Przejdź do zawartości

Żywot człowieka poczciwego (Rej, 1881)/Księgi wtóre/Rozdział VIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Mikołaj Rej
Tytuł Żywot człowieka poczciwego
Wydawca Księgarnia Polska
Data wyd. 1881
Druk Druk. I Związkowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały utwór
Indeks stron


ROZDZIAŁ VIII.
Jako poczciwy człowiek pychę i inne wszeteczeństwa z niej przypadłe ma w sobie i skromić, i jako się jej przestrzegać.

Acz mało przedtem i o tej zacnej pani, o pani szarej pysze nieco się wspominało, ale dla sekwensu a dla porządku, jako to jedno za drugiem idzie, i tu się o niej przytoczyć musi. Pospolicie to jedno za drugiem chodzi, za zbytki łakomstwo, za łakomstwem a za bogactwem pycha, za pychą wzgardzenie a zwada, więc ubóstwo, toż zasię znowu spomógłszy się zbytki, a za zbytki znowu łakomstwo. A tak się to koło zdawna na świecie ustawicznie toczyć musi. A tak ta pani szara pycha nizkąd inąd snadniej przypaść nie może, jako z wszetecznego łakomstwa, z którego bogactwo roście. A pani pycha jest jako własna dziewka jego. A barzo to pani sprosna i szkodliwa narodowi ludzkiemu.
Albowiem dobre mienie, a chociaj i bogactwo pobożne, trudnoć to złem nazywać, boć to są dary boże, gdyż nam Pan ziemię w ręce nasze podać raczył i ze wszystkiemi bogactwy jej, ale tak, abychmy tego pomiernie, pobożnie a poczciwie używali, bez nadętej pychy a bez wzgardzenia bliźniego swego, co jest sprosny grzech a barzo przemierzły u niego. Bo jeśliżeć nas stworzył w sprawach a w obyczajoch ku podobieństwu swemu, boć ku stanowi dziwnemu boskiemu a kto kiedy czem się namniej przypodobnić może? tak jako Dawid o tem napisał; ale patrz jako on będąc Pan nad pany, Król nad królmi, siedząc na wysokościach niebieskich, w nierozmierzonej światłości, ostąpiony dziwnemi tłum y rozlicznych a mocnych, a poważnych, nie ziemskich ale niebieskich sług swoich, to jest archaniołów, aniołów, przeciwko którym wszyscy królowie ziemscy są jako proch a muchy, albowiem przed nimi, na rozkazanie Pana tego, drżą wszytki mocy i ziemskie i piekielne, a patrzże z jaką powagą a z jaką pychą ten Pan używać raczy tego stanu swego? Niemasz tak nędznego żebraczka któregoby on do miłosierdzia swego przypuścić nie raczył, a wysłuchać go nie miał. Patrzajże jako nas nędzne stworzenie swoje a zlepienie rąk swoich, synaczki swemi, braciszki swemi zwać raczy, do każdego się przyjść obiecuje na każde wspomożenie jego, kto jedno zawoła żałobliwym głosem do niego a mocno uwierzywszy jemu. Więc i anioły swoje święte posyła na posługi wiernych swoich, aby ich strzegli jako źrzenice w oku swojem, tak jako pismo tego poświadcza, a iżby i kamyki wyzbierali na drogach chodzenia ich, aby się z nieobaczka nie obraził w nogę swoję, chociaj to są wielcy stanowie jego.
A czemże się ty nędzna mucho nadymać chcesz? a dla czegóż tę plugawą gębę podnosisz na wzgardzenie a na lekkość bliźniego swego? który byś z nim siadł na wagę, daleko zacniejszy jest a niźli ty u Pana swego, a pewnie żebyś daleko z kloby skoczył. Jako o tem nadobnie Salomon napisał, jako ci darmopyszkowie na sądnym dniu będą na ty narzekać, którymi tu gardzili, a za nic ich tu sobie nie mieli, mówiąc ku sobie: I dawnożechmy je widzieli nikczemniki a nędzniki na świecie? a teraz siedzą jako gwiazdy, a snać nas jeszcze posądzać mają, a jakoż tak pewnie a nieomylnie być musi.
A cóż ci potem nędzniku iż siedzisz jako malowana opona za kęsem kamienia wykowanego, albo za jaką malowaną ścianą, albo za jaką upstrzoną kobierczyną nadąwszy nos swój? albo podniósłszy gębę swoję, ano choć ci kęs w oczy pochlebują, a odszedłszy wszyscy się śmieją, wszyscy o tobie szepcą, wszyscy tobą choć nie w oczy gardzą, a ty niedbasz kiloby kilo wąsatych chłopów z lisiemi kołnierzmi przed tobą stało, a iżciby czterzej ręcznik dzierżyli, a ty abyś jedno chrapał, spluwał, na stronę poglądał, z postawą mówił, a ludzie abyć się jedno dziwowali, a ośmiawszy aby cię szli szacować z onych sprosnych postaw i obyczajów twoich.
A na toż to masz łupić a szacować nędzne ludzi? a na toż się to ma udać nędzne, niepomierne, a niepobożne łakomstwo twoje? a na toż cię Bóg postanowił szafarzem funtów i skarbów świętych swoich? Azaż nie widzisz albo nie słyszysz iż przed progiem twoim już jako odźwierny stoi ustawicznie nędzny a prędki upadek twój, gdyż pański dekret nigdy nieomylny jest, gdzie obiecuje złożyć zawżdy pysznego z stolca, a podwyższyć pokornego. Gdzie apostoł powieda jako srodze Pan na niebie zawżdy sprzeciwi się pysznemu, a niszczy pychę jego.

Przodkowie nasi święci jako pychy używali?

Zapomniałeś podobno onych świętych przodków swoich a wielkich miłośników pańskich, jeśliże też tak wzgórę podnosili głowy swoje, albo jeśliże tak sprosnie nadymali twarzy swoje przeciw bliźnim swoim, albo jeśli tak szukali a zabiegali pożytkom świata tego dla nędznej a tej szarej pychy jego. Mało ci znali alabastrów, marmurów, złota, srebra, pstrych opon, i innych dziwnych przysmaków ku temu u Boga sprosnemu grzechowi; kwiateczki a piękna traweczka to było obicie ich, namiotek albo chrościana budka to były marmury i alabastry ich, podpłomyczek na węglu upieczony a kawalec baraninki to były półmiski ich, miłość wierna, powinność życzliwa, sprawiedliwość, bogobojność, pomierność, to były wszytki ubiory ich, wszytki klenoty ich. A zwali się sługami bożymi i sługami bliźnich swoich, a patrz tacy tam byli wielcy stanowie, oni prorocy, oni zacni patryarchowie, daleko zacniejszy niżli dziś królowie świata tego. Nie graniczyli, nie pozywali się, nie łupili sobie oczu, dla marnych pożytków świata tego, tak jako dziś widzimy, leda dla sprosnej a małej krzywdeczki, nic to człowieka zabić, nic to ręce mu osiec, nic to a majętności jego wypozwać go. A oni święci ludzie niczem się inszem nie sądzili, jedno prawdą świętą a cnotami swojemi, a słowa ich były: jest jest, niemasz niemasz.

Ale jako nastały odmienności czasów, jako nastały wystawne zamki, kosztowne miasta, dziwne kształty, dziwne ubiory, dziwne a wymyślne, a snać i z postrachem napoły jedła a picia rozliczne, także też pospołu z tem nastała sprosna pycha, niepobożne łakomstwo, srogie łupiestwo, okrutna niesprawiedliwość, tak iż się łzy leją niewinnych ludzi wołając o pomstę do Pana, na te które wystawił, aby ich dobrodziejmi a obrońcami byli, gdyż je pismo zowie bogi ziemskiemi a dobrodziejmi ludzi im poruczonych. A ztąd musi Pan doślepić oczu każdego takiego, że się już nie będzie mógł obaczyć w każdym z tych szkodliwym przypadku swoim, aż go dowiedzie do onych mocnych dekretów pańskich, a do srogiego a pewnego zginienia jego.
Czemu się nam pychy chce?

A wszakoż i nie dziw iż się do tak marnego nabycia i do tej szarej pychy tak nieobacznie wspominamy, a iż się około tego z tak wielkiemi trudnościami a pracami swemi staramy, gdyż złoto a bogactwo jest tej mocy na świecie, iż niemasz tak złej rzeczy którejby w dobrą nie obróciło; a niemasz też tak dobrej, którejby w złą obrócić nie mogło. To snadnie może uwinić sprawiedliwego, a wyzwolić niesprawiedliwego. To drzwi otworzy każdemu do czego go jedno jego sprosna myśl wiedzie. To ludzi do tego poczciwe snadnie przywieść może, że się będą kłaniać onemu sprosnemu bałwanowi, a snaćby się mało nie lepiej, by to nie z grzechem było, owemu lipowemu nadobnie pozłocistemu ukłonić.
A patrz jedno gdzieć się kolwiek na jakiem ześciu albo na jakiej biesiedzie być przytrefi, by też siedział napoczciwszy i nabaczniejszy człowiek, gdy przyjdzie chociajby nawiętszy nikczemnik a łańcuchów nawiesza na sobie, już się ty pomkni szarasy, siądźże ty pozłocisty. Przydźże do jakiego prawa, do jakiego sądu kędy chcesz, ano sprawuje swoję rzecz ubogi lisi kołnierz, a jako soból przyjdzie, pomkni się wierę lisie, siędzie tu soból. Już twoja akcya do jutra musi trwać, a sobola odprawić, bo ma pilną potrzebę, chociaj nic nie będzie. A ubogi baran ten musi za piecem czekać, aż się i tchórze pierwej odprawią.

Patrzajże zasię iż onego pozłocistego, by też, jako ona stara przypowieść, nie umiał i kozie ogona zawięzać, alić go na urzędy sadzają, alić go już z rady nie wyganiaj, występcie wy szarzy, ale ty panie łańcuchu możesz zostać, a czasem go i w radzie posadzą. Azaż tak Pan Mojżeszowi rozkazował gdy mu poruczał sędzie i urzędniki stanowić między ludem swoim? Nie mówi tam: obierz pozłocistego albo z sobolim kołnierzem, ale mówi: obierz między nimi ludzi stateczne, poważne, cnotliwe, poczciwe a sprawiedliwe, a rozdziel je na urzędniki między ludem moim. Ano i zwierzęta i ptacy wszak to oczyma widamy kiedy lecą albo stady idą, tedy co starszego a wiadomszego zawżdy naprzód puszczają. U nas tylko pozłocisty wszędy naprzód.
Co się kolwiek na świecie dzieje, wszystko się ciału kwoli dzieje.

Albowiem patrz iż co się kolwiek na święcie dzieje, to się wszystko marnemu ciału dzieje kwoli, nic się na miłą duszę ani na poczciwy umysł nie rozmyślając. Patrz jako na wszym świecie rozmaity kołat, łoskot, kłopot. Jedni kamienie kują, drudzy rozliczne drzewa cieszą, wymyślając dziwne a nad rozum ludzki budowania. Drudzy orzą, drudzy sieją, kopają, drzewa wywracają. Owa nie próżna ziemia, nie próżne góry, nie nie próżne wody, gdziebychmy wszędy nie skryślali szukając pożytków, a wszystko nędznemu ciału kwoli. Patrzże zasię na rozliczne kupie, na zatrudnione furmaństwa, na rozliczne a dziwne rzemięsła, jaki skrzyp, jaki kołat na każdym rynku i na każdej ulicy, jakie dziwne a wymślne warstaty, że nietylko o nich pisać, albo mówić, ale i wydziwować się im trudno. A on naszlachetniejszy warstat gdzieby też co na nim kwoli niewinnej duszycy być miało robiono barzo zardzewiał, a pełen plugawej żużelice, dziwnych zabawek świata tego wszędy około niego leży. Już cnota, sława, pomierność, poczciwość, pobożność dawno zaziębła leży, i kram dawno zawarto gdzie ją polerować miano, zkąd miała przypaść ona droga a kosztowna nieśmiertelność, której nadzieją ta wdzięczna duszyczka zawżdy cieszyć się miała. A czemże się to dzieje? Niczemci innem jedno żechmy utracili onę szczerą niewinność naszę, która się była z nami urodziła, a potem zepsowawszy ją tem plugawem a swowolnem zielem, które kwoli światu na wszystko ją złe odmieniło, nic o nię nie dbamy, gdyż nas zawżdy do tego wiedzie co jego jest, a co się jemu podoba. A choćby też on zacny rozum a ona poczciwa cnota zezwoliwszy się mogli temu swowolnemu osłowi gwałt uczynić, a cóż gdy im tego dobrowolnie sami pomódz niechcemy, i owszem temu osłowi więcej folgujemy i mocno przy nim stoimy.

Żadna rzecz nie jest zła która bywa rozumem sprawowana.

A tak próżnoć to ochylać, nie może to żadnym obyczajem dobrem zwano być, co nie bywa rostropnym rozumem, sławną poczciwością, a świętą cnotą osadzono. Bo i bogactwa, i wszytki przypadki od fortuny, możeć i złemi i dobremi nazwać, bo są barzo dobre, i pismo ich nam nie broni, gdy ich dobrze, poczciwie, pomiernie, nietylko na swe pożytki, ale i na potrzeby bliźnich swoich, także i rzeczypospolitej, używać będziemy. Ale zasię gdy tylko nadętej pychy, a sprosnego obżarstwa, a opilstwa, a wzgardzenia ludzkiego z nich używamy, a pewnego upadku i z nimi pospoły bezpochybnie czekamy, tedy je złemi nazwać możemy. Bo niech Pan za oponami siedzi jako chce, niech się upstrzy jako chce, niech się uperfumuje jako chce, a nie będzieli cnotą a rostropnem baczeniem zafarbowany, nie pomogą mu nic perfumy, przedsię będzie śmierdział jako kozieł. A prosto jest jako muł złotohławem zakryty, a gdy z niego zejmą złotohłów, alić uszy, ogon, głowa, szyja, wszystko po djable, a wszystko się niczemu dobremu nie godzi. I organyć nadobne pozłociste będą, i nadobnie piszczą kiedy je dobrze umiarkują, ale jako się też roztrzęsą a rozgłobią z onego porządku swego, to też już będzie więcej sapu a kołatu niżli cudnego piskania.
Także też zasię są i złe rzeczy na świecie, ale kto ich pomiernie a rostropnem obaczeniem używa, tedy nic nikomu szkodzić nie mogą. Złyć jest kat z przyrodzenia, bo już na pomstę a na ludzkie śmierci jest wysadzony, ale kto do tego przyczyny nie da, a co kat komu może złego uczynić? Złyć też miecz, bo na to sprawion aby ludzką krew rozlewał, ale kto do tego przyczyny nie da, iście miecz sam nie uderzy, a cóż komu wadzić ma, bo nigdy dobremu nic złego zawadzić nie może. Bo jako jasne a piękne złoto, by też w najplugawszym worku leżało, tedy ono onej swej jasności dla szpetnego worka nigdy stracić nie może, także i człowiekowi poczciwemu, który rostropnym rozumem wszystko około siebie rozważyć może, a co mu złego zaszkodzić może? A co mu może zaszkodzić łakomstwo? Gdy on to rozważywszy pięknym rozumem wzgardzi, a zkądinąd, a z poczciwszego końca szuka obeścia swego. Złać też i pycha o której tu teraz mówimy, a cóż mu zawadzi gdy on uważywszy poczciwy stan swój a bojaźń bożą, a rozmyśliwszy się na to iż mu to jest przypadek szkodliwy a zelżywy, iż się jej strzeże a w nię się nigdy wdawać nie będzie chciał. A także i inne przypadki od świata niepotrzebne, umiarkowawszy wszystko rozumem a cnotą w sobie, wszystko to z siebie otrząśnie jako plewy idąc z gumna kiedy owies wieją. A niedbalcowi wszystko to będzie jako mocno woskiem przylepił, ani on nigdy o tem myślić będzie.
A tak człowiek poczciwy a poczciwie rozważny jest jako blask słoneczny co wszystkie kąty oświeca, wszystkie zaziębłości ogrzewa a wysusza, a już nietylko sam sobie dobry, ale będąc onemi nadobnemi cnotami ozdobiony, już nielza jedno wszystkim dobry być musi.
Bo jako ćwiczony marynarz nie jedno sobie dobry, ale i onym dobry co z nim w okręcie siedzą. Doktór też albo cyrulik mądry nie jedno sobie dobry, ale i owym dobry co jego rady potrzebują. Sędzia też pobożny nie jedno sobie dobry, ale i owym dobry co jego pobożnego sądu potrzebują. Takżeć i człowiek mądry a baczny, a rostropnemi cnotami ozdobiony, nie jednoć sobie dobry, ale wielu ludziom cnoty jego a poczciwe obyczaje jego zawżdy się przygodzić mogą. Albowiem widzimy w ludzioch rozmaite przypadki: jeden lwa ogłaszcze iż mu się płaszczy jako zając, drugi niedźwiedzia za nos wodzi, drugi szkapę szaloną tak ukróci, iż mu na kolana uklękać będzie, kiedy nań będzie chciał wsiadać. Takżeć baczny a mądry człowiek i lwa ukróci rozumem swoim, to jest złego, możnego, a upornego człowieka, i szkapę szaloną, to jest chłopa szalonego nadobnie ukróci poważnem upominaniem swojem, i niedźwiedzia za nos powiedzie, to jest chłopa gniewliwego a jadowitego, gdy mu z rozumu a z cnoty nadobnych receptów doda. A tak i sobie dobry, i ludziom dobry, bo sobie sławę wieczną uczyni, a ony też okróci, coby ubogim ludziom złemi obyczajmi swemi zaszkodzić mogli.

Jako z pychy wzgardzenie roście, a z wgardzenia nieprzyjażń a zwada, a jako się tego poczciwy przestrzegać ma.

A jako pospolicie po grzmieniu bywa deszcz albo grad, także też po pysze bywa pospolicie wzgardzenie, a po wzgardzeniu przymówki, a potem zwada. A poczciwemu człowiekowi jako to jest szkodliwy przymiot, to już każdy snadnie i rozważyć i obaczyć może. A tak poczciwy człowiek ma się pilnie strzedz i takich biesiad, i takich ludzi, i takich rozmówek, zkądby mu to przypaść miało. Bo iż tego przypadku nie trzeba długo słowy farbować, dobrze się sama ta rzecz zafarbowała, i co szkodliwego, i co trudnego, i co niepoczciwego poczciwemu człowiekowi przynosi. Albowiem kto już w ten bród zabrnie, już nigdy bezpiecznego ani wesołego czasu mieć nie może. Już przejeżdżka pomierna, już przechadzka wdzięczna, i inna każda wolność swobodna takiemu się sprośnie zagrodzić musi. Już piwo warz, kury skub, świnie pal, nie tedy kiedy chcesz, ale kiedy musisz, albo kiedy czas przypadnie.
Ano cię już przyjaciele nawiedzać pojadą, już sług z krzywemi wąsmi musisz więcej chować niźlić potrzeba, jużci onych kur, czegoś nie doskubł, ostatok pobiją, i kłótkęć do piwnice stłuką, już baran wrzeszczy a wełna na nim trzeszczy, już będziesz miał zawżdy świeże nowinki choć to jako żywo nie było, bo cię będą na urząd straszyć, abyś im dolewał, już musisz z nimi kozerę grać choćbyś nierad, folgując onej potrzebie swojej. Już ubijeszli kogo, tedy źle, ubijąli też ciebie, tedy jeszcze gorzej. Już dekret pański tuż za piętami chodzi, iż kto rozleje krew człowieczą musi też pewnie zasię krew jego być rozlana. A ktoby wiedział iż krew jego ma być pewnie rozlana, jakoż dekret pański nieomylny jest, a niewie gdzie, kiedy, i jako, jakożby taki mógł kiedy dobrej myśli być? albo bezpiecznie usnąć? albo się najeść? Więc i wójt we wsi nie obejdzie się bez tego, aby do pana z nowinką nie przyszedł, bo to pospolicie ich święte przyrodzenie jest aby pany wadzili, a niewiem co też na tem wygrają, bo się panowie pojednają, a chłopu w tym rosterku zawżdy w łeb. Bo już chłopie daj kury, daj owies, pójdź na straż, rano biegaj po drwa, biegaj po piwo, młóć owies, a chłopu się przedsię rychlej dostanie niż komu innemu. Bo tak pospolicie powiedają: O, stłukłci on mnie jednego, aleć mu ja ich pewnie stłukę trzech. A cóżci chłop krzyw? czemu onego nie tłuczesz coc winien? Ale iż łacno chłopa zdybać, a wżdychmy się pomścili jako tako.

Może być krotofila bez szkodliwych żartów.

Mogąć być między uczciwymi ludźmi krotofile bez owych niepotrzebnych żartów, bo to stara przypowieść: z przyjacielem igraj słówkiem rzadko, ale rączką nigdy, i to słówkiem poczciwem a nie obraźliwem, boć i słówko czasem rychlej obrazi niźli rączka. Ale to nic u naszych panów, kiedy się rozigrają, jeden drugiemu oczy zalać kampustem, albo czem tłustem gębę zamazać, czapkę zrzezać, suknią zdrapać, pod nosem świeczkę zagasić. Więc łża zadać, więc niepoczciwych słówek namówić, a pospolicie charci takie krotofile miewają. Więc się tu po piasku gonią, więc tu przez się skaczą, więc tu jeden drugiego obali, a z onej krotofile to idą w się, aż jeden z chromą nogą, drugi z rozdartem uchem idą skowycząc do domu.
A są te ich krotofile jako wędki na ryby, albo wspary na ptaki. Takież rybeczki około wędki igrają, biegają, a ona się im nadobnie błyszczy, alić jedna po chwili chyt na brzeg, ani się sama obaczy co się jej stało. Albo takież ptaszek pod siecią albo na lepie, ani sam wzwie kiedy uwiąźnie.

Różne postawy gniewliwych.

Albowiem obacz jakie są różne postawy przyrodzenia człowieczego. Bo się jeden zapłonie ze wstydu a drugi z gniewu, jeden się śmieje z prawej szczerości, a drugi się śmieje kiedy ma uderzyć; jeden płacze z radości albo z wesela jakiego, a drugi kiedy się rozgniewa. A wszakoż na każdej biesiedzie albo na każdej sprawie to jest napotrzebniejsza człowiekowi bacznemu, aby się zawżdy cisnął do człowieka statecznego a poczciwego, a z nim zawżdy i rozmowy miał, i wdzięcznego towarzystwa używał. A gdyby co miało takiego przypaść na cię, choćby go też już nie było, tedy go miej jako obraz przed oczyma swemi, i wszystkie sprawy jego. A gdy sobie wspomnisz skromność jego a onę stateczność jego, tedyć każdy przypadek, jakić się kolwiek przytrafi, zawżdyć znośniejszy i rozważniejszy będzie. Bo i z onych drugich przemierzłych obyczajów możesz się sam w sobie pocichu naśmiać, i sam jeśliby cię też co takiego ruszyło, uciekłszy się do rozumu, snadnie w sobie pohamować możesz.

Człowiek nie może razem wszystkiego w sobie uskromić.

A acz żadny człowiek nie może w sobie wszystkiego razem zahamować albo postanowić, bo żadne ciało nie może być tak zdrowe aby go wżdy kiedy co zaboleć nie miało. Ale lepiej wżdy iż jeden członek zaboli, niżliby wszystko ciało miało boleć. A lepiej zawżdy nogę wywinąć niżli złamać. A tak w rostropnym a w bacznym już wżdy przyrodzenie zgoła wszystko tak zaboleć nie może, aby się powściągnąć nie miało od tego co mu nie przystoi. Nie tak jako w onym wszeteczniku, co razem i z ciałem i z duszą mało nie ustawicznie na śmiertelnej pościeli leży. Bo jeśli w sobie obaczy gniew rostropne a słuszne upomiarkowane ciało, już go snadnie uskromić może onemi miotłami dusznemi, co z cnoty a powściągliwości robią. Także obaczyli i łakomstwo i obżarstwo i inne niepotrzebne a niepoczciwe przypadki cielesne swoje. Albowiem za rostropnym rozmysłem a za bacznem ćwiczeniem, już tuż ona zacna towarzyszka cnoty świętej, stałość mocna przypadnie, tak iż on tak ozdobiony człowiek będzie stał jako mocny filar, którego żadny wicher, ani przestrach, ani żadna rzecz nigdy ruszyć nie będzie mógł.

Albowiem patrz i na lwa, i na niedźwiedzia, i każde jadowite zwierzę, iż zarazem żadnym gwałtem ukrócono być nie może, ale rozumem a nadobnemi postawkami a wdzięcznem ugłaskaniem, a gdy k’temu często ludzi wida, snadnie ukrócone być może, że się będzie płaszczyło jako zając. Takżeć też przyrodzenie swowolne jeśli nie będzie rozumem a rostropnem baczeniem ugłaskano, pewnie iż zawżdy płoche być musi, a trudno czem inszem ukrócono być może.
Pierwsze przypadki przyrodzenia naszego nie są w naszej mocy.

Albowiem pierwsze przypadki wzruszenia naszego to jest rzecz pewna iż nie są w naszej mocy, na co się wszyscy filozofowie zgodzili. Bo to nie może być gdy się człowiek nie obaczy, aby się i rozgniewać i przestraszyć, i zapłonąć nie miał, kiedy nań co z nieobaczka przypadnie. Ale wnet skoro się obaczy a rozum go przestrzeże, tedy wnet wszystko ono snadnie z siebie otrząsnąć może. A powiedają o rycerskich ludzioch, iż kiedy ku bitwie, że jeden zblednie, drugiemu się noga w strzemieniu trzęsie, bo to są pierwsze przypadki, a nie są w naszej mocy, ale skoro się obaczy a uciecze się do rozumu, do sławy, a do cnoty o radę, o wnet go ono wszystko snadnie ominie. Ale jako doktorowie powiedają: Principiis obsta, sero medicina paratur, to jest: każdej chorobie wczas zabiegaj, bo późne lekarstwo niedobre bywa.
A także i poczciwy człowiek, gdy obaczy tę chorobę pierwszego wzruszenia w sobie, o wnet nie mieszkając co narychlej z onemi syropki wdzięcznemi do niej, naczyniwszy ich z cnoty, z rozumu, a z rostropnego uważenia, pewnie wnet iż ta pierwsza niemoc w poczciwym człowieku snadnie uleczona być może. Bo sąć też i inne przypadki przyrodzenia naszego, którym się ciało obronić nie może, ale już nie tak szkodliwe jako ty pierwsze. Jako jest zbytnia radość, zbytni smętek, zbytnie wesele, zbytni śmiech, także i bojaźń zbytnia. A wszakoż i tych kto niepomiernie a bez rozumu używa, tedy się i ty snadnie w szkodliwe a w niepotrzebne obrócić mogą. Ale co będzie rozumem a stałością zakowano, to nikomu żadnej szkody uczynić nie może. Bo co mi może uczynić smętek, gdy się ja do rozumu uciekę, iż się trudno woli bożej sprzeciwić, a iż to pewnie wiem, będęli w tem cierpliwie trwał, iż mi się to ma sowito nagrodzić. Także a co mi może uczynić strach, bym dobrze i rany i krew na sobie widział, gdy sobie wspomnię na sławę, na poczciwość swoję, żem to powinien i dla sławy swej, i dla ojczyzny swej, i dla rzpltej swojej wszystko z chucią znosić.
A tak poczciwego a stałego człowieka już ani krzywda, już ani zwada, już ani gniew, ani żadna rzecz niepotrzebna a nieuczciwa nigdy go ruszyć nie może, jedno jako aniół zawżdy w pomierności swej zostawać będzie, a o żadną się rzecz zafrasować nie może. A kto się nigdy ni ocz nie frasuje, już zawżdy wesół; a kto zawżdy myśli wesołej a bezpiecznej, ten zawżdy może rzec, iż błogosławionego a wolnego żywota używa, gdy się k’temu jeszcze będzie przestrzegał wszetecznych biesiad a swowolnych ludzi, tylko iż będzie żywota swego używał z uczciwymi, z pomiernymi, a cnotą a rozumem ozdobionymi ludźmi.

To nalepszy doktór co się sam uleczy.

Albowiem to jest i natańszy i sobie napotrzebniejszy lekarz, kto obaczywszy w sobie chorobę, iż ją sam sobie uleczy. Także poczciwy człowiek, gdy się sam nadobnie rozmiarkuje, a ty przypadki cielesne iż sam w sobie pohamować będzie umiał. Albowiemci i biesiada poczciwa nic nie wadzi, chociaj ją kto i z niemałym kosztem swoim uczyni ku swej poczciwości, kiloby nie wszeteczna, nie sprosna, nie owa ożarła, tedyć to jest nadobny przysmak i do sławy i do dobrego zachowania, boć nas Pan niechce mieć kartuzy, a jako Salomon pisze, iż człowiek poczciwy ma z ochotną myślą a z wesołem a pobożnem sercem używać darów pańskich, dziękując mu za to. Także też na drugiem miejscu pismo powieda, iż ochotnego szafarza dóbr swoich miłuje Pan Bóg. Ale pewnie nie owego co z bębny a z dudami tłukąc się po ulicach szafuje ty dary pańskie. Albowiem trzeba się zawżdy rozmyślać, abychmy niczem Pana nie obrazili, a pomiernie, a poczciwie wszystkiego używali, aby się wesele nasze, tak jako nas pismo przestrzega, w smutek nie obróciło.
Ano piszą o jednym królu co gi zwano Pelopidas, iż na każdym feście kazał sobie zawżdy przynieść szklenicę octu, i wypił ją. Gdy go pytali jeśli to dla zdrowia czyni, tedy powiedział iż nie, ale dla tego, iż po weselu jeśliby smutek jaki przypadł, abych gi zawżdy, jakom to powinien, cierpliwie znosił. Także i każdy czego w sobie rozumem nie umiarkuje, tedy będzie jako on głóg przy drodze co sam drapie, a jagoda się niczemu dobremu nie godzi. Ale i głóg gdy gi nadobnemi gałąskami uszczepi, tedy z niego snadnie może być pożyteczne drzewo. Także sękowate a drapiące przyrodzenie człowiecze, bo i kowalowi łacno o młot, i ślósarzowi o piłkę, i krawcowi o nożyce, gdy już sobie warstat zgotuje. Także też poczciwy człowiek gdy sobie nadobny warstat z cnoty świętej a z rozumu uważnego zbuduje, już mu łacno o wszystko inne naczynie co im sławę a poczciwość na tym szlachetnym warstacie snadnie sobie ukować może. A wszytki inne szkodliwe przypadki, jako ty gniewy, ty zwady, ty nieuczciwe wszytki sprawy i biesiady, precz na ulicę, jako zużelicę niepotrzebną od siebie odrzucić może.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Mikołaj Rej.