Nie wierzcie mi... ja kłamię wam...
Ja się rozpacznie rwę
Do raju bram...
Nostalgii czarną chmurą
Nad morzem płynę łez —
Latami płynę sam...
I śmiercią złą, ponurą
Mrę...
Nie wierzcie mi... ja wam bezczelnie kłamię,
Gdy archanielskie skrzydła
I tytaniczne ramię
Wyciągam w śpiew...
Zaprawdę mówię wam —
To bohaterskie znamię —
Ta wrąca — purpurowo-złota krew —
To wizye, to mamidła.
To kłam!
Jam jest wasz brat — znękany, nędzny, chory...
Choć jasny wstęgą tęczy —
Choć zbrojny w Cherubinów miecze,
Bogaty jak kosmiczne mgły...
Jednako błądzim wszyscy — wszyscy
Jednako błądzą
Podniośli — piękni — mali — nizcy...
Błędami, bólem, żądzą —
Jam wasz brat.
I tylko wszechmyśl, panująca we mnie,
Podnosi mnie nad wasze smutne czoła
Jehowy daje moc...
Co wam, wrzuconym w beznadziei ciemnie —
Skutym w bezwiednych błędów koła
W dzień mroczny rozwidnia
Wiekuistą noc...