Przejdź do zawartości

Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Kiedy ludzie usłyszą, żeś już napoczęta, znajdzie się zaraz bardzo wielu, prosząc, abyś ich najpierw obsłużyła. A ja będę, niby ojciec spowiednik, który uspakaja tłum podniecony, bowiem gromady posłanników będą mi szeptać do ucha swoje: ps, ps! Odrazu tuzin zamówień spadnie na twą głowę. Będziemy pragnąć, aby tydzień miał tyle dni, ile ma ich miesiąc. Już widzę, jak odpowiadam pokojowcowi jakiegoś można pana: „Tak, to prawda, moja Pippcia pozwoliła uszczknąć sobie kwiatuszek dziewictwa! Dobry Pan Bóg w niebie raczy wiedzieć, jak się to stało! Ale tej krowie, tej kumie-stręczycielce za mój dyshonor odpłacę się z nawiązką. Moja córuchna czysta jest, jak gołąbek i na słowo Nanny raz jeno owe paskudztwo zrobiła! Ostatnim wyciruchem musiałabym być, gdybym ciałem własnego dziecka kupczyła! Ale Wasza Łaskawość tak mnie oczarował, że odmowy przez wargi przecisnąć nie mogę! Zaraz po „Ave Maria“ moja Pippcia u niego się zjawi.
W chwili, gdy sługus będzie się zabierał do odejścia, musisz przebiec przez dom z rozwianemi włosami, a kiedy wejdziesz do komnat, unieś nieco oblicze ku górze, aby lokaj mógł na ciebie spojrzeć z pod oka!
PIPPA: A to poco?
NANNA: Po to, że wszyscy owi sługusi są stręczycielami i rajfurami swych panów. Ten, o którym teraz mówię, pomknie do swego pana, niby pę-