Biesiada (Potocki)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Wacław Potocki
Tytuł Biesiada
Pochodzenie Ogród fraszek
Redaktor Aleksander Brückner
Wydawca Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wyd. 1907
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na commons
Inne Cały tom I
Indeks stron
Biesiada.[1][2]

Po wczorajszym bankiecie wynidę z pokoju,
Aż w izbie pełno krwie, szkła, obu końcow gnoju;
Temu księdza, owemu balwierza prowadzą,
Ci jednają a drudzy dopiero się wadzą;
Ten okradziony biada, bez czapki, bez szable,        5
Ten się potłukł, ten bluje. Hala, hala, dyable!
Aż beczka stoi, z ktorej wczora pito wino;
Tyś to, rzekę, dzisiejszych hałasow przyczyno?
Nie ja, bo pokim pełna leżała napoju,
Nie było, odpowie mi, w domu niepokoju.        10
Wino w ludzi, wiatr w beczkę, nie mogłam się marniej
Obrocić, na pomyje szedszy do piekarni.
Tam nim zgniję, nim moj wiek naznaczony minie,
Od początku do szczątku piją ze mnie świnie.
Biedna beczka, pomyślę, miły panie, że tu;        15
Coż gospodarz? Coż ma być? Gość kontent z bankietu.






  1. (A. P.)
  2. Nadpis pierwotny: Skutek bankietu, przekreślony w rkp. Obok po stronie lewej rkp. wypisano tytuł nowy: biesiada, po prawej umieszczono kalembur: bies-siada.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Wacław Potocki.