Beatrix Cenci

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Tytuł Beatrix Cenci
Pochodzenie Poezye I
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1905
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa, Kraków
Źródło skany na Commons
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Beatrix Cenci.

Wszystko skończone. Przeszło moje życie,
Sen straszny... Gwiazdy blednąc na błękicie,
Złowrogi dla mnie dzień wiodą,
I nie zaświecą te gwiazdy nade mną
Nigdy już, nigdy!... W krainę podziemną
Idę tak nagle, tak młodo.

A nawet jeszcze te powoju kwiaty
Nie zwiędną rychło, wiszące u kraty,
Choć to kwiat wątły i kruchy;
A nawet sieć ta pajęcza nie spadnie
Rychło ze sklepień, ani wiatr rozkradnie
Z okna te chleba okruchy.

I tylko nędzna ma głowa wyklęta
Wnet się potoczy z pnia, żelazem ścięta,
Jak kwiat zerwany od kosy,
I tylko serce moje bić przestanie —

A jam tak młoda... Litości o Panie!
Cudu!... Czyż głuche niebiosy?...

Jak cicho... Od skał ranne wiatry wioną
I twarz mą chłodzą i skroń rozpaloną
I pierś już ogniem nie dyszy — —
Kwiaty mi zapach do celi szlą z pola,
Jakby żegnały... przed oknem topola
Tak smętnie szumi w tej ciszy.

A tam słowiki w gajach tak żałośnie
Nucą, tak smutno, tak dziwnie litośnie,
Jakby płakały po stracie
Nieopłakanej... O słodkie ptaszyny,
Czy wy żalicie się biednej dziewczyny?
Czy wy nademną tak łkacie?...

W sen pogrążonej, w sen, co się nie prześni,
Jutro mi waszych nie słuchać już pieśni,
Lecz mówcie o mnie przez noce;
A jeśli wszystek mój los w pieśni waszej
Zamknąć zdołacie: to gaj się przestraszy
I każdy liść zadygoce.

I wody, co się wiją między łozy
Fale wstrzymają, drętwiejąc od zgrozy,

Jakby w zimową noc mroźną — —
I chyba Bóg tam w górze na niebiosach
Skargę usłyszy w smętnych waszych głosach
I żal Go zdejmie zapóźno...






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kazimierz Przerwa-Tetmajer.