Płyną skargi, żalu głosy,
Które lud nasz śle w niebiosy...
Widzę — w niebo wznosi dłonie
I o lepszą dolę prosi...
Biedny ludzie! Ciemny ludzie!
Darmo dłonie w górę wznosisz
Darmo oko łzami rosisz,
Gniewu kata łza nie studzi...
Na ciemięzców twoich gromu Z nieb wysokich „Bóg“ nie rzuci I nie ulży twego sromu, Z karku jarzma ci nie zrzuci! Porzuć te nabożne pienia! W sobie szukaj ty zbawienia — O twych braci dbaj mój ludzie, Którzy giną w ciężkim trudzie, Którzy znoszą nędzę wieczną Leją łzy i krew serdeczną...
Patrz pod knutem brat twój kona
A tam siostra twa zgwałcona,
Tu twe dzieci z głodu giną,
A tu ojciec twój zbiedzony