

o polityce, oni kierowali finansami państwa; Rada z roku 413/12, mówiąc właściwie, abdy kowała na ich korzyść, lud mógł tylko zatwierdzać ich działanie, jeżeli go zwołano.

Był to zatem niejako komitet bezpieczeństwa publicznego, jak podczas wielkiej rewolucyi »co-mite de salut public«, a składał się z ludzi bardzo poważnych: między nimi był wielce szanowany Hagnon, sędziwy ojciec Teramenesa i poeta So fokles, liczący wtedy ponad ośmdziesiątkę, oso-

X

bistość niesłychanie popularna w Atenach, kapłan świątyni boga Amynosa, były wielki podskarbi i były strategos-hetman.

Z góry upoważniono ich do użycia pieniędzy skarbowych z owego funduszu żelaznego.

Wkrótce też zaczęła się szala pomyślności zwolna chylić ku Ateńczykom.

Ten sam Alkibiades, który ojczyznę pogrążył wt toń upadku, zaczął myśleć nad sposobem po jednania się z nią. Pod Samos leżała właśnie flota ateńska: z jej admirałami wyszedł w tajemne rokowania, poczem wybadawszy grunt ostrożnie, oświadczył wyraźnie, że skłoni króla perskiego do przymierza z Ateńczykami, jeżeli u siebie zgniotą demokracyę i zaprowadzą ład oligarchiczny; dla siebie żądał zupełnej amnestyi. Pejsandros, jeden z dowódców floty, wyprawiony został z tą radosną wieścią do Aten; w tej chwili okazały wszystkie kluby oligarchiczne gotow’ość do czynu, potajemnie knując zamach stanu. Na wiosnę r. 4LI wyprawiono Pejsandra i dziesięciu pełnomocników do Azyi, aby zawarli formalny, choć tajemny, układ z Alkibiadesem i Tyssafer-nesem, a nawet przymierze zaczepno-odporne z Persami.

Takie jest tło historyczne naszej komedyi, wystawionej właśnie w tym momencie powikłań, niepewności i ogólnego niepokoju.

XI

III.

Otóż na wiosnę, tego roku, pełnego zamętu, gwałtów, tajemnych lub zuchwałych mordów politycznych, gdy nieszczęsne miasto zaledwie łzy osuszyło po klęsce sycylijskiej, wśród powszechnego przesilenia ekonomicznego, niesłychanej drożyzny, wywołanej przeludnieniem i przy-musowem, już od lat dwu, zaniechaniem uprawy roli w znacznej części ziemi attyckiej, wystawia poeta, w lutym, podczas świąt Lenajskich, Lysi-stratę-Gromi woję, komedyę, w której szalony, śmiechem i dowcipem pieniący się pomysł, idzie

o lepsze z głębią myśli polityczno-społecznej.

Rozumiał to poeta doskonale, że jeżeli kiedy, to teraz właśnie nadszedł czas, aby wystąpić z mądrą i zbawczą radą zaniechania bratobójczej walki. Tliła w nim jakaś iskra nadziei, że, jak przed lat dziesiątkiem, w r. 421, swoją ko-medyą, p. t. »Pokój* przygotował i przepowiedział pokój Nikiasa, tak i w tej opłakanej chwili rada jego nie przebrzmi bez echa, byle tę radę podać w formie przekonywującej, a ponętnej, wesołej, krzepiącej ducha i serce.

Chciał udowodnić rodakom, że mają we własnej mocy ratunek jedyny, t. j. zawarcie pokoju; tych, którzy szukali ratunku w skarbcu króla perskiego, uważał za szaleńców i zbrodniarzy; touc TrpoęSojtwvra; ypucóv ix. t<5v [3appdćptov — tych, co się łasili do złota, »barbarzyńcównienawidził poeta, wiedząc, że przez nich przepadnie

XII

błogosławione dzieło Leonidasów i Temistokle-sów i źe tylko w powszechnej zgodzie zabliźnią się rany Hellady.

Przez usta Gromiwoi podał rodakom genialną radę, która jedynie mogła państwo uratować, radę, równouprawnienia wszystkich Hellenów, wchodzących w skład związku ateńskiego: był to zaprawdę jedyny środek odrodzenia ojczyzny i zapewnienia jej trwałej potęgi i rozkwitu.

Oto, co mówi Gromiwoja do Senatora (Tro-bulosa), przyrównując obywateli i politykę do wełny:

Naprzód tedy, jak się z brudu Myje wełnę na potoku,

Tak kołtuństwo trzeba z ludu Zmyć i z miasta, jako wióry Gnać, a kłęby powikłane Polujących na godności I na tłuste synekury —

Zgrzebłem międlić bez litości —

I urywać łby skalane!

Potem czesać czystą wełnę,

W jeden kosz swobody wspólnej Wszystkich kładąc: więc wmieszkanych Pobratymów i związkowych Nawet i dłużników owych,

Co stracili prawa ludzkie,

Trzeba mieszać w ten kosz wspólny.

Przebóg, wszystkie miasta one,

Zakładane, jak osady Naszej macierzystej ziemi,

Wiedz, że jako rozrzucone Pasma leżą, zatem słabe.

Więc te pasma

Zebrać wszystkie w ten kosz pełny, Potem zbić na jeden wełny Zwał, chociażby nie bez trudu I tkać nowy płaszcz dla ludu!

Tą odezwą wystawił sobie Arystofanes największy pomnik, jako myśliciel, jako polityk, jako obywatel.

Jeden z największych historyków dzisiejszej doby, Edward Meyer, autor wielkiego dzieła: »Geschichte Alterthums« (nawiasem mówiąc, najlepsza historya Grecyi), dociekając, jakie przyczyny zgubiły tak świetnie rozwijające się państwo ateńskie, dowodzi bardzo trafnie, że przyczyną była okoliczność, iż Ateńczycy nadali wprawdzie związkowym równouprawnienie prywatne, ale z niesłychaną zazdrością odmówili im równouprawnienia politycznego. »Potężne sukcesy Rzymu polegają w pierwszej linii na wspaniałomyślnej polityce równouprawnienia obywatelskiego; Rzym nigdy nie wahał się obcym gminom a nawet dopiero co zawojowanym wrogom nadawać praw obywatelstwa, tak samo jak i wyzwolonym niewolnikom i przez to właśnie rzucił podwaliny do zdobycia trwałego panowa nia nad Italią i całym światem. Gdyby teraz Ateny w ten sam sposób działały, t. j. gdyby przypuściły m e t o j k ó w (osiedleńców attyckich » wmieszkanych«) do praw obywatelskich a związkowe gminy krok za krokiem, zaczynając od naj-

XIV

bardziej zaufania godnych i najbliższych, przyjęły do attyckiego ścisłego sojuszu, dając ich mieszkańcom pełne prawa obywatela ateńskiego, to można było przezwyciężyć partykularyzm i przemienić cały obszar związkowy naprawdę w jedno potężne państwo, które mogło było stawić czoło wszystkim huraganom: byłaby w takim razie powstała na obszarze morza Śródziemnego szczelnie zwarta helleńska potęga, dla której żadne zadanie nie byłoby za wielkie (nawet zdobycie Sycylii, o którą rozbiła się tak tragicznie nawa zaborczego rządu Aten). Tego rodzaju pomysły nie były obce Ateńczykom; w strasznej sytuacyi po klęsce sycylijskiej wyraża je tak Arystofanes: Włóżcie do tej icehiy (t. j. do wspólności praw obywatelskich) metojków i każdego obcego, który jest wam przyjazny, nawet dłużnika państwa: a dalej zrozumiejcież, że te miasta, które są koloniami naszego kraju (t. j. Jonia i wyspy) leżą teraz izolowane, jako pojedyncze pasma wełny: pozbierajcie je, znieście tutaj wszystkie na jeden wańtuch, zróbcie z tego jeden wielki kłąb i utkajcie dla Demosu płaszcz!« (Aristoph. Lys. 571—586). »Ale dopiero wtedy, gdy już było za późno, zrobiły Ateny krok w tym kierunku...* i t. d. (Geschichte Al-terthums IV, Band 3. Buch str. 11, 12, 13. Stuttgart 1901).

A dalej na str. 559 i 560 w tymże tomie pisze znakomity historyk, kreśląc niedole 411 roku, co przytaczam w oryginale: »Jetzt rachle sich

die engherzige Politik der attischen Demokratie gegen die Btiudner: wie ganz andere Leistungen waren moglich gewesen, wenn das Reich wirk-lich eine politische Einheit gebildet hatte und die athenische Regierung tiber seine militarischen Krafte frei hatte verfiigen konnen. Der Gedanke die Schranlten zwischen Herrschern und Unterthanen aufzuheben und aus Athen und den Biindnern einen einzi-gen Staat und ein Volk zu bilden, ist in den Nóthen der Zeit allerdings ventilirt wor den (Aristoph. Lysistr. 571, ff.) aber jetzt war es zu spat...« i t. d.

Zwracamy uwagę czytelnika, że tu również ten wielki historyk cytuje tylko Arystofanesa. bo nikt inny ze współczesnych tej genialnej rady nie podał, przynajmniej śladu lub dowodu na to nie mamy.

Niestety głos natchnionego wieszcza był głosem wołającego na puszczy; przezornej myśli, najdonioślejszej, jaką kiedykolwiek wypo wiedział Ateńczyk, którą należało przyjąć jako program dyplomatyczny, współczesność nie zrozumiała, a gdy zrozumiała, było już... za późno.

Nie chwycono się na czas tego środka, który stał się cementem i nierozerwalnem spoidłem im-peryum rzymskiego: tylko to równouprawnienie, czyli nadanie rzymskiego obywatelstwa wszyst kim ludom i narodom sprawiło, że choć się waliły formy rządu w Rzymie, choć buchały płomieniem wojny domowe, choć mordowano jednych

XVI

i wynoszono na tron drugich Cezarów, budowa państwa trwała niewzruszona siłą swej spoistości i poczucia jedności, a gdy część zachodnia padła w IV. w. po Chrystusie, to wschodnia po łowa na mocy tejże spoistości równouprawnienia trzymała się aż do XV wieku naszej ery!

Jeżeli z tej głębi a raczej wysokości wieków spojrzymy na dzisiejsze mocarstwa, widzimy, że tę sztukę władania przyswoili sobie jedynie Anglicy, którzy z lekcyi, danej im przez Waszyngtona, wyciągnęli bardzo pojętnie tę naukę, iż jedynie przez »owo rzymskie« równouprawnienie wszechstronne można ludy i ziemie, najbardziej nawet odległe, utrzymać stale i wcielić w organizm niepożyty: zabawka w panów i poddanych, w nadludzi i »minderwarthige Nationen* jest zawsze i wszędzie niebezpieczna.

Jeszcze pobojowiska krwawych zapasów z Boe-rami bielą się kośćmi »i tych, co się bronili i tych, co się wdarli«, a już podbity, niewątpliwie dzielny i szlachetny naród pogodził się ze zwycięzcami na zawsze, bo dostał to wszystko, co ma wolny Anglik.

IV.

Mądra, wyższa, patryotyczna kobieta postanowiła zmusić Hellenów do zawarcia pokoju. Gromiwoja obmyśliła sposób, aby pogromić wojujące strony: widząc, że zwykłymi środkami nie zaradzi się temu, już dwadzieścia lat trwa-

XVII

6R0MIW0JA

jącemu obłędowi, użyła sposobu wyjątkowego, na który mamy dziś wyraz zanadto dobrze znany, aby go nie użyć: białogłowski strejk.

Poeta wyprowadza na scenę niewiasty, wal ezące doskonale tą bronią, jaką im dała natura, a celem tej walki jest powszechny pokój.

Pomysł poety świadczy, że kobieta w Atenach miała swoje aspiracye, dążące do eman-cypacyi; dążenia te, nawet dziś tu i owdzie ironicznie pojmowane, niekiedy namiętnie zwalczane, przedstawia poeta w sposób, zapewne, wielce komiczny, lecz niezmiernie sympatyczny: jego Gromiwoja nie jest śmieszną, lecz owszem dzielną i wielką obywatelką, której się słusznie wszystkie należą prawa.

Jak wykonał poeta ten pomysł?

»W naszem ręku leży zbawienie Hellady«, woła bohaterka komedyi, piękna i mądra Gromiwoja, do zwołanych z całej Grecyi przedsta wicielek płci pięknej.

»Czv wam się nie przykrzy bez mężów? Czy wam nie tęskno do ojców waszych dzieci?*

Tak, odpowiadają na wyścigi, a najpiękniej sza, Lampito, obywatelka z Lakedajmonu, reprezentantka Sparty (sławne to imię w Sparcie i częste: Lampito, nazywała się np. matka króla Agisa, leżącego obozem w Dekelei*), skarży się, że mąż jej stracił się gdzieś na tej wojnie, jak ptak, bez śladu, widu i słychu.

  • ) Platon. Alkib. I. 123.

XVIII

»Więc zmusimy ich zaprzestać tej obmierzłej wojny, jeżeli zgodzimy się na jedno... Od dziś kwita z wszelkich czułości«.

I godzą się na jedno. Z rozkazu Gromiwoi zajmują abstynentki Akropolę i skarb związkowy by nie dać ani grosza na wojnę: równocześnie tak samo czynią kobiety w innych państwach. Na zamku, w obronnym grodzie, pod opieką dziewiczej Pallas Ateny, przebywają tak długo, aż wreszcie mężowie, zrazu oburzeni, potem >prywacyą kobiet«, jak powiadał o sobie w więzieniu petersburskiem sławetny Imci Pan Jan Kiliński*), srodze znękani, składają broń przed tem pospolitem kobiet ruszeniem, zawierając pokój panhelleński, oczywiście tylko na scenie.

Może nie od rzeczy będzie zaznaczyć pewną właściwość tej komedyi, która stanowi dowód, że już Arystofanes nie bardzo ściśle zachowywał tak zwaną jedność czasu: akcya zaczyna się, jak zwykle u tego poety, o wschodzie słońca i biegnie, napozór nieprzerwanie, aż do końca dnia. Tymczasem, z wiersza 725 i 880 wynika, że pomiędzy zajęciem Akropoli, a przybyciem poselstwa ze Sparty upływa co najmniej sześć dni.

Scena przedstawia na tle Akropoli wejście do Propylejów: od wewnątrz zatarasowały się

  • ) Pamiętniki Niemcewicza i Kilińskiego.

XIX

białogłowy, od zewnątrz usiłuje zdobyć bramę chór Starców, stojąc na placu przed Propyle-jami: tu się odbywa cała główna akcya. Z miasta przychodzą tylko mężczyźni, ze zamku wypadają, przywołane na pomoc »bojowe® niewiasty i stąd próbują uciec piękne buntownice, powstrzymane energiczną ręką jeszcze piękniejszego hetmana w spódnicy.

Arystofanes, wprowadzając na scenę przedstawicieli innych szczepów helleńskich, używa zawsze właściwego im dyalektu, co sprawia, źe figury te występują niezmiernie plastycznie i charakterystycznie, zwłaszcza na tle boskiego attycyzmu, w którym poeta jest niedościgłym wzorem dla wszystkich czasów i ludzi.

Lampito i poselstwo spartańskie mówią wyłącznie dyalektem doryckim, którego ton męski, zwięzły, trochę twardy, śmiało obrazujący, należało w tłómaczeniu polskiem zaznaczyć.

Dla doryku, nadaje się nasze przepiękne, górnopolskie, podtatrzańskie narzecze, niezmiernie składnią zbliżone do starej polszczyzny, która tam, w Tatrach, ostała się do naszych czasów.

O tem, co z życia przeniesione być może żywcem na scenę, miała starożytność inne, aniżeli my, pojęcie.

XX

Śmiałem słowem przemawia Grek w życiu i na scenie; wyobrażenia helleńskie o przy zwoi tości, zwłaszcza scenicznej, różnią się od dzi siejszych, o zewnętrzną tylko przyzwoitość dba jących. Nasza scena przemyca częstokroć prawdziwą i potworną zgniliznę, ale ten jeden warunek musi być zachowany: o wszystkiem wolno mówić, byle parafrazą, przyzwoicie i mniejsza

o to, że pod tą osłoną wypranych, wyprasowa nych i ublanszowanych wyrazów, siedzi treść płytka i niemoralna, zgniła.

Tłómacz, chcący oddać poetę, jakim był, nie może trzymać się tej recepty: zbyt wielki to umysł, aby go przykrawać do pojęć cnotliwego emeryta lub zwagneryzowanego pajaca.

Niech więc nikogo, jak pisze wielki znawca Arystofanesa, K. Morawski,

.... nie razi, źe tu greckie panie Mówią dość śmiałą mową, a panienki, Niepowstrzymane swem greckiem sumieniem,

Zwą często rzeczy... właściwem imieniem...

bo myśli i cele każdej komedyi Arystofanesa, a tej przedewszystkiem, są, w całem tego słowa znaczeniu, nawskróś etyczne.

Jednak należałoby się zastanowić, aby dojść do zrozumienia, czem jest ta okrzyczana, osławiona rozwiązłość Arystofanesa.

Otóż, niewątpliwie jest w jego poezyi swawola, ale niema wyuzdania: opiewa zmysłowość, ale nie drażni zmysłów.

Jego bezwzględna nagość nie jest nigdy rozpustna: odsłania się w pełnym blasku słońca z niewinnością leśnej łani i prostotą gołębia.

Żądza cielesna jest u Hellena rzeczą tak naturalną, jak głód lub pragnienie i nie ukrywa on zarówno łoża, jak stołu w jadalni.

Często porównywano Arystofanesa z Rabe laisem: w jednym punkcie stykają się w istocie ich dusze: obaj są, pomimo swojej rozwiązłości, duchowo zdrowi, to też obaj nie mogą zarazić nikogo uwiądem serca, lub suchotami ducha.

Nawet owe brudy, rozsypane w poezyi Arystofanesa, ukrywają, podobnie, jak nawóz na roli, całe skarby siły żywotnej i odrodczej. (Przeciwnie, poezye Marcyalisa; tam jest rzeczywiście pieszczenie się błotkiem i zachwalanie gno-jóweczki moralnej).

Arystofanes ma jednak i to, czego niedostaje Rabelaimu, ma młodzieńcze piękno rasy i skrzydła geniusza u ramion, a ducha wolnego od wszelkich przeszkód i pęt, który urodził się w blaskach południowego słońca i żył w promieniach najpiękniejszego z światów. Nie ciąży na tym Charyt kochanku żadna średniowieczna zmora, żaden strach nocny nie mroczy mu ducha. Służbie zmysłów oddaje się zgodnie ze swoim krajem, ludem i religią.

Rabelais żyje w krańcowo odmiennych wa-

XXII

rankach; Arystofanes nie wykracza przeciw przykazaniom swego stulecia; Rabelais musi te przykazania deptać. Arystofanes, to tragicznym poglądem, tragiczną filozofią, patrzący na świat umysł, to Satyr, który widzi i przeczuwa koniec pięknego helleńskiego świata, lecz Satyr, parskający właśnie, wskutek poglądu tragicznego, weselem i śmiechem, śmiało szydzący i gromiący własny lud i jego kaplany.

Rabelais, to mnich, który zrzucił habit (i to nie raz), złamał śluby i akta wiary, i drży, aby go zbyt dobrze nie zrozumiano, bo wtedy czeka go stos, lub dożywotne więzienie: stąd różnice w poezyi. Arystofanes może i potrafi wszystko powiedzieć, gdyż ma pewność, że ludzi i bogów do śmiechu pobudzi, Rabelais musi się ustawicznie krępować, nie wypowiada się nigdy cały, jest tylko połową strun organu swej duszy.

Jest w mitologii helleńskiej postać bożka Pana, co stąpa na koźlich kopytkach, a nóżki ma obrosłe siercią, jak zwierzątko leśne: od pasa jest młodzieńcem pięknym, a pierś jego tak nieskalanie biała, że się w niej odbijają gwiazdy niebios.

Takim jest anioł poezyi Arystofanesa.

Jest między Salaminą a brzegiem attyckim maleńka, plaska wysepka, okrągła, szara tafla skalna, na smaragdach Sałamińskiej cieśniny: to Psyttaleja, sławna pogromem Persów, ulu-

XXIII

biona siedziba Pana: tam on zwykle przebywa i jak Ajschylos powiada:

»Po niej rad krzesa Kozionóżka zwyrtny,

Tanecznym skokiem wieńczący jej brzeg'«.

Byłem tam w noc jasną, miesięczną i chłonąłem w siebie to czarowne piękno cieśniny Sa-lamińskiej, oświeconej pełnią księżyca, buchającego światłem jasnozielonem na szarą skrzyźal Psyttalei. Jasno rysowały się wysokie brzegi górzystej Salaminy. Cisza i spokój: tylko przy brzegu chlupie drobno-skoczna fala polyphlois-boio thalattes. Psyttaleja była pustą i cichą, i nie splatał jej wieńca tańcem swoim Pan, bo-życ kożlołapy. Ale wydało mi się, że tam, na tej okrągławej płycie, jakby na olbrzymiej orchestrze, tańczy i tańczyć będzie nieśmiertelna Muza Arystofanesa.

XXIV

OSOBY:

gromiwoja (lysistrata), pani w Atenach znaczna.

KALONIKE, i , . . - .

młode mężatki ateńskie.

MYRRINE, J -

lampito, Spartanka znamienitego rodu. senator (probulos), jeden z dziewięciu ówczesnych zarządców państwa ateńskiego. kinesjas, małżonek Myrriny.

Synek Kinesjasa i Myrriny, chłopczyk dwuletni.

HEROLD SPARTAŃSKI.

PEŁNOMOCNICY SPARTAŃSCY.

» ATEŃSCY.

MĘŻATKA I i II.

BEOTKA, \

KORYNTKA, |

wysłannice swych krajów.

CHORY:

półchór dwunastu starców ateńskich, z przodownikiem

STRYMODOROSEM.

półchór dwunastu białogłów ateńskich, z przodownicą

STRATYLLIDĄ.

STATYŚCI:

Scytka, niewolnica, giermek Gromiwoi.

Czterej scytyjscy łuczniczy, miejskie pachołki.

Manes, niewolnik Kinesjasa.

Oddział kobiecej bojówki.

Gawiedż.

Dwaj fletniści spartańscy.

Wysłannice krajów helleńskich.

Pani Zgoda, bóstwo pokoju.

Orszak Ateńczyków i Atenek; służba, niewolnicy.

Kzecz dzieje się w Atenach na Akropolis, przed Propy-lajami, roku 411 przed Chr.

m

PROLOG.

(1—253).

Scena przedstawia stok Akropolis, wiodący ku Propylajom. W głębi widoczny jest portyk Pro-pylajów i pięciobramne wejście po marmurowych schodach. Bardzo wczesny poranek, poczem, w miarę rozwoju akcyi, pełny dzień i wieczór. Gromiwoja, dostojna mężatka ateńska, przechadza się i niecierpliwie wypatruje przed siebie.

SCENA PIERWSZA.

GROMIWOJA (z wzrastającą niecierpliwością) i Na igry Bakcha, Afrodyty tańce,

Na orgie Pana, Koliady1) łamańce,

Na pląs, na skoki... zaprosić kobiety...

Byłby ich legion — z bębny, z kastaniety! Dzisiaj ni jedna nie przyszła mężatka!

(pauza — patrzy w dal...)

Ach! idzie któraś...

(z radością)

...to moja kamratka! (wchodzi Kalonike)

3

1*

SCENA DRUGA.

Gromiwoja i Kalonike, młoda mężatka ateńska.

GROMIWOJA Ach! Kalonike!

KALONIKE (dygając i wstając)

Pokłon Gromiwoi!

Czemu się chmurzysz? Cóż to, dąsy, fochy? Brwi w kabłąk marszczyć... tobie nie przystoi!

GROMIWOJA Lecz, Kalonike, porzuć ten ton płochy...!

10 Mnie gniew unosi na nas, na niewiasty. Twierdzą mężczyźni i tak... bez pochyby, Iżeśmy szelmy...

KALONIKE (mrugając oczkiem)

Skończone — tak — niby...

GROMIWOJA Gdy się orzekło, że mają przyjść tutaj,

By obradować nad rzeczą olbrzymią,

Z obojętnością gęsi doma drzemią...

Śpi gnuśne ciało!

KALONIKE 15 Ależ, Aten chwało,

Przyjdą! Wszak trudno wyjść z domu kobiecie: Ta się nad mężem trzęsie czule zrana,

Ta budzi czeladź, ta świeże pieluszki Ściele, ta kąpie, owa karmi dziecię...

GROMIWOJA

(ironicznie)

20 Tak... wszystko dla nich... to nie faramuszki — Prócz mego dzieła —!

KALONIKE

Cóż to jest za dzieło? Czy to przypadkiem nie jest kawał gruby?

GROMIWOJA Mniej... więcej... gruby.

KALONIKE

Mężny?

GROMIWOJA (z rosnącym zapałem)

Przepotężny!

KALONIKE Ach — przepotężny, mówisz, a n a s niema?!

GROMIWOJA A właśnie... gdyby szło o taki kawał,

26 Tobyśmy wpadły tu, jakoby z procy...!

Lecz to rzecz inna — to myśli mej owoc, Owoc bezsennie przepędzonych nocy!

KALONIKE (filuternie, niby na ucho)

Mów prawdę, piękny jest twój owoc nocny?

5

GROMIWOJA

(patetycznie)

Tak piękny, taki potężny i mocny,

30 Że przezeń całą zbawimy Helladę —

My, płeć bezbronna!

KALONIKE

(skeptycznie)

My? Jak? Na Palladę, Mów, choć nie wierzę w naszą płeć bezbronną!

GROMIWOJA Wiedz, że zbawienie państw od nas zawiśnie, Albo ze świata zniknie Pelopones...

KALONIKE I owszem — Wojo, niech go dunder świśnie!

GROMIWOJA 351 zginie cała Beocja, nieboże!

KALONIKE Brawo, niech tylko zostaną węgorze!2)

GROMIWOJA Ateny... nie, nie! Zmilknę, złemi słowy Nie będę Aten szarpała! Lecz słuchaj!

Kiedy się zejdą na wiec białogłowy 40 Z Peloponesu, z Beocji, z Attyki,

Zbawim Helladę społem — my — »podwiki«!

KALONIKE Cóż my, »podwiki« mądrego zdziałamy,

Co zbawiennego? My, siedzące w kwiatach,

W szafrannych szatach, malowane damy, Szumne jedwabiem — w złocistych sandałach, 45 My mamy zbawiać ojczyznę?? Czem, czemźe?

GROMIWOJA

(porywczo)

Zaprawdę — właśnie to ojczyznę zbawi!

Strój szafranowy, pachnidła i meszty,

Róź i przeźrocze giezłeczka, co wdzięki Wpół obnażają... no, domyśl się reszty!

KALONIKE (zaczyna się oryentować)

Być-że to może?

GROMIWOJA

Tak, źe ani jeden 50 Z mężczyzn nie porwie na drugiego piki...

KALONIKE (z ferworem)

O, na boginki, dam far bić płaszczyki!

GROMIWOJA Ni tknie pawęży...

KALONIKE

W jedwab się wystroję!

GROMIWOJA Ni sięgnie miecza...

KALONIKE

Kupię, na Bóstw dwoje, Buciki perskie, najdroższe w Atenach!

7

GROMIWOJA Czyliż nie mogła przyjść na wiec płeć biała?

KALONIKE

O — na Erosa — każda, jakby strzała,

55 Puszczona z łuku, lecieć tu powinna!

GROMIWOJA Widzisz więc, kumciu, jaka ta rzecz inna...

A tu te nasze attyckie kobiety Wszystko wpierw robią, czego nie potrzeba. Lecz i z Pomorza — ni jednej — o nieba — Ni z Salaminy — niema!

KALONIKE

Te, wiem, przyjdą. 60 Każda o świcie już jedzie na szkucie...3)

GROMIWOJA Ni te, o których mówiło przeczucie,

Że przyjdą pierwsze, Acharnów małżonki!

KALONIKE Przyjdą! Lecz co do Teogena żonki,

Ta wprzód się musi poradzić Hekaty. (pokazując w dół)

66 Ależ, patrzajno — nadchodzi ich kilka,

A tam znów inne; przyjdą—jeszcze chwilka...

(patrząc w inną stronę)

Skądże te znowu?

GROMIWOJA (spostrzegła i poznała)

Z Ryczywoła.

KALONIKE

Przebóg,

Toż się tu cały cielętnik rozbryka!

SCENA TRZECIA.

Gromiwoja i Kalonike podchodzą, witając wchodzące panie i wieśniaczki.

Wchodzi Atenka, młoda i piękna Myrrine; potem inne w różnych strojach, właściwych miejscowościom, z których pochodzą; szczególnie bogato, a swawolnie wystrojona jest Koryntka. Spartanka Lampito, posągowo zbudowana, pierś i szyja odkryte; peplos, rozcięty od ramienia przez cały bok wzdłuż biodra, pozwala widzieć całą krasę lakońskiej lwicy. Myrrine, przepasana bogatym pasem. Wchodzi Myrrine i kilka kobiet.

GROMIWOJA, KALONIKE, MYRRINE (zgiełk powitania, całusy, okrzyki, podziwy dła strojów, każda gada równocześnie, tempo bardzo szybkie)

MYRRINE (podchodzi do Gromiwoi)

(która stoi z boku, zadąsana)

Czyż nie za późno już, o Gromiwojo?

Cóż powiesz ? — milczysz ?

GROMIWOJA ™ A, ślicznie, Myrrino,

Że się tak spóźniasz, gdy sprawa poważna!

9

MYRRINE (poprawiając pasek)

Nie mogłam znaleźć, tak, po ciemku, paska: Gdy rzecz twa nagła, mów, jeżeli łaska...!

KALONIKE No — nie! możemy zaczekać chwileczkę,

75 Aż przyjdą panie z Beocji i Sparty...

GROMIWOJA (patrząc w dal)

Wyborna rada! Lecz właśnie w tej chwili Przybywa do nas Lampito ze Sparty!

(wchodzi Lampito z Beotką i Koryntką, a za niemi cały tłum kobiet)

SCENA CZWARTA.

Gromiwoja, Kalonike, Myrrine, Lampito, Beotka, Koryntka, oraz cały tłum kobiet.

GROMIWOJA (podchodzi z uprzedzającą grzecznością i witaj (wszystkie otaczają Lampitę)

Witaj nam, droga Lakonko, Lampito!

Jakżeś ty piękna Sparty nadobnica,

8o Cóż to za krasa, ciało siłą tryska!

Ty żubra zdusisz!

LAMPITO Haj, na dwa bożyca,

Dyć goła hipkam i piętą w rzyć biję! 4)

10

GROMIWOJA (gładząc jej piersi)

Jakby z marmuru masz piersi i szyję.

LAMPITO (śmiejąc się, odsuwa ją lekko)

Macacie, nikiej ofiarną jałówkę!

GROMIWOJA (wskazując Beotkę)

  • 6 A skąd przywiodłaś tu, tę śliczną główkę? LAMPITO

Wej — jedna hruba szlachcianka z Beocjej: Jest wysłannicą tamstela.

MYRRINE

Na Zeusa,

Cóż to za biodra!

KALONIKE

Co za wdzięk w jej ruchu, A ten dołeczek... brzoskwinia bez puchu!

(wszystkie witają Beotkę)

GROMIWOJA (wskazuje Koryntkę)

Któż jest to dziecię?

LAMPITO

Szumna — prze-bożyca,

Dziewka z Koryntu.

GROMIWOJA (podziwiając jej strój)

90 Szumna! ej! na Zeusa,

Szumi też na niej ta strojna dzianica!

LAMPITO Któż to obesłał wici między baby?

GROMIWOJA Jam pospolite ruszenie płci słabej Zwołała.

LAMPITO

Poco?

MYRRINE (z niecierpliwością)

  • Błagam, mów raz przecie!

GROMIWOJA (koto której zbiegły się wszystkie, podniecone ciekawością)

A zatem... powiem... lecz pierwej... zechcecie Odrzec na jedno pytanko...

MYRRINE

Słuchamy. {wszystkie powtarzają to samo)

GROMIWOJA Czyliż ku mężom dusza wam nie rwie się,

100 Ku naszych synów ojcom, co na wojnie Marnieją? Wszakże każdej mąż w obozie?

KALONIKE (płaczliwie)

Szósty już miesiąc... mój... przy... Eukratesie W Tracji waruje... gdzieś na słocie, mrozie!

GROMIWOJA (chlipając łzy)

Mój siedm krągłych... miesięcy... na Pylos!

LAMPITO

(gniewnie)

los Mój chłop się ledwie wydarł z pod chorągwie, Już tarcz na ramię i fyrgnął, jak ptaszek!

GROMIWOJA (filuternie, chcąc rozweselić posmutniałe towarzystwo)

Nie został nawet ani jeden gaszek!

Odkąd zaś chłopcy z Miletu zdradzili.

Odtąd nie widzę już... ośmiocalowca, no Co nas ochraniał od flirtów bykowca! Chcecieź wy, gdybym sposób obmyśliła, Wraz ze mną wojnę stłumić?

MYRRINE (z zapałem, pokazując pasek)

Moja miła. Zgoda! Chociażbym zastawić ten pasek Dziś miała jeszcze i tu przepić razem!

KALONIKE na Niech mię, jak rybę, przetną tem żelazem, Oddam pół siebie na cel bogobojny!

13

LAMPITO Żebych ja miała ujrzeć koniec wojny,

Na wierch Tajgeta wybiegłabym śpiewać!

GROMIWOJA Więc powiem, myśli nie będę ukrywać:

120 Nam, o niewiasty, jeśli mamy zmusić Mężów, by z sobą raz pokój zawarli,

Trzeba się wyrzec...

MYRRINE (z niecierpliwością)

Czego? Mów!

GROMIWOJA

Będziecie

Posłuszne?

MYRRINE Choćby nam łamano kości!

LAMPITO

Więc... trzeba będzie... wyrzec się... miłości!

(\wszystkie odskakują zawiedzione: giesty niechęci

i odrazy)

125 Już uciekacie? Dokądźe iść chcecie?

Cóż to za dąsy, miny, mruki, fochy?

Liczka pobladły, w oczach łzy, jak grochy! Więc chcecie słuchać, czy nie? Cóż powiecie?

MYRRINE Ja nie usłucham. Niech się sroźy wojna!

KALONIKE 130 Przebóg, i ja, nie! Niech się sroźy wojna!

GROMIWOJA (do Kaloniki)

I ty tak mówisz, rybko, ty, co właśnie Mówiłaś, że się dasz przeciąć żelazem?

KALONIKE Już raczej wszystko! Za twoim rozkazem Przez ogień przejdę...! Tylko nie broń tego... (z hipokryzją)

136 To grzech! O Pebie, broń nas ode złego!

GROMIWOJA ' (do Beotki)

A ty?

BEOTKA

I jabym przez ogień wolała!

(wszystkie krzyczą: »raczej przez ogień*, tylko Lampito stoi chmurna)

GROMIWOJA O, jak lubieżną jest płeć nasza cała!

Czy nas niesłusznie na tragedjach szarpią? Każda z bab chciwą jest rozkoszy harpią! (zwraca się do Lampity) uo Lecz, jeśli wesprzesz mnie, droga Lakonko, My same zbawim — samowtór — Helladę, Więc stawaj ze mną!

LAMPITO (z westchnieniem rezygnacyi)

Chociaż na Palladę, Smętna małżeńska... bez męża komnata,

Tu o mir sprawa, mir i pokój świata!

15

GROMIWOJA (ściska ją i całuje)

O, ty, najdroższa, tyś jedna z nich wszystkich 146 Kobieta ista i obywatelka!

KALONIKE

(pojednawczo)

Przypuśćmy, że się od tego figielka Jakoś wstrzymamy, co niech Bóg odwróci, Czyż jednak przez to pokój zdobędziemy?

GROMIWOJA Tak! — na boginki! Bo gdy zasiędziemy Doma w chitonkach przeźroczo-pajęczych, i6o Wpółobnażone pokazując wdzięki. Zsztywnieją nasi panowie i zechcą Garnąć się do nas: więc ich odpalimy: -Że wtedy pokój zawrą, daję rękę!

LAMPITO

Haj! Wzdy Menelas, skoro swą Helenkę U widział z blizka i tę jej pierś gołą,

i65 Miecz pomsty rzucił, ugiął przed nią czoło...

KALONIKE Lecz cóż, gdy przyjmą tę odprawę z góry?

GROMIWOJA Rzekł Ferekrates: 5) »noś pytkę ze skóry«.

KALONIKE Eh lary-fary, niech się głupie łechcą!

Jeśli zaś gwałtu zażyją, wlec zechcą i6o Przemocą w alkierz ?

16

GROMIWOJA

Zaprzej się na progu!

KALONIKE No — to już wtedy będą bić napewno...

GROMIWOJA To w takim razie — wiesz... bądź, jako drewno, A w swoich gwałtach nie zażyją smaku. Dokuczaj, ile zdołasz! Wnet broń złożą.

166 Bo mąż przenigdy nie zazna rozkoszy,

Kiedy ją żona naumyślnie płoszy!

KALONIKE (niby zdecydowana)

Ha — gdy tak sądzisz... 110 to... ostatecznie...

LAMPITO (porozumiawszy się z Beotką, Koryntką

i Peloponesjankami)

Za naszych chłopów my ręczym bezpiecznie, Że muszą miru dotrzymać i zgody,

170 Lecz któż przysili zmienników ateńskich,

By raz już przecie nie mącili wody?

GROMIWOJA My ich przysilim: klnę się w bogi złote!

LAMPITO

Nie będą słuchać, pokiela tam w chramie Bogini — mają skarb, a w portach flotę!

GROMIWOJA 175 Ależ i na to wymyśliłam radę.

Dziś w naszem ręku będzie Akropolis

I skarb związkowy. Wysłałam gromadę Najstarszych kobiet, by zajęły Grójec Cichcem, niby to składając ofiary,

Gdy my te spiski knujem.

LAMPITO

Nie do wiary,

180 Jak wszystko robisz i chwacko i gracko!

GROMIWOJA Dalejże! niech was przysięga tak splecie, Mężne niewiasty, że jej nie złamiecie!

LAMPITO

Głoś więc przysięgę, my się kląć będziemy!

GROMIWOJA Ślicznie! Hej, Scytka!

(klaszcze)

Bywaj! Gdzież ta branka? (wbiega branka Scytyjska, na plecach luk i kołczan, przez ramię ma puklerzyk, na głowie misiurka)

1*6 Odwróć puklerzyk i dzierż go przed nami!

Dać tu bydlątko!

(wbiega służba; niosą przybory do ofiary, wieńce róż i jaśminów, kadzidło w puszce i czekają na rozkazy Gromiwoi)

KALONIKE

Jakie, o mistrzyni?

Jakąż przysięgą chcesz nas wiązać?

GROMIWOJA

(patetycznie)

Jaką?

...Na tarczy, jak to siedmiu wojów czyni U Ajschylosa —, zarzniemy baranka. ®)

KALONIKE Nie wolno, Woja, przysiąg, ku przymierzu i9« Dążących, składać na wojny puklerzu!

GROMIWOJA (zła, że się jej przeciwi)

Więc jak przysięgać?

KALONIKE (namyśla się głęboko — poczem z ferworem)

Siwego ogiera Rznijmy w ofierze przysiężnej, siwego...

GROMIWOJA

(szydersko)

Ogierka chce się waćpani?

KALONIKE

(obrażona)

Więc jako

Przysięgać?

GROMIWOJA

Powiem, gdy tak chce acanka: (emfatycznie)

186 Nad wielką czarną czarą, miast baranka, Zarzniemy gąsior wina czerwonego

I przysięgniemy w puhar... nie lać wody!

19

LAMPITO Chwalę przysięgę wedle nowej mody!

GROMIWOJA (do służby)

Podaj tam która w mig czarę i gąsior! (Służba wnosi ogromny czarny puhar i gąsior wina, zapieczętowany woskiem, z plombami na taśmie)

KALONIKE aoo Najmilsze damy! Ten puhar mnie wzrusza!

MYRRINE (dotykając czule czary)

Dotknąć go tylko, a cieszy się dusza!

GROMIWOJA Podstawić puhar, w górze trzymać zwierza! (Służba wykona rozkazy. Wszystkie rokoszanki wkładają wieńce na głowy, sypiąc kadzidło na ołtarz. Gromiwoja modląc się, przecina wstęgę

i plombę, wyjmuje szpunt i nalewa)

O własto Pejtho i przysiężny święty Kielichu, przyjmcie od kobiet ślub klęty!

KALONIKE 205 Krew purpurowa trysnęła z gąsiora!

LAMPITO

(wciągając woń)

Haj. zawoniało słodko, na Kastora!

20

T

MYRRINE (pcha się)

Ja, moje drogie, przysięgnę najpierwsza.

KALONIKE Nie, na Afrodis! Losujmy, kto pierwsza. (Losują, ciągnąc z urny kamyczki: los pada na Kalonikę)

GROMIWOJA Wszystkie dotknijcie puhara, w krąg stojąc; 210 Jedna niech głośno powtarza me słowa, Każda niech święcie przysięgi dochowa!

(Rota przysięgi)

>Ani kochanek, ani mój mąż prawy:

KALONIKE (powtarza głośno — inne pólszeptem)

Ani kochanek, ani mój mąż prawy:

GROMIWOJA »Nie wnijdzie na mnie miłośnie.

(Kalonike milczy. Gromiwoja ostro)

No — gadaj!

KALONIKE (głosem trwożnym, drżącym)

ais Nie wnijdzie... na mnie... miłośnie... Och, mdleję, Kolanka gną się pode mną... Gromwoja!

GROMIWOJA »W swym domu będę żyć w dziewiczym stanie:

21

KALONIKE

(przytomniej)

W swym domu będę żyć w dziewiczym stanie:

GROMIWOJA »Szumiąc szafrańcem, ubarwiona różem:

KALONIKE mo Szumiąc szafrańcem, ubarwiona różem:

GROMIWOJA »By mąż się trawił pożądań płomieniem:

KALONIKE By mąż się trawił pożądań płomieniem:

GROMIWOJA »Nie oddam się mu dobrowolnie nigdy:

KALONIKE Nie oddam się mu dobrowolnie nigdy:

GROMIWOJA 285 »A gdy mnie zmusi wbrew woli, przemocą:

KALONIKE A gdy mnie zmusi wbrew woli, przemocą:

GROMIWOJA »Zle się nadstawię i wypadnę z rytmu:

KALONIKE Źle się nadstawię i wypadnę z rytmu:

GROMIWOJA »Wcale nie dźwignę mesztów ku powale:

KALONIKE »3o Wcale nie dźwignę mesztów ku powale:

GROMIWOJA »Nie stanę nigdy, jak lwica na tarle: 7)

KALONIKE Nie stanę nigdy, jak lwica na tarle:

GROMIWOJA 3 Na to się klnę tą przysięgą i piję:

KALONIKE Na to się klnę tą przysięgą i piję:

GROMIWOJA 235 »Gdy zdradzę, wino, zamień się we wodę:

KALONIKE Gdy zdradzę, wino, zamień się we wodę!«

GROMIWOJA Czy wszystkie razem zaklęły się klątwą?

WSZYSTKIE BIAŁOGŁOWY Żywię Zeus, wszystkie!

GROMIWOJA (podnosi czarę, pryska libacyę trzy razy na ołtarz)

Święć się więc, puharze! (pije i po kolei piją wszystkie. Ostatnia Myrrine, pryska libacyę i mówi)

MYRRINE Ronię te krople na święte ołtarze Wspólnej przyjaźni i służby i drużby!

(Dają się słyszeć gromkie okrzyki i wesołe dźwięki tamburynów i kastanietów)

23

LAMPITO Cóż hań zgiełczało?

GROMIWOJA

Ten zgiełk? Rzekłam ci to: Starsze niewiasty Bogini grodzisko W tej chwili wzięły. Lecz, droga Lampito, Wróć i służ doma mężnie dobrej sprawie!

Na zakładnika zaś sobie zostawię Twe druchny.

(Krótkie pożegnanie z Lampitą, która śpiesznie odchodzi do Sparty)

Za mną, na gród, białogłowy, Zamkniemy wrota na mocne okowy!

(szykują się w uroczysty orszak)

KALONIKE Myślisz, że zaraz huf mężów napadnie Na nas?

GROMIWOJA Drwię sobie: no — wyszliby ładnie! Tu nie pomogą ni prośby, ni groźby,

»6o Ni ognia żary, by te zwalić wrota,

Chyba... poddać się... przyjdzie im... ochota!

KALONIKE Strzeż Afrodyto, by nas nie wyśmiano,

By nie przylgnęło do nas tchórzyc miano!

(Zwolna, orszakiem w takt marsza tamburinowego idą na Akropolis — i zamykają wrota)

24

PARODOS.

WEJŚCIE CHÓRU.

(254-387).

Na scenę wkracza powoli zadyszany chór Starców siwobrodych, złożony z 12-tu chorentów, śpiewa-ków-tancerzy, ubranych w białe chitony i chlajny. Dziady owe dźwigają pęki chróstu, wleką polana i konary; dwaj dzierżą sagan miedziany z żarzącym węglem i dmuchają, raz po raz kaszląc od gryzącego dymu. Za nimi czeladzie, również obładowani. Idąc z miasta, przeciągają zwolna przez Orchestrę, ku marmurowym schodom Pod-sienia (Propylajów). Na końcu wlecze się przodownik chóru, Kotyfajos, imieniem Strymodoros; stary wyga, nie dźwiga nic, tylko dowodzi. Przed zawartemi wrotami stają, krztusząc się, kaszląc

i ocierając pot.

STRYMODOROS (przodownik Chóru)

Zwolna, lecz naprzód, Drakesie,

Choć twój grzbiet djablo jest krzywy,

SCENA PIĄTA.

Chor os Starców.

25

Bo też niemałe brzemiono 255 Zielonej dźwigasz oliwy!

ŚPIEW I. STROFA I.

DRAKES

Zaprawdę, nim wejdziemy w sędziwych lat Liczne ujrzym niespodzianki: [progi,

Ach, czyżby kto pomyślał, Strydomorze drogi, Że nasze kobietki, kochanki,

(kaszle)

Doma, pieszczone przez nas...

FILURGOS (przerywa gniewnie)

babskie, złe nasienie!

DRAKES (ciągnąc dalej swe treny)

Zawładną cudownym posągiem Orędowniczki grodu, a wejście w Podsienie 265 Zawalą zaworą i drągiem?!

STRYMODOROS Dalej, Filurgu mój drogi,

Wyciągaj żywo swe nogi,

Byśmy dokoła te kłody,

Zwalili pod owe progi.

I wszystkie te rokoszanki,

Które gród wzięły tak zdradnie, Żywcem spalili za karę,

27<> Samosąd czyniąc przykładnie

  • Wa buntownicach, a najpierw Na herszcie, żonie Lykona! 8)

26

ODŚPIEW I. ANTYSTROFA I.

FILURGOS

Na Demetrę, przenigdy, jakom żyw, nie zwolę, Aby drwiły ze mnie baby!

Wszak, ani Kleomenes, co pierwszy w niewolę Wziął gród lakońskimi draby,

Nie uszedł stąd bez pomsty: zdał oręż, a zmykał Parskając swą lakońską blagą,

W kusej, podartej płaszczynie,

Niemyty od lat sześciu, z głodu łzy połykał, 280 Kapiące po brudnej szczecinie!

STRYMODOROS Tak w oblężeniu ja srogiem witezia tego dzierżyłem:

Tu, w siedemnastu szeregach, obozowalim przed [bramą,

A tych tam. przez Eurypida i wszystkie bó-[stwa przeklętych Bab — ja nie miałbym zadzierżyć w bezczel-[nym babskim rokoszu?

285 Inak mojego poboju pamiątkę strzaska Czwo-[rogród! 8‘)

STROFA II. ŚPIEW II.

PÓŁCHÓR STARCÓW

FILURGOS Lecz przed nami kęs drogi

DRAKES Trzeba piąć się, choć ślizko!

27

FAJDRYJAS Oj, mnie bolą już nogi,

Gród wysoko, nie nizko!

CHÓR Oj — nie nizko!

FILURGOS A tu trzeba wlec kłody I polana pod górę!

DRAKES Oj, zdałby się muł młody,

Bo mi sznury żrą skórę!

CHOR Oj — żrą skórę!

FAJDRYJAS Trza iść w górę, trza słuchać!

I. STARZEC (od saganka)

A na ogień trza dmuchać,

Żeby nie zgasł w pół drogi! (dmuchając, zachłysnął się dymem) Phy! — phy!

Oj, dym gryzie, przebogi!

ANTYSTROFA II. ODŚPIEW II.

DRUGI PÓŁCHÓR

II. STARZEC Heraklesie mocarny,

Ogarek mi wpadł w ślepie!

Oj, gryzie mnie dym czarny,

Jak wściekły pies, tak siepie.

Oj! — jak siepie!

III. STARZEC (biegnie na pomoc, potyka się i wpada łbem do saganka, parząc sobie gębę)

Aj! jak ogień ten piecze,

Chyba z piekieł być musi,

Z oczu ropa mi ciecze,

A dym gryzie i dusi!

CHOR

Oj, dym dusi, aż krztusi.

STRYMODOROS (wypada i gromi)

Trza iść w górę, trza gonić,

By Boginią obronić,

Przed babskiemi dziś pęty...

(zakrztusil się)

Phy! — phy!

Oj, dym gryzie przeklęty!

CHOR CAŁY Phy! — phy! sos Oj, dym gryzie przeklęty!

STRYMODOROS Nareszcie z bożą pomocą zatlił się ogień i płonie!

Moźeby teraz nosidła

położyć tutaj na stronie,

A smolne szczapy oliwy zapalić ponad saganem,

Następnie bronę podkurzyć i walić w nią jak taranem?

310 Rozkażem więc białogłowom odsunąć zaraz zawory:

Oprą się... brony podpalim, wykurzym dymem te zmory.

Więc walmy na ziem te kłody!

(Starcy otaczają sagan i zażegają gałęzie oliwki i jedliny)

(Gęsty dym wzbija się znowu, gryząc w oczy) Phu, phu, dym gryzie z tej jedli!

DRAKES

Ach, gdyby który z hetmanów,

Co na bój w Samos nas wiedli,

Pomógł nam teraz tłuc brony i z grzbietów ulżył ciężaru?

STRYMODOROS

ais No — twojem dziełem, saganie, rozniecić łunę pożaru!

(ręce, jak w modlitwie podnosi ku świątyni Ateny

Nike, stojącej tuż obok, wszyscy starcy tak samo)

Ty, Nike, własto pogromów, pomagaj prażyć podwiki,

Daj zdobyć pomnik zwycięstwa, poskromić babskie wybryki!

(Ponad murami Propylajów staje przodownica chóru Białogłów, Stratyllida, i zobaczywszy, co starcy dokazują, uderza larum).

STRATYLLIDA Hej, zda mi się, że swąd czuję, Spaleniznę i dym ostry,

Jakby pożar gdzie wybuchnął!

320 Czuj duch! Gore! Do mnie, siostry! (Wypadają z głębi Propylajów Białogłowy, na ramionach niosąc dzbany i wiadra wody, i stają ponad murem Przedsionka, w posturze obronnej)

PIERWSZY PÓŁCHÓR

STROFA. ŚPIEW.

RODIPPE Nikodike, goń jak strzała,

By Kalinka nie zgorzała I Krytylla w ognia łunie!

O, bo zakon jest surowy,

326 O, bo mściwe starców głowy!

Więc się lękam, czy odsiecz nie spóźni się moja? Wody ja świtem, w mroku, Zaczerpłam u zdroja,

Wśród ciżby i natłoku,

Brzęku konwi, krużów,

Popychana przez gawiedź niewolnic i stróżów I zbieginie piętnowane:

Wraz dźwigłam konew na ramię I druchnom, płonącym w bramie,

Niosę wodę i śpieszę i lecę z odsieczą!

31

DRUGI PÓŁCHÓR BIAŁOGŁOW

ANTYSTROFA. ODŚPIEW.

NIKODIKE

335 Słychać, jak się starcy wleką,

Dysząc zemstą niedaleką,

Niosąc kłody i polana.

O, czy łaźnie nam zgotują,

O, jak grożą, spiski knują,

Że przeklęte niewiasty żywcem ogień stoczy! Och, Ateno, nie dopuść,

Aby moje oczy Ujrzały te niszczeje! 9)

Daj nam więc władę,

Od szału wojny zbawić ludy i Helladę! Wzdy, o złotohelma Własto,

345 Ksieni grodu! Twoje miasto Zdobyłyśmy li gwoli miru i pokoju!

Więc gdyby nas podpalić Zechcieli ci zbrodnie —,

Noś z nami zgodnie Wodę ze zdroju!

SCENA SZÓSTA.

Chór Starców i Chór Białogłów.

STRATYLLIDA (przodownica chóru białogłowskiego)

(do starców, podkładających ogień pod bramy) 360 Hej, a zasię, o przewrotni,

To tak czynią kawalery?

32

Nie tak działa rycerz prawy:

Patrzcie, to mi bohatery!

(Starcy odskakują)

STRYMODOROS A to czysta niespodzianka,

Czegośmy się doczekali!

Toż tam hufiec białogłowski Ku odsieczy bronom wali!

STRATYLLIDA Ha, zwiesiliście już nosy?

Dosyć nas tu, prawda, lenie?

366 A widzicie setną cząstkę:

Pospolite to ruszenie!

STRYMODOROS (cofa się pomału i przezornie)

Mamy słuchać, o Fajdrjasie,

Co podwika jakaś plecie?

Hejże, niech połamie który Kół sękaty na jej grzbiecie!

STRATYLLIDA Opuśćmy na ziemię konwie,

Aby, jeśli który palce Poważy się na nas podnieść,

Nic nie przeszkadzało walce!

(Niewiasty składają z ramion dzbany i konwie)

STRYMODOROS 360 Ej, przez Zeusa, niech tam który

Dwa, trzy razy, w pysk ją trzaśnie,

33

6R0MIW0JA

1

Jak Hipponaks Bupalosa, 10)

To jej ten animusz zgaśnie!

STRATYLLIDA (wychylając się ponad mur)

Spróbuj który, uderz tylko!

No — nadstawiam ci mej gęby,

Lecz już potem twego mieszka Żaden pies nie chwyci w zęby!

STRYMODOROS (podnosi kij i grozi)

Milcz, bo płatnę tak, że poznasz Jakom stary, ale jary!

RODIPPE (wysuwa się przed Stratyllidę)

366 Dotknij Stratyllidy palcem,

A nie ujdziesz, tchórzu, kary!

STRYMODOROS (odskakuje szybko w tył)

Właśnie że ją grzmotnę pięścią;

Cóż mi zrobi ta starucha?!

RODIPPE Wy drapię ci oba płuca I wypruję kiszki z brzucha!

STRYMODOROS (znalazł się już na samym dole, poza starcami) Gdzież jest nad Eurypidesa Mędrzec większy i poeta,

34

376

Co rzeki: »Żadne zwierzę nie jest Tak bezczelne, jak kobieta«??

STRATYLLIDA Śmiało — na nich, o Rodippe,

Ano — w górę konwie z wodą! (niewiasty wznoszą nagle dzbany w górę)

STRYMODOROS Pocoś z wodą na nas przyszła?

Ty bezbożna, ty wyrodo!

STRATYLLIDA

(słodko)

Pocoś, trupie, z ogniem przylazł? Siebie upiec chcesz w tej łunie?

STRYMODOROS (jeszcze slodziej)

Chcę tu właśnie stos wypiętrzyć,

Na nim smażyć twe siostrunie!

ST-RATYLLIDA Owa! zalejemy wodą Twoje ognie i pochodnie!

STRYMODOROS Ty śmiesz moją watrę gasić?

STRATYLLIDA Zaraz ci to udowodnię!

STRYMODOROS (zawsze z bezpiecznej odległości)

Ej, tą żagwią, widzi mi się,

Łeb ci zaraz nacechuję!

STRATYLLIDA (z piekielną grzecznością)

Maszli mydło i wiechetki,

To ci kąpiel nagotuję!

STRYMODOROS (wściekły)

Ty mnie kąpiel, ty padlino?!

STRATYLLIDA

(zalotnie)

Kąpiel ślubną, mój chłopczyno!

STRYMODOROS (grozi kijem)

Na tę śmiałość kij protestem!

STRATYLLIDA (podpiera się pod boki)

Cóż to? Niewolnica jestem?

STRYMODOROS Jejmość wrzeszczy zbyt zuchwale!

STRATYLLIDA

(drwiąco)

38o Myśli, że jest w trybunale! n)

STRYMODOROS Dalej, z ogniem do warkoczy!

STRATYLLIDA Dalej, woda niech ich moczy!

(Poczyna się starcie: Chór starców ślamazarnych, z żagwiami, posuwa się nie bardzo walecznie ku

36

niewiastom, które szybkim ruchem wspólnym oblały ich od razu wodą)

STRYMODOROS Gwałtu, woda!

STRATYLLIDA

A czy ciepła?

STRYMODOROS Aj, skąd ciepła? Byś oślepła!

Stój, co robisz, dość tych mąk!

STRATYLLIDA (lejąc wodą)

Podlewam, byś puścił pąk!

STRYMODOROS (otrząsając się)

385 Skostniałem już, jak ten kij!

STRATYLLIDA Wzdy masz ogień, to się grzej!

(Cały Chór Starców cofa się na bok: ten i ów kręci swe szaty z wody. Kobiety biją radośnie na murze w tamburyny i kastaniety)

SCENA SIÓDMA.

Z dołu, od miasta, wchodzi Senator (Probulos, jeden z dziewięciu dyktatorów™), w białej dzia-nicy, na głowie wian oliwny najwyższego urzędnika, w ręku klucze od skarbca. Za nim i przed nim kroczy po dwu łuczników scytyjskich, czyli pachołków miejskich.

Senator i poprzedni. Chór Starców stoi na boku.

37

SENATOR (mówiąc do swego otoczenia)

Czyż bab szaleństwo tryjumfu nie święci? Czyż nie mówiłem, że dobrze nie wróżą Te bębny, Bakcha pląsy bez pamięci I Adonisa po dachach nieszpory,

390 Które aż w Pnyksie słyszałem w te pory, Kiedy Demostrat w złej, nieszczęsnej chwili Podawał wniosek, by przeciw Sycylji Wyprawić hufce, a tu roztańczona Baba zawyła: »Och, Adonis kona!«

Demostrat swoje: »Hoplitów trzebaby 1S)

395 Ściągnąć z Zakintu«, a podpite baby Na dachach: »Płaczcie Adonisa, siostry!« Wzdy on rzecz przeparł, luter, furjat ostry! Takie tu znowu, snać, białogłów orgie!

STRYMODOROS (do senatora, kręcąc z wody szatki)

Nową spełniły zbrodnię nasze samki —

4001 to niejednę: oto z tych konewek Zlały nas tak, że musim przyodziewek Kręcić, jak tacy, co mają... złe zamki...!

SENATOR Na Posejdona, wód boga, wybornie,

Bo nie trzymamy ich krótko a swornie!

405 Folgując nadto, psujemy niewiasty.

Jako kto ściele, tako i spać będzie, Wszak my to mówim tak do majstrów wszędzie: »Mości złotniku! W pasku, któryś okuł,

Urwał się kutas i wyskoczył z piasty,

410 Gdy wieczór żonka tańczyła przede mną.

Ja muszę jechać dziś na Salaminę:

Znajdź chwilkę czasu, choćby i w noc ciemną, Przyjdź i dokładnie włóż jej tę drobinę...!*

A drugi zasie rzecze do szewczyka,

4i5 Co ma łokciowy, ale nie fartuszek:

»Słuchaj majsterku! Malutki paluszek Mojej źoneczki, tańczącej tak cudnie, Rzemień sandału gniecie: przyjdź w południe I rozbij dziurkę, zwolniwszy rzemyka!*

420 Zbytnia swoboda, to strata i szkoda, Tak, że ja oto, senator, mym głosem Uznawszy kupić wioseł — po pieniądze Idąc na zamek — mam teraz przed nosem Brony zawarte od bab na wrzeciądze!

Lecz stać nie pora! Podawać tu dyle,

425 Już ja tu skarcę babskie krotochwile!

(do tuczników scytyjskich, którzy się gapią, dwaj zaś usiedli)

(do pierwszego)

Coś pysk rozdziawił?!

(do drugiego)

Gdzie pozierasz, gapo! (do trzeciego, siedzącego)

Tybyś- gdzie w szynku zasiadł!

(do czwartego)

Wstawaj, ciapo! Dalej, podkładać drągi popod brony,

39

Ci z tej, a tamci ze mną z tamtej strony 430 Wyważać z zawias!

(Pachoły chwytają drągi i wyważają: wtem niewiasty odmykają same i występuje Gromiwoja z orszakiem i Chórem bialoglowskim)

SCENA ÓSMA.

Ciż sami i Gromiwoja z orszakiem.

GROMIWOJA

Nie trzeba wyważać: Same wychodzim! Pocóż wyważanie?

Nie drąg tu płuży, lecz rozum, mój panie!

SENATOR

Tuś prawdę rzekła, szelmo! A gdzie łucznik?! Bierz ją, wykręcaj ręce w tył i w pęta!

GROMIWOJA «6 Jeśli mnie palcem dotknie, na Artemis,

Ten twój urzędnik, wnet się zapamięta! u) (łucznik, jak przyskoczył nagle, tak odskoczył przed groźną postawą Gromiwoi)

SENATOR

Boisz się, chłopie? Zaraz ją wpół chwytaj!

(do drugiego Scyty)

Wy obaj! Słuszaj! Wiązać, brać ją w troki!

STRATYLLIDA (wyskakując przed Gromiwoję)

O na Pandrosę! Jeśli rękę ściągniesz,

440 Tak cię pokopię, że tu puścisz soki!

(obaj łucznicy uciekli)

SENATOR

Sama popuścisz! Gdzie jest łucznik trzeci?

Tę paplę wiązać, pierwszą z tej hałastry! (łucznik rzuca się na Stratyllidę)

KRYTYLLA (wyskakuje przed Stratyllidę)

Spróbuj ją ruszyć, a — przez Bóstwo Zorzy, Będziesz przykładał wnet bańki i plastry! (łucznik trzeci ucieka)

SENATOR

445 A tam ki kaduk? Gdzie łucznik? Tę wiązać! ...Już ja tu zdzierżę to babskie powstanie! (łucznik czwarty rzuca się na Kjytyllę)

RODIPPE (zasłaniając Kjytyllę)

Zbliż się tu do niej! Klnę się Tauru Panią15) Tak wydrę włosy, że nic nie zostanie! (ostatni łucznik ucieka)

SENATOR (rozgląda się za łucznikami)

A, do pioruna! To już po łucznikach? (łucznicy wyłażą z poza kulis i stają przy Senatorze)

450 Ależ przenigdy nie damy się babom! (ustawia Scytów do boju dwójkami)

Dalej, w ordynku, jak do boju, w szykach Na owe baby!

41

(Scytowie, popychani przez Senatora, posuwają się ku kobietom, z oszczepami w ręku)

GROMIWOJA Na wszystkie dajmony Klnę się, ujrzycie wnet cztery szwadrony Bojowych kobiet, zbrojnych w miecze, piki!

SENATOR «b Dalej, Scytowie, wiązać te podwiki!

GROMIWOJA (odwracając się ku Przedsieniom)

Hej, sojusznice, hej wierna drużyno,

Wy, co kupczycie mąką, lnem, jarzyną, Przekupki czosnku, ryb, chleba, szynkarki, Hejże bić, szarpać, rozbić, wsiąść na karki, 4so Pędzić klątwami, szydem poniewierać!

(Wypada z głębi oddział kobiecej bojówki, rozbija Scytów w krótkiej utarczcze i bierze w niewolę. Jedna ze sojusznic obdziera Scytę do naga. Gromiwoja powstrzymuje te wybryki zwyciężycielek)

Stać! Do szeregów! Nie Iza ich obdzierać!

(Bojówka usuwa się)

SCENA DZIEWIĄTA.

Ciż sami.

SENATOR

(skonfudowany)

Ładnie się spisał łuczników huf cały!

42

GROMIWOJA Azaś ty myślał, że baby nie... biją,

Że my niewolne? Że może kobiety 466 Nie mają ducha?

SENATOR

Oj mają, niestety,

I to za wiele, zwłaszcza gdy podpiją!

STRYMODOROS Niepotrzebnie tracisz słowa, Senatorze tej ziemicy!

Pocóż tutaj ta przemowa Do takiego oto bydła?

Czyli nie wiesz, jak zdrajczynie Urządziły nam tu kąpiel,

Nam i naszym sukniom ninie,

470 Choć bez ługu i bez mydła?

STRATYLLIDA (b. słodko i b. świętoszkowato) Ależ, dudku, nie godzi się Po próżnicy rąk podnosić Na twe bliźnie! Kto tak czyni,

Może łatwo łzami rosić.

Toć ja tutaj chcę niezłomnie Strzedz pokoju cicho, skromnie,

Jak dziewica u świątyni,

Co nikomu krzywd nie czyni, Chyba że kto, jak w ul dmuchnie... 476 To mu wtedy buzia spuchnie!

AGON.

TURNIEJ.

(475—608).

CHÓR STARCÓW

STROFA. ŚPIEW.

O, Zeusie, cóż poczniem z takimi smokami? Wszak nielza nam znosić niedolę! Natychmiast zbadajmy występek ten sami: Dlaczego gród skalny zajęty?

Dlaczego niewiasty wzięły Akropolę Niezwładną i dzierżą Bogini chram święty?

STRYMODOROS (do Senatora)

485 A więc pytaj, lecz nie ufaj,

Stosuj wszelkie śledztwa kruczki,

Gdyż byłoby wieczną hańbą Płazem puścić takie sztuczki!

SCENA DZIESIĄTA.

Ciż sami.

SENATOR (ostro, do Oromiwoi)

Przebóg! najpierw pragnę wiedzieć,

A wiesz, iż j a tutaj rządzę;

44

W jakim celu zamykacie Gród przed nami na wrzeciądze?

GROMIWOJA By ocalić te pieniądze,

Które wojnę podżegają.

SENATOR Więc to pieniądz zażegł wojnę?

GROMIWOJA (z przekonaniem)

Tak! on szczuje ludy zbrojne.

490 By Pejsandros mógł kraść przecie, Oraz wojny apostoły.

Zawsze burdę wynajdziecie.

Niech więc sobie te warchoły Łamią głowy, mózgi suszą,

Z tego skarbu nic nie ruszą!

SENATOR Cóż więc zrobisz?

GROMIWOJA

Mam ci gadać? My będziemy skarbem władać.

SENATOR (aż podskoczył ze zdumienia)

Wy będziecie skarb dzierżyły?

GROMIWOJA Cóż w tem złego, panie miły?

495 Czyż nie my szafujem godnie Całem waszem mieniem doma?

45

SENATOR To rzecz inna i wiadoma.

GROMIWOJA Jakto, inna?

SENATOR Wszak, o nieba! Pieniędzy na wojnę trzeba!

GROMIWOJA Ale wojny nie potrzeba!

SENATOR Jakże więc nasz kraj zratować?

GROMIWOJA My zratujem.

SENATOR

(ostro)

Śmie żartować! GROMIWOJA

Tak! zaiste!

SENATOR

(ironicznie)

Dobra sobie!

GROMIWOJA Chcesz, czy nie chcesz, j a to zrobię!

SENATOR

Eh, koszałki!

GROMIWOJA Eh, opałki...!

5oo Lecz my spełnim to bezkrwawo!

46

606

SENATOR Na Demetrę, a gdzież prawo?

GROMIWOJA Musim was ocalić, luby!

SENATOR Choć nie chcemy?

GROMIWOJA

Spróbujemy.

SENATOR A wam skąd do głowy wpadło Nos do wojny kłaść tak naraz?

GROMIWOJA I to wyznam.

SENATOR

(ostro)

Mów tu zaraz,

Lub cię batem...

GROMIWOJA

Słuchaj zatem, Ale radzę — wstrzymaj łapę!

SENATOR

(przeskakując)

Niepodobna! Aż mię świerzbi,

Taką mam na ciebie chrapę!

RODIPPE (zasłaniając Gromiwoję)

Więc na pewno, weźmiesz w papę!

47

SENATOR (do Rodippy)

Sobie wróżysz, ty hijeno!

(do Gromiwoi)

Więc mów dalej!

GROMIWOJA Słuchaj jeno!

Czasu wojny długotrwałej Myśmy siła złego... siła,

Od was, mężczyzn, znieść musiały,

A cierpliwość... z nami była!

Nielza było słówkiem pisnąć,

Choć burzyła się krew na was.

6io Więc śledziłyśmy was ładnie

I, bywało, siedząc w domu,

Słyszym nie raz, jak zapadnie Straszny wyrok złej uchwały W sprawie ważnej! Więc ból dusząc, Uśmiech kłamiąc... pełne sromu, Takeśmy się was pytały:

»Jakaż jest dziś treść układów?

Cóż tam uchwaliła Rada Na kolumnach wyryć miejskich ?« ,6) Rzecz nie twoja — mąż powiada.

5i6 Milcz, nie pytaj!... — Więc milczałam!

KRYTYLLA Jabym nigdy! jak świat światem!

SENATOR Tobyś oberwała batem!

48

GROMIWOJA Więc milczałam w takiej chwili.

I znów słychać, żeście głupstwo Jeszcze gorsze uradzili.

Więc pytamy: »Mój kochany,

Czyście znowu oszaleli?«

On się koso wejrzy na mnie:

»Bierz się, krzyknie, do kądzieli,

620 >Bo w łeb trzasnę, że zawyjesz!

»Mąż niechaj się wojną para!*17)

SENATOR Żywię Zeus, toć słuszna kara!

GROMIWOJA

(oburzona)

Jak to słuszna? Ten to chwali!

Czyż nam nielza było radzić,

Nawet gdyście warjowali?

Gdy już jawnie — po zwyczaju — Wrzeszczeliście na ulicach:

»Niema męża w całym kraju,

»Niema zbawcy naród cały!«

525 Więc my wtedy obwołały Sejm niewieści, by Helladę Wyrwać z toni wspólną mocą.

Czekać jeszcze? Na co, poco?

Więc gdy zbawczą kobiet radę Przyjąć chcecie sercem wdzięcznem,

I, jak my wpierw, milczeć, luby, Ocalimy was od zguby!

8R0MIW0JA

49

4

SENATOR Wy — nas? Bredzi ta kobieta: Niema zgody!

GROMIWOJA

Milcz... i kwita!

SENATOR Milczeć?! Patrzcie tę gadzinę! Wobec ciebie, co na głowie Czepiec nosisz? Raczej zginę!

GROMIWOJA

(śpiew)

A? Jeżeli to ci wadzi,

Masz ten czepek z moich rąk: Niech go waść na główkę wsadzi (ubiera go w czepek)

I niech... milczy tu z pokorą!

KRYTYLLA (dając mu wrzeciono i wełnę) Naści, panie, wełny krąg,

Naści i wrzeciono!

RODIPPE (daje mu koszyczek i len)

Naści koszyk i lnu sporo!

GROMIWOJA (opasuje go zapaską)

Tą zapaską opasz łono,

Żuj bób miękki, snuj przędziono, Jak ta stara!

Lecz tymczasem:

»Baba niech się wojną paraU

(Powszechny śmiech, uciecha, taniec)

STRATYLLIDA Pozostawmy, o niewiasty, konwie z wodą i te dzbany,

540 Połączmy się, aby razem wodzić taniec rozśpiewany!

(Przy tych stówach cały chór rusza na Orchestrę w pląsie i śpiewie)

CHÓR BIAŁOGŁÓW

ANTYSTROFA. ODŚPIEW.

Przenigdy ja w tańcu znużenia nie czuję, Mych kolan nie zegnie omdlenie:

Z druchnami iść na bój śmiertelny ślubuję, Bo ducha mężnego w nich cenię!

545 Na czole im świeci męstwo, wdzięk, ochota,

I miłość ojczyzny i mędrców promienie I młodość, uroda i cnota!

STRATYLLIDA (do Oromiwoi)

Opiekunko nasza mężna,

Palisz słowem, jak pokrzywa:

Idź, jak burza, nie ustępuj!

Los cię do zwycięstwa wzywa!

51

4*

SCENA JEDENASTA.

Ciż sami.

GROMIWOJA 5bo Lecz gdy Eros, chłopię złote I Afrodis, Cypru Ksieni W łona i kolana męży Rzucą pełny pęk promieni I czar słodki i tęsknotę I tę lubość, która pręży,

I rozkosznych skurczów drgania... ...Wiem, że kiedyś... nam Hellada Jedno wielkie miano nada, Patronek pokoju miano...!

SENATOR

ó55 Jakto, za co?

GROMIWOJA Najpierw — ano Zakażemy wam, po rynkach W zbrojach chodząc, zbijać bąki.

RODIPPE Tak przez bóstwo — i po szynkach!

GROMIWOJA Toć na targi wy się pchacie Do mis, garnków, grochu, mąki,

Z piką, szłomem i w pancerzu, Jakby jakie Korybanty! l8) •

52

SENATOR (podpiera się pod boki, dumnie) To rycerskie są zwyczaje!

GROMIWOJA Tak — zwyczaje — lecz niemądre: To się nawet śmiesznem staje,

Gdy z Gorgoną na puklerzu Taki pan... targuje flądrę!

KRYTYLLA Toż widziałam, jak sam rotmistrz Ten, co na łbie ma fryzurę,

Z konia bobu sobie kupił I nasypał go w misiurę.

Inny zasię, żołdak tracki,

Jakby jakiś Tereus drugi,19)

W ręku tarcz i oszczep długi,

Z babą, niby to na migi,

Targował się, a tymczasem Wyżarł jej najźi’alsze figi!

SENATOR Jak zdołacie wy okiełznąć Pogmatwany bieg wypadków W tylu krajach, jak rozplątać?

GROMIWOJA Całkiem gładko.

SENATOR

Udowodnij!

GROMIWOJA Juk gdy nam się kiedy splącze Kłębek nici, wtedy biorę Motowidło i nić łączę Jednę tutaj, tam zaś inną...

Tak i wojnę tę powszechną Rozplączemy i tak będzie! Nawiązując przez poselstwa 570 Nici zgody tu, tam, wszędzie!

SENATOR

(ironicznie)

Więc sądzicie, że jak wełna Nici kłębek, motowidła,

Tak i wojna da się zładzić,

Wy niemądre?!

GROMIWOJA

Gdyby mądrość Z wami była, snulibyście Politykę, jak ja przędzę.

SENATOR Ciekaw jestem —: patrzcie jędzę!

GROMIWOJA Naprzód tedy, jak się z brudu Myje wełnę na potoku,

Tak kołtuństwo trzeba z ludu 675 Zmyć i z miasta, jako wióry Gnać, a kłęby powikłane Polujących na godności

I na tłuste synekury —

Zgrzebłem międlić bez litości —

I urywać łby skalane!

Potem czesać czystą wełnę,

W jeden kosz swobody wspólnej Wszystkich kładąc: więc wmiesz-

[k a n y c h 80) sso P o b r a t y m ó w i związkowych Nawet i dłużników owych,

Co stracili prawa ludzkie,

Trzeba mieszać w ten kosz wspólny. Przebóg, wszystkie miasta one, Zakładane, jak osady Naszej macierzystej ziemi,

Wiedz, że jako rozrzucone Pasma leżą, zatem słabe.

Więc te pasma

Zebrać wszystkie w ten kosz pełny, Potem zbić na jeden wełny *85 Zwał, chociażby nie bez trudu I tkać nowy płaszcz dla ludu!

SENATOR (żartując)

Czyż to nie szał, że podwika Wojnę międli i grępluje,

Chociaż w niej udziału nie ma?

GROMIWOJA (z oburzeniem i boleścią w glosie)

Och, na wieki bądź przeklęty!

Och, podwójny udział mój,

55

Więcej nawet! Wszak rodzimy I na krwawy ślemy bój Syny nasze...

S> 90

595

SENATOR

Zamilcz, wasze!

Zło spoczywa — nie budź licha!21)

GROMIWOJA Dalej, kiedy pora użyć Wiosny, szczęścia, pląsów, gry,

My przez wojnę... same w łożach, Ale mniejsza nasze łzy!

Boli serce me, że dziewki W pustych izbach starość żre!

SENATOR Aza mężczyzn starość nie żre?

GROMIWOJA Przebóg, tak; lecz to nie jedno. Wróci li chłop, choć dziad siwy, Wnetże pannę młodą zmówi. Wszako pora dziewki krótka!

Gdy jej młodość, krasa minie,

Już zamknięte dla niej wrotka I już siedzi duszą całą...

Nad kabałą... *2)

SENATOR (posuwa się zalotnie ku Oromiwoi)

Lecz, kto w sobie siłę męską czuje...

5fi

GROMIWOJA (przerywając ten wybuch tężyzny)

Stój, staruszku, na co czekasz, czemu nie

[umierasz ?

6oo Czas już na cię kupić trumnę,

A ja ci placuszek z miodem sama przygotuję.23) Ten zaś wian pogrzebny daję na twe czoło

[dumne!

(rzuca nań kosmykami wełny i daje mu ■>placek- , klapsa dłonią)

STRATYLLIDA (czyniąc tak samo)

Ty tu takich placków dużo i wieńców nazbierasz !

RODIPPE (tak samo)

Naści wieniec i odemnie!

(Wszystkie białogłowy wśród powszechnego śmiechu dekorują Senatora)

GROMIWOJA 605 Cóż chcesz, czego wiercisz się daremnie?

Idź już, idź na ową łódź!

Charon woła: chodźże, chódź!

A ty wzbraniasz się precz jechać?

SENATOR

(wzburzony, staje frontem do publiczności, jakby ją wzywał na świadka)

Czyż to nie zbrodnia, co mnie tu spotyka?

57

Lecz przed senatem w tej posturze stanę,

6io Jaką mi dala ta zacna podwika!

(wychodzi taki udekorowany)

GROMIWOJA Wnieś skargę na nas, żeśmy cię na marach Nie wystawiły, ale w trzecie rano Będziesz miał wszystko, cały strój gotowy, Jak trup mieć winien na dzień pogrzebowy!

(Gromiwoja odchodzi z orszakiem w głąb Przedsieni. Oba Chóry starców i białychgłów podchodzą w pląsach i stają naprzeciw siebie)

58

PARABASIS.

ZWROT DO WIDZÓW.

(614-705).

SCENA DWUNASTA.

Chór starców, Chór białogłów.

STRYMODOROS (przodownik Chóru)

Hej, nie pora spać w tej chwili,

6i5 Kto się wolnym mieni

Lecz do walki zwleczmy szaty, Towarzysze mili!

(zdejmują chlajny)

CHÓR (śpiew i taniec)

W powietrzu czuć, obawiam się,

Jakąś złowrogą sprawę,

Szlakuję tu Hippiasa grę I samowłądztwo krwawe.

620 A może to Lakońskie draby,

W domu Kleistena zebrani skrycie, Podszczuli bogom obmierzłe baby Zdradą wziąć skarbiec, co żołd i życie 625 Dawał nam zawsze?

59

EPIRRHEMA I. POBUDKA I.

STRYMODOROS Zło już straszne, że podwiki Śmią udzielać mężom rad,

Że tu o »spiżowej tarczy«

Paple białogłowski świat.

Że chcą, iżbym z Lakonami Zawarł zgodę, kornie zmilkł. Których wiara taka sama,

Jaką ma zgłodniały wilk!

63o W rzeczy, chcą tu króla obrać, Króla u tych świętych bram... Lecz nie będą królowały,

Bo na straży stanę sam:

Jak Harmodjos ten kord skryję W zielonego mirtu krzak,

Jak Aristogejton stanę Posągowo — w rynku — tak: Zyskam obok niego pomnik!

Za czyn równy, równy zysk,

63b Gdy tej wiedmie boguwstrętnej Szczękę złamię, zbiję pysk! n)

STRATYLLIDA

(przodownica)

Ej, gdy wrócisz w dom, a z guzem, Nie pozna cię mać rodzona.

Ninie —, miłe białogłowy Odsłońmy ramiona!

(zdejmują chlajny)

60

CHÓR BIAŁOGŁÓW (śpiew i taniec)

Kobiecy świat głosi wam cud, Wszechmęże tego miasta,

Że nowy ład niesie w ten gród,

Jako swój dank, niewiasta.

Mo Słuszny to dank za chleb, pieszczoty, Wśród których rosłam tutaj bez troski! Siedem lat mając, sąd niosłam złoty 25)

I mąkę męłłam na kołacz boski,

Właście Atenie w dziesiąte lato.

Potem, szafranną odziana szatą,

645 Niedżwiadką byłam w Braurońskie świątko. Jako dziewica, kraśne paniątko,

Niosłam kosz święty, dzierżąc na ręce Figowe wieńce!

ANTEPIRRHEMA I. OD-ZEW I.

STRATYLLIDA Aza nie powinnam służyć Miastu, służbą dobrych rad?

Acz niewiastą się rodziłam,

Nie szukajcie we mnie zdrad,

650 Za to, że wam lepsza dola Świta teraz z łaski pań!

Toć i ja daninę płacę,

Chłopców rodzę... to — ma dań.

A wy, stare darmojady,

Co dajecie państwu?... Gnój!

Wyście świętą dań pradziadów,

By z Medami toczyć bój,

61

r

Zjedli! Czyliż w skarb dajecie Teraz, choćby grosza pół?

655 Na dobitek, z waszej łaski,

Grozi nam powszechny dół!

Jeszcze tutaj śmiecie warczeć?

Ano — palcem uraź mię!

To cię tym koturnem oto,

Z byczej skóry, w pysek rznę!

STRYMODOROS A to czelność niesłychana, te babskie perory! Zło się wzmaga: mnie przynajmniej nie zmylą

[pozory7!

Więc do broni, towarzysze, kto chłop jędrnym,

[prawy,

66o Zrzućmy^ szaty, jako męże, gotowi do sprawy!

CHÓR STARCÓW (zrzucają szaty i koturny i, nagle odmlodniawszy, tańczą nago)

Niech zapachnie nagie ciało, precz te powijaki! Hejże, w bosostopy pląs,

665 Jako drzewiej na Lei psy drę, 26)

Gdy się młody puszczał wąs,

Hej, niech młodość wróci nam,

Hej na skrzydła, jako ptaki,

670 Hej, otrząśnijmy z ciał starości hydrę!

EPIRRHEMA II. POBUDKA II.

STRYMODOROS Jeśli gdzie podwiki znajdą W nas usterkę lub mdły duch,

Tam się rzucą natarczywie,

Zabiegliwie, jak rój much...

Wnet korabie pobudują I popłyną w morską dal 6tb Przeciw nam, jak Artemisja, n)

Nas zwojować pośród fal.

Gdy się do konnicy wezmą,

Rycerz kłopot będzie mieć,

Bo na koniu, jak przyrosła,

Oklep siedzi babska płeć I nie spadnie nawet w cwale!

Na te Amazonki bacz,

Co malował Mikon: każdaS8)

Z konia czyni, jako gracz!

Ano, wszystkie trzeba schwytać I kolejno każdej łeb W dyby głobić bez litości,

Dziura w dziurę, przy kpie kiep!

STRATYLLIDA Na obie boginie klnę się, niech mnie nikt nie

[droczy!

Jak samura wpadnę, stłukę, że ci spuchną oczy! 685 Będziesz wzywał swe sąsiady! Zrzućmy chu-

[sty owe,

By i w nas kobiety znano, co kąsać gotowe! (odrzucają szaty i tańczą nago)

CHÓR BIAŁOGŁÓW Ninie zbliż się który do mnie, a wybiję zęby! 690 Czosnku ten nie będzie gryźć,

Grochu, bobu, ni ziarenka:

Jednem słówkiem spróbuj lżyć, Wściekła jestem, będę bić,

Że polecą z was otręby,

695 I wspomnisz bajkę, jak żuk orła nęka!

STRATYLLIDA

ANTEP1RRHEMA II. OD ZEW II.

Nie dbam o was, póki żyje Ma Lampito, wierna straż,

I tebańska krasawica,

Ismenija — zaszczyt nasz!

Wy bezsilni, nie pomoże Na to nawet uchwał sto,

Zwłaszcza, że wam wszyscy wkoło Źli sąsiedzi zemstą klną.

700 Oto wczoraj, jam Hekaty

Pląsy święcąc, chciała dać Mojej dziatwie tanecznika,

Co w sąsiedztwie ma swój ród. Chciałam przywieźć tu... węgorza, Przysmak on beockich wód,

Straż go na cle nie wpuściła, Wskutek waszych uchwał złych! Takich uchwał zaniechacie Wtedy, arcymężne lwy!

705 Gdy wam kości kto połamie

I ukręci głupie łby!

(wypędzają poza scenę Chór starców)

SCENA TRZYNASTA.

Chór białogłów, Gromiwoja.

Gromiwoja wybiega z Przedsieni wzburzona.

STRATYLLIDA » Mistrzyni, wlasto ogromnego dzieła,30)

»Skąd się ta chmura na twem czole wzięła?

GROMIWOJA Postępki kobiet złych, o duszach samic, Chmurzą me czoło: weszłam w błędne koło.

STRATYLLIDA

710 Ach, cóż ty mówisz ?

GROMIWOJA

Prawdę, prawdę nagą.

STRATYLLIDA Cóż to, nieszczęście grozi? Mów z odwagą!

GROMIWOJA »I wstyd powiedzieć i zamilczeć trudno«.

STRATYLLIDA Nie kryj się z niczem, nie jestem obłudną!

GROMIWOJA na Ruja, chcą mężów — wprost mówię do ciebie!

CAŁY CHÓR Zeusie na niebie! O Zeusie na niebie!

GROMIWOJA Co Zeus pomoże? I na cóż tu czekać?

Już nie mam władzy, by je dzierżyć dłużej.

6R0MIW0JA

65

6

Do mężów swoich wszystkie chcą uciekać.

720 Pierwszą schwyciłam, jak pchała się w szparę, By się przedostać nią w Pana pieczarę, Drugą, jak puszcza się w dół kołowrotem,

Tę tu, na bramie; tamtą, zaraz potem Za warkocz łapię, gdy za swoim gaszkiem 725 W dom Orsilocha chciała lecieć ptaszkiem.81) Każde im łgarstwo, każdy wykręt pluży,

By wrócić do dom.

(chyłkiem wymyka się I. mężatka)

Już któraś wyrywa! (zastępując jej drogę)

Hola, gdzie biegniesz?

SCENA CZTERNASTA.

Te same. Mężatka I.

MĘŻATKA I.

Konieczność mnie wzywa, Mam doma wełnę mileską w tobole,

730 Boję się... mole...

GROMIWOJA

(energicznie)

Ehe! Znam te mole!

Ni kroku dalej!

MĘŻATKA I.

Toć wrócę, mój Boże, Zaraz... tylko ją... na łóżku rozłożę!

GROMIWOJA Nic nie rozłożysz...! Precz z wymówką szpetną!

66

MĘŻATKA I.

Więc mole wełnę zetną?

GROMIWOJA

Tak — niech zetną! (Mężatka I. cofa się zawstydzona i staje na boku, wybiega Mężatka II.)

SCENA PIĘTNASTA.

Te same. Mężatka II.

MĘŻATKA II.

(uciekając, spostrzega Gromiwoję i wola)

735 Len nielupiony! Oj, cóżem zrobiła...

W domu zmarnieje!

GROMIWOJA

Patrzcie ją; ta miła Len niełupiony wybrała się łupić!

Wracaj natychmiast!

MĘŻATKA II.

Lecz na światło Zorzy, Wracam w tej chwili, tylko, że go zmiędlę...

GROMIWOJA 740 Nie będziesz międlić: znam ja tę robotę.

Na to międlenie każda ma ochotę!

(Mężatka II. cofa się zaperzona do poprzedniej, która się z tego cieszy)

(wychodzi powoli mężatka III.)

67

SCENA SZESNASTA.

Te same. Mężatka III.

MĘŻATKA HI.

O Ejlityjo, powstrzymaj godziny,sa)

Póki nie wyjdę z obrębu gontyny!

GROMIWOJA A ty, co bredzisz?

MĘŻATKA III.

Rodzę, już mam dreszcze...

GROMIWOJA 745 Wszak wczoraj byłaś tak powiewna jeszcze A dziś odmiana?

MĘŻATKA III.

A tak, dziś odmiana. Pozwól... do domu... odejść, o Gromwoja,

Poślę po babkę...33)

GROMIWOJA

Pleciesz, duszko moja!

Tu, coś twardego masz?

(dotyka szat mężatki)

MĘŻATKA III.

W łonie, chłopczyka.

GROMIWOJA Łżesz, na Afrodis! To, coś do kotlika 750 Podobne raczej. Zbadam te wykręty... (odkrywa chiton i wyciąga z pod niego miedziany hełm, który owa mężatka porwała ze świątyni)

O ty błaźnico, przypiąwszy szłom święty, Udajesz dreszcze?

MĘŻATKA III.

A tak — mam wciąż jeszcze.

GROMIWOJA To, co szłom znaczy?

MĘŻATKA III.

Gdyby mnie schwytała Chwila na Zamku, jak gołąbka biała,

756 Chcę w szłom się schować i tam, jak gołąbka...

GROMIWOJA » Wlazła na gruszkę i rwała pietruszkę?® Więc urodziny tego synka, szłomu,

Tu, na tem miejscu wyprawisz, nie w domu! Mężatka III. cofa się b. szybko i gibko)

MĘŻATKA I.

Lecz ja nie mogę sypiać odtąd wcale,

Gdym Smoka-Stróża ujrzała na skale!34)

MĘŻATKA II.

Jeo A ja, nieszczęsna, z bezsenności ginę:

Mnie tu puhacze budzą co godzinę!35)

GROMIWOJA Zbytnice, dajcie pokój zabobonom!

Wy się tak rwiecie ku mężowskim łonom! Myślicie, że się oni nie rwą do nas?

Wiem, że tam nocy przepędzają smętne.

?66 Więc poskramiajcie swe serca namiętne, Pocierpcie jeszcze jakiś czas samotne!

Wróżba nam głosi zwycięstwo stukrotne,

Gdy ten bunt zniknie. Chcecie, to ogłoszę? (pokazuje im zwój pergaminowy)

WSZYSTKIE KOBIETY Głoś wróżbę, Woj o!

GROMIWOJA

A więc, milczcie, proszę!8B) (czyta ze zwoju proroctwo)

770 Kiedy jaskółki przycupną na jednym pagórze

[gromadnie,

Uciekające od samców i wyrzekające się dud-

[ków,

Zbliży się koniec niedoli i Zeus, piorunu Władyka,

Sprawi, że będzie na wierzchu, co było na dole...

MĘŻATKA I.

(przerywając, z uciechą)

My będziem

Leżeć na wierzchu?

GROMIWOJA Gdy jednak zbuntują się, chcące ulecieć 775 Z chrarna świętego, jaskółki, nie będzie gatunku

[ptasiego,

Któryby chucią lubieżną przewyższył — naród

[jaskółczy...

MĘŻATKA II.

Dla Boga, wróżba jasna, jak na dłoni!

GROMIWOJA (z mocą)

Mimo udręczeń więc, przez wszystkie bogi, Drużyno wierna, nie cofaj się z drogi!

Na Zamek, za mną! Niech na tę srom spadnie, 78o Coby proroctwo podeptała zdradnie!

SCENA SIEDMNASTA.

Chór Starców. Chór Białogłów.

STROFA. ŚPIEW.

STRYMODOROS Bajkę opowiem ci jednę, a bajkę tę ongi słyszałem,

Gdym pacholęciem był małem:

Był raz jeden junosza,

785 Co zwał się Melanio,37)

A za nic na świecie Do ślubu iść nie chciał: więc uciekł na puszcze I zaszył się w bór: [szumiące

I mieszkał wśród gór,

790 I splatał tam siecie,

I łowił zające.

I tylko miał wyżła wiernego u nogi,

A nigdy nie wracał w rodzicieli progi:

Tak sobie obrzydził kobiety,

Mędrzec Melanio!

795 My zaś nie gorsi od tego Melania.

(robi dyg i przysuwa się zalotnie)

Strymodoros ci się kłania,

Całusa chce od babuli!

STRATYLLIDA

(grozi)

Ej, zapłaczesz bez cebuli!

STRYMODOROS (odskoczył zły i podniósł nogę za wysoko) Tak? to cię tu nogą kopnę!

STRATYLLIDA Ej, bo po tych kudłach kropnę!

STRYMODOROS Myronides był też kudłacz,

Czarnotylec, strach na wrogi,

Tudziesz Formion; tak, przebogi!88)

STRATYLLIDA

ANTYSTROFA. ODŚPIEW.

  • 06 Chciałabym także ci bajkę powiedzieć zupełnie naodwrót Do tego twojego Melania.

Żył raz jeden odludek,

Tymonem go zwano.89)

Ciernistą on ścianą sio Dokoła się zamknął i cały kolcami najeżył:

• Eryni to siew.

Prawdziwa jej krew!

Nie ufał, nie wierzył Wśród mężczyzn nikomu!

72

816 Przed waszem łotrostwem uciekł w puszczę

[z domu,

Klął i bił was, draby, i zadawał klęski, Tymon, wróg męski:

Lecz kochał kobiety niezmiernie san I wiernie!

RODIPPE A chcesz, to ci kurtę skroję!

STRYMODOROS

(ironicznie)

Daruj, nie bij, serce moje!

RODIPPE Drwisz, ja ci tu wnet pokażę!

STRYMODOROS Ano, pokaż tę gęstwinkę!

RODIPPE

  • 26 Nie ujrzysz nic, jak łysinkę,

Bo choć młódką się nie czuję —

Jestci, komu las karczuję!

SCENA OSMNASTA.

Gromiwoja. Mężatka I. Myrrine. ,

GROMIWOJA (wypada gwałtownie z bramy Przedsieni) Hejże na pomoc, do mnie białogłowy,

Hej, do mnie!

(przybiega co tchu Mężatka I.)

MĘŻATKA I.

Cóż tam, jakiż kłopot nowy? (wbiegają inne kobiety)

GROMIWOJA (pokazując w dól Akropoli)

«3o Patrzaj, mąż jakiś bieży w dzikim pędzie, Rażony ślepym szałem Afrodyty!

(modląc się, podnosi dłonie)

Obojga Kyter, Pafu, Kypru. Włosto,

Spraw, niech precz od nas idzie drogą prostą!40)

MĘŻATKA II.

(wypatrując)

Któż to i gdzież jest?

GROMIWOJA

Teraz Chloę mija!41)

MĘŻATKA I.

(dostrzegła kogoś w dole)

835 Boże, tam postać jakaś, ale czyja?

GROMIWOJA Tężcie wzrok! Może która pozna...

MYRRINE

Przebóg,

Kinesjas, mąż mój, o losu zrządzenie!

GROMIWOJA (do Myrriny)

Twem dziełem zmienić go teraz w płomienie: Draźń, rozpal zmysły, całuj, a nie całuj,

74

mo Pozwól na wszystko, niczego nie żałuj,

Krom tego, czego wzbrania kielich święty!

MYRRINE Nie bój się, będzie tu na ogień wzięty...!

GROMIWOJA Więc tu go razem wystrychniem na dudka, Razem go schrupiem!

(do reszty kobiet)

A wy, marsz za wrotka! (Wszystkie kobiety chowają się w Przedsieniach. Gromiwoja odbiera od Stratyllidy tarczę i oszczep, przypina złocisty szłom i staje w postawie warty przed bramą. Stratyllida chowa się za mur. Wpada Kinesjas, aż siny, za nim niewolnik Manes niesie iego synka)

%

SCENA DZIEWIĘTNASTA.

Kinesjas, Gromiwoja.

KINESJAS

  • 45 Do kroćset, jaki skurcz mię pręży, męczy, Jakbyś mnie rozpiął na tortur obręczy!

GROMIWOJA Hej, kto w obrębie czat stoi?

KINESJAS

Swój stoi!

GROMIWOJA

Czy mąż?

KINESJAS

Niestety!

GROMIWOJA

Precz od tych podwoi!

KINESJAS Kto mi precz każe? Ktoś ty?

GROMIWOJA

Straż zamkowa!

KINESJAS »5o Na bogi klnę cię, wołaj tu Myrriny!

GROMIWOJA Dobryś, Myrriny — a z jakiej przyczyny?

KINESJAS Jam jej małżonek, Kinesjas z Pyjoni. 42)

GROMIWOJA (z naglą, uprzedzającą grzecznością)

Witaj nam, gościu, ciebie sława goni!

Imię twe dobrze znane w naszem kole:

855 Ciebie twa żona przy biesiadnym stole Wspomina czule przy każdym ust kąsku, Czy to jest jajko, jabłuszko, brzoskwinia, Mówi: »To dla mnie, cóż dla mego Kinia?«

KINESJAS Boże, — gdzież ona...?

GROMIWOJA

Gdy mowa o mężach Naszych, w tej chwili chełpi się twa żona: 860 »Z Kineczkiem moim równać ich nie mogę!«

KINESJAS

Idź ją zawołać!

GROMIWOJA

A dasz co za drogę?

KINESJAS

Gdy zechcesz, dam ci ten gwoździk, tu, oto: Co mam, to daję z najszczerszą ochotą!

GROMIWOJA Więc zgoda, idę. .

KINESJAS Spiesz się, leć, mój kwiecie! *65 Wzdy mnie nie cieszy nic a nic na świecie, Odkąd odeszła ona z mego domu!

Już w progu żre mnie smutek i ciemięży, Gdzie spojrzę, pustki, nuda: jeść nie mogę, Apetyt tracę, bo mnie krzepa pręży!

SCENA DWUDZIESTA.

Z Przedsieni wychodzą Gromiwoja i Myrrine, żywo ze sobą rozmawiając.

MYRRINE

870 Kocham go, kocham, lecz mojej pieszczoty Nie chce, więc poco mnie ciągniesz, niebogę?

KINESJAS (wyrywając się naprzód)

Co ty wyrabiasz, Miro, skarbie złoty?

Zejdź do mnie, słodka!

77

MYRRINE

Żywię Zeus, nie mogę!

KINESJAS Jakto, Mireczko, do mnie zejdź, o nieba!

MYRRINE

875 Poco mnie wołasz, wszak ci nic nie trzeba! KINESJAS

Mnie nic nie trzeba, mnie, wcieleniu nędzy? MYRRINE

Bądź zdrów!

(chce odejść)

KINESJAS Stój, słuchaj! Może ciebie prędzej Wzruszy to dziecię! Synku, proś mamusi! (Niewolnik Manes podnosi chłopczyka, Myrrine śmieje się do dziecka)

CHŁOPCZYK Mama — mamusia — do mamy — mamusi!

KINESJAS

(oburzony)

»8o Więc nawet dziecko zejść cię nie przymusi?! Sześć dni nie myte, nie ssało — biedota! Ulitujże się!

(pauza)

MYRRINE Toć się lituję, lecz ojciec niecnota Nie ma litości nad niem...

KINESJAS

(ostro)

Zejdź do dziecka!

MYRRINE (bardzo poważnie)

0 serce matki, ty mi tu zejść każesz! (schodzi po stopniach, odbiera i pieści malca)

KINESJAS (do siebie — stojąc obok)

885 Wydaje mi się, jakby znacznie młodsza

1 jakiś wabik i wdzięk od niej bije,

A że się dąsa i zadziera noska,

To tylko przez to będzie... jeszcze słodsza!

MYRRINE (całuje dziecię)

Synku mój złoty, złego tatki dziecię!

890 Daj pysia mamie, twój całus — najmilszy!

KINESJAS (zaczyna ją ściskać)

Porzuć, złośnico, grymasy raz przecie!

Nie słuchaj innych kobiet! Nie truj życia I mnie i sobie!

MYRRINE (daje mu klapsa)

No — ręce przy sobie!

KINESJAS A w domu nieład, wspólne nasze miano *96 Tak zaniedbane!

79

i

m\

I

MYRRINE

(oschle)

Mało mnie obchodzi.

KINESJAS Mało, że twoją wełnę ukochaną Kury rozwłóczą?

MYRRINE

Tak, mój panie, mało.

KINESJAS Lecz Afrodycie nic się nie dostało,

Mireczko, od nas tak dawno w ofierze!

To grzech; wróć do dom!

MYRRINE

900 Nigdy, aż przymierze

Zawrzecie oraz wojnę skasujecie!

KINESJAS

Owszem, precz z wojną, jeśli tak wypadnie... MYRRINE

Owszem, w dom wrrócę, jeżeli tak padnie Teraz pamiętaj, żem się zaprzysięgła!

KINESJAS

Jednak raz przecie pójdź w moje ramiona!

MYRRINE 905 O nie, choć kocha, ubóstwia cię żona!

KINESJAS

Kochasz, więc kładź się tu, mirtowy kwiecie!

80

MYRRINE

Jakiś ty śmieszny: patrzy na nas dziecię!

KINESJAS (ogląda się za Manesem)

A prawda: Manes, wynieś mi je zaraz! (Manes odbiera od Myrriny dziecię i odchodzi: malec się drze przeraźliwie)

Oto już znikli: znikt i twój ambaras,

910 Więc kladż się zaraz!

MYRRINE

Ależ gdzie, mój kocie,

Gdzieżby to zrobić?

KINESJAS Gdzie? W tej śliczne grociej!43)

MYRRINE

Nie chcę nieczysta wracać w Gród, osielku!

KINESJAS Możesz się obmyć tu, w Tajnem Źródełku!

MYRRINE Daną przysięgę mam złamać, pokuso?

KINESJAS ais Ja winę biorę: co ci tam przysięga!

MYRRINE Przyniosę... leżak...

KINESJAS

Pocóż ta mitręga? Dobrze nam będzie na ziemi.

GROMIWOJA

81

6

MYRRINE

Erosie!

Luboś ty hultaj, nie chcę... tak... na rosie! (wybiega)

KINESJAS (zacierając ręce, biega żywo — podryga) Strasznie mnie, widać, kocha moja żonka!

MYRRINE

(wbiega ze składanym leżakiem, rozkładają go oboje)

920 No kładź się, nim się rozbiorę z cbitonka, Lecz zapomniałam czegoś... Ach... rogoże!

KINESJAS (kładąc się na leżak)

Jakie rogoże? Nie chcę...

MYRRINE

Lecz, mój Boże, Nie dobrze, brzydko, tak na samych paskach™.

KINESJAS Daj choć ust, luba!

MYRRINE

(chyląc usta)

Masz...

(wybiega)

KINESJAS

(smakując)

Mnia, mnia... jestem w łaskach!

82

MYRRINE (wnosząc rogóżkę)

»J6 Mam już rogóżkę! Teraz cię popieszczę.

W mig zdejmę szatki... czegoś niema jeszcze... Poduszki!

KINESJAS Nie chcę, po jakiego licha?

MYRRINE

( wybiegając)

Ja chcę, rozumiesz?

KINESJAS

(do siebie — spocony i zmęczony — rozciąga się na łożu)

Już człek ledwie dycha...

MYRRINE (wnosząc poduszkę)

Wstań, podnieś główkę! Masz wszystko, nie-

[cnoto!

KINESJAS

8so Tak — to już wszystko. Pójdź tu, moje złoto!

MYRRINE Odpinam pasek — lecz pomnij łaskawie,

Byś mnie nie zawiódł w tej przymierza spra-

[wie!

KINESJAS Wpierw trupem padnę!

83

2*

MYRRINE

Ach, niema wojłoka!

KINESJAS

(zniecierpliwiony)

Poco wojłoka? chcę d...; znów zwłoka!

MYRRINE

(wybiegając)

935 Nie bój się; dam ci... wrócę, nie ucieknę!

KINESJAS

(z pasyą)

Kobieto, ja się przez ten wrojłok wścieknę!

MYRRINE (wnosząc wojłok)

Powstań!

KINESJAS

(wstaje)

Już dawno czeka ten powstaniec...

MYRRINE (nakrywając go wojłokiem)

Chcesz, dam wonności?

KINESJAS (ocierając pot)

Miro — skończ katusze!

MYRRINE

O Afrodyto, chcesz, czy nie chcesz, muszę!

84

KINESJAS

(zrezygnowany)

940 Wszechmocny Zeusie, lejcie się wonności!

MYRRINE (odtykając flakon)

Wystaw tu dłonie i namaszczaj skronie!

KINESJAS (z gestem odrazy)

Pfe, twój olejek — nabawił mnie mdłości, Ależ to zapach — wcale nie godowy...

MYRRINE Daruj pomyłkę... to balsam pieprzowy... (wybiega po inny olejek)

KINESJAS 946 Wyborny, zostaw, stój, szalona!

MYRRINE

(wybiegając)

Bredzi!

KINESJAS

(sam)

By zdechł ten łajdak, co olejki cedzi!

MYRRINE (wraca z alabastrowym Stojkiem)

Masz tu ten słojek.

KINESJAS (z rozpaczą)

Mam i ja... dla ciebie...

85

Wzdy raz się połóż; przez bóstwa na niebie — Nie noś nic, nie męcz!

MYRRINE

Zgoda, na Artemis! Właśnie sandały zdejmę. Lecz mój drogi,

»6o Daj za przymierzem głos!

KINESJAS

Tak, prze-bogi.

Na radzie.... podam... wniosek!...

(Myrrine robi przesadny — szyderski dyg i ucieka w Przedsienie)

SCENA DWUDZIESTA PIERWSZA.

Kinesjas, Chór Starców.

KINESJAS (gapi się przez chwilę — osłupiały)

Zabiła mnie na śmierć żona,

Na proch i na sieczkę starła,

Żywcem odarła I poszła sobie na Zamek!

Och, kogóż teraz obłapię w ramiona,

955 Gdy najpiękniejsza ze wszystkich stracona? Jakże ten drobiazg nakarmię, napoję?

Hej, Lisipiesek, przyjdź na prośby moje,44) Sprzedaj mi jednę z twych mamek!

STRYMODOROS Och, jaka boleść targa twą duszę,

86

960 Podle zdradzony biedaku 1 Tak mi cię żal, nieboraku!

Ajaj, kto strzyma takie katusze?

Mieć takie lędźwie potężne,

Tylą urodę i takie człony 966 I biodra jędrne, półkule prężne,

A nie móc ściskać co rano żony?

KINESJAS

O Zeusie, ratuj! Ten skurcz szalony!

DRAKES Zaprawdę, tobie zadała te męki Ta szelma, potwór wcielony!

KINESJAS

970 Nie mów tak! Kocham i wielbię jej wdzięki!

STRYMODOROS Jakie tam wdzięki! Ot, szelma podła!

(wznosi ręce do modlitwy, za nim cały Chór Starców)

Zeusie, nasz Panie!

Obyś ją porwał, jak drzewo suche,

Uniósł wichurą, skręcił w orkanie,

Gnał w podniebną zawieruchę,

A potem puścił! Niech leci na ziemskie padoły I niespodzianie Niech się nabije na czyj... kulas goły!

87

SCENA DWUDZIESTA DRUGA.

Herold lakoński, Senator. Chóry.

HEROLD

(mąż wspaniale zbudowany, kontrast smukłych i zgrabnych Ateńczyków. Na głowie wieniec oliwny, na ramionach powłoka purpurowa, sandały zakurzone z drogi, pod chlamidą sterczy fallos)

980 Ka tu rajcuje starszyzna Ateneów?

Ka są Pry tany? Chcę wam rzec nowinę!

SENATOR

A tyś kto, człowiek, czy Konisal sprośny?46) HEROLD

Ja tu, koniądzu, herold, na dwa bogi:

Skróś miru idę ze Sparty kęs drogi!

SENATOR

»b Tak? A pod pachą masz nadziak schowany! HEROLD

Nic nie mam.

SENATOR

Patrzysz, jako wilk złapany, Co pchasz pod delię? Czyś zochwaciał w dro-

[dze?

HEROLD

Hej, wiera Boże, to człek głupi srodze!

SENATOR (pokazując fallos)

Co ci to, łotrze, tak furkło do góry?

88

HEROLD

990 Nic, na Kastora! Przestańcie pleść bzdury!

SENATOR (dotyka fallosa)

A to co znaczy?

HEROLD

Lakońska buława. *6)

SENATOR Patrz, u mnie także lakońska buława!

Mów prawdę: wiem już, jaka to jest sprawa! Ha, jak tam stoją interesy w Sparcie?

HEROLD

995 Okropnie stoją; mam ci rzec otwarcie, — Sparta i wszyscy związkowi otęgli!

SENATOR Skąd na was spadło to zło niepożyte,

Od bożka Pana?

HEROLD Nie — to przez Lampitę, Za nią zaś wszystkie spartańskie kobiety 1000 Razem, jak klacze wypuszczone z mety, Hejże na chłopów, hej gnać precz od łoży!

SENATOR ( drwiąco)

Jakże wam teraz?

89

HEROLD

Eh, psom nie jest gorzej! Łazim po mieście w kuczki, jak z świecznikiem

Pod wiatr: lecz baby nie wdają się z nikim Nie dają nawet dotknąć się mirteczków, ioo5 Aż przódziej wszyscy jednowolną radą Mir uchwalimy i zladzim z Helladą.

SENATOR (bijąc się w czoło — do widzów)

Widać, ze wszystkich stron świata pleć biała W tem się sprzysięgła: to rzecz zrozumiała...

(do Herolda)

Ty wróć natychmiast, daj wniosek, by w spra-łoio Miru przybyli tu pełnomocnicy, [wie Ja zaś to samo wniosę na wietnicy,

Rzecz popierając tym kulasem oto!

HEROLD

Na skrzydłach lecę, wzdy słowa twe... złoto.

(Wychodzą — równocześnie jeden na lewo — drugi na prawo)

SCENA DWUDZIESTA TRZECIA

Chóry Oba.

STRYMODOROS Łatwiej zwalczyć bohatera,

Łatwiej ognia stłumić żary,

90

ioi6 Niż kobietę... Wzdy pantera Nie jest gorsza od tej starej!

(pokazuje palcem Stratyllidę)

STRATYLLIDA Tak? Więc jawnie to przyznajesz,

A przede mną chcesz grać zucha Lubo mógłbyś, ty nicponiu,

We mnie mieć wiernego druha?

STRYMODOROS Nie — przenigdy! Ja od młodu Nienawidzę kobiet rodu!

STRATYLLIDA Owszem, jak chcesz, ty pokuso!

Lecz nie mogę patrzeć na to, loso Żeś tak zaodziany kuso...

Pozwól, zbliżę się do ciebie I okryję twoje ziobra!

(odziewa go opończą, wszystkie robią to samo innym starcom)

STRYMODOROS (z podzięką)

Żywię Zeus, ty jesteś dobra!

STRATYLLIDA Teraz poznać, żeś mężczyzna, Śmieszna znikła już golizna. io26 Gdy nie będziesz mi dokuczał,

To ci wyjmę zgrabnie z oka

Lekką ręką tego... smoka, Który wlazł tam, no... i pląsa.

1030

1035

92

STRYMODOROS Ach, od dawna już mnie kąsa Ten k ą s yliarz zatracony:

A pochwyć go w swoje szpony, Potem pokaż tu acana!

Przecież on mnie gryzie w oko, Przebóg, od samego rana!

STRATYLLIDA

Więc wyświadczę ci tę łaskę, Chociaż jesteś szaławiła.

(majstruje mu koło oka) Zeusie, jakaż pod powiekę Twoją bestja się zaryła!

(wyciągła i pokazuje)

Widzisz twego tu komara?

Z Trykorytu ta poczwara!47)

STRYMODOROS Wydobyłaś go tak cudnie,

Choć się wkopał jako w studnie, Lecz gdy teraz, na Demetrę, Wyjęt został, łzy mkną ciurkiem!

STRATYLLIDA

Więc ci jeszcze łzy obetrę,

A choć jesteś znanym gburkiem Pocałuję!

STRYMODOROS

Nie — nie całuj!

STRATYLLIDA (całuje go, a za nią każda innego) Chcesz, czy nie chcesz, pocałuję!

STRYMODOROS

(odmłodzony)

A niechże was gęś podepce,

Wy łasice, wy przychlebce!

Prawdę ano mówi stare,

Niezrównane porzekadło,

»Ź 1 e na świecie z łotrzycami, »Ale gorzej, gdyśmy sami!

STRATYLLIDA xo4o Więc ci teraz tu ślubuję,

Krzywdy wam po życia kres Nie wyrządzać: również czuję,

Że nie chcecie moich łez!

Razem teraz będziem stać,

Zgodnie gromkie pieśni piać!

CHÓR STARCÓW

STROFA. ŚPIEW.

Nie szykujem się psotnie Światu gorzkich prawd prawić, Ani szydzić zeń;

93

io« Wszystko zrobim odwrotnie:

Będziem czynić i jawić Samo tylko wesele,

Mamy bowiem za wiele Tych bolesnych udręczeń,

Które niesie dzień!

Niechaj więc męże, kobiety, wdówki, >060 Szczerze wyjawią, czy im nie trzeba Gotówki,

Może tak dwie, trzy stówki?

Gdyż mamy tego huk.

Trzos koło trzosa! io65 A gdy tam kiedyś pokój powróci,

Co kto pożyczył, to wtedy... figa, Niechaj nie płaci nic,

Ani pół grosza!

CHOR BIAŁOGŁÓW

ANTYSTROFA. ODŚPIEW.

W goście do nas przyjadą Urodziwe junaki,

Karystyjska młódź!

Więc przyjmę ich z paradą, io«o Groch, pieczone prosiaki,

Że aż zapach czuć!

Prawda? Same przysmaki Na biesiadę dam,

Bo to śliczne chłopaki!

Ślinka idzie wam?

94

I wy też przyjdźcie do nas w gościnę, Ale się z dziatwą wykąpcie doma,

Z godzinę 1065 Przedtem, a dziarską minę

Przybrawszy, walcie w dom!

Nie pytający

O nic nikogo, pchajcie się żwawo, Jakbyście mieli ku temu prawo,

Jakoże u nas 1070 Zawarte drzwi

Na spusty trzy!48)

SCENA DWUDZIESTA CZWARTA.

Wchodzą posłowie spartańscy, ubrani śmiesznie: na biodrach ochronne »półkoszki«, jakby krótkie krynoliny na fallosy; na ramionach chlajny dzia-nice zakasane wysoko.

Chór Starców, Pełnomocnik Spartański. CHÓR

Baczność! Idą już ze Sparty, Wykręciwszy w górę wrąsa,

Ichmość posly, a na biodrach Coś im, jakby w kojcach, pląsa!

STRYMODOROS (do Spartan)

io75 Witamy, czołem, Mości Lakonowie!

Jakże się macie — mówcie, goście moi!

PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI Cobych ta siła gwarzył, Waszmościowie, Dyć sami widzą, jako nam rzecz stoi.

STRYMODOROS Ba! Ta zaraza okrutnie was spręża, Gorączka, zda się, jeszcze się natęża?

PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI 1080 Luto. Cóż prawić wiela? Niech kto skoczy, Ka chce po kogo, niech mir nam zjednoczy. (ukazuje się orszak poselstwa ateńskiego również ze sterczącymi fallosami)

STRYMODOROS Patrz, oto idą nasi pramieścice!

Jak na boisku podgięli dzianice;

Folgując łonom, odsłonili brzuchy,

1086 A mają strasznie zapaśnicze ruchy!

PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI Kto wie, niech gada, gdzie jest Gromiwoja!? Patrzcie, co może spotkać biednych ludzi!

STRYMODOROS Oj, ten wasz pomór, to brat owej dżumy! Czy was tak świtem jakiś skurcz nie budzi?

PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI 1090 Byleby świtem..., lecz zawsze i wszędzie,

I jeśli zaraz przymierza nie będzie,

To niema rady, li zad Klejstenesa!

STRYMODOROS Macie wy klepki, skryjcież interesa!

Niechże was który z wyrwikusiów zoczy, Utnie, co uciął posągom Hermesa!49)

(I Spartanie i Ateńczycy zakrywają fallosy skwapliwie)

PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI 1096 Na Zeusa, prawda!

PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI (do swoich rodaków)

Haj, przez dwa bożyce, To nie przelewki; naciągać dzianice!

PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI (teraz dopiero zobaczył Spartan)

A, czołem, waszmość Lakońcy, źle z nami!

PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI Już po nas, bratku, gdy te łamiboźki Uwidzą, jako sterczą nasze rożki!

PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI 1100 No, Lakonowie, powiedzcie tak szczerze,

Po coście przyszli do nas?

PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI

Po przymierze,

Jako poselstwo.

PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI

Ach, wierzę wam, wierzę. Więc trzeba tutaj wezwać Gromiwoi,

Niech rokowaniem ludy uspokoi!

SROM1WOJA

97

7

PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI nos A niech Gromwoja będzie, czy Gromiwój!

STRYMODOROS Lecz jej nie trzeba wzywać, jak się zdaje, Bo słysząc o was, tutaj sama staje.

{Występuje Gromiwoja z orszakiem)

SCENA DWUDZIESTA PIĄTA.

STRYMODOROS Chwała tobie, bohaterko!

Pora się pokazać ninie Groźną, miękką i pobożną,

Kutą, chytrą, dzielną w czynie, mo Wzdy pry masy wszech Hellenów, Czarem twoim wzięci w jeństwo, Przyszli tu i na cię zdali Wspólnej nawy bezpieczeństwo!

GROMIWOJA Nie trudna to rzecz, kiedy obie strony Bez fałszu zadmą już w jednakie tony: Zaraz to ujrzym. Gdzie jest Jejmość Zgoda?

(Występuje boginka Zgoda (Diallage)

1115 Przywiedź tu naprzód przede mnie Lakony! Nie bierz ich ręką szorstką, ni zbyt hardą, Jak czynią nasi mężowie... z pogardą..

Lecz bierz się do nich tkliwie, jak żonusia: Kto ręki umknie, chwytaj go za... kusia!

(Boginka przedstawia pełnomocników Sparty)

1120 Z tej strony masz tu Ateneów szykować:

Za co się dadzą, za to łap i prowadź!

(Pełnomocnicy ateńscy stają przed nią) Mości Lakońcy, stańcie tuż kolo mnie,

A wy tu, blizko! Słuchajcież przytomnie! Wprawdzie niewiastą jestem z pici i lica, u25 Lecz rozum bystry dała mi natura,

Doma zaś rozmów słuchając rodzica Z ludźmi starszymi, wzrastałam w mądrości. Mając was razem, chcę wam ostre słowa Prawdy rzec, wam, co z jednego w jedności 1130 Świętego wiadra na wspólne ołtarze Lejecie wodę, czy to w Termopilach,

Czy też w Olirapi, czy w Delfickim jarze,

I wszędzie, mówiąc krótko: lecz wy, mimo Wspólnego wroga barbarzyńskie ordy, Niszczycie siebie, lud, Hellenów grody! ii35 Uf... Już połowa oracji skończona!

PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI (strojąc koperczaki do boginki Zgody)

Gada, a człek tu na stojączkę skona!

GROMIWOJA Teraz się do was zwracam, Lakonowie: Czyście zabyli, jak tu — Periklejdes Ze Sparty — przypadł rękoma drźącemi luo Do tych ołtarzy, blady trup w purpurze Gońca, błagając Ateńców o pomoc?

Bo wtedy na was runęły dwie burze,

Rokosz Messeny i trzęsienie ziemi!

Hoplitów zebrał huf czterech tysięcy Kimon i catą Lakonię zratowal,

1145 Więc gdy z tej toni wydrą was Ateńcy,

Wy krwią ich teraz szafujecie szczodro?

PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI (oburzony)

Bogów i ludzi krzywdzą te złodzieje!

PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI (nie słucha i nie wie o czetn mówią, tylko manipuluje koło boginki Zgody: naraz usłyszał ostatni wyraz i przytakuje)

O tak, złodzieje! Ale też to biodro!

Śliczne, co śliczne, inobyś całował!

GROMIWOJA (zwracając się w tej chwili do niego) Myślisz, że może Ateneów rozgrzeszę?

(do Ateńczyków)

1160 Zapomnieliście, jak znów Spartan rzesze,

Do was, odzianych w niewolne kubraki, Przybyli, gromiąc tessalskie żołdaki,

Rażąc Hippiasa siepaczy włóczniami,

W dzień ów, gdy w boju krwawym oni sami ii65 Wam pomagali i — miast kurt niewolnych-Lud nasz ubrali znowu w strój wolności!

PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI Nikam nie widział wraz tylu śliczności!

PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI Aj! cacko z dziurką, aż mnie mgli do kości!

GROMIWOJA Więc gdy was łączy krew, przelana razem,

1160 Wy bój toczycie, godząc w się żelazem Pomsty? Pokoju czemu nie zawrzecie?

PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI Chcieć, chcemy miru, ale niech nam przecie Nasz gród oddadzą...

GROMIWOJA

Jaki, druhu?

PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI

Pylos,

O który ciągle ból czujemy srogi.

PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI ileś Na Posejdona, nic z tego — na bogi!

GROMIWOJA

Daj, drogi!

PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI

Ale?... Cóż będziem tarmosić?

GROMIWOJA W odwet o inny kraj możesz go prosić...

PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI Więc nam oddajcie naprzód... ten... jak zwie Aha... Echinunt, Melijską ostoję, [się... ino Za nim leżącą i łydki Megary!

PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI Nie wszystko, na dwa bogi, lisie stary!

GROMIWOJA

0 łydki bić się? Ustąp, czyliś smykiem?

PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI Zgoda: chcę nago orać już konikiem!

PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI Haj, na dwa bogi, nawoziłbych rolę!

GROMIWOJA U76 Gdy mir zawrzecie, na orkę... pozwolę.

(krzyk wszystkich mężów, potakujący)

Więc gdy już zgoda na jedno orędzie, Gońcie i głoście mir związkowym wszędzie!

PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI Łatwo to gadać: patrz, luba, stojączka! Więc jakże gonić? Wzdy nasi druhowie iwo Chcą, jak my czubić...

PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI

Na dwa bogi, czubić

Chcą wszyscy!

PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI

Nawet skromni Karystowie!

GROMIWOJA To prawda: teraz róbcie wodozlanie,

Bo was na Zamku ugościć chcą panie Tem wszystkiem, co w tych puzderkach zamknięto.

ii85 Tam też przysięgę zobowspólną, świętą, Złożycie. Każdy potem weźmie żonę

1 w dom odejdzie...

102

PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI

Och, już cały płonę!

PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI Prowadź nas, ka chcesz; niech się to raz skoń-

[czy!

PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI Prowadź natychmiast, ziaję, jak pies gończy! (Wszyscy wchodzą przez Propyłaje w głąb, pozostaje tylko Chór)

CHÓR BIAŁOGŁÓW

STROFA. ŚPIEW.

Mamy kraśne kilimy,

Płaszcze, suknie na święto 1190 I złotości rój!

Tem się z wami dzielimy;

Wszak niemałą przynętą Cały ten skarb mój!

Kto ma dzieci, niech leci I te panny, co noszą U95 Na procesji kosz,

Niech się tu do nas poufnie zgłoszą I biorą, co chcą, bo owe skrzynie Choć mają niby jakieś zamknięcie,

To jednak łatwo... zerwać pieczęcie

I brać to, co się nawinie...

1200 Lecz nie wiem, aza w skrzyni co znajdziecie...

103

Chyba widzicie lepiej ode mnie: Ja sama patrzę daremnie,

I widzę na dnie li... śmiecie!

ANTYSTROFA. ODŚPIEW.

A kto w domu hoduje Głodujące czeladzie,

Drobnych dzieci lik,

1205 Niech się do mnie skieruje:

Mam bułeczki na składzie Z pszenicy i fig:

Są kołacze gotowe,

Chleby z pieca garcowe! Zapraszamy was!

1210 Więc gdzie jest jaka głodna biedota,

Wszyscy niech zniosą przed moje wrota Worki i mieszki: Manes, niecnota,

Ten mój parobas, hojnie namierzy,

Co się tam komu należy.

Tylko dam jedną maleńką przestrogę: Lepiej się trzymać od drzwi z daleka... Bo ugryźć może bryś w nogę 1215 Mniej ostrożnego człowieka!50)

104

EXODOS.

WYJŚCIE CHÓRU.

(1216—1321).

SCENA DWUDZIESTA SZÓSTA.

Tłum gapiów otacza bramy Propylajów, pilnowane przez strażniczkę; z uczty wychodzi nieco chwiejnym krokiem jeden z Ateńczyków, z pochodnią w ręku, bo już jest wieczór, i rozpędza gawiedź.

Chór i Ateńczyk /.

ATEŃCZYK I.

Hej, wrotna, otwórz!

(do gawiedzi)

Wynoś się, warchole! Tuście usiedli? Chcesz, to ci przysmolę Tą żagwią kudły? Precz mi stąd, hołoto! *)

JEDEN Z TŁUMU (usuwając się)

Nie ruszyłbym się, gdyby nie chęć oto,

1220 By ci dogodzić; robię więc ofiarę!

  • ) Wiersze 1216—1225, podług' tekstu Blaydesa, z tą różnicą, iż tłómacz wprowadził zamiast Wrotnego, Wrotną, oraz dwóch ludzi z tłumu, co, podług' jego (tlómacza) zapatrywania, jest logicznym wypływem myśli Arystofanesa.

105

DRUGI Z TŁUMU My wszyscy robim dla ciebie ofiarę!

(niby się usuwają ze stopni)

ATEŃCZYK I.

Precz, bo za kudły chwycę, dziady stare! Wen, jazda, aby mości Lakonowie Mogli wyjść godnie po sutym bankiecie!

SCENA DWUDZIESTA SIÓDMA.

Z Przedsieni wychodzi drugi z pełnomocników ateńskich, również w różowym humorze.

Ci sami i Ateńczyk II.

ATEŃCZYK II.

(do pierwszego)

1225 To uczta; lepszej nie było na świecie! Nawet Lakońcy stali się rozmowni,

My zaś przy winku mamy humor byczy!

ATEŃCZYK I.

Prawda, na trzeźwo żaden trzech nie zliczy! Gdybym współziomków mógł przekonać sło 1230 Tobyśmy w posły chadzali pijani! [wem, Bo kiedy idziem po trzeźwu do Sparty, Mącimy wTszystko; jakby opętani,

Kręcimy; tego, co prawią, nie słyszym, Węsząc w ich słowach to, czego nie mówią, 1235 W tych samych paktach zmieniając warunki! Dziś wszystko dla nas różowo i gdyby

106

0 Telaraonie piał kto pieśń, a drugi Do Kleitagory grał mu wtór na flecie, Klaskalibyśmy na takim duecie!61)

(do hołoty, która znowu obsiadła schody)

Te gapie znowu drogę zawaliły!

1240 Precz stąd, do kata, precz stąd, szaławiły!

(Z Akropoli wytacza się przy świetle pochodni cały orszak męski)

ATEŃCZYK II.

Żywię Zeus! Oto wali pochód cały!

SCENA DWUDZIESTA OSMA.

Ci sami, oba Chóry i oba orszaki pełnomocników Aten i Sparty.

PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI (do fletnisty)

Hej kochaneczku, duj raźno w piszczały: Hej, koło ziemi będę krzesać setnie

1 w cześć Ateńcom i naszym zapieję! (Fletnista występuje i szykuje się grad)

ATEŃCZYK I.

1245 Dmij, a od ucha — na bogi — we fletnie! Jakże się cieszę, źe ujrzę ich reje!

107

MONODYA I.

PEŁNOMOCNIK SPARTY (śpiewa pod wtór fletni: inni Spartanie tańczą tę pieśń równocześnie)

Do śpiewu zwij W cześć witeziom, o Mnamojno, Matko Muz, Jednę z twych cór! i?5o Co nasze i wasze zna czyny,

Co widziała śród głębiny

Pod Artemisjon

Jako się rzucali

Ateńcy na wroga korabie

I jak bożyoe na Medach jechali!

A zaś z Leonidą my,

1255 Jak odyńce, ostrząc kły,

Wraz skoczyli w boju tan,

Kwiat toczący krwawych pian Z wściekłych warg na gołą pierś!

1260 A było tam ludu perskiego nie mniej,

Jak na brzegu piaskowych jest ziarn!

Dzikich pól Pani, Łowczyni sarn,

O Artemido,

Przyjdź, boska dziewko,

Przymierza broń!

1266 Byśmy długo w nim żyli, by z wieku na wiek Przyjaźni niezłomnej mir chronił i strzegł!

A fałsz i lisie podrywy Wyrzućmy z tego przymierza!

1270 Więc bywaj na świadka, o Pani cięciwy, Psy w smyczy wiodąca na zwierza!

108

SCENA DWUDZIESTA DZIEWIĄTA.

Gromiwoja wchodzi z całym orszakiem kobiet at-tyckich i panhelleńskich: pokazują się te same stroje, co w I. akcie.

Ci sami i Gromiwoja z orszakiem.

GROMIWOJA Oto gdy wszystko żądzą miru płonie, Bierzcie swe żonki, Mości Lakonowie,

1275 Takoż wy swoje! Mąż niech przy swej żonie, Żona przy mężu stanie! Więc na zdrowie Nasze i na cześć bogom — ninie w tany, Ślubując nigdy nie popaść w szał znany!

CHORUS (śpiew i taniec)

Prowadź twój chór w radosny pląs, Charyty swobodne zwij, i28o Wzywaj Artemis i brata jej,

Apolla, boga wresela!

Przybywaj do nas, Nysy gospodnie, Co w Menad gronie palisz pochodnie,

I ty, Dyjosie, piorunem grzmiący,

1285 I ty, dostojna jego małżonko, Wiecznie szczęśliwa!

Zwij wszelkie bóstwa, aby nam były Świadkami w życiu, aż do mogiły,

109

Że nam stworzyła Serca kojący Mir

i29o Boska Kyprida!

Halalaj, ije, pajon W górę serca, w górę głos!

Iai,

Jakby dał zwycięstwo los!

Iai!

Euoj, euoj, iaj,

Euoj, euoj, euaj, euaj!

GROMIWOJA (do Spartan)

1296 I ty, Lakonie, zagrzmij na nowo Swą pieśń godową!

MONODYA II.

PEŁNOMOCNIK SPARTY (śpiewa, tańcząc, a z nim tańczy tę pieśń cały orszak Spartan)

Tajgetu turnie porzucaj,

O złotostruna Muzo Lakońska i zejdzi k’nam,

Piać bożyca, w Amyklach zwiastuna,

1300 I Atanę, co dzierży spiżolity chram

I dorodnych synów Tyndara,

Co hań nad wodą Eurotasa pląs wiodą,

Hej, dorodnych bratów para!

110

Hej — ha — raźniej! Lekką stopą Heja — ha — w zawrotny pląs.

Wielbmy Spartę, gdzie nam chór Bogów gędzie, a pod gędź Tupią nogi naszych cór,

Jako źrebic kiedy w tan Zwyrtny idzie śliczny wian!

Kręgiem, kręgiem ponad brzeg,

Gdzie Eurotas toczy bieg,

1310 Krzesa szumnych dziewek wian,

Aż pod niebo leci pył!

W górę wiatr warkocze wzbił,

Jak u Bakchantki, która w dłoni Tyrsu kiść dzierżąc, kołem goni,

Hej!

Hej, szumna córo Ledy, prowadź nam rej, i3i5 Hej, śliczna tanecznico!

Wlos rozwiany ręką wij,

A nóżkami drobno bij,

Jako leśna łań!

I zaklaskaj dłonią w dłoń

I zawrotnem kołem goń

I rozhulaj pląs!

I boginię niebosiężną,

Spiżowego chrama Księżną,

Wojów Włastę, piej!

KONIEC.

OBJAŚNIENIA.

') Koliada, bogini Afrodite, tak nazwana od miejscowości Kolias w Attyce, gdzie była jej świątynia, znana z kultu rozpustnego.

s) Beocja słynna była z ryb i węgorzy, które poławiano w jeziorze Kopais.-

s) Szkut — wyraz gwarowy, = chłopak, urwisz: szkuta = duża łódź.

4) Lampito — patrz przedmowa str. XVIII: mówi, jak wszyscy Spartanie w tej komedyi — po dorycku, narzeczem, różniącem się znacznie od języka Ateńczyków: tło-macz musiał tę różnicę oddać i użył gwary podtatrzańskiej, patrz przedm. str. XXI.

Zaklęcie spartańskie ulubione — na dwa boży ca (dual) t. j. na Kastora i Polydeukesa: zaklęcie kobiet na dwie boginie: Demeter i Korę.

Podług praw Likurga — musiały dziewczęta spartańskie odbyć naukę gimnastyki wraz z chłopcami i to tak, jak powiada Lampito — nago: dochodziły też do niesłychanej siły i zręczności. Tu mowa o pewnem ćwiczeniu »bibasis«, polegającem na skokach i uderzaniu piętami i podeszwami poniżej grzbietu.

5) Ferekrates — współczesny komedyopisarz.

8) Gromiwoja mówi o scenie z tragedyi Ajschylosa: Siedmiu pod Tebami, — przemowa posła do Eteoklesa:

113

Siedmiu bohaterów, zabiwszy tura na czarnej pawęży, przysięgło nie odstąpić od Teb, aż je zdobędą.

’) Mowa o tarle do sera; tarła takie miały trzonek zazwyczaj artystycznie wyrobiony; ulubioną formą była zgięta lwica, jako rękojeść.

8) Żona Lykona, to właśnie Gromiwoja.

    • ) Attykę nazywano Czworogrodem, Tetrapolis, od czterech głównych osad; Oinoe, Probalinthos, Trikorytos, Marathon, gdzie właśnie stał pomnik zwycięstwa nad Persami. Jest w tem komiczna przesada, gdyż żaden ze starców nie mógł chyba brać udziału w bitwie Maratońskiej roku 490, a tem bardziej w obronie Akropoli przed Kleomenesem, który napadł Ateny w r. 510, t. j. dokładnie przed stu laty. Przypominają swemi przechwałkami kłamstwa Zagłoby.

9) Niszczej — ofiara całopalna — holocaustum. Biblia Król. Zof. 25, 6, 27.

10) Hipponaks, poeta jambiczny, żył w pierwszej połowie VI. wieku przed Chrystusem. W jednej ze swych pieśni zagroził rzeźbiarzowi Bupalosowi, że go obije po twarzy i tego dokonał. Pieśń stała się bardzo popularna i przetrwała, jak widać, do czasów Arystofanesa. Podobno sprawa miała się tak: Bupalos robił rzeźby, karykaturki Hipponaksa (rzeźba karykaturalna jest początkiem wielkiej greckiej sztuki portretowej), który się mścił znowu wierszem; stąd bójka.

11) Przytyk do pieniactwa Ateńczyhów, którzy nic nieomal nie robili, tylko sądzili —i za to pobierali dyety: spraw było mnóstwo, g'dyż w Atenach był sąd najwyższy i dla sprzymierzonych. Obywatel, łyk ateński, był bardzo dumny i zarozumiały z tego potężnego urzędu — trybunału.

łS) Patrz przedm. str. X.

ls) Demostratos, przeciwnik Nikiasa, podał był na zgromadzeniu ludowem wniosek wyprawy sycylijskiej, która się tak tragicznie zakończyła dla Aten. Z ust świętosz-kowatego Senatora dowiadujemy się, że zrobił to w nie-

szczęsnej »złej godzinie*, kiedy kobiety opłakiwały rocznicę zgonu Adonisa. Była to zatem fatalna wróżba, pomimo to Demostrat — niedowiarek, ateusz, przeparł swoje, ale najwinniejsze są kobiety, bo... wrzeszczały.

Pnyks, miejsce zgromadzeń ludu, lekko pochyłe wzgórze naprzeciw Akropoli.

Adonis, ulubieniec Afrodyty, zginął na polowaniu, a śmierć ta wprawiła boginię w rozpacz. Z krwi jego wykwitnął na rozkaz Afrodyty piękny kwiat leśny, ane-mone. Kult Adonisa był bardzo rozpowszechniony śród kobiet, a święta na cześć jeg'0 były liczne i wcale nie należały do bardzo przyzwoitych.

u) Urzędnik—tak jest: scytyjscy łucznicy, niewolnicy państwa, była to wojskowo zorganizowana policya ateńska. Było ich 1200. Pełnili obowiązki pachołków rządowych i katów, jako ludzie plemienia dzikiego, do ślepego posłuszeństwa nawykli. Tu jednak widać, że to tam rozmaicie z tą karnością bywało.

15) Pandrosa, córka Kekropa, najstarszego króla Aten, założyciela zamku Akropoli (Krak i Wanda); Bóstwo Zorzy, Afrodytę; Pani Tauru, Artemis, która tam na Krymie osobliwszej czci doznawała: w czasach prastarych składano jej ofiary z ludzi (Ifigeuia).

16) Na słupach, kolumnach marmurowych, na ich cokołach, na tablicach marmurowych, osadzanych w ścianach zewnętrznych gmachów publicznych, ryto treść układów pokojowych, uchwały ludu, prawa, nakazy, zakazy, traktaty i to były archiwa starożytne.

w) Cytat z Homera Iliada VI, w. 492 (Hektor do An-dromachy) noA;;j.oę 8’ av8psW uxXr,<ja. Homera cytowano jako powagę i to rozstrzygającą.

,8) Kapłani frygijskiej Kybeli, którzy podczas pochodów na jej cześć biegali jak szaleni w pełnej zbroi, robiąc okrutny harmider.

19) Thereus, bohater mityczny, książę Tracyi.

20) Wmieszkauy = [j-etoizo? : wyraz ten biorę z przedmowy księgarza Hieronima Wietora 1521. (Rozm. Sal.

115

z March.). Co do tego całego ustępu patrz przedmowa str. XIII, XIV, XV, XVI i XVII. ’

21) Przestrzega Senator, aby Gromiwoja nie przypominała strasznej, niebywałej, a tak niedawnej klęski na Sycylii, gdzie zginął kwiat młodzieży ateńskiej w krwawych bojach, lub w mękach hańby, głodu, niewoli wśród owych latomii (kamieniołomów).

Rozpacz matek nie miała granic. Poeta nie mógł pozwolić Gromiwoi rozwodzić się na ten temat, gdyż, miast śmiechu komedyi, łatwoby zatrząsł teatrem tragiczny płacz i jęk.

2!) T. j. czekając, jako stara panna, czy też jeszcze zjawi się kawaler i pytając wszelakiej wróżby (kocha — nie kocha i tym p.), Kabała, wyraz hebrajski, oznacza wogóle naukę tajną o badaniu przyszłości.

    • ) Placek z miodem dawano umrzykom dla podziemnego psa Kerberosa, jak pieniążki (obole) dla przewoźnika łodzi, Charona.

Zmarłych wieńczono, jako tych, którzy ukończyli walkę życia, agon wyg-rali przed tymi, co tu jeszcze żyją — jeszcze nie dościgli kresu

24) Przy tych słowach przybiera Strymodoros posturę posągu a za nim wszyscy choreuci. Pretensya do pomnika obok bohaterów wolności Harmodiosa i Arystogeitona jest tem komiczniejszą, że ustawa zabraniała stawiać komukolwiek posągu obok tej wielkiej dwójcy: tak wielką była cześć tych obrońców wolności.

25) Sąd: naczynie złote, w którem obnoszono tak zwane arreta t. j. zakazane symbole bogini Demetry.

Swiątko Braurońskie obchodzono na cześć Artemidy: dziewczątka wyżej lat dziesięciu, ubrane w pozłociste chitonki, łaziły na czworakach, udając niedźwiedzicę. Był to symbol błagalny, aby się przestała gniewać Artemida za to, że kiedyś zabito oswojoną jej niedźwiedzicę w Brauronie, ośadzie attyckiej. Niedźwiedzicę zabił młody Ateńczyk, gdyż pokaleczyła mu siostrę. Bogini

zesłała zarazę na miasto, a jako środek przebłagalny ustanowiono ten obrzęd.

261 Znowu blagi Zagłoby. Leipsydria — były to for teczki na granicy Beocyi i Attyki w górach Parnetu przeciw Hippiasowi, który je wkońcu zdobył, ale rzecz rzecz się działa przed 100 laty.

S7) Artemisya, mężna królowa Halikarnasu (M. Azya) siostra i małżonka króla Mausolosa, któi-emu wystawiła olbrzymi grobowiec Mausoleon (mauzoleum) zwany, a zaliczany do 7-miu cudów świata. Biła się przeciw Ateń-czykom w bitwie morskiej pod Salaminą 480 r. przed Ohr. na czele 58 własnych korabi bojowych tak mężnie, iż o niej właśnie powiedział Kserkses te sławne słowa: Mężowie stali się niewiastami, niewiasty mężami w tym boju. (Herodot VI. 89).

2S) W przedsionku »Poikile stoa* (Krasna Sień) namalował sławny malarz koni, Mikon, (ateński Kossak), epizody walk Amazonek z Ateńczykami, Theseusem i jego drużyną. Mikon syn Fanachosa, był zarówno tęgim rzeźbiarzem. Amazonki — wojownicze plemię kobiet (porównaj Dahomej), mieszkały nad Pontem (Morze Czarne). W mitycznych czasach zajechały Attykę konno: The-seus, heros ateński, zmógł je i wygnał.

59) Bajka Esopa: zając, ścigany przez orła, prosi żuka gnojka, swego kuma, o ratunek. Zuk przyjął go w gościnę. Nadleciał orzeł: żuk prosi go, aby mu nie krzywdził przyjaciela, któreg-o bronią prawa gościnności. Orzeł nie zważa na zaklęcia, w oczach żuka rozdziera zająca. Żuk gnojek postanowił zemstę. Wyszukał gniazdo orła, wytoczył jaja orle jedno po drugiem na brzeg-gniazda i postrącał. Orzeł pobudował się powtórnie na niedostępnej skale. Żuk gnojek i tam zrobił tak samo. Wtedy orzeł uwił gniazdo na Olimpie, na kolanach Zeusa. Żuk gnojek poleciał na Olimp, puścił gnojkiem na Zeusa. Zeus się porwał, aby te żukowe perfumy st.rząsnąć; jaja wypadły i stłukły się.

so) Te dwa wiersze, oraz w. 712, to dosłowny cytat

117

z Telephosa, tragedyi Eurypidesa, któi-ego Arystofanes ośmiesza.

81) Grota Pana — na półn. stoku Akropoli; w niej Apollo schwytał Kreusę i zapłodnił. Syn ' Kreusy, łon, wnuk Erechtheusa, od którego wywodzi się plemię Jonów.

Orsilochos, Ateńczyk hulaka, znany kobieciarz.

Kołowrót, czyli winda: niewiadomo nic bliżej o tej windzie, czy i gdzie była: prawdopodobnie była wtedy właśnie, gdyż roboty na Akropolis koło świątyń dopiero co ukończono; przypuszczam tedy, że jest mowa o jednym z takich kołowrotów do celów budowy.

s‘‘) Ejlityja, bogini połogów: tu prawdopodobnie wiersz z Augi Eurypidesa.

3S) Babka, wyraz ludowy = akuszerka.

34) Wąż, Smok, grodu stróż: legendą był już wtedy, jak to Herodot, VIII, 41, przyznaje. Cześć jednak była dla niego u ludu, ale oświecony ówczesny Ateńczyk widział w nim tylko symbol. Pallas Atene Fidyasa ma go u nóg przy tarczy: tem komiczniejsza jest ta mężatka, która twierdzi, iż go żywego widziała.

85) Sów i puhaczy było i jest mnóstwo w Atenach tak, że, gdy coś kto niepotrzebnie zrobił — mówiono: — uniesie sowę do Aten« — yAauz’ ’A9-r|va?e: ptak Atenie poświęcony.

J6) Poeta wyszydza, gdzie może, łatwowierność ziomków, którzy zbyt często dawali się brać na wróżby, -proroctwa pokątne. Był to po prostu przemysł ówczesnych okkultystów, którzy w myśl zasady swojej, »vul-gus decipi vult...« fabrykowali na kopy rozmaite wróżby. Jako towar pierwszorzędny uchodziły wróżby Bakisa, wieszczka najpopularniejszego.

87) Melanion — postać raczej mityczna — uczeń Chej-rona, (jak Achilles) który go wprawiał do łowów w lasach Arkadyi. Pokonał w biegu Atalantę i miał z nią syna Parthenopeja. Ale to nie jest w sprzeczności z śliczną pieśnią Strymodora: Melanion gardził kobietami: Atalanta to była bogini.

118

as) Myronides zwyciężył Beotów pod Ojnophytą a For-mion był sławnym admirałem. Ogół Ateńczyków wierzył, że ludzie dołem i na grzbiecie porośli są bardzo waleczni a mocni.

30) Timon — »misantrop« — znana postać ówczesnego świata. Żył współcześnie z Arystofanesem. Stratyllida zestawia bardzo komicznie i dowcipnie z mit57cznym Melanionem — tego Tymona, którego znano doskonale w Atenach a zarazem łże o tej jego miłości do kobiet, było bowiem przeciwnie.

40) Przyjmuję tu znakomitą konjekturę T. Zielińskiego Marginalien I Philologus LX. 1901 str. 1—16, który ten wiersz odnosi do Kinesjasa, a nie jak wszyscy inni uczeni do Afrodyty. Gromiwoja wypowiada tu formułkę zaklęcia, aby »złe« poszło precz.

•“) Chloe »Zielna« przydomek Demetry, bogini zasiewów i zieleni, miała świątyńkę na stoku Akropoli.

4 ) Gmina ma nazwę Paionia: Arystofanes robi z niej Peonię, tłómacz od staropolskiego pyje = too;, robi Py-jonię.

45) Grota Pana, patrz uw. 31.

Tajne Źródełko, po grecku Klepsydra: dosłownie Kradziona — skryta — Woda: wysoko na skale zamku ateńskiego jest niewielka pieczara — a w niej źródło, z którego dotychczas wodę czerpią dla Akropoli.

44) Dostawca żywego towaru, znany wówczas Philo-stratos, którego ludność przechrzciła na Kynalopeksa; co tlómaczę dosłownie Lisipiesek.

46) Konisalos, krewny Pryjaposa, demon rozpusty.

46) Buława lakońska — axuTaXa >.a/.<ovi-/.a: wałek, który dostawał wódz lakoński: takiej samej grubości drugi wałek zatrzymywali eforowie, aby odczytać raporty wodza i przesłać mu tajne rozkazy. Korespondencya odbywała się zapomocą wąziutkich pasków pergaminu, które nawijano, splot koło splotu, na wałek i pisano na nich poprzecznie drobno: potem paski zdejmowano, oddawano je posłańcowi, aby je wręczył tej osobie, która

119

miała taki sam wałek. Ta nawijała paski powtórnie, litery układały się jak przedtem i pismo odczytywano.

Tu obaj mężowie odczytali sekret bardzo szybko na swoich buławach.

47) Trykorythos, jeden z 4 powiatów Attyki, leżący na bagnach i moczarach. Nieznośna i niezdrowa okolica Aten z powodu mnogich komarów i muszek. Źródło ma-laryi, która w krótkim po wojnach perskich czasie zaczęła toczyć i trawić piękne greckie ciało, doprowadzając pomału szlachetną rasę do upadku cielesnego.

48) Karystos, miasteczko na Eubei: sławne urodą mężczyzn, którzy uchodzili za ówczesnych Don Juanów.

49) Alluzya do Hermokopidów: Arystofanes kpi z całej ówczesnej św. inkwizycji.

50) »Nigdy Grekowi tak źle być nie może, iżby zapomniał dowcipu i wdzięku.* I to prawda. W tym strasznym 411 roku, kiedy w Atenach nędza i głód doszły ostatnich niemal granic, kiedy już i pieniędzy zabrakło i w kasach rządowych i prywatnych — naród bawi się i słucha w teatrze takich napół bolesnych, a napół żartobliwych kpinek z własnej biedy.

51) Pieśń o Telamonie (wojenna) i Kleitagorze (miło sna) miały rytm jednaki, ale muzyka do nich, nuty, i słowa oczywiście były zupełnie inne: była to zatem kocia muzyka, a jednak podochoconym winem biesiadnikom wydawała się symfonią.

GROMIWOJA

KOMEDYA W 4 AKTACH ARYSTOFANESA

PRZETŁÓMACZYŁ WIERSZEM Z ORYG1N.

EDMUND ŻEOOTA C1ĘGLEWICZ

grana po raz pierwszy d. 20 listopada 1909 r. w Miejskim Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, za Dyrekcyi Ludwika Solskiego, w następującej obsadzie:

GROMIWOJA, pani w Atenach znaczna . . pp. Solska Irena

KALONIKE 1 „ .. .... » Sulima Helena

u,,niKtKIC ; młode ateńskie mężatki ... iw ta

MYRINNE j » Jarszewska Wanda

LAMPITO............................... > Barwińska Leonia

BEOTKA................................ » Łazarewiczówna Hel.

KORYNTKA ............................. ■ Górska Helena

STRATYLLIDA...................... Słubicka Stanisława

RODIPPE............................... Modzelewska Józefa

KRYTYLLA.............................. Mielnicka Helena

MĘŻATKA I.............................. Jutkiewiczówna Sylwia

MĘŻATKA II............................. Krysińska Faustyna

MĘŻATKA III............................ Sokolicz Marya

MĘŻATKA IV............................. Czechowska Paulina

MĘŻATKA V.....................*3,' . . Janikowska Bronisł.

MĘŻATKA VI.................^ f . + Krzewińska Barbara

MĘŻATKA VII.................i . . S . . - Walczakowa Antonina

MĘŻATKA VIII..............Janczewska Zofia

MĘŻATKA IX..................- ... .* . . Janiczówna Janina

MĘŻATKA X.............................. Kopczewska Zofia

MĘŻATKA XI............................ Łomska Aniela

MĘŻATKA XII............................ » Nowakowska Zofia

MĘŻATKA XIII........................... Zarzycka Janina

SCYTKA................................. : Kowalska B.

NIEWOLNICA I............................ Ejsmondówna C.

NIEWOLNICA II........................... » Nowińska Helena

SENATOR (Probulos)...................... Węgrzyn Maksymilian

KINESJAS................................ Leszczyński Jerzy

PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI.................. Marjański Maryan

PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI..................... Stanisławski Stanisław

STRYMODOROS............................. Siemaszko Antoni

FILURGOS............ ................ Jednowski Maryan

DRAKES.................................. > Stępowski Leon

FAYDRYAS................................ Miarczyński Włod.

STARZEC I............................... Węgrzyn Józef

STARZEC II ... .................... Gorzkowski Tadeusz

STARZEC III............................. Bojnarowski Wiktor

STARZEC IV.............................. Brand Kazimierz

STARZEC V .............................. Czechowski Leon

STARZEC VI..............................• Lechowski Tadeusz

STARZEC VII . .................... Puchalski Bolesław

STARZEC VIII............................ Szymborski Wacław

ATEŃCZYK I.............................. Jarszewski Stanisław

ATEŃCZYK II • .................... Kosiński Włodzimierz

ATEŃCZYK III............................ Motyczyński Antoni

ATEŃCZYK IV............................. Bernadzikiewicz Kaz.

SPARTAŃCZYK I .......................... Różycki Antoni

SPARTAŃCZYK II.......................... » Rydzewski Marcin

SPARTAŃCZYK III......................... Senowski Grzegorz

SPARTAŃCZYK IV.......................... Żelawski Jan

HEROLD SPARTAŃSKI ...................... Mastalski Zenon

Chór Starców, Chór Białogłów', Łucznicy, Lud.

MUZYKA KOMPOZYCYI BOLESŁAWA RACZYŃSKIEGO.

Hasów.--

PRAWO WYSTAWIANIA W TEATRZE ZASTRZEŻONE. Nawider (dyskusja) 20:40, 30 gru 2023 (CET)Odpowiedz