Przejdź do zawartości

Boska Komedia (Stanisławski)/Raj - Pieśń XXV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
PIEŚŃ
DWUDZIESTA PIĄTA.

Jeśli się zdarzy, że Poemat święty,
Co doń swą rękę przykładały społu
Niebo i ziemia, który przez lat wiele
Niszczył me ciało, przezwycięży kiedy
Srogość okrutną, co mi drzwi zamyka
Pięknej owczarni, gdziem spał jak baranek,
Wróg wilków, którzy wojną ją pustoszą; —
Z innym już wtedy i głosem, i włosem,
Wrócę, Poeta, i nad mą chrzcielnicą
Laurowy wieniec włożę na me skronie.[1]
Bo tam do łona wstąpiłem ja Wiary,
Co czyni dusze poufnemi Boga,
I co mi za nią Piotr uwieńczył czoło.[2]
Po chwili ku nam światło się pomknęło
Od tego grona, z którego był wyszedł
Pierwszy namiestnik Chrystusa na ziemi;
A przepełniona radością ma Pani
Rzekła mi: „Patrzaj! patrzaj, oto magnat,
Co dlań Galicję zwiedzają na ziemi.[3]“ —

A jak gołąbek, gdy przy towarzyszu
Swoim usiądzie, — kręcąc się, gruchając,
Uczucia sobie wyrażają wzajem;
Podobniem widział, jako dwaj książęta
Potężni, sławni, witali się oba,
Sławiąc ów pokarm, którym się tam żywią.
Lecz, po skończonem onem powitaniu,
Każdy w milczeniu przede mną się wstrzymał
Tak rozogniony, że mi wzrok przerażał.[4]
Wonczas Beatrix uśmiechnięta rzekła:
„Duchu prześwietny, ty, któryś opisał
Szczodrobliwości naszego kościoła,
Zabrzmij Nadzieją na tej wysokości;
Bo wiesz, że zawsze tyś ją wyobrażał,
Ilekroć Jezus trzem się uczniom swoim
W jasności większej ukazywać raczył.[5]
— „Podnieś więc czoło i nabierz odwagi;
Bo co tu wchodzi ze śmiertelnych świata,
Musi tu w naszych dojrzewać promieniach.“ —
Taka otucha od drugiego ognia
Wionęła ku mnie; więc podjąłem oczy
Ku onym górom, które mnie przed chwilą
Zbytnim ciężarem swoim naginały.[6]
— „Ponieważ Pan nasz w łasce swej przyzwala,
Abyś przed śmiercią już włodarzy Jego
Spotkał w najskrytszej pałacu komnacie,
Abyś poznawszy prawdę tego Dworu,
Krzepił tem w sobie i w drugich Nadzieję,

Która na ziemi dobrą miłość nieci.[7]
Czem jest Nadzieja, powiedz, jak rozkwitła
Ona w twej duszy i zkąd przyszła do cię?“
Tak drugie światło przemówiło znowu,
A litościwa Pani, co me pióra
Do tak górnego skierowała lotu,
Tak uprzedziła mnie swą odpowiedzią:
— “Nie ma nad niego Kościół wojujący
Syna, któryby miał nadzieję większą,
Jak o tem właśnie zapisano w Słońcu,
Które nasz zastęp opromienia cały.
Przeto mu dano, ażeby z Egyptu
Przyszedł oglądać tę Jerozolimę,
Nim bojowania czas dla niego minął.[8]
Dwa inne punkta, o które go pytasz,
Nie byś je poznał, lecz aby on światu
Wiadomość zaniósł, jak miłą jest tobie
Ta cnota wielka, — jemu pozostawiam:
Nie będą one zbyt dla niego trudne,
Ni chełpliwości jego nie obudzą;
Niechaj więc teraz odpowie ci na nie,
I niech mu Łaska Boga to przyzwoli.[9]
Jak uczeń, swemu posłuszny mistrzowi,
Rad odpowiada prędko na pytania
O rzeczy, w której biegłym się być czuje,
Aby mu przez to wartość swą okazał; —
Nadzieja, rzekłem, jest oczekiwaniem
Niemylnem chwały przyszłej, co jest dziełem

I Łaski Boga i zasług uprzednich.[10]
Z wielu gwiazd światło to spłynęło na mnie,
Lecz je najpierwej wlał do serca mego
Śpiewak najwyższy Najwyższego Pana;
„Niechaj nadzieje mają w Tobie Panie
(Mówi on w swojej wzniosłej Bogo-pieśni),
Którzy poznali Imie Twoje święte.“
A któż go nie zna, kto ma wiarę moją?[11]
I tyś to światło w liście swoim potem
Z krynicy jego lał na mnie obficie,
Tak że dziś deszcz wasz na innych przelewam.[12]
Kiedy tak mówił, wśród jasnego łona
Ogniska tego blask migotał drżący,
Chyży i częsty nakształt błyskawicy.
Potem wionęło: „Miłość, jaką płonę
Ku cnocie, która mi towarzyszyła
Aż do męczeńskiej palmy, aż do chwili
Kiedym ustąpić miał z pobojowiska,
Chce bym do ciebie, co się w niej lubujesz,
Przemówił znowu i miło mi będzie,
Gdy powiesz, co ci Nadzieja przyrzekła?“
A ja mu na to: I stare, i nowe
Pismo naznacza, i mnie go wskazuje,
Cel dusz, co Bogu miłemi się stały.
Izajasz mówi, że każda w swej ziemi
Podwójną będzie przyodziana szatą:
A ich ziemicą jest to życie słodkie.
I brat twój jeszcze wyraźniej daleko

To objawienie święte wypowiada,
Tam kędy pisze nam o białych szatach.[13]
Przy końcu słów tych, naprzód się nad nami
Rozległo: „W Tobie niech nadzieję mają,“
I wszystkie wtórem ozwały się koła;
Potem w pośrodku nich zabłysło światło
Takie, że gdyby Rak miał blask podobny,
Zima by miała dzień przez miesiąc cały.[14]
A jak wesołe dziewczę, nie dla chluby,
Jeno by uczcić zaślubionej gody,
Powstaje, idzie i w taniec wstępuje;
Podobniem widział, rozbłyśnięte światło
Szło ku dwom pierwszym, które wirowały,
Jak to przystało ich miłości wrzącej,
I z niemi śpiew swój godziło i nutę;
A Pani moja wzrok utkwiła na nie,
I właśnie jako narzeczona młoda,
Stała milcząca i nieporuszona.
— „Oto ten, rzekła, co na Pelikana
Naszego piersi leżał, i co z Krzyża
Na obowiązek wielki był wybrany.[15]
Lecz po tych słowach, równie jak i przedtem,
Bacznie utkwionych nie zruszyła oczu.
Jak ten, co patrząc, wnioskuje sam w sobie,
Że widzi słońce cokolwiek zaćmione,
Bo patrząc na nie, widzieć go nie może;
Tak było ze mną, kiedy się zjawiło
Ostatnie światło... A wtem rzekł do mnie:

„Przecz tak olśniony stoisz, chcąc obaczyć
Rzecz, która tutaj miejsca mieć nie może?
Bo ciało moje na ziemi jest ziemią,
I tam z innemi zostanie tak długo,
Aż póki liczba nasza nie dorówna
Liczbie w przedwiecznych sądach zamierzonej.
Z dwiema szatami do dziedziny świętej
Dwa tylko światła wzniosły się jedynie, —
I to masz zanieść do waszego świata.[16]
Na głos ten koło płonące stanęło,
Razem ze słodką głosów mieszaniną,
Która w potrójnem tchnieniu brzmiała zgodnie,
Właśnie jak wiosła, które wodę pruły,
Gdy trud już ustał, lub niebezpieczeństwo,
Na dźwięk świstałki wszystkie stają nagle.
O jakże w duszy mej wzruszony byłem,
Kiedy, chcąc widzieć Beatriczę moją,
Zwróciłem oczy i widzieć nie mogłem,
Choć byłem blizko niej i w świecie błogim![17]







  1. Poeta wygnaniec rozpoczynał widocznie Pieśń tę pod wrażeniem dalekiej jakiejś nadzieji, że sława jego Komedji otworzy mu drzwi pięknej owczarni (Florencji), do której pragnął powrócić i marzył, że w tymże samym kościele Śgo Jana, gdzie był ochrzczony, jako uznany Poeta, uwieńczy skronie swoje wieńcem laurowym. Nadzieja nie ziściła się: Dante umarł na wygnaniu.
  2. Obacz koniec Pieśni poprzedzającej.
  3. Mowa tu o świętym Jakóbie Apostole, grób którego w Kompostelli, w Galicji Hiszpańskiej, odwiedzają tłumy pobożnych.
  4. T. j. Śty Piotr i Śty Jakób.
  5. Śty Jakób występuje tu jako Apostoł Nadzieji. On to napisał: „A jeśli który z was potrzebuje mądrości, niech prosi od Boga, który obficie wszystkim dawa, a nie wymawia; a będzie mu dana. A niech prosi z wiarą nic nie wątpiąc.“ List Powsz. R. I., w. 5 i 6). Śty Piotr jest Apostołem Wiary, a Śty Jan Apostołem Miłości. Tych to trzech uczniów swoich Chrystus chciał mieć świadkami wskrzeszenia córki Jaira, Przemienienia swego na górze Tabor, i ciż uczniowie byli z nim, kiedy się modlił w ogrodzie Getsemani.
  6. Dante nazywa tu górami Apostołów Piotra i Jakóba.
  7. Śty Jakób bada Dantego we względzie Nadzieji, która to cnota teologiczna obudza w duszy nią przejętej miłość wiecznego zbawienia.
  8. Egyptem nazywa Poeta ziemię, która jest niby ziemią wygnania, a Jerozolimą — królestwo niebieskie.
  9. Śty Jakób zadał Dantemu 3 pytania: 1. Co jest Nadzieja? 2. W jakim stopniu ją posiada? i 3. Zkąd nabył tej cnoty? — Na drugie z tych pytań odpowiada za Dantego Beatricze, na pierwsze i ostatnie sam odpowiadać będzie.
  10. Określenie Nadzieji Dante dosłownie bierze u Piotra Lombardczyka (Petrus Lombardus), zwanego pospolicie Magister Sententiarum. Ten mówi: „Est spes certa expectatio futurae beatitudinis veniens ex Dei gratiâ et meritis praecedentibus.“ (III., dist. 26.).
  11. Najwyższym śpiewakiem Najwyższego Pana, Dante uznaje Dawida króla; Psalmy jego nazywa z grecka Theodia, co ja pozwoliłem sobie przetłumaczyć Bogo-pieśń. W Psalmie IX. w. 11, woła król Śpiewak; „Sperent in Te, qui noverunt nomen Tuum.“ — A imie Najwyższego Pana objaśnia nam Wiara nasza: — jest On Bogiem Miłosierdzia.
  12. Dante chce przez to powiedzieć, że list powszechny Śgo Jakóba tchnie tąż samą nadzieją, co i Psalmy Dawida.
  13. Izajasz (LXI., 7.) mówi: „In terra sua duplicia possidebunt, laetitia sempiterna erit eis.“ A to się wykłada, że i dusza, i ciało błogosławionych cieszyć się będą w niebie weselem wiecznem. — Śty Jan w Apokalipsie mówi; „Potymem widział rzeszą wielką, której nie mógł nikt przeliczyć, ze wszech narodów i pokolenia, i ludzi i języków, stojące przed stolicą i przed oblicznością baranka, przyobleczeni w szaty białe; a palmy w ręku ich“ (R. VII.. w. 9.).
  14. Nowo rozbłyśnięte światło jest to Śty Jan. — Zimą, kiedy słońce jest w znaku koziorożca, t. j. od połowy Grudnia do polowy Stycznia, skoro słońce zachodzi, wschodzi znak Raka; a gdy Rak zachodzi, wschodzi słońce. Jeśliby tedy Rak miał blask taki, jak światło, w którem się zjawił Śty Jan, to ten miesiąc zimowy byłby dniem nieprzerwanym.
  15. Było podanie, że Pelikan krwią z rozdartej piersi swojej ożywiał pisklęta swoje zaduszone przez węża. Piękne jest porównanie do Pelikana Chrystusa, który nas krwią swoją odkupił. — W Ewang. Śgo Jana czytamy: „Był tedy jeden z uczniów jego (Jan), siedzący na łonie Jezusowem, którego miłował Jezus.“ (R. XIII., w. 23); także: „Gdy tedy ujrzał Jezus matkę i ucznia, którego miłował, stojącego, rzekł matce swojej: niewiasto, oto syn twój. Potem rzekł uczniowi: oto matka twoja. I od onej godziny wziął ją uczeń na swą pieczę“ (R. XIX. w. 26 i 27.).
  16. Ze słów Chrystusa o Śtym Janie: „Tak chcę aby został, aż przyjdę“ (Ew. Śgo Jana R. XXI,, w. 22.), niektórzy wnosili i wierzyli, że Śty Jan nie miał umierać aż do sądu ostatecznego; słowa te rzeczywiście znaczyć miały tylko że Śty Jan nie umrze śmiercią męczeńską, jak miał umrzeć Piotr Śty. — Znaczenie więc słów Śgo Jana jest następujące: Pocóż tu szukasz ciała mego, które zostało w ziemi i ziemią się stało, i tam zostawać będzie aż do dnia Sądu ostatecznego; dotąd z duszą i ciałem wstąpili do nieba tyiko Chrystus i Najświętsza Matka Jego.
  17. Blask Śgo Jana zaćmił blask Beatriczy; t. j. blask Objawienia zaćmiewa blask Teologji.