Przejdź do zawartości

Strona:Walerian Kalinka - Jenerał Dezydery Chłapowski.pdf/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ruszono dalej pod Gdańsk. Chłapowskiemu dodano drugą kompanią, której kapitan był ranny, tak, że chociaż był tylko porucznikiem, miał już pod sobą 250 ludzi. Prędko poznano się na jego energii i przezorności; kazano mu iść w przedniej straży. Służba była ciężka, bo i w dzień i w nocy; w dzień trzeba było wypędzać nieprzyjaciela z wiosek, w nocy rozstawiać czaty i wedety; nocując w polu, nie zawsze było na czem położyć się; ani słomy, ani desek, a śniegu i błota po kolana. Jedna noc szczególnie została mu pamiętna: rozstawiwszy czaty, gdy wrócił do kompanii, opowiada, że do rana musiał dreptać po śniegu, aby jakożkolwiek się rozgrzać, i dopiero później przynieśli z wioski kilka tarcic, na których oficerowie kładli się po kolei, dla odpoczynku. Mimo to żołnierze nie sarkali; jeden i drugi mrukną wprawdzie pod nosem: chłodno, głodno i do domu daleko, ale drudzy za to nucili piosnkę z czasów Kościuszkowskich:

Czy to w boju, czy to w szańcu,
żołnierz wszędzie, jakby w tańcu etc.

Nad tą nocą pamiętną Chłapowski umyślnie rozszerza się w swych pamiętnikach, aby młodzi, którzy go czytać będą, wiedzieli, co ich czeka w kampanii: nie same bitwy i kule. Dla żołnierza bitwa — to bal; cięższe nierównie, stokroć bardziej męczące są przygotowania do tego balu: głód, marsze, zimno, niewyspania, przykre zawody, meczące czekania i wysilenia, gdy już sił nie staje!… Kto to wszystko po męzku i bez szemrania zniesie, ten dopiero żołnierz prawdziwy i ten też w boju znajdzie z łatwością przytomność i odwagę.
Od połowy marca zaczęto sypać pod Gdańskiem przekopy: Chłapowskiego wysłano z kompanią do assekuracyi. Ponieważ sypano w nocy, więc i nieprzyjaciel nocami czynił częste wycieczki. Wypuszczał strzelców, i ci, skoro im kule świecące, rzucane z fortecy, ukazały miejsce robót, razili naszych. W nocy, z 26 na 27 marca, Chłapowski dojrzał przy bielejącym śniegu, że po za strzelcami rozrzuconymi gęsta kolumna piechoty nieprzyjacielskiej zbliża się ku pod-