Przejdź do zawartości

Życie Mahometa/Rozdział III

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Washington Irving
Tytuł Życie Mahometa
Pochodzenie Koran (wyd. Nowolecki)
Wydawca Aleksander Nowolecki
Data wyd. 1858
Druk J. Jaworski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

ROZDZIAŁ III.
Pierwsza podróż Mahometa z karawaną do Syrji.


Mahomet, jakeśmy powiedzieli miał już lat 12, umysł jego jednak był dojrzały nad lata. Pałał on ciekawością, i zamiłowaniem nauki.
Wuj jego Abu­‑Taleb, prócz godności jaką piastował, był jednym z najbardziej przedsiębiorczych kupców płomienia Korejszytów i czynny brał udział w karawanach ustanowionych przez przodka swego Hassema. Ruch i gwar towarzyszący przybyciu lub wyruszeniu w drogę karawany, przyjemny był dla ucha takiego jak Mahomet młodzieńca, zapalając jego wyobraźnię chęcią zwidzenia obcych krajów. Wreszcie żądzy téj pokonać dłużéj nie mógł; a pewnego razu kiedy wuj wsiadłszy na wielbłąda, wyruszał do Syrji, błagać go począł, by go zabrał z sobą: „Któż będzie mym opiekunem, wołał; gdy ciebie tu nie będzie?” Dał się ubłagać dobry Taleb, i zabrał go z sobą.
Droga do Syrji wiodła przez krainę pełną legend i podań, które sobie Arabowie opowiadali u ognisk koczowiska. Rozległe samotnie, w których żyje ten lud koczujący, usposabiają ich umysły do łatwowierności, to téż zaludnili je oni złemi i dobremi genjuszami, i legendami nadprzyrodzonemi. Przesądne te powieści opowiadane przy wieczornym ognisku, głęboko się wpoiły w umysł Mahometa. Wspomniemy tu o dwóch, o których później wzmiankuje on w Koranie. Jedna odnosi się do skalistéj krainy Hedżar. Jéj samotne doliny podróżni wskazywali sobie jako jaskinie zamieszkałe niegdyś przez ród Beni Tamud, czyli dzieci Tamuda, jedno z zaginionych plemion Arabji.
Przed Patryarchą Abrahamem żyło to plemie olbrzymów. Bóg widząc ich pogrążonych w ciemnotach bałwochwalstwa, zesłał im proroka Salih, by ich oczyścił z błędów. Olbrzymi niechcieli go słuchać, póki im niedowiedzie świętego posłannictwa cudem; zażądaliby z wnętrza góry wyszedł wielbłąd źrebny. — Salih zaniósł modły gorące do nieba i rozwarła się skała, a z jéj łona wyszła wielbłądzica i wkrótce porodziła źrebie. Jedna część Tamudejczyków przekonana tym cudem, dała się nawrócić; większa część jednak pozostała przy swych błędach. Salih zostawił u nich wielbłąda ostrzegając: że ręka Boska zemści się nad nimi, jeśli mu co złego zrobią.
Czas jakiś wielbłąd swobodnie pasał się na łące. To prawda, że schyliwszy się napić wody w studni lub źródle, wysuszał je do kropli; ale téż z powrotem dostarczał zapas mleka, wystarczający całemu plemieniu. Gdy jednak odstraszał inne wielbłądy z pastwiska schwytali go Tamudejczycy i zabili. Na tę zbrodnię okropny krzyk rozległ się w powietrzu, tysiące zagrzmiało piorunów, nad ranem zaś znaleziono morderców bez życia leżących na ziemi. Tak to całe plemie wytępioném zostało, kraina ich skazana na wieczną niełaskę Bożą. Powieść ta głębokie wywarła wrażenie na Mahomecie, tak, że później nie dozwolił ludowi swemu stanąć tu obozem stroniąc od wyklętéj okolicy.
Drugie podanie odnosi się do miasta Eyla, położonego nad brzegiem Czerwonego Morza. Gród ten zamieszkiwało w dawnych czasach pokolenie żydowskie. które wpadło w bałwochwalstwo i ku wielkiéj obrazie Boga, zelżyło Sabbath łowieniem ryb, za karę starcy przemienieni zostali w świnie, młodzieńcy w małpy.
Dziejopisarze muzułmańscy wspominają o cudach towarzyszących podróży Mahometa: Raz gdy przebywał skwarne piaski pustyni, krążył nad nim niewidzialny anioł, chroniąc go skrzydłami swemi; drugi raz znowu zawisł mu nad głową obłok, zasłaniając go od promieni słońca, a kiedy szukał cienia pod uschłem drzewem, drzewo rozzieleniło się i zakwitło.
Okrążywszy granice Moabitów i Ammonitów tak często wspominanych w piśmie świętym, karawana przybyła do wioski Bosra lub Bostra, leżącej na pograniczu Syrji w krainie plemienia Manasessa. Dawniej była ona zamieszkana przez Lewitów, teraz przez Nestorjańskich Chrześćjan. Było to wielkie targowisko, odwiedzane corocznie przez karawany; tu stanęli pielgrzymi i rozłożyli się pod murami Nestorjańskiego klasztoru. U zakonników znalazł Abu­‑Taleb z siostrzeńcem gościnne przyjęcie. Jeden z mnichów nazywany u jednych Sergiusz, u innych Bahira, wdawszy się w rozmowę z Mahometem. zdziwił się dojrzałością przedwczesną jego umysłu i ciekawością jaką pałał słuchając rozpraw o przedmiotach religijnych. Często miewali z sobą rozmowy, w których zakonnik głównie godził na błędy bałwochwalstwa, w jakich dotąd wychowany był młodzieniec; Nestorjanie bowiem nietylko że byli zapalonymi nieprzyjaciółmi wszelkiej czci oddawanéj obrazom, ale nawet i krzyż z obrządków swoich wyłączali. Wielu utrzymuje, że wiadomości swe o zasadach Chrześćjanizmu, powziął był Mahomet w tych rozmowach z Sergjuszem; prawdopodobném jest także, że z nim miewał później częstsze stosunki w wycieczkach swoich do Syrji. Muzułmańscy pisarze utrzymują, że zakonnik polubił młodzieńca i zajął się nim szczególnie dla znamienia proroctwa, które dostrzegł między jego ramionami. Przestrzegał Abu-Taleba, gdy ten z powrotem wybierał się do domu, aby strzegł siostrzeńca, by nie wpadł w ręce żydów; odgadując przeciwieństwa, jakich dozna późniéj od tego ludu.
Niepotrzeba było jednak cudownego znamienia, by obudzić zajęcie mnicha pałającego chęcią nawrócenia młodzieńca, pojętnego siostrzeńca stróża Kaaby, który mógł zanieść do Mekki ziarno Chrześćjaństwa.
Mahomet powrócił do domu z umysłem pełnym podań i baśni słyszanych w pustyni, oraz nauką wlaną weń przez mnicha Nestorjańskiego zakonu. Później zdaje się, że czuł tajemniczą cześć dla Syrji, kraju do którego schronił się z Chaldei Abraham, unosząc z sobą cześć jednego, prawdziwego Boga. „Zaprawdę, mawiał w Syrji ma zawsze Bóg stróżów słów swoich; jest ich czterdziestu, gdy jeden umrze, drugi zajmuje jego miejsce; przez obecność ich błogosławieństwo spływa na kraj.” I w inném miejscu: „Niech raduje się Syrja, aniołowie nieba skrzydłami ją swemi osłaniają.”











Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Washington Irving i tłumacza: Anonimowy.