Anielka w szkole/Spełnienie marzeń

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Janina Zawisza-Krasucka (opr.)
Tytuł Anielka w szkole
Podtytuł Powieść dla panienek
Data wyd. 1934
Druk Drukarnia „Rekord”
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cała powieść
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Spełnienie marzeń.

Kilka lat minęło, a w duszy Anielki rosło wciąż pragnienie wyruszenia w daleki piękny świat. Aż wreszcie stało się coś niezwykłego. Ludzie z białemi i czerwonemi tyczkami poczęli błądzić po dolinie i robić pomiary. Podobno mieli budować kolej żelazną, prawdziwą, poruszającą się i gwiżdżącą żelazną kolej!
Wieśniacy i wieśniaczki łączyli się w gromadki, omawiając to niezwykłe wydarzenie. Starzy potrząsali w zamyśleniu głowami, młodzi byli zadowoleni. Matka Anielki radowała się, że spory kawał swej ziemi będzie mogła sprzedać za drogie pieniądze.
A potem przybyli do wsi jacyś ludzie weseli i stale śpiewający. Poczęli kopać, przerzucać ziemię, położyli szyny i jeździli tam i napowrót maleńkiemi wagonikami. Rozległy się w dolinie uderzenia młotów, rozbrzmiewały ustawicznie nawoływania. W cichej dotychczas dolinie zrodziło się życie obce, jakieś głośne i hałaśliwe.
Anielka nie posiadała się z podziwu. Całemi godzinami mogła się przyglądać pracy tych obcych ludzi, całemi godzinami przysłuchiwała się ich rozmowom. Czasami ludzie ci pozwalali jej i innym dzieciom wsiąść do maleńkiego wagoniku i przejechać się trochę. Po każdej takiej przejażdżce Anielka rumieniła się i szeptała nieśmiało: „Dziękuję”.
Co niedzielę ponad doliną rozbrzmiewał dźwięczny wesoły śpiew i śpiew ten znowu budził w duszy Anielki tęsknotę za wędrówką po szerokim świecie...
Szyny kolejowe i maleńki budynek dworcowy we wsi, były już gotowe. Zbliżał się dzień uroczysty, kiedy pierwszy pociąg prawdziwy miał przebiec doliną. Wszystkie chaty przystrojono zielenią, wszystkie okoliczne dworce ubrane były flagami. Mieszkańcy wsi odświętnie ubrani czekali niecierpliwie na ukazanie się pierwszego pociągu.
Tam, stamtąd nadchodził! Ludziom zaparło oddech w piersiach, poczęli powiewać chustkami, a przystrojona zielenią i dysząca parą lokomotywa, zatrzymała się na maleńkiej stacyjce w Wielkiej Wsi. Z umajonych wagonów wyjrzały uśmiechnięte twarze, zabrzmiała muzyka i śpiew.
Kto pragnął, mógł wsiąść i całkiem zadarmo przejechać się do Wiatrowa i z powrotem. Oczywiście Anielka nieomieszkała skorzystać z tej okazji. Zdawało jej się, że nagle droga na szeroki świat przed nią się otwarła, skoro prawdziwy pociąg zatrzymuje się w jej rodzinnej wiosce.
Gdy znowu kilka lat minęło i Anielka przestała już chodzić do szkoły, tęsknota jej za wędrówką po świecie stawała się coraz gorętsza i pani Lipkowa nie miała już na ten temat ani chwili spokoju. Anielka pragnęła wydostać się z wąskiej doliny, pragnęła zobaczyć coś nowego, czegoś nowego się nauczyć.
Matka nie miała nic przeciwko temu, więc napisała do jakiejś znajomej pani, mieszkającej w oddalonem mieście. U tej pani będzie mogła Anielka tymczasem zamieszkać.
Dzień wyjazdu coraz bardziej się zbliżał. Odprowadzana przez matkę i rodzeństwo, szła Anielka w stronę dworca z dużą podróżną torbą w ręku. Nadszedł pociąg. Anielka poczęła się żegnać. Z oczami pełnemi łez żegnała powiewaniem chustki dom rodzinny i rodzinną wioskę. Teraz dopiero czuła, jak droga jej była ta zaciszna wąska dolina. Gdy jednak pociąg począł biec pod górę i gdy oddalał się od Wielkiej Wsi coraz bardziej, oczy Anielki rozbłysły na nowo. W sercu jej poczęła się rodzić nieopisana radość i z prawdziwą wiarą w to, że wszystko jest piękne i dobre, Anielka jechała w ten szeroki upragniony świat.


KONIEC




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Janina Zawisza-Krasucka.