Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 2.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ścioły i klasztory prawowitych panów swoich, a więc Katolików. Dlatego też już Zygmunt August dekretami z 1568 i 1569 przywrócił de facto jurisdykcyę biskupów i do ich rąk oddać kazał urzędom zabrane nieprawnie przez różnowierców kościoły i ich majątki, tylko że dekrety te nie zostały wykonane. Tembardziej Zygmunt III, pan pobożny, a w prawie i kazuistyce biegły, rozumiał słuszność wywodów biskupa doskonale, więc przywilej 1588 pruskim miastom dany, uznał milcząco za nieważny i odwołał go dekretem 1592, sejm zaś uczynił to samo uchwałą 1595. Więc biskupi Rozdrażewski, Kostka, Tylicki i inni zabrali się do rewindykacyi kościołów i klasztorów i tego, co do nich należało. Napotkawszy na opór, wzywali pomocy brachii saecularis, a gdy ta zawiodła, udawali się po nią do króla. Ten wysyłał swych komisarzy, którzy, zbadawszy rzecz na miejscu, przysądzali własność nieprawnie zabraną prawowitym właścicielom, Katolikom. Inde irae, krzyki, żale, skargi, gravamina różnowierców.
Była jeszcze inna tych skarg przyczyna. Zaprzeczyć się nie da, że w miarę, jak katolicyzm odradzał się, głównie, ale nie wyłącznie Jezuitów pracą, w miastach i na prowincyi, w miarę tego w społeczeństwie katolickiem wzrastała odraza, pogarda dla herezyi, objawiała go przedewszystkiem młodzież i plebs miejska po swojemu, i ta znajdowała pewną przyjemność i uciechę w wyrządzaniu psot różnowiercom. Oni czynili to samo przedtem stokroć gorzej Katolikom. Za Zygmunta Augusta, n. p. w takiem Wilnie ksiądz z Panem Bogiem nie mógł iść publicznie do chorego dla insultów heretyckich, a w Gdańsku, Toruniu, Elblągu luterski magistrat zabronił surowo publicznego obnoszenia najśw. Sakramentu do chorych lub w procesyi, i publicznych pogrzebów katolickich i po dziś dzień w Gdańsku trwa ten zakaz. W języku różnowierców nazywało się to „wolnością religijną“. Ale teraz, za Zygmunta III, studenckie i pospolite psoty, jak wytłuczenie szyb w zborze, insultowanie pastora, podnosili dyssydenci do rangi „prześladowania religijnego“.
Nie zapominajmy i o tem, że katolicyzm w Polsce był religią państwową, panującą, bo w XVI i XVII wieku bezwyznaniowego państwa nie znano. Otóż ta państwowa, panująca religia gnębiona, uciskana przez lat 50 przez herezye, teraz