Przejdź do zawartości

Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygody Tadzia.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

trochę gorzej, gdy chciał spełniać dobre uczynki, ale najważniejsze, że Tadzio oswoił Wilka.
— Jakiego Wilka?
— Takiego chłopca, o którym wszyscy myśleli, że jest bardzo zły a który okazał się tylko chętnym do figli i bójki i z którym w przyszłości Tadzio zamierza otworzyć zwierzyniec.
— Musisz mi to wszystko opowiedzieć — powiedziała mamusia a tatuś uśmiechnął się do wuja Jerzego.
— Więc byłeś z niego zadowolony?
Wuj chrząknął znacząco.
— No, jak kiedy. W każdym razie Tadzio jest na drodze poprawy, bo mi ją solennie obiecał a jeżeli nawet nie zawsze wszystko było tak jak trzeba, to jednak...
— To nie była moja wina -- zakończył Tadzio, przytulając się do rodziców.

KONIEC