Na królewskim zamku smuci się królewic,
Nie może zapomnieć najpiękniejszej z dziewic,
Kędy zwróci oczy widzi ją przed sobą,
Ale tylko widmem, — nie żywą osobą.
Martwią się król ojciec i królowa matka,
Z nieustannej troski swojego gagatka,
Toż to ich jedynak i następca tronu,
A mówi: „Już będę smutny aż do zgonu!“
Jakże tu pogodzić młodość i te żale? —
Więc król senatorów przyzywa na salę,
O strapieniach syna długo rozpowiada,
Wreszcie mędrców pyta: „Jaka na to rada?“
A było wiadomo, że królewicz młody,
Gdy gonił panienkę przez zamkowe schody,
Na ostatnim schodzie, perłami przybrany,
Znalazł malusieńki pantofelek szklany.
Tedy z senatorów najmądrzejszy powie:
„Niech ten pantofelek wezmą heroldowie,
Niech objadą wszystkie kraju drogi, dróżki
I niech przymierzają na panienek nóżki.
Której się panience pantofelek nada,
Tę królewiczowi zaślubić wypada,
Bo jak kraj nasz cały szeroki i długi
Panny z taką nóżką niema pewnie drugiej.“