Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 1.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

obudzić zapał kiedy chcąc i wiele chcąc?. Możeż być państwo, któreby trwało, żyło, działało mocą tylko entuzyazmu?“[1] Toć to „obłęd straszny, upajający najszkodliwszą trucizną“, wszystko stawiać na kartę zapału, poświęcenia, ofiary, a nie na rozum stanu, na prawo, na obowiązek.
Obrany król nazywał się „panem“, był jednak tylko mandataryuszem nie większości narodu nawet, ale pojedyńczego szlachcica. Obrany dożywotnie, bez żadnych praw dla potomstwa, sam był pozbawiony i pozbawiał Polskę tej siły, powagi i znaczenia w koncercie królów i mocarstw Europy, jaką każdemu choćby drobnemu księciu i państwu dziedziczność tronu nadaje. Dobrze jeszcze, jeżeli po za Polską miał dziedziczne państwo, albo księstewko jakie; ale gdy go nie miał, jak król Jan i Michał, toć mu co chwila ościenne dwory, a nawet Stolica św., tę niższość uczuwać dawały. Nie mając dla swych potomków zapewmionego następstwa, owszem obowiązany unikać nawet cienia starania się o to, czuł się obcym w Polsce, nie wiązał go z nią żaden interes dynastyczny, owszem często bardzo interes dynastyi stał w sprzeczności z rzetelnem dobrem Polski; bezsumiennemu królowi służyła ona za środek a nie za cel życia i królowania. Na to wszystko nie miała względu naród-szlachta; jej pochlebiało, że ma króla jakiego chce i słucha go o tyle o ile chce. Nazywała go wprawdzie „panem“, ale ten pan był pierwszym między równymi, primus inter pares, panowanie jego na podstawie kontraktu i umowy, zawarunkowanej paktami, było tylko wykonaniem mandatu, zrazu większości narodu-szlachty, a potem (od 1652 r.) jednostki, posła sejmowego.
Ale tego „króla mandataryusza“ potrzeba było jeszcze spowić, skrępować t. z. paktami henrykowymi (pacta henriciana), aby był królem malowanym, aby rządził, nie panował. Potrzeba mu było odjąć możność szkodzenia czy prześladowania. Żądała tego partya różnowierców, zwolenników korektury praw, egzekucyi, reformy politycznej, w przewidzeniu słusznem, że królem zostanie katolik.

Już 1570 r. przepowiadał rezydent cesarski opat Cyrus, że w bezkrólewiu górę wezmą Katolicy i obiorą króla katolika, przy-

  1. Lit. sław. kurs II. str. 35.