Żabusia (dramat, 1903)/Akt III/Scena VI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Żabusia |
Podtytuł | sztuka w trzech aktach |
Część | Akt III, Scena VI |
Pochodzenie | Teatr Gabryeli Zapolskiej |
Wydawca | Redakcya Przeglądu Tygodniowego |
Data wyd. | 1903 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały Akt III Cała sztuka |
Indeks stron |
Żabusia. Wołasz mnie Raku?
Bartnicki. Tak, wychodziemy z dziadziem...
Żabusia. Dobry wieczór dziadziowi!...
Bartnicki. Co ci to Żabciu? masz oczęta czerwone? płakałaś?
Żabusia. To nic, głowa mnie boli.
Bartnicki. Zmartwiłaś się, że wyrzuciłem za drzwi Maniewiczową? Ale jak Boga kocham inaczej postąpić nie mogłem.
Żabusia. Nie, to mi wszystko jedno... tylko niespokojna jestem... niańka z dzieckiem nie wraca.
Bartnicki. Nic im się nie stanie. Mania musiała im zrobić czekoladę i bawi się z Nabuchodonozorem... Nie widziała dziecka blizko od miesiąca... Niech się z nią nacieszy.
Żabusia. Wolałabym żeby już Jadzia była w domu.
Milewski (patrzy na nią). Cacko!... nie dlatego, że moja córka, ale... cacko!... To nie żadna sztuka, że jej nie zdradzasz. Babcia także mnie nie zdradzała, nawet jej to przez myśl nie przeszło. Żabcia wdała się we mnie jak dwie krople wody... przypomina mnie zupełnie i z charakteru i z wyglądu... (do Bartnickiego). Więc przepędziłeś tę Maniewiczowę?
Bartnicki. Ajakże... bez pardonu!...
Milewski. Miałeś racyę. Co nam, mężczyznom wolno, to kobietom zasię... Kobieta powinna być jak kryształ... o! jak Żabcia!... Już my ją z babcią na pokusy uzbroili... Ta ma zasady! Możesz być spokojny.
Bartnicki. Spodziewam się (do żony). Dowidzenia Żabciu, może ci przynieść antipiryny?
Żabusia. Nie Raku!... dziękuję... (Dławiąc się łzami, uwiesza u męża na szyi). Ja ciebie bardzo kocham, Raku!
Bartnicki. Moje ty Żabstwo brylantowe!
Milewski. Przyjdziemy wieczorem z babcią... zagramy w loteryjkę...
Żabusia. Przyjdźcie!...