Przejdź do zawartości

12 lat w kraju Jakutów/XII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Wacław Sieroszewski
Tytuł 12 lat w kraju Jakutów
Wydawca Drukarnia Fr. Karpińskiego
Data wyd. 1900
Druk Drukarnia Fr. Karpińskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Ilustrator Wacław Sieroszewski
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Rys. 62. „Elbelen".


XII. Budowle.

Bałagan“, „jurta“, „kałyman“, nazwy dawane budowlom jakuckim i przyjęte przez Jakutów, nie jakuckiego są pochodzenia. „Bałagan“ jest prawdopodobnie wyrazem perskim, przyjętym i rozpowszechnionym po całej Syberyi przez kozaków zdobywców[1]. „Jurta“, równie powszechnie znany wyraz turańskiego pochodzenia, znaczy właściwie nie budynek, ale miejsce zamieszkania i wymawiał się ongi „jurt“ lub „surt“[2]. „Kałyman“ lub „gulema“ został przez północnych jakutów zapożyczony od jukagirów. Rdzennie jakucką nazwą domu, budynku, mieszkania jest — „dżje“.
Wszystkie budowle jakuckie są naziemne. Mieszkań podziemnych, jaskiń, ziemianek i t. d. jakuci nie znają. Lodownia — (bułus), piwnica — (popolija), dół — (ongkuczak) są to rzeczy i pojęcia nowe, nabyte od rosyan. Wyrażenie, „podziemni Jakuci“ (buor sachałar), które w legendach i rapsodach stosują do Jakutów ich nieprzyjaciele, pochodzi pewnie od ich zwyczaju obsypywania mieszkań ziemią, gliną, lub nawozem. Fantazya jakucka nadzwyczaj nieumiejętnie opisuje w baśniach, „państwo podziemne“. Jest to albo zupełnie taki sam świat jak nad ziemią z łąkami, wodami, górami, bydłem, ludźmi, z tą tylko różnicą, że dostać się do niego można „przez dziurę w ziemi“ albo też „miejsce, z przepołowionem słońcem, z połówką odwrotnie krzywego miesiąca, — miejsce posępne jak wywar rybi, szare jak wywar karasi, z jaszczurkami jak krowy trzylatki, z żabami jak woły trzylatki, z chrząszczami — pływakami jak duże byki“... nie zna wcale opisu sklepień, pieczar, korytarzy, nizkich, obszernych pokoi, zdobnych z przepychem w złoto, drogie kamienie, wysłanych kobiercami, jakich pełno w bajkach południowo-wschodnich i naszych. W jednej tylko legendzie o rozbójniku Mańczarym jest wzmianka, że mieszkał w zapadłym lesie, w dole wykopanym w ziemi, w domu, którego z zewnątrz niepodobna było dostrzedz, że zdradził go tylko dym, płynący z otworu komina. W Kołymskich ułusach krążą mgliste wieści o ludziach pół-widmach, karłach brodatych i czarodziejach, kryjących się w skałach nadmorskich. Oto wszystko co się tyczy podziemi i ich mieszkańców. Widocznie ten rodzaj schronienia był jakutom nieznany i nie wpływał na ich wyobraźnię.
Jako materyały budowlane znali oni do ostatnich czasów zdaje się tylko drzewo, korę drzewną, skóry, tkaniny i... nawóz. Obecnie, choć umieją robić cegłę, rzadko używają jej nawet do stawiania pieców.

Rys. 63. Zwaliska urasy nad brzegami oceanu Lodowatego.
„Urasa“ jest najstarożytniejszą i najbardziej samobytną formą jakuckiego mieszkania. Przedstawia stożek z cienkich, długich żerdzi, pokryty białą korą brzozową. Szerokie na półtorej stopy pierścienie tej kory, starannie zszyte włosieniem, nalegają na siebie szczelnie jak dachówki, wskutek czego ząbkowane, upiększone rysunkami zwierzchniej warstwy sprawiają wrażenie delikatnych płaskorzeźb. „Urasy“ mają zwykle od 8 do 4 sążni wysokości i od 2 do 3 sążni średnicy w podstawie. Piękne ich, biało-srebrne kształty bardzo dodatnio wyróżniają się wśród nizkich, obsypanych ziemią, współczesnych budowli jakuckich. Wieje od nich innem życiem, ruchliwszem i potężniejszem. Obecnie w uranach mieszkają jakuci tylko w lecie, ale niegdyś mieszkano tam rok cały. Zimno w nich, ale przewiewnie i schludnie. Pośrodku pod otworem dla dymu mieści się wysoka na stopę rama drewniana dla ogniska, pełna ziemi i popiołu, nad nią zwieszają się z góry drewniane haki (kölö) od kotłów i wielkich
Rys. 64. „Kałyman“ czyli urasa kryta ziemią.
miedzianych imbryków do gotowania herbaty, a wyżej leżą poziomo pręty do wędzenia rozpłatanej ryby (jukały). Wkoło pod ścianami ciągną się nizkie leże z ziemi lub łupanych dyli, kryte skórzanymi kobiercami, matami, sianem.. „Urasa“ nie ma okien; drzwi zawieszają się skórą kobylą lub krowią. Światło dzienne wpada do wnętrza przez szeroki dymnik (ura); jasnożółte ściany rozpraszają je i zabarwiają w dziwnie miły sposób. Budynek nie cięży, nie gniecie człowieka lecz otacza go cienkim, srebrzystym pokrowcem, niby skrzydłami. Koczując, zabierali Jakuci z sobą dach, aby okryć nim gdzieindziej szkielety żerdzi, pobudowanych według jednej miary w rodowych uroczyskach. Zresztą łatwo było przystosować nawet cudzy szkielet do pierścieni powłoki, gdyż żerdzie cienkie, giętkie opierają się obrzednie o wewnętrzne obręcze. Takich obręczy w dużych „urasach“ było dawniej trzy: u spodu, w środku i u góry. Pieśni i podania tytułują podobne urassy: „mogoł-urasami“ o trzech obręczach (jus kurdułach mogoł-urasa) i zachwycają się ich pięknością. Wyraz „mogoł“ utracił już znaczenie w mowie potocznej i jest wyrazem bajecznym. Böthling tłomaczy go — wielki, „mogoł-urasa“ — wielka urasa „mogoł tangara“ — wielki Bóg, „mogoł chotun“ — wielka pani, ale prawdopodobnie znaczy on „mongolski“. Południowe plemiona turańskie do dziś dnia nazywają „mogoł“ sąsiadów mongołów. „Urasy“ szybko znikają. Podróżnicy zeszłego stulecia mówiąc o nich jak o czemś rzucającem się w oczy. Georgi opisuje je i dodaje, że przy zmianie miejsca pobytu, jakuci nie ruszają swych jurt, tylko zdejmują pokrowce i zabierają je z sobą (str. 176). Maak zastał ich jeszcze sporo w Wilujskich ułusach, ja widziałem już tylko dwie, na całym zwiedzonym przezemnie obszarze. Kryta korą brzozową „urasa“ jest obecnie zbytkiem dostępnym jedynie dla bogatych; nad wyrobem i upiększeniem jej pokrycia musi w ciągu wielu wieczorów pracować dużo kobiet; korę trzeba wygotowywać w mleku, pasować i zszywać umiejętnie. Sztuka budowania „uras“ wymiera wraz z pasterstwem koni, z którem, zdaje się, była związana. Były to mieszkania rodowe, przytułek wielu, mówią podania. Zbytkowny to wydatek dla małych rodzin spółczesnych. W rapsodach nazywają ją „krytemi korą brzozową mieszkaniami ludów starożytnych“. „Starodawni jakuci w uranach mieszkali zimą i latem“ mówili mi bajarze (Nam. uł., 1891 r.). „Niegdyś budowano „urasy“ wszędzie gdzie pasło się bydło. Takie miejsca zwały się „surt“. Były surty końskie i surty bydlęce. Jakuci koczowali z surta na surt, przechodzili z urasy do urasy...“ (Nam. uł., 1889 r.). Kumysowa pieśń, przytoczona przez Middendorffa, opiewa biało-srebrną urasę (str. 801). Pochodzenie urasy ginie w mroku przeszłości, pierwszy miał ją wybudować Ellej, włóczęga i leśny myśliwiec. Uras używają dotychczas karagasi i urangajcy, leśne plemiona turańskie, gdy tymczasem mongołowie, z których imieniem łączą je jakuci, oraz wszystkie narody pasterskie środkowej Azyi, od wieków koczują już w kulistych namiotach, krytych wojłokiem.
Rys. 65. Wnętrze „kałymana“.

Rys. 66. Szkielet jurty.

Na północy są w użyciu kryte darniną „kałymany“, pokrewne urase kształtem ostrosłupa. Ale pokrewieństwo jest tylko powierzchowne. W XII pieśni ołąho „Ürüng uołan“ spotyka się wzgardliwa wzmianka o krytej ziemią urasie, mieszkaniu rybaka. „Kałyman“ bezwarunkowo powstał od jakuckiego myśliwskiego szałasu (itiań), stożka z ściśle obok siebie ustawionych dyli, związanych u szczytu wiciami. Tylko „kałyman“ jest większy, staranniej zbudowany i przykryty darniną dla ciepła i zabezpieczenia od deszczu. W „kałymanach“ mieszkają przeważnie w lecie. Stoją one gęsto nad brzegami rzek i spotykają się nad samem morzem. „Jurta“, którą jakuci zwą chętniej „bałagan“, ma pewne wspólne cechy z „kałymanem“, ale od urasy odróżnia się bardzo i typem i kształtem.Szkielet jurty przedstawiają cztery grube 6-o calowe słupy (bagana) wkopane w ziemię na 2½ najwyżej 3 stopy, a wystające nad ziemię 4 do 4½ stóp. Rozmieszczają je w 4 rogach kwadratu w odległości 2½—3½ sążni. W głowicach słupów wydłubane są gniazda, w których spoczywać mają stropy pułapu, odpowiedniej długości, 6 cali grube. Z początku kładą się dwie belki równoległe a na końcach tych dwóch belek znów dwie równoległe, w ten sposób tworzą one kwadratowy wieniec pułapu. Prawowierni jakuci, których domy musiały być wyjściem zwrócone na wschód, starali się, aby boki kwadratu odpowiadały stronom świata. Stropy wschodnie i zachodnie kładły się najpierw, a na nich północny i południowy. Między nimi pośrodku umieszczano powałę (sis mas), jedną grubą belkę okrągłą lub dwie mniejsze. Na tem rusztowaniu z okrąglaków grubości 3—4 cali układają przedewszystkiem pułap, który służy jednocześnie za dach. Zaczynają więc budować od dachu, jak chińczycy. Dzięki temu, że powała jest wzniesiona nad równoległymi od niej stropami, dach pochyla się w dwie strony. Gdy chcą pochyłość zwiększyć, podkładają pod końce powały drewniane „poduszki“ (sytyk). W tym celu również starają się, aby belki poprzeczne, na których spoczywają końce powały, były wygięte zlekka ku górze. Po zbudowaniu dachu obstawiają ściany wkoło pochyło szczelnie okrąglakami i jurta gotowa. Dom przedstawia piramidę uciętą z bokami o pochyłości w 70° mniej więcej stopni. Buduje się nadzwyczaj szybko, można go skończyć w 3—4 dni. Naostatku robią okna i drzwi, dla których miejsca zostają nie założone. Okien jest zwykle trzy: dwa w południowej i jedno w zachodniej ścianie. W jurcie zawsze panuje zmrok, Jakuci rzadko robią okna większe nad stopę kwadratową. Drzwi jurty mają zwykle 3 do 3½ stóp wysokości i 2 do 2½ szerokości; zamykają się deskami, obitemi krowią skórą. W lecie, aby drzwi nie stukały i nie obijały ze ścian glinianej polepy, zawieszają krajowcy drzwi lekkie, li tylko ze skóry naciągniętej na wierzbową, giętką ramę. W lecie wstawiają w okna pęcherz, naskórek rybi, papier lub mozajki, zszyte z kawałków szkła, wstawionych w oprawę z kory brzozowej, jak ongi w Europie w ołów. W zimie okna zakrywają wszędzie grubemi taflami lodu. Ściany domu obmazują z początku polepą z czystej gliny a następnie

grubą warstwą nawozu, która natychmiast powinna zamarznąć. Dach kryją korą modrzewiową, a następnie narzucają nań glinę i ziemię. Wkoło, dla ciepła, obsypują jurtę, prawie do okien, warstwą ziemi na 2½ stopy wysokości, a na stopę lub półtorej grubości. Wewnątrz jurty, wzdłuż ścian, wokoło ciągną się nizkie „leże“ (oron). One zajmują tyle tylko miejsca wszerz, ile go tworzy pochyłość ścian od słupów, podtrzymujących wieniec dachu. Ponieważ każda z nich ma pewne stałe przeznaczenie i gra pewną rolę przy obrzędach i czarach, wymienię ich nazwy z kolei, poczynając od wejścia:

Rys. 67. Jurta w zimie.

1) na lewo pierwsza prawa końcowa zwana też wyjściową (unga atak oron, ana suoł oron). Siadają na niej goście pośledniejsi, żebracy, sypiają robotnicy mężczyźni, a w czasie wesela, w najdalszym jej końcu siedzi, twarzą zwrócony do ściany, pan młody (Kołym. uł.).
2) za nią, pod tąż samą ścianą, idzie ława środkowa prawa zwana też okienną (ortoku unga oron, tünüktach oron), miejsce jej uważane jest za wyższe o stopień od poprzedniej, w małych jurtach wcale jej niema. Gdy jakut odwiedza żonę, którą już poślubił, ale która pozostaje u rodziców, gdyż jeszcze nie wypłacono za nią całego kołymu, ścielą mu zwykle na tej ławie (Kołym. uł., 1883 r.).
3) pod tą samą ścianą w kącie mieści się „bilirik“ — ława ciepła, dogodna, ustronna, na której sadzają najbardziej czcigodnych gości, gdzie sypia wezwany do czarów szaman, gdzie na weselu siedzą krewni i swatowie, przybyli w orszaku weselnym.

Rys. 68. Wnętrze jurty.

4) przyległa „bilirikowi“, ale pod inną ścianą, jest ława główna prawa (bastyng uong oron). Nie jest ona tak dogodna jak „bilirik“, gdyż mieści się zwykle nad nią okno, z którego wieje, a drzwi otwierane naprzeciw wywołują przeciąg. W czasie wesela, tu siedzi gospodarz domu, jego krewni, tutaj sadzają więcej poważanych, zażyłych gości, krewniaków, w razie gdy „bilirik“ zajęty. „Bilirik“ i ta ostatnia ława tworzą przedni kąt chaty, przed nimi stoi zawsze stół, a w górze mieści się rzeźbiona półeczka (chołłoruk) z obrazami świętych, z szeregiem woskowych świeczek, często wisi upiększona paciorkami lampka. Tutaj odprawia się w święto, co rano, małe nabożeństwo domowe. Tu odbywają się wszelkie narady, sądy, swaty...
5) naprzeciwko komina mieści się „ketegerin“ — łoże gospodarskie.
6) za „ketegerinem“ w dużych jurtach idzie „ügiach“, zwana również „lewym bilirikiem“, ława na której śpią, siedzą, pracują dziewczęta.
7) za nią ława lewa (kangas oron), na której śpią robotnice i wyrostki płci obojga. Na tem miejscu siedzi za zasłoną panna młoda w czasie wesela.
8) ława kuchenna dla naczyń (ichit oron), nad nią półka (dołbur).
Rozmieszczenie ław w urasie jest takie same.
Zaczynając od „ketegerina“ wszystkie, następne ławy należą do żeńskiej domu połowy. Jeżeli stanąć pośrodku jurty, twarzą do otworu komina, to po prawej ręce będzie męzka domu połowa, a po lewej żeńska, komin stoi na linii granicznej. Komin przedstawia dużą rurę, zrobioną z cienkich, związanych wikliną żerdzi, grubo w środku wymazanych gliną. Rura stoi na płaskim, dość obszernym fundamencie, jest tyłem zwrócona do drzwi, a gardzielą na izbę. Otwarta koncha komina jest płaska, duża; ciepło szeroką falą bije zeń na jurtę. Okap zaczyna się dopiero na wysokości twarzy człowieka. Jakuci lubią bardzo ogień, dbają o kszałty kominów i całość ich polepy. Młodzieńcy, wyszukując sobie żony baczną zwracają uwagę na stan komina w domu, gdzie są dziewczęta (Kołym. uł., 1883 r.).

Rys. 69. Jurta letnia z chlewami i tynami dla bydła (w okolicach Jakucka).

Na zakończenie opisu jurty, wspomnę o nowszych zmianach i dodatkach w ich wnętrzu. Zamiast „ketegerina, ludzie zamożni dość często budują małą alkowę drewnianą, pośrodku zaś izby urządzają przegrodę, która dzieli męzką połowę od żeńskiej. W obszernych jurtach nie cztery słupy podtrzymują wieniec pułapu, lecz 6 lub 8; w rogach często zamiast słupów wznoszą zręby, które zwą niemieckiemi — „nemes“ (?!). Każdy słup ma u góry wieszadło, niekiedy rzeźbione w kształcie łba końskiego, łabędzia lub wolego rogu... Na wieszadłach domownicy wieszają czapki, rękawice, przyjezdni rzeczy, a dawniej wieszano broń, łuki, oszczepy, miecze.
Jurta jest późniejszym nabytkiem jakutów. Prawdopodobnie oni znaleźli w obecnej swojej ojczyźnie u aborigenów typ budowli, który tylko udoskonalili.
W drodze, lub na polowaniach, za schroniska od deszczu i wiatru używają pochyłych pół-szałasów (elbelen lub hałtam). Jest to jakgdyby pojedyncza ściana jurty. Dwóch lub więcej myśliwych, budując dla siebie „hałtamy“ w koło wspólnego ogniska łatwo mogło zamienić je na jurtę, nakrywając pułapem. Na północy kilkakroć widziałem jurty, w których drzewa służyły za słupy. W rozwidleniach obciętych konarów spoczywały belki, zupełnie tak samo jak w rozwidleniach młodych modrzewi umocowywać myśliwiec wierzbiną żerdź „hałtamu“. Ztąd pewnie cieśle jakuccy uważają za nieostrożny, grzeszny postępek wkopanie słupa jurty czubem drzewa na dół.

Rys. 70. Stara baszta kozacka.

Są dokumenty historyczne potwierdzające, że typ budowli pochyło-ściennej, płasko-dachej był znany od dawien-dawna daleko na północy, w okolicach, do których jakuci dotarli dopiero w sto lat później i nie mieszkali w niej nigdy. Sierżant gwardyi, Andrejew, znalazł w 1763 roku na pustych bezleśnych wyspach Niedźwiedzich (w ujściach Kołymy) budowle, typu jurty jakuckiej, robione przy pomocy narzędzi kamiennych[3].
„Zupełnie jak gdyby zębami wygryzione“, powiada roztropny sierżant w swem sprawozdaniu o śladach siekier kamiennych na drzewie. Z początku sami jakuci mieszkali w urasach, a tylko dla bydła rogatego budowali chlewy cudzoziemskich kształtów, łatwe do zrobienia i przystowane do gatunku tutejszego drzewa. O Elleju opowiadają, że on urasę wybudował dla siebie, a dla jedynej krowy, którą posiadał, malutki chlew. Kopacze korzeni jadalnych często mieszkają wraz z krowami i cielętami w małych, szpiczastych, do naszych dachów podobnych szałasach. Zimowe chlewy jakutów zupełnie są podobne do jurt, tylko wzdłuż ścian, zamiast ław sypialnych, ciągną się żłoby. Ale ławy mają wiele cech wspólnych ze żłobami, bardzo być może, iż od nich pochodzą. Jakuci pozbawieni stad koni, zmuszeni mieszkać wraz z bydłem rogalem, zwolna przystosowali chlewy do ludzkich potrzeb. Chlew po jakucku „choton“, co w urungajskiem narzeczu znaczy: zimowe ogrodzenie dla bydła. Komin w mieszkaniach był zdaje się późniejszym nabytkiem budownictwa jakuckiego. Nazwa jego „ochok“ jest przeróbką rosyjskiego „oczag“, nazwy i kształty wszystkich innych części jego również są zapożyczone od rosyan. Na kominy biorą jakuci niekiedy, na wzór naszych poleszuków, wypróchniałe, dziuplaste pnie wymazane gliną. Przypuszczam, że domy ich miały tylko otwory do dymu, które mają często turańskie nazwy; „ura, üëlës“. Dla utrzymania ogniska w porządku, okładano go początkowo wiankiem kamieni, jak to po dziś dzień robią w swych namiotach tunguzi.
— „Niegdyś mieszkania nasze były małe i ogniska nie miały dymników“, opowiadała mi stara jakutka (Kołymsk. uł., 1883 r.).
— „Niegdyś, ale już najdawniej, mieszkali jakuci w ogromnych domach; jeździec na koniu nie był wstanie dosięgnąć ich dachu rozmachem nahajki. Potem mieszkali w domach zupełnie małych i ciemnych. Wysokich i widnych nie lubili, mówili że ich oczy bolą od blasku i wysokości. Obecnie znów domy zwiększają się...“ (Nam. uł., 1891 r.).
Wpływ rosyjski ujawnia się: w powiększeniu rozmiarów, w bardziej prostopadłym układzie ścian, w zwiększonej wypukliznie dachów, w rozszerzeniu otworów drzwi i okien. W lecie jurta jakucka nazewnątrz wygląda jak kupa ziemi i nawozu, w zimie biała, oblepiona śniegiem, przedstawia o wiele przyjemniejszy widok. W koło niej podwórze, zwykle równe i obszerne, otacza „trzechżerde“ ogrodzenie. Przed drzwiami jurty stoją rzędem dwa lub trzy słupy do przywiązywania koni (särgä), zwykle upiększone drążonemi szyjami i kulami na wierzchu. Okólnik dla bydła i miejsce na siano mieszczą się opodal ogrodzone z osobna. Wszędzie są wrota szerokie, zasuwane żerdziami. Koło domu spiżarnie zawsze budowane „nuczeły“ (po rusku); koło chlewów — otwarte szopy, w których cieniu chroni się w upały bydło, tam również stoi zwykle „ksa“, kleć bez dachu dla źrebiąt, ogrodzona wysoką, wiklinową kratą. O takich gospodarstwach śpiewają:

z smukłemi ogrodzeniami,
Z obszernem podwórzem,
Z śpiewnemi siennikami,
Z przytulnemi schroniskami...

Przytaczam bajeczny opis wzorowej jurty jakuckiej:
„Spojrzał Biały Młodzian: któż pierwszy zrąbał wyborowe drzewa w bogatym borze ciemnym? kto wkopał piękne grube słupy? kto znalazł w wilgotnym lesie czarnym najlepsze drzewo i położył wspaniałą powałę?! A na tem nakładł z łoskotem potrójnie zgięty dach? z licznego drzewa postawił ściany? I ażeby moje dziewięcio-promienne słońce, zataczając łuk na południe, mogło przeniknąć do środka, wyrąbał w dziewięciu miejscach na wylot okna? Z myślą, żeby wiatry porywcze, dmące z południa i północy nie przewiewały na wylot, obmazał na zewnątrz wszystko czarną gliną na 6 łokci, a na to nasypał lotnego piasku na trzy łokcie? Wtedy wszedł on do wnętrza i spojrzał: czcigodna podłoga jego była gładka jak wezbrana woda na kamiennym dnie rzeki, nad nią ktoś urządził lśniące ławy poprzeczne, podobne do sporych kobył, spoczywających na ukos. Druga główna ława miała rzeźbę w pięć rzędów. Z lewej strony zrobił niedbałe łoże z drobnego, nieoczyszczonego z kory budulca, niedbale poskładał żerdzie tak i owak, żeby było łożem dla robotników. Były tam przegrody między łożnicami, jak białe źrebięta bogacza, przywiązane po raz pierwszy do rzemienia i swawolące tułowiem i nogami. Były prócz tego w górze wbite kołki srebrne, podobne do główki i szyi zrywającej się do lotu kaczki dzikiej. Był stół srebrny, gładki, błyszczący jak lód, wyłamany z równego jeziora. Był półmisek, jak skóra trzy-letniego konia, czerwone misy, jak malowane potylice rozumnego lisa, srebrne widelce, jak dobrze wyrzeźbiona szczęka białej samki bociana; naczyń, czerpaków, przedmiotów gospodarczych — wszystkiego wedle potrzeby. Gdzie spojrzał wszędzie dostrzegał wyśmienite drzewo proste z wilgotnego boru. Ktoś wspaniale postawił wielmożny piec, związawszy go wierzbiną, niby napiętemi żyłami grzbietu, obmazał go gliną czarną na sześć łokci. To był czworokątny komin otwarty dla dymu, w mgnieniu oka błyskający iskrami, z niknącym dymem, z białem paleniskiem, obszernem jak ośmiosmugie pole. Tam stało siedm drzewin wyrwanych z korzeniami. On zapalił je i one z szelestem, płonęły siedm dni i siedm nocy...“
Jakuci zdradzają wyrobiony już do pewnego stopnia smak budowniczy. O ile tylko mogą, starają się budować jurty ładne i przyznać muszę, że te które oni wyróżniali, podobały się i europejczykom. Piękność ich tkwiła w pewnej harmonii rozmiarów, pochyleniu ścian i kątów, grubości materyałów. Taka wytworna jurta jakucka wywoływała we mnie wrażenie pięknego wschodniego namiotu, w którym lekką tkaninę południa zastąpiono złotawymi pniami modrzewi spadającymi na ukos z niewysokiego stropu. Widocznie pozostała w umysłach jakuckich budowniczych pokrewność smaku z ludami, które umiały z swych namiotów stwarzać obszerne, przepyszne pałace, całe nawet miasta. W kształtach ich budowli zmalałych i spaczonych, łatwo bądź co bądź poznać rodzonych braci budowli osmańskich turków i krymskich tatarów.






  1. Böthlingk, str. 131.
  2. W. Radloff. „DJG Alttürkischen Inschriften“, str. 122.
  3. Andrejew. „Ekspedycya na wyspy Niedźwiedzie“ 1763—64 r., Notatki Hydrograficznego Depar. Ministerstwa Marynarki, 1852 r. Część X, str. 104 — 118.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Wacław Sieroszewski.